Reklama

Biznes

Na politykę patrzę z perspektywy działania, nie trwania

Z Rafałem Weberem, posłem Prawa i Sprawiedliwości ze Stalowej Woli, rozmawia Aneta Gieroń
Dodano: 05.05.2016
26772_0K3A1634
Share
Udostępnij
Aneta Gieroń: Od kilku miesięcy debiutuje Pan w Sejmie i… zazdrości trochę debiutantom z Nowoczesnej albo Kukiz'15,  gdzie pewnie łatwiej i bardziej spektakularnie zaistnieć początkującemu posłowi w debiutującej w Sejmie partii, niż Panu z Prawa i Sprawiedliwości, gdzie ponad 200 posłów i wiele znanych twarzy?
 
Rafał Weber:  Bywa łatwiej i trudniej. Łatwiej, bo możemy korzystać z doświadczeń koleżanek i kolegów z dłuższym stażem w Sejmie. Oni szybko wprowadzali nas w specyfikę miejsca, prace legislacyjne, zasygnalizowali, czego nie powinniśmy robić, na co zwracać uwagę, jak współpracować z mediami. Posłowie z Nowoczesnej i Kukiz'15 takiego wsparcia nie mają, uczą się na własnych błędach, co też nie jest złym doświadczeniem. Trudniejszą stroną mojego debiutu rzeczywiście jest bycie jednym z 235 posłów Prawa i Sprawiedliwości, co nie ułatwia szybkiego "przebicia się" do szerokiej opinii publicznej i trudniej  być zauważonym przez ogólnopolskie media. 
 
Media ogólnopolskie na razie są pewnie poza zasięgiem, ale ma Pan już pomysł na siebie, jak szerzej dać się poznać na początek na Podkarpaciu?
 
Realizować program i mówić o tym. 
 
Przez ostatnie miesiące już była taka okazja?
 
Tak, choćby kupno przez korsorcjum z Hutą Stalowa Wola legendarnego Autosanu. Mam też nadzieję, że kolejna okazja wydarzy się w najbliższych tygodniach ponownie w kontekście HSW S.A., która stoi przed szansą podpisania dużego kontraktu na dostawę sprzętu wojskowego dla polskiej armii. Jesteśmy po rozmowach w Ministerstwie Obrony Narodowej i Kancelarii Premiera i bardzo bym chciał, aby HSW jak najszybciej miała zamówienia na produkcję  moździerzy RAK oraz armatohaubic KRAB. Co już się dzieje, bo kilka dni temu premier Beata Szydło brała udział w Stalowej Woli w podpisaniu blisko miliardowego kontraktu między Hutą Stalowa Wola a Ministerstwem Obrony Narodowej na produkcję ośmiu modułów moździerzy samobieżnych RAK oraz pojazdów technicznych. Zależy mi także, żeby w regionie stalowowolsko – tarnobrzesko-niżańskim dużo się działo i by udało się zrealizować wszytko, co na najbliższe 4 lata sobie zaplanowałem.  
 
O co konkretnie chciałby Pan zabiegać dla Stalowej Woli i Podkarpacia?
 
W przypadku Stalowej Woli najważniejsze są zamówienia dla Huty. Byłoby dobrze, gdyby HSW znalazła się w programach kilkunasto- a nawet kilkudziesięcioletnich na dostawy sprzętu wojskowego, jakie mają być realizowane w MON. Ogłoszony niedawno "plan Morawieckiego" zakłada powrót do korzeni Centralnego Okręgu Przemysłowego, wsparcie polskiego przemysłu, polskich technologii i uważam, że Stalowa Wola oraz Huta dobrze się w tę koncepcję wpisują. Kolejną ważną rzeczą jest droga szybkiego ruchu –  S74, która połączyłaby Piotrków Trybunalski ze Stalową Wolą, a nawet dalej, bo z Niskiem. Będę  zabiegał, by w programie budowy dróg została wpisana na listę do realizacji do 2025 roku. Taka data pojawiła się tuż przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi, ale bardziej w kontekście obietnic, niż realnych deklaracji, bo wcześniej datowano jej budowę aż po roku 2030.  
 
W kontekście regionu, wszystkim posłom PiS – u zależy na całym odcinku S19 na Podkarpaciu. Od początku najmocniej akcentował to europoseł Tomasz Poręba i pewny jest odcinek S19 z Rzeszowa do Lublina do 2023 roku. Ważne, byśmy jak najszybciej doczekali się też budowy tej drogi z Rzeszowa do Barwinka. 
 
Po ostatnich wyborach widać zmianę pokoleniową w partii? Pan wszedł z ostatniego miejsca, mandat zdobył Piotr Uruski z Sanoka, posłem została także Anna Schmidt – Rodziewicz. Co ciekawe, Antoni Błądek, u którego przed laty jak asystent zaczynał Pan polityczną karierę, z trzeciego miejsca nie dostał się w ostatnich wyborach do Sejmu.  
 
Ta zmiana się dokonuje. Widać to po wyborach parlamentarnych, ale też samorządowych i prezydenckich. Andrzej Duda, prezydent RP jest jednym z najmłodszych prezydentów na świecie. Jako młode pokolenie wchodzimy do polityki i mam nadzieję, że nie zawiedziemy. Obecny Sejm jest chyba najmłodszym po 1989 roku. 
 
Tylko, czy młode pokolenie polityków nie będzie miało mentalności Adama Hoffmana z PiS albo Sławomira Nowaka z PO, czyli młodych działaczy, których całe dorosłe i zawodowe życie ograniczyło się do polityki, a bycie w polityce do cynicznego trwania.
 
Każdy spośród 460 posłów jest inny i pewnie w tej grupie zawsze znajdzie się osoba nie nadająca się do polityki. Ja mogę odpowiadać tylko za siebie, a jestem przekonany, że podobnie jak ja jest jeszcze sporo osób w partii, którzy nie trafili tam dla pieniędzy i kontaktów na styku biznesu i polityki, ale z chęci i potrzeby zrobienia czegoś pożytecznego dla miasta, regionu, Polski. 
 
Widzi się Pan ewentualnie poza polityką?
 
Nie mam z tym problemu. Zaraz po szkole średniej pracowałem w różnych miejscach, także fizycznie, z czego jestem dumny, bo potrafię docenić wartość pracy każdego człowieka. Uważam, że warto poważnie się zastanowić nad kadencyjnością w parlamencie i samorządzie. W ciągu 10 lub 12 lat można zrealizować swoje polityczne cele, a jednocześnie jest to na tyle krótki czas, że nie pozwala oderwać się od realnego życia. 
 
Dzięki temu uniknęlibyśmy wiele patologii toczących obecnie nasze życie publiczne?
 
Niewykluczone. Na politykę trzeba patrzę z perspektywy, że wcześniej czy później ją opuszczę. Dzięki temu nie trwam, ale działam, a potem realizuję się gdzie indziej. 
 
Tym bardziej nie żal było Panu zostawiać samorząd. Przez dwie kadencje był Pan radnym w Radzie Miasta Stalowej Woli. W ostatniej kadencji przewodniczącym Rady Miasta. W dodatku ten komfort działania – prezydentem Stalowej Woli jest Pana przyjaciel, Lucjusz Nadbereżny, a na 23 radnych, 19 mandatów należy do PiS. Nie szkoda było realnej władzy dla posłowania?
 
Trochę tak, ale z drugiej strony wiedziałem, że przewodniczącym Rady Miasta i tak będzie ktoś z naszej partii, więc warto byłoby wykorzystać dobre relacje prezydenta miasta i posła ze Stalowej Woli. Wprawdzie w poprzednich latach prezydent Andrzej Szlęzak współpracował z panią Renatą Butrym, posłanką PO, ale uważam, że ta współpraca była niedostateczna i jej efekty zbyt małe. Już dawno w mieście powinna być obwodnica, a ta będzie dopiero w 2019 roku. Takich przykładów, nie do końca wykorzystanych możliwości współpracy na lini parlamentarzysta – władza samorządowa, jest więcej.   
 
Nocne obrady, zamęt wokół Trybunału i kłótnie wokół mediów publicznych w Sejmie. Nie uważa Pan, że ta temperatura dyskusji publicznej jest mocno za wysoka?
 
Wszystko schodzi na drugi plan, jeśli uda się zrealizować zaplanowane dla Stalowej Woli i Podkarpacia inwestycje.  Mogę się spierać, obradować nocą, ale jeśli za 4 lata dobra zmiana będzie na Podkarpaciu widoczna,  będę się z tego cieszył najbardziej.
 
A spory w debacie publicznej? Na tym polityka polega, nie tylko w Polsce, na świecie też. Najważniejsze, by spór toczył się wokół merytorycznych zagadnień, a nie sztucznie wywoływanych konfliktów i niepotrzebnego straszenia Polaków. W Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii też są polityczne boje, dlatego zawsze podkreślam, że wierzę w mądrość Polaków, którzy z każdego sporu potrafią wyciągać wnioski. Nie warto podejmować pochopnych decyzji tylko na podstawie tego, co widzimy w telewizji, albo czytamy w gazetach, ale na podstawie tego, jak się nam żyje w miejscu zamieszkania, czy mamy dobrą i stabilną pracę, szansę na rozwój i czy czujemy się bezpiecznie. 
 
I gdyby tak literalnie spojrzeć na życie przeciętnego Kowalskiego, to obraz wyłania się smutny. Na wizytę u lekarza specjalisty czeka kilka miesięcy, na prawomocny wyrok w sądzie co najmniej kilka lat, otacza go dwucyfrowe bezrobocie i jeśli nie ma zbyt dużo szczęścia, zarabia niewiele ponad najniższą krajową.  Obywatele mają prawo czuć się zawiedzeni na wielu płaszczyznach funkcjonowania państwa…
 
W Polsce jest wiele do zrobienia począwszy od służby zdrowia, poprzez finanse publiczne po zwiększanie poziomu życia Polaków, także u nas na Podkarpaciu. Zrównoważony i faktyczny rozwój Polski, to są nasze najważniejsze zadania. Ale chcemy też wspierać tych, którzy dobrze sobie radzą prowadząc prywatny biznes. Tylko wtedy będziemy mieli silną gospodarkę, kiedy silni będą polscy przedsiębiorcy. Plan wicepremiera Morawieckiego jest nastawiony na wspieranie polskiej przedsiębiorczości.       
 

Rafał Weber, 35 lat, członek Prawa i Sprawiedliwości pochodzący ze Stalowej Woli. Absolwent prawa w Wyższej Szkole Prawa i Administracji w Rzeszowie, były asystent posła Antoniego Błądka, dyrektor biura europosła Tomasza Poręby w latach 2009 – 2014 oraz senator Janiny Sagatowskiej od 2013 do 2014 roku. Przez dwie kadencje radny w Radzie Miasta Stalowa Wola, po wyborach samorządowych w 2014 roku przewodniczący Rady Miasta. W  wyborach parlamentarnych w 2015 roku startował do Sejmu z ostatniego miejsca na liście PiS w okręgu rzeszowskim zdobywając 17 359 głosów i mandat posła. Żonaty, ma córkę Adę. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy