Reklama

Biznes

PiS krytykuje chaos urbanistyczny w Rzeszowie

Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 14.11.2016
30086_glowne
Share
Udostępnij

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej na temat miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego w Rzeszowie PiS skrytykował prezydenta Tadeusza Ferenca „nie tyle nawet – jak nam powiedział Robert Kultys, radny PiS w Radzie Miasta – za to, co prezydent robi, ile za to, czego nie robi”.

– Coraz więcej ważnych terenów w mieście zabudowywanych jest w sposób chaotyczny, w oparciu o lokalne decyzje o warunkach zabudowy, które nigdy nie będą w stanie wprowadzić ładu przestrzennego w taki sposób, jak planowanie przestrzenne w większej skali – tłumaczy Kultys. – Jestem w stanie zrozumieć zarówno prezydenta, jak i inwestorów, którzy w wielu przypadkach w prowadzeniu inwestycji wolą polegać na WZ-kach, bo jest je po prostu łatwiej uzyskać. Trwa to ok. 3 miesięcy, podczas gdy stworzenie planu to minimum 2 lata. Jednak w newralgicznych punktach miasta plany muszą być robione, bo w oparciu o WZ-tki nie da się dobrze zapanować nad ładem przestrzennym – uważa radny PiS.

Co zatem proponuje PiS? – Proponujemy przede wszystkim przyspieszyć prace nad planami, które już zostały podjęte – podkreśla Kultys.

Jednym z ważnych planów jest plan nad zalewem. – Mieliśmy obietnice, że będzie on uchwalony najpierw w połowie roku, potem pod koniec tego roku, a już teraz widać, że na pewno w tym roku nie będzie uchwalony, bo nie ma nawet wyłożonego planu do publicznego wglądu. Ta sprawa wciąż się przedłuża – tłumaczy radny PiS.

Jeszcze gorsza jest, jego zdaniem, sprawa ulic Granicznej i Zielonej. – Długi czas temu podjęliśmy uchwałę o przystąpieniu do planu. Planu nie ma, a w tej chwili prezydent chce te działki sprzedać – tłumaczy Kultys. – A ponieważ nie ma tam planu przestrzennego, prezydent nie może ich sprzedać w dowolnym przetargu, bo od maja tego roku obowiązuje ustawa o gruntach rolnych. Jedyną rzecz, którą może zrobić, to ogłosić przetarg dla rolników dotyczący sprzedaży działek rolnych. Co też zrobił – 30 listopada ma się odbyć przetarg ograniczony dla rolników.

Zdaniem radnego, teren jest bardzo atrakcyjny i „oczywiste jest, że jeżeli nawet rolnicy staną do tej licytacji, to nie kupią go po to, żeby tam uprawiać żyto, tylko po to, żeby dogadać się z jakimś deweloperem, uchwalić tam samemu plan miejscowy, sprzedać deweloperowi i doprowadzić do inwestycji”.

– Dlaczego miasto nie może tego zrobić, tylko sprzedaje działki rolne, przy której to sprzedaży jest podejrzenie, że one nie osiągną takiej ceny, jak np. w przetargu na działki inwestycyjne? – pyta Kultys. – Miasto, zamiast sprzedawać teraz działki rolne, powinno przyspieszyć uchwalenie planu i następnie sprzedać te działki w otwartym przetargu dowolnej ilości inwestorów. Sprzedawanie działek rolnych, które w oczywisty sposób będą służyć jako inwestycyjne, jest absurdalne.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy