Reklama

Kraj

Przydacz: w Kabulu nie ma żadnego polskiego dyplomaty

Rafał Białkowski, Aleksander Główczewski, Wiktoria Nicałek/PAP
Dodano: 26.08.2021
55840_40170264_40170008
Share
Udostępnij
W tym momencie w Kabulu nie ma żadnego polskiego dyplomaty; siły wojskowe są wycofywane; udało się ochronić życie i zdrowie naszych ludzi – mówił w czwartek po południu wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
Na lotnisku w Kabulu doszło w czwartek do wybuchu; media podają informacje o wielu ofiarach.
 
Podczas czwartkowego briefingu w stolicy Mołdawii Kiszyniowie, Przydacz podkreślił, że Polska zdecydowała o zakończeniu ewakuacji z Kabulu w oparciu o raporty dotyczące bezpieczeństwa.
 
"Nie chcieliśmy dłużej narażać zdrowia i życia naszych konsulów, tak więc w dniu dzisiejszym rano wylądował ostatni samolot z cywilami. W tym momencie w Kabulu nie ma żadnego polskiego dyplomaty, są oni już w bezpiecznym miejscu" – zapewnił wiceszef MSZ. Jak dodał, polscy dyplomaci już od czwartkowego poranka nie pojawiali się w miejscu zagrożenia. "Dzięki Bogu udało się uchronić życie i zdrowie naszych ludzi" – mówił wiceszef MSZ.
 
Dodał, że informacje jakie docierają z Kabulu są bardzo niepokojące. "Jest mowa o wybuchach, rannych, o ofiarach śmiertelnych, także o rannych ze strony amerykańskiej. Będziemy je wszystkie weryfikować" – zapewnił.
 
"Podkreślam raz jeszcze: polskich dyplomatów w Kabulu już nie ma, także i tych osób, które chcieliśmy ewakuować nie ma w Kabulu. Operacja ewakuacyjna także i naszych sił przebiega zgodnie z planem – przez Uzbekistan, następnie do Warszawy. Jestem przekonany, że najpóźniej jutro wszyscy nasi ludzie, wszyscy nasi obywatele, będą już bezpieczni w Warszawie" – powiedział Przydacz.
 
Zaznaczył, że jest w Mołdawii towarzysząc prezydentowi Andrzejowi Dudzie podczas wizyty w tym kraju, więc może nie mieć wszystkich szczegółowych informacji, dlatego nie chce dywagować m.in. na temat doniesień o ostrzelaniu jednego z samolotów na lotnisku w Kabulu.
 
"Natomiast to, co było dla mnie najważniejsze, to sprawdzenie, jaka jest sytuacja naszych ludzi, czy wszystko przebiegało zgodnie z planem. Cały dzień dzisiaj weryfikowaliśmy – wszystko się odbyło tak jak zostało zaplanowane. Nasi ludzie są bezpieczni" – podkreślił raz jeszcze Przydacz.
 
Rzecznik Pentagonu John Kirby poinformował w czwartek, że w stolicy Afganistanu, Kabulu, doszło tego dnia do wybuchu. Dodał, że eksplozja nastąpiła poza terenem portu lotniczego, a liczba ofiar nie jest na razie ustalona.
 
Amerykański portal Politico powołując się na źródło w amerykańskiej administracji podał, że sprawcą czwartkowego ataku w Kabulu był zamachowiec samobójca z dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie (IS). Nadal nikt nie przyznał się do zorganizowania ataku.
 
Tureckie ministerstwo obrony poinformowało, że były dwie eksplozje. Według brytyjskiej telewizji Sky News, do obu wybuchów doszło w kanale ściekowym pod jedną z bram lotniska, Abbey Gate.
 
Talibowie, cytowani przez agencję Reutera, poinformowali, że co najmniej 13 osób, w tym kobiety i dzieci, zginęło w wybuchu niedaleko lotniska w Kabulu. Tymczasem według telewizji Al-Dżazira, która również powołuje się na talibów, zabitych i rannych było co najmniej 11, a wśród nich byli obcokrajowcy. Według doniesień, wśród ofiar są także talibowie strzegący lotniska.
 
Z kolei rosyjski MSZ podał informację o dwóch zabitych i 15 rannych osobach.
 
Amerykańskie media przekazały tymczasem, że obrażenia odniosło kilku żołnierzy USA, choć dokładna liczba nie jest jasna.
 
Wcześniej ambasada USA i przedstawiciele innych krajów ostrzegali o możliwym zamachu ze strony Państwa Islamskiego, wzywając ludzi gromadzących się przed bramami lotniska do opuszczenia terenu.
 
Po tym, jak Stany Zjednoczone wycofały większość swoich wojsk z Afganistanu, dużą część terytorium tego kraju zajęli talibowie. 15 sierpnia wkroczyli do stolicy kraju Kabulu i przejęli kontrolę nad pałacem prezydenckim. Państwa UE i NATO zorganizowały ewakuację swych obywateli oraz swoich współpracowników z Afganistanu.
 
W celu wsparcia ewakuacji afgańskich współpracowników Polski i innych krajów NATO do Afganistanu decyzją prezydenta Andrzeja Dudy udał się Polski Kontyngent Wojskowy, liczący ok. 100 osób.

Ewakuacja prowadzona przez polskie służby odbywała się wojskowymi samolotami z Kabulu do Uzbekistanu, skąd następnie cywilnymi samolotami PLL "LOT" ewakuowani dostawali się do Polski. Pierwszy samolot z osobami ewakuowanymi wylądował w Warszawie w środę 18 sierpnia. Ostatecznie ewakuowano wszystkich sześciu obywateli Polski, którzy zwrócili się do MSZ oraz kilkuset afgańskich współpracowników polskich służb. Polska ewakuowała także współpracowników państw sojuszniczych oraz instytucji międzynarodowych, w tym pracowników Międzynarodowego Funduszu Walutowego. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy