Reklama

Kraj

Ekstraklasa piłkarska: trwa kryzys Legii, potknięcie Rakowa

PAP
Dodano: 31.10.2021
57386_40720770_40720764
Share
Udostępnij
Piłkarze broniącej tytułu Legii Warszawa przegrali w 13. kolejce u siebie z Pogonią Szczecin 0:2, ponosząc piątą z rzędu, a łącznie ósmą porażkę w tym sezonie ekstraklasy. Wicemistrz Polski Raków Częstochowa zremisował na wyjeździe z zamykającym tabelę Górnikiem Łęczna 0:0.
Legioniści przystąpili do meczu z Pogonią pod wodzą Marka Gołębiewskiego. Były szkoleniowiec m.in. Skry Częstochowa, a ostatnio trzecioligowych (czwarty poziom) rezerw Legii zastąpił po poprzedniej kolejce Czesława Michniewicza.
 
Zadebiutował w nowej roli już czwartek, gdy Legia pokonała w 1/16 finału Pucharu Polski na wyjeździe trzecioligowy Świt Skolwin Szczecin 1:0. Prawdziwym testem miała być jednak potyczka z Pogonią.

W niedzielne popołudnie warszawscy kibice – zdegustowani postawą swojej drużyny – wywiesili na stadionie transparent z napisem: "Skoro brak wam umiejętności, pokażcie chociaż charakter i ambicję godne Legii".

W trakcie meczu jeszcze bardziej się irytowali, bo ich ulubieńcy, mimo kilku dogodnych sytuacji (głównie w pierwszym kwadransie), znów doznali porażki. Pięć kolejnych ligowych spotkań legioniści w jednych rozgrywkach przegrali po raz pierwszy od ponad 70 lat. Na przełomie sezonów zdarzyło im się to poprzednio w 2001 roku.
 
Bramki dla Pogoni, grającej osłabionej brakiem Benedikta Zecha i Kamila Grosickiego, padły tuż przed i tuż po przerwie. W 45. minucie po dośrodkowaniu aktywnego Sebastiana Kowalczyka celnym strzałem głową popisał się Słoweniec Luka Zahovic. Natomiast w 46. minucie wynik ustalił uczestnik mistrzostw świata 2018 Rafał Kurzawa.

Pogoń awansowała na trzecie miejsce – 25 pkt, a mająca jeszcze dwa mecze zaległe Legia zajmuje szesnaste (9 pkt), czyli w strefie spadkowej. W czwartek podopiecznych trenera Gołębiewskiego czeka mecz u siebie z Napoli w Lidze Europy.
 
Patrząc na tabelę i ostatnie wyniki Legii, jej porażkę z Pogonią trudno uznać za wielką niespodziankę. Natomiast doszło do takiej w niedzielę w Łęcznej, gdzie ostatni w tabeli Górnik (obecnie 7 pkt) zremisował 0:0 z zajmującym drugie miejsce przed tą kolejką Rakowem.
 
Beniaminek z Łęcznej w poprzednich pięciu meczach ligowych tylko raz zremisował i doznał czterech porażek.
 
Częstochowski zespół miał znakomitą szansę w 45. minucie, ale Fran Tudor nie wykorzystał rzutu karnego (trafił w słupek). Drużynę Marka Papszuna, która ma 25 punktów i jeden mecz zaległy, niedzielny remis kosztował spadek na czwartą pozycję w tabeli.
 
"To był +mecz pułapka+, bo zdawało się, że grając z ostatnią drużyną w tabeli, punkty są przypisane z urzędu. W piłce nożnej jednak czegoś takiego nie ma" – przyznał Papszun.
 
Nie wiedzie się Wiśle Kraków. "Biała Gwiazda" przegrała czwarty z pięciu ostatnich meczów, tym razem w Płocku ze swoją imienniczką 0:2. Obie bramki dla gospodarzy zdobył sprowadzony latem Łukasz Sekulski, poprzednio napastnik ŁKS Łódź.
 
W tabeli Wisła Płock jest 12. – 16 pkt, a ta z Krakowa – 14 z 14 "oczkami".
 
W dwóch poprzednich dniach gole strzelone w ostatnich minutach przesądziły o wynikach aż czterech meczów. W ten sposób zwycięstwa odniosły Radomiak w piątek oraz Bruk-Bet Termalica i Lechia w sobotę, natomiast Jagiellonia uratowała remis 3:3 w starciu z Piastem.

Mecz w Białymstoku dostarczył sporo emocji. Jagiellonia przegrywała do przerwy z rywalem z Gliwic 0:2, ale w 63. minucie było już 2:2.

Kiedy w 83. minucie Michał Chrapek dał gościom prowadzenie, wydawało się, że trzy punkty zabierze ze sobą Piast. Na dodatek w 89. minucie czerwoną kartkę (za drugą żółtą) zobaczył obrońca Jagiellonii Błażej Augustyn. W doliczonym czasie gry, dzięki trafieniu Bartosza Bidy, osłabieni gospodarze zdołali jednak "wyszarpać" jeden punkt.

Po sensacyjnej wpadce w 1/16 finału Pucharu Polski (porażka 1:2 z trzecioligowym Świtem Nowy Dwór Maz.) okazję do częściowej rehabilitacji wykorzystała Lechia.

Gdańszczanie pokonali w Grodzisku Wielkopolskim przedostatnią w tabeli Wartę Poznań 2:0 po golach w doliczonym czasie gry. W 90+5. minucie rzut karny wykorzystał Flavio Paixao, a dwie minuty później samobójcze trafienie z ponad 30 metrów – na skutek nieporozumienia z bramkarzem – zaliczył Jan Grzesik.
 
Portugalczyk z 95 trafieniami jest coraz bliżej wejścia do elitarnego Klubu 100, który zrzesza zdobywców co najmniej stu goli w rozgrywkach ekstraklasy. To pierwszy zagraniczny piłkarz, który może osiągnąć tę granicę.
 
Warta (8 pkt) ma w tym sezonie ogromne problemy ze skutecznością. "Zieloni" nie zdobyli żadnej bramki w ośmiu ostatnich meczach, w tym siedmiu ligowych. Natomiast Lechia awansowała na drugie miejsce w tabeli – z 26 pkt traci dwa do prowadzącego Lecha Poznań.
 
W Niecieczy beniaminek Bruk-Bet Termalica po wielkich emocjach pokonał Śląsk Wrocław 4:3, odnosząc dopiero drugie ligowe zwycięstwo w sezonie. Przesądził o tym gol obrońcy Mateusza Grzybka w siódmej minucie doliczonego czasu gry.
 
Już w piątek Radomiak dzięki bramce również w siódmej doliczonej minucie wprowadzonego w końcówce meczu na boisko Artura Bogusza pokonał na wyjeździe Cracovię 2:1.
 
Również w piątek swój mecz rozegrał lider Lech (28 pkt). "Kolejorz" miał bardzo dużą przewagę w wyjazdowym starciu ze Stalą Mielec, ale spotkanie zakończyło się remisem 0:0.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy