Reklama

Kraj

Premier o skazaniu Słaunikawej: ten nieakceptowalny wyrok spotka się z natychmiastową, stanowczą reakcją Polski

Wiktoria Nicałek/PAP
Dodano: 03.08.2022
65467_43115287_43115263
Share
Udostępnij
Ten nieakceptowalny wyrok spotka się z natychmiastową, stanowczą reakcją Polski na szczeblu międzynarodowym – zapowiedział premier Mateusz Morawiecki odnosząc się do skazania na Białorusi dziennikarki TVP Iryny Słaunikawej na 5 lat kolonii karnej. Dodał, że polecił MSZ podjęcie zdecydowanych kroków.
"Wolność prasy, słowa i nieskrępowane prawo do wyrażania własnych opinii to fundamenty demokracji. Skazanie przez reżim Łukaszenki dziennikarki Iryny Słaunikawej na 5 lat kolonii karnej jest absolutnym skandalem, pogwałceniem wszelkich norm cywilizacyjnych, praw człowieka i standardów dziennikarskich. Ten nieakceptowalny wyrok spotka się z natychmiastową, stanowczą reakcją Polski na szczeblu międzynarodowym" – napisał premier w mediach społecznościowych.
 
Poinformował, że polecił MSZ "podjęcie zdecydowanych i stanowczych kroków".
 
W środę Sąd Obwodowy w Homlu skazał dziennikarkę TVP Irynę Słaunikawą na 5 lat kolonii karnej za "stworzenie formacji ekstremistycznej".
 
Iryna Słaunikawa od 15 lat jest związana z TVP, wcześniej była dziennikarką Biełsatu. W październiku ubiegłego roku została zatrzymana z mężem na lotnisku w Mińsku, gdy małżonkowie wracali z wakacji w Egipcie. Oboje zostali skazani pierwotnie na 15 dni aresztu za "zamieszczanie +treści ekstremistycznych+ na Facebooku".
 
"Chodziło o materiały Biełsat TV – chociaż pochodziły one z czasów, kiedy na Białorusi nie uznawano jeszcze tej stacji i nadawanych przez nią treści za ekstremistyczne. W przeszłości Słaunikawa była dziennikarką Biełsatu, jednak jak podkreślają jej ojciec oraz adwokat, od ponad 10 lat nie jest ona już związana ze stacją; obecnie jest etatową pracowniczką TVP" – poinformowało biuro prasowe Biełsat TV.
 
W komunikacie wydanym przez stację telewizyjną podkreślono także, że "nie wiadomo, co sąd uznał za ową formację, ponieważ posiedzenia odbywały się zamkniętymi drzwiami, a adwokata dziennikarki oraz jej rodzinę zobowiązano do nierozgłaszania informacji o przebiegu procesu. Tak postanowił przewodniczący składu orzekającego Mikałaj Dola, który wcześniej skazał na wieloletnie więzienia m.in. opozycjonistów aresztowanych w ramach tzw. +sprawy Cichanouskiego+. Jedyne skąpe informacje z kolejnych posiedzeń przekazywał ojciec dziennikarki, Alaksandr Słaunikau".
 
"Formacjami ekstremistycznymi można określić na Białorusi po prostu wszystko. Tak to zostało wymyślone. To jest jasne, że Iryna została skazana za normalną pracę dziennikarską i, zapewne, swoją postawę" – powiedziała PAP Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor Biełsat TV. Poinformowała, że złożona została petycja do Komisji Europejskiej, by objęto sankcjami osoby odpowiedzialne za łamanie praw człowieka na Białorusi
 
"Po odbyciu przewidzianej w kodeksie wykroczeń kary, dziennikarki nie zwolniono z aresztu. Usłyszała za to zarzuty karne – z artykułu 342 KK – +Organizacja i przygotowanie akcji rażąco naruszających ład publiczny lub czynny w nich udział+ oraz 361 kk – +Utworzenie formacji ekstremistycznej lub udział w niej+. Proces ruszył 23 czerwca i do wydania wyroku wystarczyło pięć posiedzeń. Jeszcze zanim sprawa Słaunikawej trafiła do sądu, obrońcy praw człowieka uznali ją za więźniarkę polityczną" – poinformowała Biełsat TV.
 
Jak skomentowała Agnieszka Romaszewska-Guzy, przebieg i procesu jego utajnienie są typowymi praktykami sądownictwa stosowanymi dziś na Białorusi. "Można nie wiedzieć, o co ktoś został oskarżony, o co jest sądzony, jaki jest materiał dowodowy. Tak samo sądzono ludzi w latach stalinizmu". 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy