Reklama

Kraj

Sąd Najwyższy uchylił zawieszenie sędziego Igora Tuleyi i nie zgodził się na jego zatrzymanie

Mateusz Mikowski, Marcin Jabłoński/PAP
Dodano: 29.11.2022
69397_44076946_39889742
Share
Udostępnij
Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego we wtorek prawomocnie nie zgodziła się na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie do prokuratury sędziego Igora Tuleyi. W związku z tym SN uchylił też zawieszenie sędziego w obowiązkach i obniżenie jego wynagrodzenia.

Tym samym – po pierwsze – Sąd Najwyższy utrzymał w mocy decyzję nieistniejącej już Izby Dyscyplinarnej, która w kwietniu ub.r. nie przychyliła się do wniosku prokuratury i nie zgodziła na zatrzymanie warszawskiego sędziego. Prokuratura Krajowa odwołała się od tamtego rozstrzygnięcia.

"Uznajemy i stwierdzamy, że sędzia Igor Tuleya nie popełnił żadnego przestępstwa, kiedy dnia 18 grudnia 2017 r. zdecydował o jawnym prowadzeniu posiedzenia i dopuszczeniu do niego mediów. Sędzia działał w granicach i na podstawie prawa. Nie może być mowy, że w tej sprawie zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia czynu zabronionego" – uzasadniła sędzia SN Małgorzata Wąsek-Wiaderek.

Według SN, sędzia Tuleya w tej sprawie "zastosował prawo" i dokonał poprawnej wykładni przepisów oraz uchwały Sądu Najwyższego. Sędzia Wąsek-Wiaderek podkreśliła, że zażalenie prokuratury było "oczywiście bezzasadne".

Po drugie – w związku z takim rozstrzygnięciem – SN z urzędu zdecydował o uchyleniu decyzji Izby Dyscyplinarnej zapadłej przy okazji uchylenia Tuleyi immunitetu w listopadzie 2020 r. w sprawach jego zawieszenia w obowiązkach sędziowskich oraz o obniżenia jego wynagrodzenia o 25 proc.

"Kierując się poczuciem sprawiedliwości i koniecznością zakończenia stanu niepewności, jaki towarzyszył sędziemu Tuleyi przez ostatnie miesiące i lata tak orzekliśmy" – podkreśliła w uzasadnieniu ustnym sędzia Wąsek-Wiaderek.

Dodała, że Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN miała obowiązek z urzędu rozpatrzyć orzeczone wobec sędziego środki tymczasowe, takie jak zawieszenie w czynnościach i obniżenie uposażenia. Zaznaczyła, że skład sędziowski SN "jako sąd RP" czuł się w obowiązku wykonać w tym względzie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE.

"Skoro nie ma podstaw do zatrzymania i doprowadzenia sędziego do prokuratury, to nie ma też podstaw do stosowania środków tymczasowych wobec niego, nie ma żadnych podstaw, żeby sędzia nie mógł orzekać" – argumentowała sędzia SN.

W mocy pozostaje natomiast decyzja Izby Dyscyplinarnej prawomocnie uchylająca sędziemu Tuleyi immunitet. SN wskazał jednak we wtorek, że – zgodnie z nowelizacją ustawy o SN z czerwca br. – istnieje możliwość złożenia wniosku o wznowienie postępowania immunitetowego. "Podjęcie kroków prawnych w tym zakresie leży po stronie samego sędziego" – powiedziała sędzia Wąsek-Wiaderek.

W listopadzie 2020 r. na wniosek prokuratury ówczesna Izba Dyscyplinarna SN prawomocnie uchyliła immunitet sędziemu. Powodem wniosku prokuratury ws. uchylenia immunitetu sędziego było podejrzenie ujawnienia informacji ze śledztwa oraz danych i zeznań świadka, które miały narazić bieg postępowania. Chodziło o śledztwo ws. obrad Sejmu w Sali Kolumnowej z 16 grudnia 2016 r., które zostało dwukrotnie umorzone przez prokuraturę. W grudniu 2017 r. Sąd Okręgowy w Warszawie pod przewodnictwem sędziego Tuleyi uchylił decyzję prokuratury o pierwszym umorzeniu śledztwa. Sędzia zezwolił wówczas mediom na rejestrację ustnego uzasadnienia postanowienia sądu.

Prokuratura wielokrotnie wzywała sędziego Tuleyę do stawienia się w celu przesłuchania i postawienia mu zarzutów. Sędzia konsekwentnie odmawia stawienia się w prokuraturze. Podkreślał, że nie uznawał Izby Dyscyplinarnej jako sądu oraz ważności decyzji podjętych przez tę izbę.

W konsekwencji śledczy z Prokuratury Krajowej wystąpili do Izby Dyscyplinarnej o zgodę na jego przymusowe doprowadzenie. W kwietniu 2021 r. Izba Dyscyplinarna – w składzie jednego sędziego Adama Rocha – nieprawomocnie nie przychyliła się do wniosku prokuratury i nie zgodziła na zatrzymanie sędziego. Prokuratura zaskarżyła tamto rozstrzygnięcie.

W związku z likwidacją latem 2022 r. Izby Dyscyplinarnej SN sprawę tego zażalenia, wraz z innymi sprawami sędziowskimi, przejęła nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej.

Prokuratura Krajowa przekonywała, że ma obowiązek, by po uchyleniu immunitetu sędziemu Tuleyi przedstawić mu zarzuty. "Tylko z powodu, że ma on ten szczególny status i nie chce być traktowany jak każdy inny obywatel, prokuratura zarzutu przedstawić mu nie może" – mówił w połowie listopada br. prokurator o sędzim Tuleyi podczas posiedzenia w sprawie zażalenia na brak zgody na zatrzymanie sędziego.

Prokurator oceniał też, że niewyrażanie przez sąd zgody na zastosowanie przewidzianych prawem w takich przypadkach środków de facto może prowadzić do przewlekłości postępowania lub nawet jego przedawnienia, bądź umorzenia – a takie decyzje na podstawie materiału dowodowego powinna podejmować prokuratura.

We wtorek prokurator wychodzący z sali sądowej nie komentował orzeczenia SN m.in. powołując się na tajemnicę śledztwa. Dodał, że prokuratura poczeka na pisemne uzasadnienie wtorkowej uchwały SN.

Z kolei sędzia Tyleya pytany we wtorek przez PAP, kiedy wróci do orzekania, odparł, że jak najszybciej zamelduje się w macierzystym wydziale i ocenił, że jego przełożeni raczej nie będą blokowali mu teraz powrotu do pracy. "Jak najszybciej się stawię i zobaczmy, co dalej. (…) Nie wiem, czy dzisiaj pojadę do sądu, ale z pewnością jutro" – powiedział. Zastrzegł przy tym, że "jest przygotowany na każdy zwrot".

Tuleya określił, że cała sytuacja wokół niego jest jak "z powieści Franza Kafki". "Zostałem zawieszony przez coś, co nie jest sądem, i przywróciło mnie do służby coś, co nie jest sądem. Więc czuję się trochę tak, jakbym był przez przeszło dwa lata pogrążony w jakimś śnie. (…) Moje stanowisko się nie zmieniło. Nie jest to sąd i tak naprawdę zasiadają tam osoby, co do których można mieć wątpliwość, czy powinni tam orzekać" – mówił sędzia.

Powołana w tym roku Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN orzekała w tej sprawie w składzie trojga sędziów: Wiesława Kozielewicza, Małgorzaty Wąsek-Wiaderek i Dariusza Kali. Pierwszy z tych sędziów jest prezesem nowej izby, dwoje pozostałych sędziów trafiło do tzw. tymczasowego składu izby przed wyznaczeniem przez prezydenta pełnego jej składu.

Jak podkreślił Tuleya, w jego sprawie orzekli we wtorek bardzo doświadczeni sędziowie. "Ale moim zdaniem nie kłóci się to z wnioskiem o wyłączenie dwójki tych sędziów. Podtrzymuję swoje stanowisko, że nie powinni rozstrzygać w mojej sprawie i nie mam zamiaru cofnąć wniosku o wyłączenie tej dwójki" – dodał.

Tuleya wcześniej złożył bowiem wniosek o wyłączenie od rozpoznawania tej sprawy dwóch sędziów – Kozielewicza i Kali. Według Tuleyi istnieją wątpliwości co do ich bezstronności, co uzasadnił m.in. zgodą tych sędziów na zasiadanie w składach sędziowskich wspólnie z sędziami SN wyłonionymi w postępowaniach przed Krajową Radą Sądownictwa po wprowadzonych w 2018 r. zmianach w przepisach dotyczących Rady.

Taki wniosek nie wstrzymuje jednak rozpoznania sprawy. Sędzia Kozielewicz zaznaczył we wtorek, że tylko w przypadku uwzględnienia wniosku Tuleyi o wyłączenie jego i sędziego Kali wtorkowa decyzja SN straci moc, a sprawa trafiłaby jeszcze raz do innego składu orzekającego.

Sędzia Tuleya nie był we wtorek obecny na ogłoszeniu orzeczenia w SN. Reprezentowali go adwokaci: Jacek Dubois, Michał Zacharski oraz Bartosz Tiutiunik. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy