Reklama

Kraj

Sejmowa komisja za odrzuceniem projektu ustawy o państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich

Aleksandra Rebelińska / PAP
Dodano: 13.12.2022
69795_13gr4
Share
Udostępnij
Sejmowa Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych opowiedziała się we wtorek za odrzuceniem projektu ustawy o państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich. Wnioski w tej sprawie złożyły Koalicja Obywatelska oraz Polska 2050.

Wcześniej we wtorek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy, autorstwa PiS, o powołaniu państwowej komisji, która miałaby badać wpływy rosyjskie na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022. Projekt został skierowany do prac w Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, która zebrała się tego samego dnia wieczorem.

Podczas posiedzenia komisji dwa wnioski o odrzucenie projektu złożyli: wiceszef komisji Tomasz Szymański (KO) oraz posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska.

Za odrzuceniem projektu opowiedziało się 20 posłów, 17 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.

Uzasadniając złożenie wniosku o odrzucenie projektu ustawy Szymański ocenił, że jest to "skandaliczna" regulacja. Jak zauważył, celem projektu nie jest rozliczenie odpowiedzialnych za obecny stan polskiej energetyki i zbadanie rosyjskich wpływów, tylko – podkreślił – ingerencja w przyszłoroczne wybory.

"Ta ustawa ma na celu spowodować obciążenie dla liderów opozycji. Ta ustawa ma spowodować zadość temu, o czym mówił wasz prezes Kaczyński w Chojnicach, żeby pozamykać wszystkich tych, którzy się z wami nie utożsamiają" – mówił poseł KO. "Państwu w tym projekcie nie zależy na niczym, oprócz politycznej hucpy, którą chcecie urządzić" – zwracał się Szymański do posłów PiS.

Zarzucił, że projekt narusza zasadę trójpodziału władzy, ponieważ zakłada, że organ administracji publicznej będzie osądzał i rozliczał inny organ administracji publicznej. Według Szymańskiego fakt, iż komisja miałaby badać okres od 2007 roku, a nie od 2005 roku pokazuje, że PiS "ma coś do ukrycia".

Również Hennig-Kloska oceniła, że PiS – powołując komisję – chce "kręcić polityczny bat na opozycję w czasie kampanii wyborczej, zatrzymywać ludzi, zabierać im prawa wyborcze". "Temu ma służyć komisja weryfikacyjna, a nie temu, żeby ścigać jakichś rosyjskich agentów, czy dochodzić prawdy" – podkreśliła. Wskazała, że komisja ws. badania rosyjskich wpływów weszłaby w rolę sądów i trybunałów, a PiS mógłby obsadzić cały skład swoimi nominatami.

"Polskie państwo musi się oczyścić ze wszystkich agentów ruskich, takich, jak Tomasz L., ale w gruncie rzeczy, ten spektakl, który chcecie ludziom urządzić w trakcie kampanii wyborczej doprowadzi jedynie do tego, że będziemy ośmieszać nasze państwo w oczach naszych sojuszników i dostarczać informacji na Kreml o słabości państwa polskiego" – mówiła Hennig-Kloska.

Także poseł Lewicy Paweł Krutul stwierdził, że komisja będzie "maczugą wyborczą", którą PiS będzie "okładał swoich oponentów". "Jeżeli chcieliście taką komisję zwołać, mogliście ją zwołać w zeszłym roku, dwa lata temu, trzy lata temu. W roku wyborczym to będzie wykorzystywane przeciwko opozycji" – oświadczył.

Na zarzuty posłów opozycji odpowiedział wiceprzewodniczący komisji Piotr Kaleta (PiS). Zwracał uwagę, że pierwszym wnioskodawcom powołania tej komisji był szef PO Donald Tusk.

Podkreślił, że jeśli opozycja ma zarzuty wobec PiS, to tym bardziej powinni poprzeć powstanie komisji. "Jeżeli niczego się nie boją przedstawiciele PO i PSL – tych ugrupowań, które wówczas sprawowały rządy w Polsce – to obiema rękami powinniście głosować za tą komisją. My jesteśmy transparentni, chcemy dyskutować o wszystkim, co było w czasie rządów PiS, a także PO-PSL. Nie mamy nic do ukrycia" – powiedział Kaleta.

Zgodnie z projektem komisja miałaby się składać z 9 członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm, a na jej czele ma stanąć przewodniczący wybierany spośród członków komisji. Kluby poselskie miałyby przedstawić kandydatów do komisji w ciągu dwóch tygodni od wejścia przepisów w życie.

Komisja ma analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki.

Decyzje, które ma móc podjąć komisja to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat. Ponadto – według projektu – pierwszy raport ze swojej działalności komisja miałaby opublikować do 17 września 2023 r.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy