O sobie: Po wielu latach pracy jako lektorka języka angielskiego oraz DOS (director of studies) własnej szkoły językowej, postanowiłam skupić się na czymś co, na ogół, bywa mało intratne, a konkretnie na literaturze. Czytam, piszę, publikuję w periodykach literackich w Polsce, USA, na Bałkanach, wydaję książki poetyckie (do tej pory 7), tłumaczę poezję Emily Dickinson (zuchwale aspirując do kanoniczności przekładu), wyjeżdżam na festiwale literackie oraz do domów pracy twórczej (Szwajcaria, Hiszpania); wciąż uczę oraz uczę się języków. O blogu: Będą to moje noty i wtręty kuLturalne i kuRturalne, głównie literackie, a nawet poetyckie. Nie mam doświadczenia w pisaniu blogów. Przeczuwam, że w sensie "gatunku literackiego" najbliżej mu do sylwy ponowoczesnej, czyli postmodernistycznej (sylwa: dzieło nierespektujące jednorodności gatunkowej, głównie poetyka kolażu; negatywne odwoływanie się do zastanych wzorców; heterogeniczność gatunkowa; sygnalizowany przez autora zamysł zburzenia wewnętrznej spójności utworu). O! W miarę doświadczenia, moja informacja o blogu (a może i o sobie) będzie ewoluować; zmieniać się na lepsze lub gorsze, w zależności od tego, kto i jak życzliwy czyta.
Pierwszy po proroku
Dodano: 21-10-2013
Tego roku znów miałam zaproszenie na albański festiwal poezji i okazję spotkania wielu albańskich bektaszytów. Nie tylko Haxhi Babę, paru innych babów (ojców), w Macedonii i w Albanii, ale też poetów, ludzi pióra, krąg zaprzyjaźnionych z nimi osób, bo pod nazwą Bektaszi pochodzących w prostej linii od derwiszów, kryją się wyznawcy mistycznej odmiany sufizmu. A słynie ona z tolerancji, antydogmatyzmu (z powodu dość swobodnego podejścia do dogmatów islamu sunnickiego, bektaszyci zostali wygnani z rodzimej Turcji w roku 1925), równouprawnienia kobiet (tym zwłaszcza, bektaszyści się szczycą, bo w krajach muzułmańskich to unikat).
Słyszy się i czyta, że duchowi przewodnicy Bektashi nie lubią hierarchii i hipokryzji, są otwarci na różne religie i narodowości. Żyją w celibacie, niczym nasi księża i podobnie jak naszym kapłanom religia pozwala pić wino i inne alkoholowe trunki; nie przestrzegają ramadanu, wierzą w świętych i tworzą ich portrety. Łatwo sobie wyobrazić, że inni wyznawcy islamu uważają ich za heretyków, a Zachód wspiera. Flaga amerykańska obok wizerunku Mahometa na imprezie Bektaszi to nic nadzwyczajnego.
Można zaryzykować twierdzenie, że każdy baba kocha poezję. Na własne oczy mogłam się przekonać, że Haxhi Baba i jego zastępca, też baba, "obowiązkowo" uczestniczą w spotkaniach poetyckich odbywających się w Tetowie lub za sprawą tego miasta, na przykład – w Międzynarodowym Festiwalu Poezji DITET E NAIMIT, który właśnie miał swoją XVII edycję w Macedonii i Albanii. A konkretnie w Tiranie, co nie jest przypadkowe, ponieważ Tirana to teraz światowe centrum Bektaszi od czasu ich wygnania z Turcji.
Na przyjęciach z poetami Haxhi Baba, jako gospodarz, inspiruje serdeczne rozmowy, śpiewy i poetyckie potyczki słowne. Poczęstunek u Baby jest zawsze skromny i smaczny. A miejscowe wino - wyśmienite.
(...) Każdy przedmiot, każde istnienie,
Jest kielichem rozkoszy.
Bądź koneserem,
smakuj roztropnie:
każde wino może cię upić.
Bądź rozważny jak król, i wybieraj najlepsze (...)
(„Bóg dał nam ciemne wino”, Rumi, najwybitniejszy poeta suficki, mistyk perski, teolog islamski. Twórca zakonu wirujących derwiszy, XIII wiek).
Na szczęście u Baby nie pali się papierosów, jak na innych albańskich przyjęciach, w domach, w restauracjach, gdzie bez ograniczeń zakąsza się i popija w oparach tytoniowego dymu. U Baby wyłącza się też komórki, które zwykle dzwonią bez opamiętania, nawet na albańskich uroczystościach literackich. Mimo, że u Baby nie ma zakazu palenia tytoniu i używania telefonów, duch miejsca i czasu wybiera same najlepsze rozwiązania towarzyskie. Palacze na jakiś czas zapominają o nałogu, a wszyscy - o uzależnieniu od telefonii komórkowej. Nikt nie zapomina o poezji i poetach.