O sobie: Po wielu latach pracy jako lektorka języka angielskiego oraz DOS (director of studies) własnej szkoły językowej, postanowiłam skupić się na czymś co, na ogół, bywa mało intratne, a konkretnie na literaturze. Czytam, piszę, publikuję w periodykach literackich w Polsce, USA, na Bałkanach, wydaję książki poetyckie (do tej pory 7), tłumaczę poezję Emily Dickinson (zuchwale aspirując do kanoniczności przekładu), wyjeżdżam na festiwale literackie oraz do domów pracy twórczej (Szwajcaria, Hiszpania); wciąż uczę oraz uczę się języków. O blogu: Będą to moje noty i wtręty kuLturalne i kuRturalne, głównie literackie, a nawet poetyckie. Nie mam doświadczenia w pisaniu blogów. Przeczuwam, że w sensie "gatunku literackiego" najbliżej mu do sylwy ponowoczesnej, czyli postmodernistycznej (sylwa: dzieło nierespektujące jednorodności gatunkowej, głównie poetyka kolażu; negatywne odwoływanie się do zastanych wzorców; heterogeniczność gatunkowa; sygnalizowany przez autora zamysł zburzenia wewnętrznej spójności utworu). O! W miarę doświadczenia, moja informacja o blogu (a może i o sobie) będzie ewoluować; zmieniać się na lepsze lub gorsze, w zależności od tego, kto i jak życzliwy czyta.
Let's love Christmas
Dodano: 21-12-2013
Hm, wcale nie głupi to człowiek, sądząc z uprzednich obserwacji, ani w młodzieńczym, fizjologicznie, okresie burzy i naporu, jakby się mogło wydawać po takim dictum, co zaświadcza zdjęcie profilowe. Skąd więc taki buńczuczny nastrój?
Jeśli uderzyć się w piersi, to każdy z nas ma podobnie nienawistne uczucie wobec Świąt, choć przez moment, choćby raz w życiu, tylko nie każdy się do tego przyzna. Czy dlatego, że jesteśmy obłudni? Jest to jeden z powodów, ale nie najważniejszy. Najważniejszy powód dorosłego człowieka w uprawianiu tradycji to ... tradycja. Tak, to truizm lub tautologia, czyli pozorny nonsens, ale w świątecznym życiu prywatnym, i/czyli rodzinnym, truizmy traktuje się inaczej niż gdzie indziej i kiedy indziej.
Choć bokiem nam wychodzi czasem obcobrzmiące Merry Christmas w galeriach handlowych już od początku listopada (oraz kartki świąteczne niegustowne do granic sztuczności, kilka tu załączam), to we własnych ustach wobec przyjaciół zagranicznych, nie znających polskiego, o co nie trudno, to hasło nas tak nie mierzi. Po prostu nie da się krócej wyrazić życzeń bożonarodzeniowych. Wesołych Świąt! „i święto”, jak mawia nasz kolega W. Nic dodać, nic ująć.
A kolędy? Bywają piękne i takie sobie. Bardzo lubię kilka polskich kolęd, nie tylko dlatego, że kojarzą mi się z czymś miłym, rodzinnym, bezpiecznym i mistycznym. Po prostu lubię w nich metaforycznie artystyczny przekaz.
Łamanie się opłatkiem może być uciążliwe kiedy, jak to napisał pewien poeta w wierszu, trzeba całować „omszałe ciotki”. Jednak sam akt rodzinnego przytulania, to pretekst nadzwyczaj potrzebny dla duszy i ciała. Dzięki Bogu, do tej pory, nie musiałam robić tego z obłudy, ale rozumiem bunt rzeczonego Face Bookowicza jeśli przy jego wigilijnym stole zasiada nienawistny obywatel i nie wypada go pominąć w uprawianiu tradycji za względu choćby na wychowanie dzieci i wnuków w życzliwości i tolerancji.
Przyznaję rację, że w naszej epoce konsumpcjonizmu, w dużej mierze myślimy o świątecznych prezentach i stało się to tradycją bardziej czasochłonną niż przyrządzanie potraw. Bo smaczne pierogi można zamówić u sprawdzonej pani Marysi, a finezyjne, indywidualne prezenty to już problem; nawet via Internet. A może - zwłaszcza przez Internet. Niektórzy tej przyjemności nie mogą sobie odmówić. Rozumiem też, że dla wielu, tradycja prezentowa to koszmar. Sobie samemu trudno dogodzić, a co dopiero całej kilkupokoleniowej rodzinie.
Bądźmy jednak wyrozumiali podczas świąt Bożego Narodzenia które, razem z Wielkanocnymi, są najważniejszymi świętami w naszym regionie "georeligijnym", i popatrzmy łaskawym okiem na różnorodność boskiego świata, do którego zaliczamy też tych bliźnich, którzy Świąt nie znoszą. Nie będzie grzechem, sądzę, jeśli zrobimy to interesownie, z nadzieją, że oni w zamian, powstrzymają się na czas Wigilii od dywersyjnych min i komentarzy. Wszystko w ramach demokracji i afirmacji. A ci co mogą, niech zrobią to też w ramach ... nie bójmy się tego słowa ... miłości.
I love/hate Christmas. Niepotrzebne skreślić.