Krystyna Lenkowska

poetka, anglistka

Preteksty Literackie

Dzialy: KULTURA

O sobie: Po wielu latach pracy jako lektorka języka angielskiego oraz DOS (director of studies) własnej szkoły językowej, postanowiłam skupić się na czymś co, na ogół, bywa mało intratne, a konkretnie na literaturze. Czytam, piszę, publikuję w periodykach literackich w Polsce, USA, na Bałkanach, wydaję książki poetyckie (do tej pory 7), tłumaczę poezję Emily Dickinson (zuchwale aspirując do kanoniczności przekładu), wyjeżdżam na festiwale literackie oraz do domów pracy twórczej (Szwajcaria, Hiszpania); wciąż uczę oraz uczę się języków. O blogu: Będą to moje noty i wtręty kuLturalne i kuRturalne, głównie literackie, a nawet poetyckie. Nie mam doświadczenia w pisaniu blogów. Przeczuwam, że w sensie "gatunku literackiego" najbliżej mu do sylwy ponowoczesnej, czyli postmodernistycznej (sylwa: dzieło nierespektujące jednorodności gatunkowej, głównie poetyka kolażu; negatywne odwoływanie się do zastanych wzorców; heterogeniczność gatunkowa; sygnalizowany przez autora zamysł zburzenia wewnętrznej spójności utworu). O! W miarę doświadczenia, moja informacja o blogu (a może i o sobie) będzie ewoluować; zmieniać się na lepsze lub gorsze, w zależności od tego, kto i jak życzliwy czyta.

O! jak Olga

A A A

Dodano: 27-01-2014

Olga Tokarczuk na okładce książki "Frazy", fot. Elżbieta Lempp

Olga Tokarczuk na okładce książki "Frazy", fot. Elżbieta Lempp

Pisarz współczesny rzadko jest prezentowany tłumom zebranym naraz w jednym miejscu, jak na koncercie live, czy przed ekranem telewizora (chyba, że jest pisarzem oraz prezydentem Czech w jednej osobie jak Vaclav Havel lub kandydatem na prezydenta Peru jak pisarz Maria Vargas Llosa). Nawet gala nagrody Nike, której Olga Tokarczuk została laureatką w roku 2008., nie była przeznaczona dla takich tłumów jak pierwszy lepszy muzyczny festiwal open air, a rezonans społeczny tego literackiego wyróżnienia jest, jak wiemy, stosunkowo dość niewielki.

Takie czasy prosperity dla dźwiękowego medium nadeszły gdzieś około drugiej połowy XX wieku, wraz z impetem odkryć w dziedzinie technik multimedialnych, że się nawet futurystom nie śniło. I wszystko wskazuje na to, iż te proporcje faworyzujące media wizualno-dźwiękowe zostaną zachowane na dłużej. Z tego powodu psychologia rozwojowa wieszczy upośledzenie wyobraźni czemu Woody Allen zaprzecza swoimi dokonaniami filmowymi, swoją biografią i całym jestestwem. A że tylko w sztuce wyjątek nie potwierdza reguły, historia literatury powszechnej i krytyka literacka mają prawo narzekać, iż literatura prawie zeszła na pobocza cywilizacyjne, w porównaniu z antykiem, gdzie muzyka była traktowana jak rzemiosło, a sztuka słowa, szczególnie poetyckiego, była królową wszelkich sztuk.

Zaczęłam swoje czytanie Olgi Tokarczuk dopiero od jej trzeciej powieści Dom dzienny dom nocny. Okazało się to jednak moim osobistym strzałem w dziesiątkę. Już po pierwszych stronach ogarnęła mnie nieodparta chęć czytania bez odrywania się od tego świata (trudno o większy sukces pisarza na poziomie relacji z anonimowym, jednostkowym, rozkapryszonym, wręcz zblazowanym różnorodnością dookolnego świata, czytelnikiem), nieustannego wracania myślą do tego, co w świecie książki się dzieje, „ingerowania” w ten świat z żalem, radością, zadziwieniem. Wprost proporcjonalnie do zafrapowania lekturą, trzymała mnie potem faza refleksji na temat kulturowego dziedzictwa, formalnego niepodobieństwa, symboliki, znaków ludzkich, natręctw, mentalnych krzyży. Krzyże, krzyżyki znalazłam też w dwóch kolejnych książkach tej pisarki. Kolejnych dla mnie, bo mój porządek czytania Tokarczuk był nieco à rebours.

Na Prawiek i inne czasy  trafiłam w Szwajcarii, w rezydencji dla pisarzy w Lavigny, gdzieś między Genewą a Lozanną. Stał na półce wśród tysiąca książek z całego świata, na swoistej papierowej wieży Babel. Wypatrzyłam go pod dużą literą T, a rozpoznałam po ciut mniejszej polskiej frazie „Olga Tokarczuk” na grzbiecie książki i dzięki wspólnemu nam językowi (wynikłemu z procesu biblijnego pomieszania lub odwrotnie, wykrystalizowanemu z indoeuropejskiej wielości).

Tokarczuk była pierwszą polską pisarką, która znalazła się w rezydencji Lavigny. A było to tuż po wydaniu jej, bodaj trzeciej, książki, czyli wciąż młodą pisarką, a na oko bardzo młodą kobietą, czego dowodzą ogólnie dostępne tamże albumy fotograficzne od lat rejestrujące demokratycznie wszystkich mieszkańców Chateau de Lavigny. Zastanawia mnie do tej pory fakt, że decydenci, przyznający to prestiżowe stypendium, nie bardzo orientują się kogo goszczą w swoich murach, ponieważ nie śledzą losów pisarzy wpisanych na listę tej art residency. Z drugiej strony, zadziwia fenomenalny obiektywizm genewskiej komisji, akceptującej pisarzy jedynie na podstawie ich wierszy lub fragmentów prozy lub dramatów, na luźnych wydrukach, nigdy w postaci gotowych książek, w wersji jedynie angielskiej lub francuskiej (rola tłumaczy jest nie do przecenienia!), bez wnikania w biografię autorów, listę nagród, rankingi, przy wsparciu jedynie dwóch niezależnych autorytetów, którzy wypowiadają się w sprawie potencjalnego rezydenta w osobnej „zalakowanej” poczcie. Przypadła mi więc w Lavigny rola ambasadora Olgi Tokarczuk (również Adama Zagajewskiego, poety, który był tamtejszym rezydentem kilka lat później) opowiadając z dumą o sukcesach literackich jednej z naszych czołowych pisarek współczesnych (i wielokrotnego polskiego kandydata do Nobla w dziedzinie poezji).

Swoją drogą, Polska nie dorobiła się jeszcze literacko znaczącego logo, choćby w Europie, takiego jak Pulitzer, czy Nagroda Goncourtów; jakiegoś rodzimego, literackiego „Nobla”, który wyróżniając w Polsce światowego pisarza, pozwoliłby zwrócić też uwagę na nasze polskie talenty. „Anglelus” to wciąż za mało, za cicho, zbyt hermetycznie w kraju o imponujących tradycjach literackich z czterema Noblami na koncie. Takie mocne logo umocniłoby moje argumenty kiedy występuję w roli samozwańczego promotora polskich pisarzy za granicą i skróciło do jednego słowa moje referencje na temat Osoby. Jedno zdanie zwykle wystarcza aby zagaić poważną dyskusję na temat, na przykład, Czesława Miłosza czy Wisławy Szymborskiej. Sic!

Dziękuję losowi za ten przypadek, który rzucił mnie do Lavigny, do tego wspaniałego domu książki na cztery tygodnie, bo „dla zdrowotności” codziennie odrywając się od komputera i swojej zaplanowanej pracy literackiej, mogłam wędrować po „Prawieku”, a potem podróżować z „Ludźmi Księgi” śladami precyzyjnej wyobraźni Olgi Tokarczuk. Przy okazji dodam, że byłam świeżo po, też lavigniańskiej, lekturze Andreia Makine’a, Rzeka miłości, doskonale oczarowana swoim prywatnym odkryciem fascynującego stylu rosyjskiego pisarza, który dopiero w dojrzałym wieku zaczął pisać po francusku. Ufając, kongenialnemu zapewne, tłumaczeniu książki na język polski (a czuła jestem okrutnie na nienaturalność tłumaczeń), mogę przypuszczać tylko, na podstawie kariery jaką pisarz zrobił we Francji, że francuszczyzna Makine’a stała się jego drugą skórą.

Miałam też ze sobą tom W stronę Swanna Marcela Prousta. Sądziłam, że we francuskojęzycznym anturażu (a na Francji przecież Proust oparł swoją niedoścignioną w precyzji, wielopoziomową wiwisekcję społeczną), w wysublimowanych, literackich okolicznościach (nawet mój pokój nazywał się Nabokov’s Room i wyobrażałam sobie jak Vladimir N. z żoną przyjeżdżają tu pour dejeuner ze „swojego” Montreux, które leży o rzut kamieniem od Lavigny), w aurze, którą przez 40 lat tworzyli właściciele domu, niemiecki wydawca Rowohlt i jego angielska żona Jane Ledig, pełnego szeptów książek /z oryginałami rękopisów Kafki, między innymi/, wreszcie, po wieloletnim obijaniu się i odkładaniu na później obowiązkowej lektury kilku już pokoleń pod wspólnym tytułem W poszukiwaniu straconego czasu, choćby dotknę, musnę czasu Combres. Tak by się może i stało, gdyby nie mój odruch pójścia na łatwiznę. Pomyślałam, że poręczna (od słowa ręka, czyli pasująca do ręki, nie za duża, nie za mała) powieść napisania po polsku, będzie dla mnie, co tu ukrywać, lepszą odskocznią od zaplanowanej pracy, czyli od wielogodzinnych zmagań nad tłumaczeniem wierszy Emily Dickinson, niż gruby i ciężki (w dekagramach) tom Prousta. I choć Boy-Żeleński fantastycznym tłumaczem był, a Proust jednym z najgenialniejszych nudziarzy literatury światowej (przymiotnik „genialny” odnosi się tu przede wszystkim do poziomu tej literatury, dając wiarę krytyce światowej, nie tylko dlatego, że udało mi się przebrnąć przez znaczącą część książki), chcąc nie chcąc, musieli stanąć w szranki z syberyjską historią rosyjskiego Makine’a (też poręczną), a potem polską sagą Prawiek i inne czasy Olgi Tokarczuk. Nieco później zaś, z wyprawą markiza i kurtyzany tej samej autorki, czyli Podróżą ludzi księgi.

Niezwłocznie dodam, że nie jestem miłośniczką utworów akcji, łatwych powieści miłosnych, kontekstów detektywistycznych oraz nieuzasadnionych ucieczek science fiction czy fantasy, a magia, abstrakcja i surrealizm w literaturze muszą być dla mnie niezwykle naturalnie i nienachalnie uzasadnione w rzeczywistości tu i teraz. I choć gustuję w klasycznej formie powieści w stylu roman roman, to jednak biedny, stary, wspaniały Proust i równie poczciwy Boy-Żeleński poszli w kolejną odstawkę, bo po uczcie Makine’a przyszło do mnie kapitalne danie z „Prawieku”.

Prawiek to niby powieść koncepcik. Można by pomyśleć przez moment: „wielu tak potrafi”, ot, historia jednego miejsca, nieco rustykalna, wręcz polsko-cepeliowska, w tle z historią wojen, biedy, przesądów. Mała synteza społecznego deklasowania, szaleństwa, pauperyzacji, pozornego awansu. Tak niewiele i tak wiele. Ale jest … jedno "ale", które mówi, i muszę to powtórzyć, że dobra powieść to sztuka bezkompromisowego wciągania w akcję. I taka jest właśnie lektura Tokarczuk, na którą trafiłam. To maestria opowiadania historii, a także autentyczność kontekstu nawet, paradoksalnie, tego magicznego, którym autorka obdarza nas subtelnie, impresjonistycznie jak Márquez . To prawda o smutku ludzkiej egzystencji, czyli antypody nihilizmu oraz talent do posługiwania się symbolem, wiarygodność opowieści i wszechobecna istota przesłania, dzięki czemu proza zyskuje wymiar, który decyduje o tym, że jest Sztuką. Pisarka ma też talent przekonywania malkontentów sztuk surrealnych do … siebie, czyli swojej opowieści, w której nierealne rzeczy dzieją się po coś tak naturalnie, iż nie trzeba natychmiast sięgać po encyklopedyczne definicje symboli.

Mam nadzieję, że kiedyś, w czasie swojej kolejnej dalekiej "podróży człowieka księgi”, znów trafię na dom, gdzie nieznane mi, wręcz tajemnicze, woluminy będą stały na półce pod literą O jak Olga, łamane przez T jak Tokarczuk, łamane przez P jak Poland. Są to, bez mojego odkrywania Ameryki czy Szwajcarii, symbole polskiej marki prozatorskiej.

Reklama

Tekst powyższy, we fragmentach napisanych pogrubioną czcionką, ukazał się w "Światach Olgi Tokarczuk" (Studia i szkice pod redakcją Magdaleny Rabizo-Birek, Magdaleny Pocałuń-Dydycz i Adama Bieniasa), pierwszej książce w całości poświęconej twórczości pisarki; Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego, Biblioteka "Frazy", Rzeszów 2013

KOMENTARZE

OSTATNIE WPISY NA TYM BLOGU

NAJCZĘSCIEJ CZYTANE WPISY

ARCHIWUM

POLECANE

Reklama

NASI PARTNERZY

zamknij

Szanowny Czytelniku !

Zanim klikniesz „Zgadzam się” lub zamkniesz to okno, prosimy o przeczytanie tej informacji. Prosimy w niej o Twoją dobrowolną zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez naszych partnerów biznesowych oraz przekazujemy informacje o tzw. cookies i o przetwarzaniu przez nas Twoich danych osobowych. Klikając „Zgadzam się” lub zamykając okno, zgadzasz się na poniższe. Możesz też odmówić zgody lub ograniczyć jej zakres.

Zgoda

Jeśli chcesz zgodzić się na przetwarzanie przez Zaufanych Partnerów Grupy SAGIER Twoich danych osobowych, które udostępniasz w historii przeglądania stron i aplikacji internetowych, w celach marketingowych (obejmujących zautomatyzowaną analizę Twojej aktywności na stronach internetowych i w aplikacjach w celu ustalenia Twoich potencjalnych zainteresowań dla dostosowania reklamy i oferty) w tym na umieszczanie znaczników internetowych (cookies itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie takich znaczników, kliknij przycisk „Przejdź do serwisu” lub zamknij to okno.
Jeśli nie chcesz wyrazić zgody, kliknij „Nie teraz”. Wyrażenie zgody jest dobrowolne. Możesz edytować zakres zgody, w tym wycofać ją całkowicie, przechodząc na naszą stronę polityki prywatności. Powyższa zgoda dotyczy przetwarzania Twoich danych osobowych w celach marketingowych Zaufanych Partnerów. Zaufani Partnerzy to firmy z obszaru e-commerce i reklamodawcy oraz działające w ich imieniu domy mediowe i podobne organizacje, z którymi Grupa SAGIER współpracuje.
Podmioty z Grupy SAGIER w ramach udostępnianych przez siebie usług internetowych przetwarzają Twoje dane we własnych celach marketingowych w oparciu o prawnie uzasadniony, wspólny interes podmiotów Grupy SAGIER. Przetwarzanie takie nie wymaga dodatkowej zgody z Twojej strony, ale możesz mu się w każdej chwili sprzeciwić. O ile nie zdecydujesz inaczej, dokonując stosownych zmian ustawień w Twojej przeglądarce, podmioty z Grupy SAGIER będą również instalować na Twoich urządzeniach pliki cookies i podobne oraz odczytywać informacje z takich plików. Bliższe informacje o cookies znajdziesz w akapicie „Cookies” pod koniec tej informacji.

Administrator danych osobowych

Administratorami Twoich danych są podmioty z Grupy SAGIER czyli podmioty z grupy kapitałowej SAGIER, w której skład wchodzą Sagier Sp. z o.o. ul. Mieszka I 48/50, 35-303 Rzeszów oraz Podmioty Zależne. Ponadto, w świetle obowiązującego prawa, administratorami Twoich danych w ramach poszczególnych Usług mogą być również Zaufani Partnerzy, w tym klienci.
PODMIOTY ZALEŻNE:
http://www.biznesistyl.pl/
http://poradnikbudowlany.eu/
http://modnieizdrowo.pl/
http://www.sagier.pl/
Jeżeli wyrazisz zgodę, o którą wyżej prosimy, administratorami Twoich danych osobowych będą także nasi Zaufani Partnerzy. Listę Zaufanych Partnerów możesz sprawdzić w każdym momencie na stronie naszej polityki prywatności i tam też zmodyfikować lub cofnąć swoje zgody.

Podstawa i cel przetwarzania

Twoje dane przetwarzamy w następujących celach:
• 1. Jeśli zawieramy z Tobą umowę o realizację danej usługi (np. usługi zapewniającej Ci możliwość zapoznania się z jednym z naszych serwisów w oparciu o treść regulaminu tego serwisu), to możemy przetwarzać Twoje dane w zakresie niezbędnym do realizacji tej umowy.
• 2. Zapewnianie bezpieczeństwa usługi (np. sprawdzenie, czy do Twojego konta nie loguje się nieuprawniona osoba), dokonanie pomiarów statystycznych, ulepszanie naszych usług i dopasowanie ich do potrzeb i wygody użytkowników (np. personalizowanie treści w usługach), jak również prowadzenie marketingu i promocji własnych usług (np. jeśli interesujesz się motoryzacją i oglądasz artykuły w biznesistyl.pl lub na innych stronach internetowych, to możemy Ci wyświetlić reklamę dotyczącą artykułu w serwisie biznesistyl.pl/automoto. Takie przetwarzanie danych to realizacja naszych prawnie uzasadnionych interesów.
• 3. Za Twoją zgodą usługi marketingowe dostarczą Ci nasi Zaufani Partnerzy oraz my dla podmiotów trzecich. Aby móc pokazać interesujące Cię reklamy (np. produktu, którego możesz potrzebować) reklamodawcy i ich przedstawiciele chcieliby mieć możliwość przetwarzania Twoich danych związanych z odwiedzanymi przez Ciebie stronami internetowymi. Udzielenie takiej zgody jest dobrowolne, nie musisz jej udzielać, nie pozbawi Cię to dostępu do naszych usług. Masz również możliwość ograniczenia zakresu lub zmiany zgody w dowolnym momencie.

Twoje dane przetwarzane będą do czasu istnienia podstawy do ich przetwarzania, czyli w przypadku udzielenia zgody do momentu jej cofnięcia, ograniczenia lub innych działań z Twojej strony ograniczających tę zgodę, w przypadku niezbędności danych do wykonania umowy, przez czas jej wykonywania i ewentualnie okres przedawnienia roszczeń z niej (zwykle nie więcej niż 3 lata, a maksymalnie 10 lat), a w przypadku, gdy podstawą przetwarzania danych jest uzasadniony interes administratora, do czasu zgłoszenia przez Ciebie skutecznego sprzeciwu.

Przekazywanie danych

Administratorzy danych mogą powierzać Twoje dane podwykonawcom IT, księgowym, agencjom marketingowym etc. Zrobią to jedynie na podstawie umowy o powierzenie przetwarzania danych zobowiązującej taki podmiot do odpowiedniego zabezpieczenia danych i niekorzystania z nich do własnych celów.

Cookies

Na naszych stronach używamy znaczników internetowych takich jak pliki np. cookie lub local storage do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronach, aplikacjach i w Internecie. W ten sposób technologię tę wykorzystują również podmioty z Grupy SAGIER oraz nasi Zaufani Partnerzy, którzy także chcą dopasowywać reklamy do Twoich preferencji. Cookies to dane informatyczne zapisywane w plikach i przechowywane na Twoim urządzeniu końcowym (tj. twój komputer, tablet, smartphone itp.), które przeglądarka wysyła do serwera przy każdorazowym wejściu na stronę z tego urządzenia, podczas gdy odwiedzasz strony w Internecie. Szczegółową informację na temat plików cookie i ich funkcjonowania znajdziesz pod tym linkiem. Pod tym linkiem znajdziesz także informację o tym jak zmienić ustawienia przeglądarki, aby ograniczyć lub wyłączyć funkcjonowanie plików cookies itp. oraz jak usunąć takie pliki z Twojego urządzenia.

Twoje uprawnienia

Przysługują Ci następujące uprawnienia wobec Twoich danych i ich przetwarzania przez nas, inne podmioty z Grupy SAGIER i Zaufanych Partnerów:
1. Jeśli udzieliłeś zgody na przetwarzanie danych możesz ją w każdej chwili wycofać (cofnięcie zgody oczywiście nie uchyli zgodności z prawem przetwarzania już dokonanego na jej podstawie);
2. Masz również prawo żądania dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przeniesienia danych, wyrażenia sprzeciwu wobec przetwarzania danych oraz prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego, którym w Polsce jest Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Pod tym adresem znajdziesz dodatkowe informacje dotyczące przetwarzania danych i Twoich uprawnień.