O sobie: Po wielu latach pracy jako lektorka języka angielskiego oraz DOS (director of studies) własnej szkoły językowej, postanowiłam skupić się na czymś co, na ogół, bywa mało intratne, a konkretnie na literaturze. Czytam, piszę, publikuję w periodykach literackich w Polsce, USA, na Bałkanach, wydaję książki poetyckie (do tej pory 7), tłumaczę poezję Emily Dickinson (zuchwale aspirując do kanoniczności przekładu), wyjeżdżam na festiwale literackie oraz do domów pracy twórczej (Szwajcaria, Hiszpania); wciąż uczę oraz uczę się języków. O blogu: Będą to moje noty i wtręty kuLturalne i kuRturalne, głównie literackie, a nawet poetyckie. Nie mam doświadczenia w pisaniu blogów. Przeczuwam, że w sensie "gatunku literackiego" najbliżej mu do sylwy ponowoczesnej, czyli postmodernistycznej (sylwa: dzieło nierespektujące jednorodności gatunkowej, głównie poetyka kolażu; negatywne odwoływanie się do zastanych wzorców; heterogeniczność gatunkowa; sygnalizowany przez autora zamysł zburzenia wewnętrznej spójności utworu). O! W miarę doświadczenia, moja informacja o blogu (a może i o sobie) będzie ewoluować; zmieniać się na lepsze lub gorsze, w zależności od tego, kto i jak życzliwy czyta.
Pitu Pitu
Dodano: 02-05-2014
Najczęściej się mówi, że mieszka w Wołowcu w Beskidzie Niskim, że wraz z żoną prowadzą znane i cenione wydawnictwo „Czarne”, że hodują barany i że nie bywają na salonach. I że nie mają w domu telewizora. Oraz, że świat celebrity i glamour jest im obcy, a nawet chyba wstrętny.
Zainteresowanie, Stasiuk wzbudza przede wszystkim tym, że jest świetnym pisarzem. Kiedy już ma się tego świadomość, po przeczytaniu kilku powieści typu fiction, chce się znać otoczkę nonfiction (np. literaturę faktu), a nawet non-fiction (np. anegdoty z życia), bo to naturalne w przypadku znanych ludzi, miejsc, wydarzeń. Może dlatego pamiętniki, dzienniki, literatura reportażowa, epika podróżna, dokument filmowy robią taką karierę w naszym, coraz bardziej wirtualnym, świecie.
Pisze o sprawach egzystencjalnych, nie kokietuje aktualnością tematów, nie jest hunwejbinem formy. Pisze tak, jak żyje, oddycha i o tym, co go najbardziej interesuje. Czyli o „transgresji” peryferiów Środkowo-Wschodniej Europy (ostatnio też Azji), peryferyjnych miejscach i peryferyjnym człowieku. Prostota języka i przesłania jego książek są takie jak naturalność jego zachowania. W miarę upływu lat, stał się on erudytą, gawędziarzem, idąc za swoim wyrafinowaniem mowy pisarskiej. Bez pozy, sztuczności, z pewną dezynwolturą człowieka, który ma (już!) świadomość sukcesu światowego, (wciąż!) pewność swojej („hollywoodzkiej”) urody i (niezakłóconą) wiarę, że nonszalancja formy, w sztuce i w życiu, jest ważnym elementem jego talentu od Boga, którego nie wolno zmarnować. Chcąc nie chcąc, paradoksalnie i za życia, na naszych oczach, we względnie młodym, jak na pisarza, wieku, staje się klasykiem.
Oprócz opowiadań, esejów, epizodycznych dramatów i wierszy, artykułów do prasy, konsekwentnie pisze powieści, czyli fikcję, gatunek niezbyt oblegany przez wielkich we współczesnej prozie polskiej. Nieoblegany, bo trudny. Przyjaciel Andrzeja Stasiuka, Krzysztof Varga, znakomity autor, ironizuje serdecznie, że Stasiuk, wbrew wszystkiemu, „wciąż pisze to swoje pitu pitu”, czyli stwarza światy, byty, wymyśla bohaterów, kreuje konteksty, relacje, choć wiadomo, że dziś łatwiej skusić zaganianego, niemetafizycznego czytelnika literaturą faktu.
24 kwietnia 2014, na spotkaniu zorganizowanym przez Instytut Filologii Polskiej UR w Rzeszowie (z inicjatywy prof. Magdaleny Rabizo-Birek i jej studentów) licznie zgromadzona publiczność, głównie przedstawiciele młodej Alma Mater, dawała dowód swojego zainteresowania oraz szacunku pomieszanego z płochliwą rezerwą wobec niesztampowego teatrum pisarza. Swobodny, idiolektyczny język Stasiuka, naturalnie wpisany w jego styl, biografię, karierę, może onieśmielać osoby zakorzenione zbyt mocno w standardach. Pisarz podsumował to dowcipnie na końcu spotkania retorycznym pytaniem: „a kwiaty gdzie?”
Spotkanie, choć prowadzone nieśmiałą ciekawością młodych polonistów, było niezwykle interesujące i żywe. Na pytanie o autorytety pisarskie, Stasiuk wymienia, jak zawsze, Andrieja Płatonowa. Zapytany o dobrą polską prozę ostatnich lat - Włodzimierza Odojewskiego i Dorotę Masłowską.
Zabrakło mi nieco rozmów o historii geopolitycznej Polski w kontekście ostatnich wydarzeń na Ukrainie. Po prostu nie padły takie pytania wprost (moderator spotkania, dr Jan Wolski, sugerował to delikatnie). Ciekawi mnie co myśli o ostatnich wydarzeniach entuzjasta narodów ponad państwowością. Na podstawie kilku gestów, czuło się w powietrzu, że pisarz nie jest jednoznacznym krytykiem ostatnich poczynań Moskwy, ale może miałam błędne wrażenie. Może następnym razem uda się o tym podyskutować? Aby tylko nie było za późno, bo ten temat to nie żadne pitu pitu (tym razem całkiem poważnie). A kto lepiej o tym opowiada jak nie pisarze tacy jak Andrzej Stasiuk? Autor odważnych głosów na łamach "Tygodnika Powszechnego" i "Gazety Wyborczej" o pogardzie, ksenofobii, przelewaniu krwi, polskich kościołach, dyktacie przestrzeni ...