O sobie: Po wielu latach pracy jako lektorka języka angielskiego oraz DOS (director of studies) własnej szkoły językowej, postanowiłam skupić się na czymś co, na ogół, bywa mało intratne, a konkretnie na literaturze. Czytam, piszę, publikuję w periodykach literackich w Polsce, USA, na Bałkanach, wydaję książki poetyckie (do tej pory 7), tłumaczę poezję Emily Dickinson (zuchwale aspirując do kanoniczności przekładu), wyjeżdżam na festiwale literackie oraz do domów pracy twórczej (Szwajcaria, Hiszpania); wciąż uczę oraz uczę się języków. O blogu: Będą to moje noty i wtręty kuLturalne i kuRturalne, głównie literackie, a nawet poetyckie. Nie mam doświadczenia w pisaniu blogów. Przeczuwam, że w sensie "gatunku literackiego" najbliżej mu do sylwy ponowoczesnej, czyli postmodernistycznej (sylwa: dzieło nierespektujące jednorodności gatunkowej, głównie poetyka kolażu; negatywne odwoływanie się do zastanych wzorców; heterogeniczność gatunkowa; sygnalizowany przez autora zamysł zburzenia wewnętrznej spójności utworu). O! W miarę doświadczenia, moja informacja o blogu (a może i o sobie) będzie ewoluować; zmieniać się na lepsze lub gorsze, w zależności od tego, kto i jak życzliwy czyta.
Uwielbiam lodowisko nawet 13 grudnia
Dodano: 13-12-2014

"Zimowy pejzaż z łyżwiarzami" Pieter Breughel Młodszy, 1565. http://news.o.pl/2011/06/07/pejzaz-zimowy-z-lyzwiarzami-i-pulapka-na-ptaki-muzeum-narodowym-wroclaw/
Lubiłam też moją własną jazdę na figurówkach, w odróżnieniu od swojej jazdy na panczenach, które pasowały chłopcom-hokeistom. Tak się dziwnie złożyło, że moje pierwsze łyżwy to były "chłopskie" panczeny. Jakimś cudem nie złamałam nogi w kostce i tym samym cudem nie zraziłam się do najpopularniejszego, obok hokeja na lodzie, zimowego sportu w mojej dzielnicy (Osiedle Dąbrowskiego w Rzeszowie, początek lat 70.). Dopiero pierwsze figurówki otrzymane na Mikołaja przywróciły mi wiarę w siebie. Były niebieskie. Niezwykłe, bo te zwykłe były wyłącznie białe. Białe figurówki dla dziewcząt. Czarne - dla chłopców.
Moim ulubionym lodowiskiem w Rzeszowie było „lodowisko u Bąka”. Kto pamięta to lodowisko i pana Bąka?
Warunkiem była temperatura zdecydowanie minusowa. Minimum minus 5 stopni Celsjusza. Ten warunek polska zima zawsze spełniała. O ile dobrze pamiętam.
Teraz moje uwielbienie do lodowisk polega już "tylko" na obserwowaniu łyżwiarzy na żywo. Na przykład na lodowisku w Millenium Hall w Rzeszowie. Ostatnio zauroczyło mnie też małe, piękne lodowisko na Rynku Starego Miasta w Warszawie. Łyżwiarze jeżdżą sobie wokół Syrenki Warszawskiej, a obok przewala się tłum spacerowiczów, głównie turystów. Nie tylko turystów, jak się okazało, bo w tym tłumie wypatrzyłam Jurka Owsiaka z Orkiestry Świątecznej Pomocy. Po prostu spacerował tam sobie, tak po prostu, przed-Świąteczny Owsiak 2014.
Współczesne lodowiska nie są aż tak bardzo uzależnione od niskiej temperatury jak te sprzed lat, które były często krzywe, chropowate, niedostatecznie oświetlone, a mimo to magiczne, jak biała zima i młodość. I niech nikogo nie gorszą moje "białe myśli" w 33. rocznicę wprowadzenia czarnego stanu wojennego, czyli w dniu 13 grudnia.
LODOWISKO
Lodowe znaki kręgi magiczne
Rytuał gestów na dwa pas
Pompony w procesji kolorowe piski
Raz dwa raz dwa raz dwa
Monochromatyczność powagi i płatków śniegu,
Spazmy dreszczu oślepiający migot chaotyczne pulsowanie,
Moja doskonale zorganizowana przestrzeń,
Łańcuchy, trojki, pary dziewcząt z chłopcami
Splecione z bezwiedną nonszalancją w obrzędzie.
Można dodać nic ująć.
Po latach odwiedziłam lodowy krąg, czułam że tam jeszcze
Krąży w transie kilka moich cząsteczek.
Jednak nie było już śladu nieziemskiego zapachu materii.
A może tylko zamarzł na kość i uległ grawitacji.
Teraz patrzę pod nogi jak suniesz Herezjo.
Raz dwa raz dwa.
Raz
(wiersz ukazał się w książce „Sztuka Białego” w roku 2008; Instytut Wydawniczy ERICA)