O sobie: Po wielu latach pracy jako lektorka języka angielskiego oraz DOS (director of studies) własnej szkoły językowej, postanowiłam skupić się na czymś co, na ogół, bywa mało intratne, a konkretnie na literaturze. Czytam, piszę, publikuję w periodykach literackich w Polsce, USA, na Bałkanach, wydaję książki poetyckie (do tej pory 7), tłumaczę poezję Emily Dickinson (zuchwale aspirując do kanoniczności przekładu), wyjeżdżam na festiwale literackie oraz do domów pracy twórczej (Szwajcaria, Hiszpania); wciąż uczę oraz uczę się języków. O blogu: Będą to moje noty i wtręty kuLturalne i kuRturalne, głównie literackie, a nawet poetyckie. Nie mam doświadczenia w pisaniu blogów. Przeczuwam, że w sensie "gatunku literackiego" najbliżej mu do sylwy ponowoczesnej, czyli postmodernistycznej (sylwa: dzieło nierespektujące jednorodności gatunkowej, głównie poetyka kolażu; negatywne odwoływanie się do zastanych wzorców; heterogeniczność gatunkowa; sygnalizowany przez autora zamysł zburzenia wewnętrznej spójności utworu). O! W miarę doświadczenia, moja informacja o blogu (a może i o sobie) będzie ewoluować; zmieniać się na lepsze lub gorsze, w zależności od tego, kto i jak życzliwy czyta.
Szejk Mazin Alsahlani wspomina Rzeszów
Dodano: 11-01-2016
Poszukiwanie mądrości jest obowiązkiem każdego muzułmanina, czy to kobiety czy mężczyzny
Okazując szacunek i pokorę wobec innych, świadczysz o swojej wartości człowieka (prorok Muhammad)
Dobroć jest oznaką wiary. Kto nie jest dobry, ten nie ma wiary
(cytaty z pracy duszpasterskiej szejka Mazina Alsahlani, spisane z FB)
Ostatni dzień 2015 roku był dla mnie dniem szczególnym z kilku powodów. O jednym z nich chciałabym tu wspomnieć, a nawet szerzej rozwinąć temat, który się naturalnie uruchomił.
Otrzymałam niespodziewaną wiadomość na Face Booku od osoby, której nazwiska nie rozpoznałam, nie zapamiętałam. Kiedy po krótkiej wymianie zdań, FB friend przesłał na dowód dawnej znajomości moje zdjęcie, z roku bodaj 1983, zrozumiałam, że musieliśmy się spotkać w relacji student – nauczyciel, bo rzeczywiście w owym czasie, jako lektorka Studium Języków Politechniki Rzeszowskiej, nauczałam angielskiego, między innymi studentów z Iraku. Nie sądziłam jednak, że pozostając w życzliwej pamięci jednego z moich arabskich studentów, doczekam się po latach miłej konfrontacji, i że ta pamięć zatoczyła w przeszłości tak szeroki krąg geograficzny, społeczny i duchowy.
Sheikh Mazin Alsahlani to wyższej rangi duchowny arabski, lider dużej społeczności muzułmańskiej w Erie w Pensylwanii, gdzie ma swój meczet i jest dyrektorem Islamskiej Fundacji Almakarim.
Jednak zanim w roku 2007 ukończył pięcioletnie studia na Międzynarodowym Islamskim Uniwersytecie w Londynie (amerykański Oddział w stanie Michigan), na którym studiował teologię i religioznawstwo, był inżynierem w UK i w USA, budował mosty,
Jako Mazin Jawad Alsahlani, w roku 1980, wyjechał z Iraku do Polski aby zdobyć wiedzę akademicką i upragniony zawód. Po rocznym kursie języka polskiego w Łodzi, przyjechał do Rzeszowa na studia. Został przyjęty na budownictwo lądowe na Politechnice Rzeszowskiej. Po pięciu latach, z dyplomem inżyniera, wyjechał z Rzeszowa do Londynu. W 1988 roku znalazł się w Stanach Zjednoczonych, które okazały się jego drugą ojczyzną. Tam uzupełnił swoje kwalifikacje o magisterium z budownictwa na Youngstown State University, w stanie Ohio (1989 - 1992). To pomogło mu niezmiernie nabrać pewności w swoim wyuczonym zawodzie. Przez prawie pięć lat kontynuował karierę inżyniera, co dawało mu wiele satysfakcji.
W roku 1991 postanowił jednak pójść w ślady przodków i zrealizować swoje powołanie kapłańskie. Mazin Alsahlani ma dziedziczny tytuł szejka - pochodzi z rodziny religijnych przewodników. Jego dziadek, ojciec, stryjowie i bracia byli i są religijnymi uczonymi. On sam studiował religię w świętym irackim mieście Najaf, jeszcze zanim trafił do Polski. Rodzina Alsahlani posiada piękny meczet na południu Iraku, w Basrah, w mieście założonym przez dziadka Mazina, gdzie teraz jeździ z kazaniami jego wnuk jako mentor religijny.
Sheikh Mazin Alsahlani napisał pracę naukową na temat religijnych różnorodności i ich współistnienia w USA, podróżuje po całych Stanach Zjednoczonych i regularnie odwiedza inne społeczności muzułmanów, nad którymi ma duchową pieczę. Spotyka się z wyznawcami islamu, uczestniczy we wspólnych modlitwach, szuka mądrości w świecie oraz w innych Kościołach. Odbywa spotkania z przedstawicielami innych religii, na przykład z katolikami, gminami żydowskimi, prezbiterianami, buddystami – dostojnikami i zwykłymi ludźmi. Oddaje cześć przedstawicielom wszystkich wyznań. Wszędzie gdzie się pojawi ze swoją misją duchową rozprawia o fenomenie komunikacji międzyludzkiej.
W roku 1994 Mazin ożenił się z Irakijką, z którą ma pięcioro dzieci, dwóch chłopców i trzy dziewczynki (w tym bliźniaki). Najstarszy syn jest studentem uniwersytetu, a najmłodsza córka ma 3 lata.
W naszej korespondencji spontanicznie przyznaje, że tęskni za Polską i od czasu jak spędził tu niemal sześć młodzieńczych lat, pozostaje z nią w miłosnej relacji. Z rozrzewnieniem wspomina Łódź, wielkomiejskie, turystyczne miasto, ze słynną ulicą Piotrkowską i jej 19-wieczną zabudową oraz pomnikami wybitnych Łodzian. Wciąż zna na pamięć adres łódzkiego Studium Języków Obcych i pamięta swojego wspaniałego opiekuna, prof. Tadeusza Jeromena.
Był to polski czas kryzysu ekonomicznego i politycznego; czas Solidarności i chaosu. Wybuchały strajki. Sama pamiętam swoje dyżury strajkowe na Politechnice Rzeszowskiej i mieszane uczucia euforii, nadziei i strachu. 13 grudnia 1981 roku, krótko po tym kiedy Mazin Alsahlani przyjechał do Rzeszowa, został wprowadzony w Polsce stan wojenny i uczelnie zamknięto na wiele tygodni. Mieliśmy narastające kłopoty z codziennymi sprawami, kolejki po żywność, odzież, środki higieniczne, benzynę.
Alsahlani wspomina Rzeszów jako ładne miasto (pisze „town”, a nie „city”, co zrozumiałe w kontekście Bagdadu, Łodzi, Londynu). Pamięta akademik „Akapit”, swoje wynajmowane mieszkanie na Baranówce, ulice 3 Maja, Dąbrowskiego, Akademicką, park Solidarności, „Teatr Wandy” (wiemy, że chodzi o Teatr Siemaszkowej, niemniej to określenie „Teatr Wandy” wzrusza w swoim niedopowiedzeniu). Odwiedził też zamek w Łańcucie.
Najbardziej poruszający fragment listu Mazina dotyczy jego wdzięczności i podziwu dla polskich nauczycieli akademickich: dr Adama Reichharta, dr Marka Kolczugi, dr Jerzego Ledzińskiego, dr Jana Bieniasza, mgr Krystyny Lenkowskiej (no i jak tu się nie wzruszyć?), prof. Kusia, dr Wolińskiego, a szczególnie prof. Edwarda Motaka z Krakowa, wybitnego naukowca i dydaktyka, naukowego mentora.
Na 4. roku studiów, z dwóch kluczowych przedmiotów Jawad Alsahlani otrzymał oceny dostateczne. Jednak profesorowie, znając Mazina ze swoich zajęć, wiedzieli, że stać go na więcej i zasugerowali mu aby za jakiś czas powtórzył egzaminy. Mieli rację, przy drugim podejściu student zdał na oceny bardzo dobre. Alsahlani uważa, że to zdarzenie dowodzi wysokiej klasy akademików i uczelni, bo nietuzinkowe i indywidualne podejście, wiara w umiejętności studenta, afirmacja, więcej mogą zdziałać dla dobra nauki niż urzędowa, bezduszna surowość. Mazin był wyróżniającym się studentem Politechniki Rzeszowskiej i otrzymywał nagrody rektorskie. Wciąż mówi i pisze w języku polskim.
„Polska jest wspaniałym krajem, bardzo bogatym naukowo; nie tylko promuje polskich naukowców ale również wspiera cudzoziemców, którzy doceniają i szanują wiedzę. Polska przygotowuje ich do bycia łącznikami między cywilizacjami i kreuje światową wolność. Polska to kraj, który ma wysoką moralność, kraj Artysty Matejki i Poety Mickiewicza. Jest krajem z tysiącletnią historią przepełnioną bohaterstwem i poświęceniem; jest z pewnością krajem, który wniósł istotny wkład w cywilizację łacińską.” (Mazin Alsahlani).