O sobie: Po wielu latach pracy jako lektorka języka angielskiego oraz DOS (director of studies) własnej szkoły językowej, postanowiłam skupić się na czymś co, na ogół, bywa mało intratne, a konkretnie na literaturze. Czytam, piszę, publikuję w periodykach literackich w Polsce, USA, na Bałkanach, wydaję książki poetyckie (do tej pory 7), tłumaczę poezję Emily Dickinson (zuchwale aspirując do kanoniczności przekładu), wyjeżdżam na festiwale literackie oraz do domów pracy twórczej (Szwajcaria, Hiszpania); wciąż uczę oraz uczę się języków. O blogu: Będą to moje noty i wtręty kuLturalne i kuRturalne, głównie literackie, a nawet poetyckie. Nie mam doświadczenia w pisaniu blogów. Przeczuwam, że w sensie "gatunku literackiego" najbliżej mu do sylwy ponowoczesnej, czyli postmodernistycznej (sylwa: dzieło nierespektujące jednorodności gatunkowej, głównie poetyka kolażu; negatywne odwoływanie się do zastanych wzorców; heterogeniczność gatunkowa; sygnalizowany przez autora zamysł zburzenia wewnętrznej spójności utworu). O! W miarę doświadczenia, moja informacja o blogu (a może i o sobie) będzie ewoluować; zmieniać się na lepsze lub gorsze, w zależności od tego, kto i jak życzliwy czyta.
Krystyna Rodowska w Rzeszowie
Dodano: 01-09-2016
Urodziła się w 1937 roku we Lwowie. Pierwsze lata dzieciństwa spędziła w Mostach Wielkich, (miasteczku pod Żółkwią, w dzisiejszej Ukrainie), o których napisze po latach jeden ze swoich najdoskonalszych wierszy. Mieszkała też we Lwowie i po wyjeździe stamtąd z rodzicami - w Rzeszowie, gdzie uczęszczała do Szkoły podstawowej i równocześnie do Szkoły, Muzycznej (w klasie fortepianu), a potem do Żeńskiego Liceum Ogólnokształcącego. Po zdaniu matury w wieku 16 lat wyjechała do Warszawy, aby rozpocząć naukę śpiewu, w związku z uzyskaniem nagrody na Ogólnopolskim Konkursie Śpiewaczym (1953 ). Z powodów zdrowotnych musiała przerwać studia wokalne, rozpoczęte w klasie Ady Sari, ale kontynuowała naukę gry na fortepianie w Średniej Szkole Muzycznej Nr 1, zwieńczoną dyplomem w 1958 roku. Następnie podjęła studia magisterskie w zakresie filologii romańskiej na Uniwersytecie Warszawskim, które ukończyła w 1963 roku.
W kolejnych latach pracowała jako tłumaczka w Ambasadzie Meksyku w Warszawie, redaktor działu kultury w tygodniku „Forum”, publicystka społeczna w tygodniku „Tydzień” w Poznaniu, lektorka języka hiszpańskiego na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza . W latach 1979 – 1993 wchodziła w skład redakcji miesięcznika „Literatura na świecie”, kierując działem literatur hiszpańskojęzycznych. Kilkakrotnie wyjeżdżała na stypendia zagraniczne: do Francji, Hiszpanii i Meksyku (w tym ostatnim kraju spędziła prawie 2 lata). W latach 1995 – 2015 uczestniczyła w wielu międzynarodowych festiwalach poezji w Europie (Macedonia, Litwa, Łotwa), Ameryce Łacińskiej (Meksyk, Nicaragua, Kolumbia, Argentyna), Kanadzie ( Quebec) i Afryce (Maroko). W latach 2002-2009 była członkinią ruchu poetów Europy Środkowej i Wschodniej „Cap à l’ Est” ("Ster na Wschód"), uczestnicząc co roku w Festiwalu odbywającym się w Bańskiej Szczawnicy na Słowacji. W roku 2004 uczestniczyła w Polskim Sezonie Kulturalnym we Francji jako poetka.
Debiutowała w 1966 roku wierszami na łamach tygodnika „Kultura”, gdzie działem poezji kierował Stanisław Grochowiak. Tego samego roku w „Kierunkach” opublikowała swoje pierwsze prace krytyczne. Przez pewien czas pisała reportaże i recenzje w języku hiszpańskim dla redakcji hiszpańskiej Polskiego Radia. Współpracowała i nadal współpracuje z redakcjami wielu pism literackich, m.in. z „Literaturą na Świecie”, „Twórczością”, „Nową Okolicą Poetów”, „Kwartalnikiem Artystycznym ”, „Odrą” i ostatnio z portalem pisarze.pl. Przez wiele lat współpracowała także z redakcją Programu II Polskiego Radia.
Wydała siedem tomików poezji: "Gesty na śniegu" (1968), "Stan posiadania" (1981), "Nuta przeciw nucie" (1994), "Szelest, półmrok, sens" (1995), "Na dole płomień, w górze płomień" (1996) - wyróżnienie Fundacji Kultury w 1996, "Bliżej nagości" (2002), "Wiersze przesiane 1968-2011" (2012).
Wiersze Krystyny Rodowskiej były tłumaczone na języki: francuski, hiszpański, czeski, angielski, rosyjski, litewski, łotewski, rumuński, macedoński, słowacki, szwedzki. W 1994 ukazał się we Francji monograficzny numer pisma „Aires” poświęcony w całości prezentacji jej poezji, a w r. 2012 nakładem wydawnictwa l’Harmattan, w serii "Poètes de cinq continents" ukazał się jej wybór wierszy "Vers le Nu" w przekładach na język francuski wybitnego poety Bernarda Noëla, we współpracy z autorką.
W roku 2009, na Kubie, ukazał się tomik jej wierszy w przekładach na hiszpański "Abajo fuego, arriba fuego". W latach 2006 – 20012 przekłady jej wierszy na język hiszpański ukazywały się na łamach pism literackich w Hiszpanii, Meksyku, Nikaragui, na Kubie, Kostaryce, w Argentynie i Kolumbii.
Krystyna Rodowska tłumaczyła i publikowała w edycjach książkowych i na łamach pism literackich wiersze najwybitniejszych poetów latynoamerykańskich i hiszpańskich, między innymi: Jorge Luisa Borgesa, Vicente Huidobro, Octavio Paza, Pablo Nerudy, Roberto Juarroza, Ernesto Cardenala, Jose Emilia Pacheco, Alejandry Pizarnik, Gastona Baquero, Paula Eluarda, André Bretona, Francisa Ponge’a, Philippe Jaccotteta, Michela Deguy, Marie-Claire Bancquart, Bernarda Noëla, Jacques’a Roubaud, Kateba Yacine’a, Gastona Miron, Vicente Aleixandre, Federico Garcii Lorki, Jorge Guillena, José Angela Valente i wielu innych. Dokonała także przekładu na język polski wyboru wierszy miłosnych najwybitniejszego klasyka poezji portugalskiej Luisa Camoesa.
W latach 1975 – 1980, na łamach pism literackich Meksyku i Hiszpanii, publikowała swoje przekłady na język hiszpański najwybitniejszych polskich poetów współczesnych (m.in. Przybosia, Różewicza, Iwaszkiewicza, Herberta, Bieńkowskiego, Szymborskiej, Białoszewskiego, Grochowiaka, Wojaczka, Karaska, Markiewicza, Kornhausera, Zagajewskiego, Krynickiego, Lipskiej, Sadowskiej) wraz z pisanymi po hiszpańsku komentarzami i esejami, przybliżającymi problematykę polskiej poezji czytelnikowi tamtej strefy kulturowej.
W ostatnich latach ukazały się dwie obszerne autorskie antologie jej przekładów: "Na szali znaków. Czternastu poetów francuskich" (2007) i "Umocz wargi w kamieniu. Przekłady z poetów latynoamerykańskich" (2011). W obu publikacjach Rodowska dokonała wyboru wierszy, przekładu i opracowania krytycznego. Obecnie pracuje nad przekładem pierwszego tomu dzieła Marcela Prousta "W poszukiwaniu utraconego czasu". Obszerne fragmenty swojego nowatorskiego przekładu opublikowała w „Literaturze na świecie”, „Kwartalniku Artystycznym”, „Frazie” i „Toposie”, opatrując je własnymi komentarzami krytycznymi.
Za działalność translatorską została kilkakrotnie wyróżniona. Od miesięcznika "Literatura na świecie" otrzymała nagrodę za przekłady poezji latynoamerykańskiej (w 1991 r.) oraz za przekład powieści Jeana Geneta "Ceremonie żałobne" (w 1996 r.). W 2005 r. została laureatką nagrody ZAIKS-u za wybitne osiągnięcia w zakresie przekładów z literatur języka francuskiego i hiszpańskiego. Jej autorska antologia "Umocz wargi w kamieniu" została uhonorowana w październiku 2011 Nagrodą Warszawskiej Premiery Literackiej.
W 2015 roku otrzymała Order Oficera Sztuki i Literatury nadany przez Minister Kultury i Środków Przekazu Republiki Francuskiej za „wkład w odkrywanie i promocję poezji francuskiej”, w roku 2016 została odznaczona srebrnym medalem Gloria Artis.
Czterokrotna stypendystka Ministra Kultury i Sztuki – Dziedzictwa Narodowego, dwukrotna - francuskiego Centre National du Livre.
Krystyna Rodowska jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, ZAiKS-u i Pen Clubu, a także stowarzyszenia Poetas del Mundo.
W eseju krytyczno-literackim pod tytułem „Na uwięzi rzeczy niewidzialnych”, Iwona Smolka, z okazji wydania wyboru Rodowskiej "Wiersze przesiane. 1968- 2011" (Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu, Rzeszów 2012), pisze, że od pierwszego tomu (‘Gesty na śniegu’ 1968), aż po najnowsze wiersze „wyraźny jest wysiłek aby przeciwstawić się nicości, aby zrozumiałą dla nas, a zarazem przecież niepojętą śmiertelność uczynić tylko stanem przejścia, aby odkryć to nieuchwytne, nieoczywiste, co kryje się w bycie i niesie nadzieję, że nie jesteśmy doraźni, chwilowi.
Owo rozdarcie między doraźnością a wiecznością, to pęknięcie między scaleniem, a oddzieleniem, między ulotną chwilą a poczuciem ciągłości, byciem zadomowioną w tu i teraz , a statusem obcej, wyzutej ze swojego miejsca, a nawet z siebie samej, będzie przez cały czas towarzyszyć tej poezji.
Stan posiadania jest naznaczony tą samą ambiwalencją. (…)
Stan posiadania określany jest przez negację, jest spisem tego, czego się nie ma:
nie mam rzeczy
nie mam lat
nie mam spokoju
nie mam końca
nie mam słów
nie mam ciebie
nie mam siebie
nie mam sposobu
Nic ma
we mnie niepokorną
należność
Nic staje się czymś. Posiadać Nic to jakby zaprzeczyć jego istocie, a tym samym zamanifestować swój bunt i ‘niepokorną należność’. (…)
W tym tomie pada określenie „moje ciało jest zbuntowanym cmentarzem”. I ‘ostrzega że nie jest wieczne’.
Głód życia, poczucie przemijania, pragnienie wieczności, ponawiana próba chociaż przybliżenia się do nieśmiertelności będzie odtąd towarzyszyć tej poezji, szukając swojego spełnienia.
W roku 1993 ukazuje się tom 'Nuta przeciw nucie’, jeden z najbardziej odważnych, świetnych zbiorów poezji miłosnej i erotyków.
Ogromna jest pożądliwość tej poezji, która dążąc do uchwycenia jedności bytu, do przeniknięcia w miłosnym akcie drugiego człowieka, do tak ścisłego dialogu ze światem, Bogiem i każdą istotą, aby ‘Ty’ stało się ‘Ja’, musi wciąż mierzyć się z niespełnieniem.
Autorka najbardziej ostrych, najpiękniejszych erotyków pragnie zgłębić tajemnicę pragnienia, tajemnicę ciała i jego suwerenności. Wie, że poezja musi odczytywać znaki tajemnicy. Pragnie je odczytać, odczuć, poznać, aby znaleźć dla języka gestów, języka ciała ekwiwalent słów. Łamane są prawa języka literackiego, wchodzi do wiersza kolokwializm, w ostrych erotykach odzywa się trawestujący modlitwę nakaz bluźnierczy: ‘Bądź rozkosz twoja’. Ziemska wieczność uzyskiwana w chwili miłosnego aktu złapana jest w siatkę języka, unieruchomiona. Dzieje się miłość, trwa teraz.
Ta erotyka jest poza wstydem i bezwstydem, niczego nie przełamuje, nie jest buntem ani wyzwaniem obyczajowym. Jest naturalną odwagą bycia, gdyż jak mówi poetka : ’Tu jest za nago na błąd’. (…)
W tomie z roku 1996 ‘Na dole płomień. W górze płomień’ dokonuje się próba uchwycenia równowagi między tym, co na górze, a tym, co na dole, między męskim, a żeńskim, chwilowym i wiecznym, suwerennym ‘Ja’ i ‘ty’.
‘Ja’ poznaje siebie w spotkaniu z kimś innym. Z męskim – koniecznym dopełnieniem. Bieguny się przyciągają i odpychają. Męskie i żeńskie w zwarciu i natychmiastowym rozdzieleniu.
Miłosna jednia pozwala zbliżyć się do odczucia nieskończoności ale zarazem przywołuje świadomość przemijania, kruchości życia, rozpadu ciała. Przez moment byt się ‘roziskrza’, aby tym ostrzejszy był głód całości, tego co wieczne i przed nami zasłonięte.(…)
Ta niemal barokowa dosadność pojawia się także w poemacie ‘Wielką mi uczyniłeś podróż”. Pogrzeb ojca, żałoba matki, „obgryzionej przez fioletowe i czarne mrówki telegramów do kości łez”, staje się podróżą do miasta „z wyłupionym wnętrzem”. Ten poemat prowadzi w czas historii, do miejsca urodzenia – Lwowa, które jest zarazem miastem mitycznym, bo przecież niemożliwym do zobaczenia i poznania przez dziesiątki lat. Taka podróż w realną mityczność przywołuje pamięć rodziców i dziadków, pozwala również zrozumieć siebie. Poemat „Czyjaś ciemna dłoń”, w którym starzenie się, przywołana choroba matki pozwala poetce na podróż w czasie, na dotarcie do siebie przemienionej, jest zarazem poematem o odwadze miłości. Jest to podjęcie podróży przeciwko nicości, a wtedy okazuje się jak ważny jest ciąg pokoleń, więź rodzicielska, więź podtrzymująca trwanie.
kto tobie, która już wiesz, że nic się nie umie,
ni żyć ni umierać,
kto ci matkować będzie, rodząca się
w moich oczach córko – moja mamo ?
(…) Coraz wyraźniejszy staje się ton eschatologiczny. Oswajanie umierania dokonującego się już nie w akcie miłosnym lecz na szpitalnym łóżku, jest zdejmowaniem kolejnych warstw zasłaniających rzeczywistość. Jest uczeniem się dystansu, także do siebie samej. Są to „Ćwiczenia nie tylko z gramatyki’.
Ostatnio coraz częściej mówię
do siebie ty
(….)
teraz ty jest zaimkiem pęknięcia
we mnie samej,
i jest w tym coś z utraty
niewinności
(…) Rzeczy niewidzialne niemal od początku towarzyszyły tej poezji, a tropienie tajemnicy stawało się jej zadaniem. (…)
(Tu) nigdzie nie znajdziemy nawet śladu sentymentalnego pocieszenia. Niczego, co stanowiłoby ów pozór zasłaniający rzeczywistość. Niekiedy jedynie można usłyszeć ‘odgłos „Przejścia’, albo tak jak w wierszu „De profundis’” z tomu ‘Na dole płomień w górze płomień’
słychać dzwony
monotonne przewiewne wołanie
o udział w wieczności
W świątyni bez murów bez dogmatów
całej z oddechu galaktyk
wołam więc Jesteś
Dlatego żarliwy erotyzm utworów Krystyny Rodowskiej należy również odczytywać jako sublimację metafizycznej tęsknoty. Wyraża się ona także w opisach przetwarzanych pejzaży, w czasie podróży, odkrywania innych miejsc, obcych, a zarazem wpisujących się w mityczny krajobraz. Tak dzieje się w najnowszym tomie ‘Miejsce na Feniksa’. Jest to miejsce dla odradzającego się życia, dla Przeistoczenia.
„Dym”, „Zwierzyniec”, „Zaduszki w Xochicoatlan”, a nade wszystko przepiękna „Ballada o Mostach Wielkich”, to wiersze , które są - cytując poetkę - „na uwięzi rzeczy niewidzialnych”. One prowadzą do miejsc, które odeszły, a trwają w opowieści, są w pamięci innych czasów – pejzaży dzieciństwa, pejzaży straszliwej historii, czasów niewinności i zbrodni. Pojawia się ton elegijny i katastroficzny zarazem. Cykl „Środki czyszczące” już bez żadnych osłon, żadnych poetyckich wykrętów, wydobywa na pierwszy plan tę ciemną nutę, która od początku towarzyszyła poezji Krystyny Rodowskiej. (…)”
O tym samy wyborze, w tekście pod tytułem „Nie mieć nic prócz O”, poetka i krytyk Katarzyna Bieńkowska pisze:
„(…) Krystyna Rodowska - poezja w ogóle? - zdaje się postępować zgodnie ze wskazówką świętego Augustyna: ‘Będziemy więc szukać tak, jakbyśmy mogli znaleźć, lecz nie znajdziemy nigdy tak, żebyśmy mogli przestać szukać’. Sama poetka powtarza za Księgą I-Cing, że ‘ważne jest tylko podsycanie ognia’. I zdaje się odnajdywać sens życia (poezji?) w szukaniu słów, lecz niekoniecznie zgodnie z norwidowskim zaleceniem, by „odpowiednie dać rzeczy słowo”, lecz raczej, by to dzięki odpowiedniemu słowu wydobyć ową rzecz z niebytu, nadać jej byt, „roziskrzyć go” choć na chwilę. (…)
Te najnowsze wiersze potwierdzają poetycki maksymalizm Rodowskiej, jej nieulękłe otwarcie na życie i śmierć, na każde drgnienie bytu, które wychwytuje - O-garnia, O-kreśla - swym giętkim, zawsze niebanalnym językiem. W wierszu „Zwierzyniec” przywołuje siebie z dzieciństwa, przemawiającą czule do wożonego w wózku dla lalek biało-szarego kota: ‘ty jesteś Luluś-Motadziul-Działowiczek-Sól’; z tą samą niesłabnącą i nieznającą (nieuznającą?) żadnych ograniczeń językową inwencją i zapamiętaniem oswaja teraz starość i śmierć. Teraz, gdy „dni i noce / umywają od nas swoje długie ręce // i w końcu nas wywabią / jak plamę z ubrania // które ma jeszcze posłużyć / już nie nam’”(Środki czyszczące). Zanim jeszcze człowiek przemieni się w „wyzute z do / tykalności /doskonałe TY’”(Ciało poety - wiersz z dedykacją: Jarkowi Markiewiczowi w dzień pogrzebu). Poetycka żarliwość Rodowskiej nie słabnie z wiekiem, nawet jej żałobne inkantacje miewają temperaturę erotyków. A zanurzony w jej sł-O-wie czytelnik raz po raz zachłystuje się własnym O-lśnieniem.
Wiersze przesiane dodatkowo wzbogacają: ciekawy, bardzo osobisty wstęp autorki, fragmenty „przesianych’ recenzji” o jej poezji oraz interesujące grafiki Henryka Wańka, również autora okładki tomu, z którymi wiersze poetki prowadzą dialog, czasem bardzo dosłownie; wiersz Na dole ziemia, w górze płomień nosi dedykację: „Henrykowi Wańkowi, oddając to co Jego” i stanowi niejako poetycki ekwiwalent jego obrazu. A kieszonkowy format książki sprawia, że ten inspirujący poetycki przewodnik po życiu i śmierci możemy wszędzie nosić ze sobą, by - jeśli tylko starczy nam O - dać się ponieść słowom poetki”.
Trudno o lepsze rekomendacje tej wyjątkowej poezji w kontekście trzeciej edycji festiwalu europejskiego dziedzictwa, „Preteksty Kulturalne”, tym razem ze szczególnym skupieniem wokół tematu galicyjskiego scarum.
Wierzę, że po poetyckich bliskich spotkaniach trzeciego stopnia z prześwietną poezją z Izraela (Amir Or), Ukrainy (Andrij Bondar), Polski (Bohdan Zadura), poezja polskiej poetki, Krystyny Rodowskiej, również zaświeci w refektarzu rzeszowskiego muzeum swoim osobnym światłem.