Reklama

Kultura

Ostatni smok. Legendy i opowieść z królewskiej wsi Łąka

Aneta Gieroń
Dodano: 06.12.2022
69623_smok
Share
Udostępnij
Jeżeli sądzicie, że wyrośliście już z legend – nic bardziej mylnego. „Strachy, smoki i łąckie tajemnice” Aliny Bosak, to coś więcej niż tylko zaproszenie do zapomnianej krainy dzieciństwa. Raczej wspaniała podróż po zakamarkach przeszłości królewskiej wsi Łąka położonej niespełna 10 kilometrów od Rzeszowa. Piękna opowieść dla dzieci, ze smokiem odkrytym w zakolu Wisłoka i wciągająca lektura dla dorosłych, którzy wiejskie dzieje traktują z przymrużeniem oka, a szkoda. Lokalne społeczności pełne są niezwykłych historii, które czekają na odkrycie, przypomnienie i spisanie – Alinie Bosak udało się to wybornie. A Łąką, opowieścią o św. Onufrym, historią rodziny Sanguszków i Potockich, a tym bardziej miłosnymi perypetiami Laury Czosnowskiej będziecie oczarowani. 
 
I kto by pomyślał, że Łąka, która ma prawie 700 lat „na karku”, w swojej historii nawet smoka miała, który przez wiele w jamie pod starym kościołem pomieszkiwał. Nikt by się pewnie o nim nie dowiedział, gdyby nie książę Paweł Sanguszko, który w XVIII wieku ufundował we wsi nowy kościół pw. św. Onufrego. W trakcie budowy nowej świątyni, stwór wystraszony przez robotników i mieszkańców wsi miał odlecieć do Torunia, ale kto go tam wie… W łąckich legendach swój skrzydlaty urok roztacza po dziś dzień.

Bo magii temu miejscu nie brakuje, tak samo jak pięknej przyrody wokół Starego Wisłoka, co po dawnej rzece został…
 
W książce znalazło się 12 legend opatrzonych pięknymi fotografiami i reprodukcjami nawiązującymi do dziejów wsi – przed laty leżącej na ważnym szlaku handlowym, dziś pełniącej rolę urokliwej sypialni Rzeszowa. Wiele w książce opowieści związanych ze Starym Wisłokiem, gdzie licho nigdy nie zasypia, ale i gdzie dzika przyroda dawała schronienie miejscowym przed tatarskim czambułami nadjeżdżającymi ze Wschodu. Stary Wisłok miał nawet życie uratować królowej Jadwidze, która starym szlakiem kupieckim na Ruś podróżowała.
 
Ostatni smok. Rysunek Agnieszka Rzeźniak
 
Kilka legend ma związek z Pałacem Lubomirskich, który stoi na skraju wsi i ma swoją wiekową przeszłość. Przekazywany przez spadkobierców z pokolenia na pokolenie, jest najstarszym budynkiem, zachowanym w bardzo dobrym stanie do dnia dzisiejszego. Fundatorem obiektu była Teofila Lubomirska z Ostrogskich. W kolejnych latach właścicielami byli: rodzina Sanguszków, Morskich i Potockich. Ci ostatni przekształcili pałac na fabrykę wyrobów sukiennych, ale w przeklętym miejscu – po samobójczej śmierci Janusza Czosnowskiego, biznes się nie udał. Dopiero Zofia, córka Alfreda Potockiego, która w 1854 roku Siostrom Zgromadzenia Opatrzności Bożej oddała część swojego wiana na utworzenie w budynku łąckiego pałacu zakładu dla osieroconych dziewcząt, zło odczyniła.
 
Takie to wspaniałe historie z Łąki, gdzie znakomicie udało się połączyć przeszłość z teraźniejszością, a pięknym, stylizowanym językiem odmalować dzieje wioski. Dziś tak gwarnej i kolorowej, że można by pomyśleć, że w centrum świata położonej. Bo takiego melanżu historii z przyszłością, autorka legend też się nie boi. O kolei, autostradzie, samolotach nad głowami mieszkańców Łąki, a może i biletach na księżyc przez Internet zamawianych, też wspomina.
 
Nie pomija nawet obyczajowego skandalu, do jakiego w Łące doszło w połowie XIX wieku. Wszystko przez urodziwą Laurę Czosnowską. Zazdrosny mąż – Janusz Czosnowski, żołnierz wojsk polskich i powstaniec, nie wahał się strzelić sobie w łeb z rozpaczy, a i kolejni mężczyźni tracili dla niej rozum. Zanim ustatkowała się w Paryżu, brylowała w towarzystwie, znała się z Norwidem, Mickiewiczem i Towiańskim. Fryderyk Chopin skomponował dla niej trzy Mazurki, a Juliusz Słowacki wiersz „Córka Cerery”!
 
„Strachy, smoki i łąckie tajemnice”, Alina Bosak, Gmina Trzebownisko, 2022
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy