Reklama

Kultura

Nie oceniam i nie moralizuję. Chcę wierzyć w Waszą niewinność!

Z Magdą Louis, powieściopisarką z Rzeszowa, rozmawia Aneta Gieroń
Dodano: 16.02.2018
37670_louis
Share
Udostępnij
Aneta Gieroń: Na początku lutego ukazała się Twoja najnowsza książka „Chcę wierzyć w Waszą niewinność”… i udało Ci się zaskoczyć formą oraz treścią. Dotychczas wydałaś cztery powieści: „Ślady hamowania”, „Pola”, Kilka przypadków szczęśliwych”, „Zaginione”, ale to były powieści obyczajowe. W piątej książce zmierzyłaś się z literaturą faktu. Skąd ta zmiana?
 
Magda Louis: Dojrzewałam wraz z pisaniem moich kolejnych książek i chyba potrzebowałam zmian. Można się oczywiście zastanawiać, która Magda, czy ta, która napisała „Polę”, a może jednak ta ze stron „Chcę wierzyć w Waszą niewinność”, jest najbliższa tej Magdy prawdziwej?! Czytelnikom pozostawiam ocenę, w której pisarskiej odsłonie cenią mnie najbardziej.
 
W różnorodności poczułaś się na tyle dobrze, że jeszcze czymś nas zaskoczysz?
 
Bardzo bym chciała. W mojej głowie nieustannie snuje się dobra komedia. Żyjemy w czasach, gdzie potrzeba nam sporo dobrego, inteligentnego humoru, a to są treści, w których dobrze się czuję. Coraz częściej myślę o satyrze, albo być może założeniu bloga, na którym mogłabym publikować śmieszne historie z cyklu „Stara Pilarska”, których namiastkę prezentuję niekiedy na moim funpage’u na FB. Pociągają mnie też scenariusze i wiele, bardzo różnych innych pomysłów. Na pewno nie chcę zamykać się na nieznane mi dotąd doświadczenia literackie  – jestem na tyle młoda, że chcę próbować różnych gatunków. Moim wielkim marzeniem jest napisanie dużej powieści obyczajowej – takiej, w której za 100 lat ktoś miałby szansę, jak w lustrze zobaczyć obraz społeczno – obyczajowej Polski w drugiej dekadzie XXI wieku. Mówię to jako entuzjastka „Lalki” Bolesława Prusa, którą uważam za powieść genialną.
 
Po lekturze „Chcę wierzyć w Waszą niewinność” powiedziałabym, że odezwał się w Tobie dziennikarski temperament i reporterska zadziorność.
 
Bardzo prawdopodobne, tym bardziej, że nie chcąc nikogo wprowadzać w błąd wydałam tę książkę pod swoim prawdziwym nazwiskiem – Magda Louis. Poprzednie powieści opatrzone były pseudonimem literackim Magdalena Zimny – Louis. W rzeczywistości nigdy się tak nie nazywałam, a Zimny to nazwisko mojego taty, moje panieńskie odmieniało się, czyli byłam Zimna, a od 1992 roku Louis.  
 
Magda Louis na okładce ostatniego zbioru opowiadań ma też ścisły związek z ich treścią?
 
Książka prowadzona jest w pierwszoosobowej narracji, jest utkana z moich wspomnień i zapisków z czasów, gdy pracowałam jako tłumaczka w brytyjskim wymiarze sprawiedliwości i wszędzie tam występowałam jako Magda Louis. Gdyby kiedykolwiek ktoś chciał sprawdzić, czy rzeczywiście zawodowo brałam udział w przesłuchaniach i procesach, moje nazwisko, właśnie takie, zachowało się w archiwach policyjnych i sądowych. Bardzo mi zależało, żeby ta książka była na wskroś prawdziwa, udokumentowana, nie wyobrażałam sobie, bym mogła się na niej podpisać swoim pseudonimem literackim.
 
„Chcę wierzyć w Waszą niewinność” to zbiór jedenastu opowiadań – przejmujący zapis polskich historii na brytyjskiej emigracji. Według jakiego klucza dobierałaś opowieści, których byłaś świadkiem na przestrzeni około 7 lat, gdy pracowałaś jako tłumaczka?
 
Zależało mi na uniwersalizmie tych historii – opisałam przestępstwa, które ludzie popełniają pod każdą szerokością geograficzną, z każdym paszportem, nie tylko Polacy na emigracji w Wielkiej Brytanii. Bardzo istotnym elementem, właściwie drugim bohaterem tej książki jest tło historyczne i zasady funkcjonowania brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości. 
 
Chciałaś podkreślić jak w dojrzałej demokracji, a taką jest Wielka Brytania, system policyjno – sądowy może być sprawnie działającą maszynerią z dużym poszanowaniem dla człowieka, bez względu na to, czy jest on obywatelem brytyjskim, czy też nie?
 
Zależało mi, by pokazać, że zarówno brytyjska policja jaki i sądownictwo pełnią rolę służebną w stosunku do obywateli. Kodeks obowiązujący policjantów jasno określa uprawnienia policji, jednocześnie nie ograniczając praw obywatelskich. Podziwiałam szacunek, z jakim traktowano osoby, które weszły w konflikt z prawem, bez względu na rodzaj przestępstwa, narodowości, czy status społeczny. Od momentu aresztowania po wyrok. Przemoc i arogancja nie są rzadkością na polskich komisariatach, jednak w Wielkiej Brytanii prawie się to nie zdarza, trzeba dodać – już się nie zdarza, bo jeszcze w latach 80-tych było różnie. Polacy, którym brytyjski sąd wyznaczył karę więzienia, w większości przypadków prosili ustami swoich adwokatów o pozwolenie odbycia kary w Anglii, robili wszystko, by nie być odesłanymi do Polski. 
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Książka jest zapisem Twoich bardzo różnych doświadczeń z pracy tłumacza, gdzie byłaś uczestnikiem przesłuchań osób podejrzanych o kradzieże, podglądactwo, molestowanie nieletnich, pobicia, morderstwa, ale w wielu przypadkach te osoby po raz pierwszy w życiu wchodziły w konflikt z prawem. 
 
Alkohol. To on był zazwyczaj początkiem nieszczęść w większości opisanych przeze mnie historii i bardzo mocno to podkreślam, zawsze. Alkohol miał też swój udział w historii Marty Sobczak bestialsko zamordowanej przez męża, co opisałam w rozdziale „Miłość” i tak, to było jedno z tych zdarzeń, po którym bardzo długo nie potrafiłam się wyciszyć, a właściwie szczątki tamtych obrazów wciąż do mnie wracają. Znałam oboje bohaterów, przez około dwa lata ich historia wracała do policyjnych akt – z pozoru szczęśliwe, młode małżeństwo, całkiem dobrze radzące sobie na emigracji i coraz większa frustracja narastająca w tamtym mężczyźnie. Pojawił się alkohol, przemoc, na końcu brutalne zabójstwo, kiedy próbowała od niego odejść. 
 
Równie dramatyczne były historie molestowanych albo bitych dzieci, których matki nie potrafiły odejść od partnerów, mimo że ci byli sprawcami „piekła na ziemi” dla tych maluchów. Trzeba podkreślać i wszystkich uczulać – niebezpieczeństwo przychodzi zazwyczaj ze strony osób, które znamy, z kręgu najbliższych znajomych czy rodziny. Wszyscy zabójcy, z którymi miałam do czynienia zawodowo, znali swoje ofiary, mężowie zabili żony, matka dziecko, kolega kolegę, itd. Dziś sugeruje nam się, że zagrożenie przyjedzie do nas przebrane za emigranta, że będzie to ktoś obcy, nielegalnie stąpający po naszym podwórku, tymczasem jeśli ktoś nam teoretycznie zagraża, to pewnie jest to osoba z naszego najbliższego otoczenia. 
 
Na przekór złu tytuł książki nosi tytuł „Chcę wierzyć w Waszą niewinność”.
 
Wierzę w człowieka. Nie oceniam i nie moralizuję – to nie była i nie jest rola tłumacza. Każdy jest niewinny, dopóki nie zostanie mu udowodniona wina oraz nie zostanie skazany prawomocnym wyrokiem sądu. Moje rozliczne kontakty z osobami skonfliktowanymi z prawem zaczynały się na posterunkach policji, gdzie absolutnie nie można było przesądzać o winie człowieka. Sam tytuł powstał przy udziale Anny Deręgowskiej, szefowej działu literatury polskiej w Wydawnictwie Prószyński Media, która namówiła mnie do napisania tej książki, za co bardzo jestem jej wdzięczna.
 
Kolejna kobieta w Twojej twórczości. Bo nie da się nie zauważyć, że w ostatniej książce, ale w poprzednich również, kobiety są jasną stroną świata, a mężczyźni, kompletnie za nimi nie nadążają, albo są sprawcami nieszczęść. Może tylko drobnego złodziejaszka Grzesia, który odmienił swoje życie, można polubić. To próba zaklinania rzeczywistości, w której, czy to się nam podoba, czy nie, ciągle jednak rządzą mężczyźni?!

Spotkałam i ciągle spotykam wiele wspaniałych kobiet, przenikają do mojej twórczości i po prosu chwalę się nimi. Mężczyźni łamią prawo znacznie częściej niż kobiety. Na izbach zatrzymań i salach sądowych spotkałam ich zaledwie kilka, przeważnie oskarżonych o kradzież sklepową, zaniedbanie dzieci czy trudniących się najstarszym zawodem świata. Kobiety z moich sądowych wspomnień nie mordowały, nie biły, nie były agresywne po alkoholu, nie stosowały przemocy. Zazwyczaj były motorem zmian na lepsze, a jednocześnie stawały się ofiarami i latami tkwiły w toksycznych, pełnych przemocy związkach. Często mnie to zastanawiało, bo w Wielkiej Brytanii matka z dziećmi, która jest ofiarą, może liczyć na szybką pomoc ze strony różnych instytucji i jeśli tylko chce, uwolni się od swojego kata i zapewni dzieciom pomoc i bezpieczeństwo.  Mimo to, wiele kobiet wybierało życie z oprawcą, nawet jeśli groziła im utrata dziecka, bo tutaj system nie czeka zbyt długo. Kobiety wycofywały swoje zeznania z nadzieją, że ich mężczyzna w końcu okaże się lepszy, że przestani pić i bić, poza tym bały się samotności, tego, że sobie finansowo nie poradzą w pojedynkę. 
 
Współczesne kobiety jakkolwiek silne, wykształcone i niezależne, gdy przychodzi do relacji kobieta – świat, są w stanie góry przenosić, ale w relacji kobieta – mężczyzna, często stają się bezradne i bezbronne. To pewnie można wytłumaczyć  procesami biochemicznymi, jakie zachodzą w naszym mózgu, a może miłość jest dla nas najważniejsza?!
 
Jednym z najpiękniejszych opowiadań, jakie znalazły się w tej książce, jest „Nina”. Historia Twojej przyjaźni z pewną Holenderką… Dlaczego, ten nie do końca pasujący do całości portret, zdecydowałaś się zawrzeć w tym tomie?
 
Chciałam podarować drugie życie Ninie. To była wspaniała, nietuzinkowa, piękna kobieta, tłumaczka, władająca płynnie trzema językami, której już nie ma, a za którą nadal tęsknię. Miałam to ogromne szczęście, że ją poznałam – szaloną, holenderską Żydówkę z węgierskimi i kazachskimi korzeniami, błyskotliwą, inteligentną, świetnie wykształconą, cytującą Wisławę Szymborską, bez cienia akcentu powtarzającą polskie słowa i… tak przejmująco samotną w swojej doskonałości. Jej życie to materiał na czterotomową powieść, ja opisałam tylko ostatni etap jej życia, który zakończył się tragiczną śmiercią. Wiele osób, które czytały to opowiadanie, natychmiast ją polubiło, wiele osób zafascynowała, więc chyba udał mi się jej literacki portret. 

Nie wiem czy to przypadek, ale gdy do 2014 roku na stałe mieszkałaś w Wielkiej Brytanii Twojej książki były bardzo polskie. Od 4 lat na stałe związana jesteś z Rzeszowem i wydałaś najbardziej brytyjską ze wszystkich swoich dotychczasowych powieści. Tęsknota, czy może zamknięcie brytyjskiego rozdziału?
 
Pierwsze trzy książki: Ślady hamowania”, „Pola”, Kilka przypadków szczęśliwych”pisałam w korytarzach izb zatrzymań, na salach sądowych, czyli w całym zgiełku brytyjskiego życia, a jednocześnie były one pełne ciepłych relacji, a przede wszystkim humoru. Teraz z sentymentem wróciłam do brytyjskiej pracy tłumacza, choć jestem przekonana, że już nigdy nie mogłabym jej wykonywać. To było dla mnie ogromne obciążenie psychiczne, którego nie chciałabym już przeżywać. Ta praca zabierała mi też wiele cennych chwil z życia, gdy większość wieczorów, weekendów i świąt spędzałam na policyjnych izbach zatrzymań, bo nie miałam serca odmawiać tłumaczeń, a przecież nie ma dni wolnych od przestępstw. 
 
To oznacza, że historii i wspomnień na kolejny tom raczej nie zbraknie?
 
Czy będzie kontynuacja  „Chcę wierzyć w Waszą niewinność”, nie wiem. To zależy do wydawnictwa. Materiałów i historii mam na co najmniej sześć kolejnych tomów. A następna moja książka? Jest już gotowa! „Sonia” ukaże się jeszcze w tym roku, w „Świecie Książki” i mam nadzieję, że jej premiera odbędzie się na II edycji Świątecznych Targów w Rzeszowie, jakie zaplanowane są w ostatni weekend listopada 2018 roku. Powieść trudna, po części oparta na faktach, bo znów zaczerpnęłam ze swoich zawodowych doświadczeń, opowiadająca o pedofilii i zaniechaniu, ale zbalansowana postaciami bohaterów, którzy wnoszą do historii dużo jasnego światła. 

Magdy Louis, rzeszowianka, która przez lata kojarzona była z "Tygodnikiem żużlowym", "Speedway Star" i "Evening Star", a która w 2005 roku zachwyciła swoim opowiadaniem "Studnia" Jerzego Pilcha i wyróżniona została w ogólnopolskim konkursie Polityki "Pisz do Pilcha". W 2010 roku ukazała się jej debiutancka powieść – "Ślady hamowania", dwa lata później "Pola", a "Kilka przypadków szczęśliwych" w 2014 roku ugruntowało jej pozycję na rynku wydawniczym i zamknęło ponad 20 – letni okres życia spędzony na emigracji. W 2016 roku ukazała się jej czwarta książka w całości napisana w Polsce, "Zaginione", wydana przez „Świat Książki”. W lutym 2018 nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukazała się opowieść dokumentalna „Chcę wierzyć w Waszą niewinność”. Zbiór reportaży jest mocnym powrotem do brytyjskich realiów. Sama Magda Louis okazała się wnikliwą, zabawną, a przede wszystkim bardzo sprawną obserwatorką, która plastycznie odmalowała swoich bohaterów, umiejętnie wykorzystując specyfikę językową każdego z nich, dzięki czemu czytelnik czuje się niemal uczestnikiem opisywanych zdarzeń.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy