Reklama

Kultura

“Sonia” Magdaleny Louis – mocny głos w dyskusji o pedofilii

Aneta Gieroń
Dodano: 21.03.2019
44970_Sonia
Share
Udostępnij
Moja książka nie jest spowiedzią ofiary pedofilii, jest mocnym głosem w dyskusji o pedofilii. Wypowiadam się w imieniu słabszych, pomijanych, niezauważanych. Zleżało mi, by zwrócić uwagę na zaniechania rodzicielskie i „zamiatanie pod dywan” historii związanych z molestowaniem dzieci – mówiła Magdalena Louis o swojej najnowszej powieści „Sonia” w klubie IQ w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Książka wydana przez Świat Książki na księgarskie półki trafiła już 13 lutego, ale nie mniej ważna była rzeszowska premiera, którą w środowy wieczór, 20 marca poprowadziła Maria Kornaga, dziennikarka Polskiego Radia Rzeszów, w rodzinnym mieście pisarki, do którego po ponad 20 latach spędzonych na emigracji, powróciła na stałe 5 lat temu. 
 
Od 2010 roku, kiedy to Magda Louis zadebiutowała "Śladami hamowania", co dwa lata powraca z kolejną książką. W 2012 roku wyszła bardzo dobra "Pola"."Kilka przypadków szczęśliwych" w 2014 roku ugruntowało jej pozycję na rynku wydawniczym i zamknęło ponad 20 – letni okres życia spędzony na emigracji w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W tamtym czasie na stałe wróciła do Rzeszowa i w 2016 roku wydała „Zaginione”. W 2018 roku odbyła się premiera zbioru reportaży „Chcę wierzyć w Waszą niewinność”, zaś kilka tygodni temu ukazała się jej najnowsza książka „Sonia”.
 
Kolejną planuję najwcześniej za 6 lat – żartowała autorka w trakcie rzeszowskiej premiery „Soni”. – Chcę też wierzyć, że mam poczucie humoru – a wszyscy, którzy śledzą mój profil na FB i czytają wpisy o „Starej Pilarskiej”, potwierdzają, że tak jest – co oznacza, że czas na książkę komediową. Po dwóch ostatnich tytułach, które wyczerpują moją potrzebę rozprawienia się z tematami pedofilii oraz morderców, drobnych złodziejaszków oraz przypadkowych prostytutek, którzy szukali „raju” na emigracji w Wielkiej Brytanii, czas na zabawną opowieść, w której główna bohaterka po 20 latach spędzonych na emigracji wraca z mężem Brytyjczykiem do rodzinnego Rzeszowa. Jest też pewne, że wśród bohaterów nie zabraknie literacko sportretowanych moich kolegów i koleżanek z Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania, z którą to uczelnią od kilku miesięcy jestem związana.
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
– „Sonię” zaczęłam pisać ponad 5 lat temu, w międzyczasie opublikowałam „Zaginione”, ale do tematu pedofilii wracałam, co okazało się z korzyścią dla książki. W ostatecznej wersji usunęłam wielu bohaterów, kilkanaście wątków, dodałam nowe, ciekawsze postaci i ostatecznie wyszła chyba interesująca historia – mówiła Magdalena Louis, rzecznik prasowy w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie oraz pełnomocnik Prezydenta WSIiZ do spraw współpracy międzynarodowej. 
 
Właściwie dwa wydarzenia sprowokowały ją do przygotowania takiej właśnie książki.  W 2012 roku obejrzała relację z otrzęsin w gimnazjum salezjańskim w Lubinie. Była wstrząśnięta, że zabawa, gdzie nieletnie dziewczynki zlizują bitą śmietanę z nóg dorosłego mężczyzny, bo to, że był księdzem, ma drugorzędne znaczenie, nie tylko nie oburzyła rodziców, co więcej, matki tych dzieci krzyczały do kamery, że to nic złego. Nie widziały w takim zachowaniu dyrektora szkoły niczego zdrożnego i upokarzającego dla swoich córek, nazywając „zabawy” tradycją. Dla Magdaleny Louis to był absolutny szok, podobny do tego, jaki około 2012 roku przeżyła w Wielkiej Brytanii, gdy była tłumaczem w sprawie, gdzie matka nie chciała uwierzyć, że konkubent molestuje jej dwie córeczki, bezkrytycznie dając wiarę jego wersji. Te matki ogromnie ją wtedy zawiodły. To był też czas, kiedy o pedofilii niewiele się w Polsce mówiło, dziś mówi się więcej, ale przeważnie w kontekście księży i kościoła, tymczasem to tragedia, jaka wydarza się w wielu domach, wśród najbliższych. 
 
Zapis tamtych wstrząsających zeznań, jakie usłyszała w brytyjskim komisariacie, znalazł się w książce w tzw. „scenie weselnej”, chyba najbardziej poruszającej, bo ilustrującej, jak dzieci, niekoniecznie słowami, ale swoim zachowaniem dają dorosłym sygnały, że w ich życiu dzieje się coś złego.
 
– Moja książka nie jest spowiedzią ofiar pedofilii – nie rozmawiałam z dorosłymi, którzy w dzieciństwie byli molestowani, skoncentrowałam się na obojętności dorosłych, którzy niedostatecznie chronią swoje dzieci przed zagrożeniem ze strony pedofilów – dodaje pisarka. Tym bardziej, że statystyki są przerażające. W ponad 90 proc. przypadkach, sprawcą molestowania dzieci jest osoba z najbliższego otoczenia, którą ofiara zna z domu, szkoły, rodziny. 
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Swego rodzaju kontrapunktem dla dramatycznych historii w „Soni” są wspomnienia głównej bohaterki związane z pobytem w Nowym Jorku oraz rejsem legendarnym TSS Stefan Batory, który już nie pływa z Polski do Ameryki Północnej, a na którym przed laty Magdalena Louis dwa tygodnie wracała z Montrealu do Gdyni.
 
– Zawsze wiedziałam, że Ameryka, gdzie spędziłam dwa lata, a gdzie wyjechałam jako 19-letnia dziewczyna, musi się znaleźć w którejś z moich książek. Swego czasu miałam nawet pomysł na książkę poświęconą Ameryce, ale wydaje mi się, że w „Soni” temat został wyczerpany.
 
Po raz kolejny znakomicie odmalowała też Rzeszów i osiedle Dąbrowskiego. 

– Cieszy mnie, że realizm i plastyczność opisów tak podobają się czytelnikom – mówi autorka. – Nie ma sensu wysilać się na opisy chociażby przedmieść Paryża, których nie znam. Odmalowanie okolic ulicy Dąbrowskiego w Rzeszowie jest nie tylko dużo bardziej wiarygodne, ale i niepozbawione uniwersalizmu.
 
W „Soni” zwraca też uwagę na bardzo ważną rzecz – monitorowanie pedofilów. W Wielkiej Brytanii to funkcjonuje, w Polsce już nie, a Magdalena Louis nie pozostawia złudzeń, że pedofilię, jak chorobę, można wyleczyć – nazywa ją orientacją seksualną.
 
– Nie mam wątpliwości, że pedofilia to orientacja seksualna skierowana na dzieci, nie nadaje się do leczenia jak chorobę, ani jako przestępstwo do resocjalizacji sprawcy. Dlatego tak ważne jest zagwarantowanie bezpieczeństwa dzieciom. Nie mamy wpływu na to, kto jak się zachowa, żeby zaspokoić swoje potrzeby seksualne, ale mamy wpływ na to, co dzieje się z naszymi dziećmi. Chrońmy je, bądźmy uważni, nie odwracajmy oczu – dodaje.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy