Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 29-06-2016
Pierwsze doświadczenia sceniczne Witold zebrał w wieku 13-14 lat. Już wtedy była to z jednej strony muzyka ludowa, z drugiej jazz. Zaczął grać na kontrabasie w kapeli ludowej Domu Kultury „Kolejarz”. Mniej więcej w tym samym czasie z kilkoma kolegami (Janusz i Robert Marcinkowscy, Mirosław Halemba, Włodzimierz Uchwat, Ryszard Nowak) założyli Widmo Jazz Combo, co było początkiem jego doświadczeń w muzyce improwizowanej.
Pierwszym momentem zwrotnym w muzycznym życiu Witolda było wysłuchanie w radiu audycji jazzowej, w której puszczono nagrania tria słynnego pianisty Oscara Petersona. Na kontrabasie grał Ray Brown. To było jak odkrycie Ameryki.
- Co mnie zafascynowało w tej muzyce? Rytm i swing, który nadawał jej sens. Było to coś, czego nie było zarówno w muzyce ludowej, jak i klasycznej. Tyle, że kontrabas na tych płytach był zbyt statyczny. Dopiero Ray Brown mnie „oświecił” – opowiadał mi dwa lata temu o początkach swojej fascynacji jazzem.
Konsekwencją zauroczenia Rayem Brownem była „życiowa decyzja” o przerwaniu nauki w II LO, wyjeździe do Krakowa i kontynuowaniu edukacji w słynnym liceum muzycznym im. Fryderyka Chopina. To był rok 1972.
Na jedną z prób licealnego zespołu został zaproszony Tomasz Stańko. - Posłuchał nas i właściwie nie mówił zbyt wiele, ale po tej próbie podszedł do mnie i powiedział: „świetnie brzmisz, ty będziesz grał”. Kilka lat później zostałem jego basistą na następne 12 lat – opowiada Rek.
Jeszcze jako licealista Witold zaczął grać jazz nowoorleański z grupą Beale Street Band i bardziej nowoczesny - z zespołem Zbigniewa Czarnieckiego. Z tym drugim w 1975 r., na Jazzie nad Odrą, otrzymał wyróżnienie indywidualne w kategorii solistów. Był wtedy w ostatniej klasie liceum. Później były studia w Akademii Muzycznej w Krakowie.
Wyróżnienie indywidualne na Jazzie nad Odrą było ważnym momentem w muzycznym życiu Witolda. - W ciągu zaledwie kilku lat od tego wyróżnienia zdarzyło się wiele ważnych dla mnie rzeczy. Dostałem angaż od Jana Jarczyka, przez dwa lata grałem z Ewą Demarczyk, później u Jana Ptaszyna Wróblewskiego i w zespole Sun Ship – wylicza muzyk.
Granie z Ptaszynem było właściwym „chrzestem bojowym” Witolda na scenie jazzowej. Z kwartetem Ptaszyna (oprócz lidera i Witolda grali w nim także perkusista Andrzej Dąbrowski i gitarzysta Marek Bliziński), muzyk z Rzeszowa nagrał w 1978 r. świetnie przyjętą płytę „Flyin’ Lady”. Trzy lata z grupą Sun Ship to był bardzo intensywny okres, z dużą ilością koncertów. Ważnym etapem w rozwoju kariery Witolda było trio pianisty Sławomira Kulpowicza. – Później to trio przejął Stańko i od tego zaczął się 12-letni okres mojej współpracy z Tomaszem – opowiada Witold. – Składy jego zespołów się zmieniały, ale ja byłem jego stałym basistą. Stańko po prostu lubił moje pewne rytmicznie, silne granie. Po roku, może dwóch latach współpracy, Tomasz powiedział mi to samo, co wiele lat wcześniej powiedział mu Krzysztof Komeda: „komponuj swoją muzykę, będziesz lepszym muzykiem”. To, że zacząłem komponować, zawdzięczam Tomaszowi – opowiada muzyk.
Na płytach zespołów Stańki Witold publikował jedynie kompozycje na kontrabas solo. Pierwsze jego „pełne” kompozycje znalazły się na dwóch płytach Basspace – zespołu, który założył w 1984 r., a który - ze względu na mocny puls rockowy - wzbudzał ogromne kontrowersje w środowisku jazzowym.
W latach 80. XX w.Witold był nie tylko muzykiem aktywnym, ale także znanym i uznanym. W latach 1986 i 1988 wygrał prestiżowy plebiscyt miesięcznika „Jazz Forum” na najlepszych polskich muzyków jazzowych, w kategorii kontrabasu.
Pod koniec lat 80., wydawałoby się – u szczytu powodzenia, poczuł, że w Polsce już nic więcej nie „wyciśnie” i – jeżeli chce się nadal muzycznie rozwijać – musi wyjechać na Zachód. W 1989 r., kiedy Polska odzyskiwała wolność, wyjechał i osiedlił się w Niemczech, gdzie mieszka do dziś. To dało mu możliwość kontaktu ze światową czołówką jazzową i realizacji kolejnych muzycznych projektów. Pracuje także jako pedagog na wydziale jazzowym wyższej szkoły muzycznej Hochschule für Musik w Mainz (wcześniej także we Frankfurcie).
Witold podkreśla, że po kilku latach pobytu w Niemczech stał się bardziej świadomy swoich muzycznych korzeni, swojego pochodzenia kulturowego. Dlatego zaczął coraz śmielej sięgać do staromiejskiego, rzeszowskiego, polskiego folkloru. Staromiejski „evergreen” – utwór „Lo-Bo-Ga” – wykonywał na koncertach od początku pobytu w Niemczech i zawsze bardzo się on podobał. Do repertuaru włączał kolejne utwory inspirowane polskim folklorem, nie tylko z Rzeszowskiego, ale także Lubelskiego czy Wielkopolski.
W 1999 r. ukazała się pierwsza płyta Witolda (już wtedy Vitolda Reka – skrócił nazwisko ze względna trudność, jaką na Zachodzie powoduje wymowa polskich głosek „sz”, „cz”), inspirowana polskim, także staromiejskim folklorem – „Bassfiddle alla polacca”. Dwa lata później poznaliśmy się przy okazji jej promocji w Rzeszowie. W jednym z napisanych z tej okazji tekstów nazwałem go „ambasadorem rzeszowskiego folkloru” i wiem, że to określenie sprawiło mu wiele przyjemności.
Szczytem tego nurtu muzycznej aktywności Witolda jest – jak dotąd – wydana w 2002 r. płyta „The Polish Folk Explosion”. To właściwie muzyczne spotkanie gwiazd światowego jazzu – Johna Tchicai, Charliego Mariano i Alberta Mangelsdorffa, z polskimi muzykami ludowymi, w tym z Podkarpacia i Podhala, wśród których znaleźli się i tacy, którzy w międzyczasie zyskali status supergwiazdy (Sebastian Karpiel-Bułecka).
W 2013 r. Rek został laureatem prestiżowej nagrody niemieckiej - Hessischer Jazzpreis, przyznanej przez Ministerstwo Kultury i Sztuki w Wiesbaden.
Realizuje równolegle kilka muzycznych projektów. Nadal jest muzykiem bardzo twórczym. I oby jak najdłużej – ku radości fanów jazzu.
Tagi: muzyk, muzyka, jazz, Rzeszów, Vitold Rek
KOMENTARZE
Ambasador rzeszowskiego folkloru
Doprowadził do fascynującego spotkania dwóch muzycznych światów. To dzięki jego muzycznej...
Muzyk-performer z Rzeszowa i teatr z Ukrainy w spektaklu "Red"
Muzyk-performer Aleksander...
Tadeusz Nalepa prawie gotowy. Nowy mural w Rzeszowie
Arkadiusz Andrejkow, autor największego w Rzeszowie...
Malarka z Rzeszowa, rzeźbiarz z Limanowej i muzyk na wystawie w TO TU
"Przez pryzmaty istnienia" to tytuł wystawy, która otwarta zostanie 3 lutego, w piątek w rzeszowskiej Galerii TO TU. Zaprezentowane zostanie malarstwo Anny Baran...
Esculap 2017 do wyjątkowych lekarzy. Pacjenci mogą już głosować!
Właśnie rozpoczęło się głosowanie w plebiscycie Esculap, którego celem jest wyróżnienie wyjątkowo szanowanych przez pacjentów lekarzy z Podkarpacia! Od...
Anitta Rotter-Pucz - malarka z solińskiego wzgórza
Mówią o niej "Dzikuska znad jeziora" albo bieszczadzka...
Tora ocalona z ognia. Synagoga w Sanoku
W drewnianej synagodze z Połańca z XVIII w., pieczołowicie zrekonstruowanej...
Szklana bajka z Krosna
Maciej Habrat jest artystą znanym w kraju i na kilku kontynentach. Tworzy bajecznie kolorowe szkło dekoracyjne...
Diecezja Rzeszowska w tym roku bez tradycyjnej kolędy
Ksiądz biskup Jan Wątroba wydał zalecenia dotyczące organizacji tegorocznej wizyty duszpasterskiej. W instrukcjach przesłanych do parafii 3 grudnia 2020 r. czytamy, że w diecezji rzeszowskiej...
Łempicka. Kobieta, która "namalowała" swoje życie
Przeżyła dwie wojny światowe, rewolucję bolszewicką, wielki kryzys z 1929 roku oraz hiszpańską wojnę domową. Wiedziała, czym jest dyskryminacja z powodu bycia kobietą malarką o żydowskim...
Bralczyk o prawdzie w języku. WSIiZ wraca z cyklem "Wielkie pytania w nauce"
Prof. Jerzy Bralczyk będzie w styczniu gościem piątego cyklu otwartych wykładów "Wielkie pytania w nauce", organizowanego przez Wyższą Szkołę...
Czarodziejski ogród Józefa Mehoffera
Jak pisał prof. Stanisław S. Nicieja, zaborcy wysyłali do Galicji austriackich urzędników po to, by germanizowali zagrabione tereny. Tymczasem rodowici Austriacy nie wypełniali swojej misji: polonizowali się i nierzadko...
Siemaszkowa śpiewa w TVP3 Rzeszów przeboje Piaf i Osieckiej
Przeboje z ukochanych spektakli publiczności Teatru im. Wandy Siemaszkowej będzie można usłyszeć w okresie Świąt Bożego Narodzenia i w Sylwestra na antenie regionalnej...
Przemyśl w filmie "Śubuk". Producenci hitów jak "Boże Ciało" pokazują zdjęcia
Aurum Film, producent takich filmów jak "Ostatnia rodzina" czy nominowane do Oskara "Boże Ciało", zaprezentował pierwsze efekty pracy...
Prof. Bralczyk w Rzeszowie. "O prawdzie w języku"
Prof. Jerzy Bralczyk – wybitny językoznawca, specjalista w zakresie języka mediów, reklamy i polityki – 28 stycznia o godz. 18 wygłosi w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania wykład pt. "O...
WDK zaprasza na popisy cymbalistów od piątku online
W piątek, 11 grudnia w Wojewódzkim Domu Kultury w Rzeszowie rozpoczynają się 39. Spotkania Cymbalistów. Potrwają trzy dni. Wydarzenie odbędzie się on-line i będzie transmitowane na żywo...