Reklama

Kultura

Brawurowy koncert Apollon Musagete Quartett na festiwalu w Łańcucie

Elżbieta Lewicka
Dodano: 23.05.2017
32981_glowne
Share
Udostępnij
" Kwartet smyczkowy jest trochę jak małżeństwo – gdybyśmy nie pasowali do siebie, docieranie się trwałoby zbyt długo" – tak mówią twórcy zespołu Apollon Musagete Quartett, którzy w poniedziałek wystąpili na 56. Muzycznym Festiwalu w Łańcucie.

Założony w 2006 r. już po dwóch latach działalności osiągnął światowy sukces wygrywając prestiżowy, 57.Międzynarodowy Konkurs ARD w Monachium. Apollon Musagete Quartet założyli w Wiedniu młodzi, polscy wioliniści z zamiarem zdobycia światowej sceny muzyki kameralnej. Pobierali lekcje indywidualne i zespołowe u największych sław, m.in. legendy kameralistyki Alban Berg Quartett. Dziś należą do ścisłej czołówki tego typu zespołów, a imię Apollon nieprzypadkowo znalazło się w nazwie zespołu. We wszystkich miejscach swojego koncertowania muzycy szukają atrybutów starożytnego opiekuna muz. W Łańcucie też znaleźli-  w zdobieniach Sali Balowej łańcuckiego Zamku wypatrzyli harfę Apollona!

Choć 56. Muzyczny Festiwal w Łańcucie dopiero nabiera tempa, z całą stanowczością już można powiedzieć, że wczorajszy koncert Apollon Musagete Quartet przejdzie do historii jako wyjątkowy.

Program wieczoru był świetnie skonstruowany. Na początek muzyka J. Haydna- jednego z trzech klasyków wiedeńskich, zagrana z lekkością, umiarkowanym liryzmem i brawurowym finałem.

Przed przerwą jeszcze K. Penderecki i jego III kwartet „Kartki z niezapisanego dziennika” –  jeden z najbardziej osobistych utworów Mistrza. To świetna pozycja repertuarowa, pełna zmian dynamicznych i fakturalnych, napięć i ich rozwiązań, w części końcowej ze śpiewnym Adagio notturno. Całość utrzymana w dramatyczno- lirycznym nastroju, co – w kontekście życiowego pasma nieustających sukcesów wskazywałoby jednak na głębokie, wewnętrzne cienie ukryte w duszy kompozytora.

Po przerwie zabrzmiało muzyczne cudo – jedyny, zachowany w całości I Kwartet smyczkowy E.Griega, który F.List określił jako intrygujące i godne podziwu dzieło. To kompozycja wyjątkowej urody, skrząca się bogactwem brzmień tutti i błyskotliwych motywów. Podziw słuchaczy wczorajszego koncertu – olbrzymi po pierwszej części wieczoru, przy Griegu sięgnął zenitu. Apollon Musagete Quartet grał bowiem z rozmachem, ale nie ze scenicznym patosem, z wielką ekspresją, lecz bez egzaltacji. Młodzi muzycy potrafią zachowywać świetne proporcje i wyczucie w wydobywaniu emocjonalnej strony dzieł. Poza tym – a może przede wszystkim- Apollon Musagete Quartet stawia na optymalną pełnię brzmienia. Zespół gra dynamiką właściwą dla całej orkiestry kameralnej. I jeszcze wyczucie tempa – rzecz bodaj najważniejsza w interpretacji dzieła muzycznego- to kolejna, mocna strona tego wyjątkowego kwartetu. Na bis usłyszeliśmy uroczą kompozycję O.Fresedo „Vida mia” zagraną także z perfekcyjnym wyczuciem stylu. Ten koncert – choć na absolutnie światowym poziomie- nie doczekał się jednak owacji na stojąco. Drodzy melomani! Proszę o bardziej spontaniczne, właściwe dla prestiżowych sal koncertowych zachowania. One są bardzo potrzebne wszystkim artystom, których występy dostarczają nam olbrzymich emocji i przeżyć estetycznych.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy