Reklama

Kultura

Genialny Michałowski. Bezinteresowny, niezależny, wolny!

Aneta Gieroń
Dodano: 27.11.2016
30339_michalowski_105
Share
Udostępnij
Grzechem zaniechania byłoby nie stanąć przed obrazem "Kardynał" Piotra Michałowskiego w Muzeum Regionalnym w Stalowej Woli, tym bardziej, że nie wiadomo, kiedy znów taka okazja się nadarzy – ostatnia wystawa artysty była w 2000 roku. Najwybitniejszy przedstawiciel polskiego malarstwa romantycznego, świetny portrecista, niezrównany malarz koni i aż trudno uwierzyć, że w XIX w. właściwie nieznany! Akwarele, szkice, oleje, portrety, przedstawienia konne oraz scenki rodzajowe Piotra Michałowskiego, w sumie 70 prac można oglądać w Stalowej Woli do końca lutego 2017 roku.

W Muzeum Regionalnym udało się zgromadzić prace z całego życia malarza, od najwcześniejszych, pierwszych studiów rysunkowych, kiedy był bardzo młodym człowiekiem, aż po obrazy wykonane tuż przed śmiercią. 
 
– Wystawę zatytułowaliśmy "Piotr Michałowski. Bezinteresowny, niezależny, wolny! – mówi Anna Król, z krakowskiego Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, historyk sztuki i kurator wystawy. – Chcieliśmy tym samym podkreślić niezwykłość artysty. Michałowski nie malował na zamówienie, wystawy, nie zabiegał o rynek sztuki, czy eksponowanie swoich  prac. On malował wyłącznie dla siebie i to jest ta wyjątkowa rzecz, która go wyróżnia. Sama rodzina Michałowskiego długo po śmierci nie traktowała jego sztuki poważnie. Większość prac Michałowskiego jest niesygnowanych i niedatowanych. 

Pierwsza  wystawa malarza odbyła się dopiero na Wystawie Sztuki Polskiej we Lwowie w 1894 roku, gdzie wybitny historyk sztuki,  Jan Bołoz Antoniewicz, 40 lat po śmierci artysty, przedstawił po raz pierwszy większą kolekcję jego dzieł, co było prawdziwym odkryciem. 
 
– W 1902 roku córka Michałowskiego, Józefa,  ofiarowała znaczną część jego dzieł  do Muzeum Narodowego w Krakowie, które trafiły na ekspozycję, ale paradoksalnie, dopiero po wystawie w 1955 roku, w stulecie śmierci Michałowskiego, wszedł na dobre do polskiej historii sztuki i zaczęto nad nim badania, na szczęście, bo to niezwykła postać – podkreśla Anna Król. 
 
Ostatnia jego wystawa była w 2000 roku i od tego czasu nie było żadnej prezentacji prac. Powodów jest kilka, po pierwsze, większość obrazów Michałowskiego jest na stałych ekspozycjach w trzech Muzeach Narodowych w Krakowie, Warszawie i Poznaniu, skąd niechętnie są wypożyczane. Po drugie, malarstwo nigdy nie było dla Michałowskiego źródłem zarobkowania, stąd i spuścizna jednego z najwybitniejszych artystów jest niewielka.
 
Wśród 70 prac, rysunków, akwareli, obrazów olejnych, jakie udało się zgromadzić w Muzeum Regionalnym w Stalowej Woli, jest też genialny "Kardynał". 
 
 
"Kardynał" Piotra Michałowskiego. Fot. Tadeusz Poźniak

– W pracy, która nawiązuje do słynnego obrazu Diego Velázqueza "Portret papieża Innocentego X", udało się Michałowskiemu coś nieprawdopodobnego – mówi krakowska kuratorka wystawy. – Michałowski przebrał w kardynalskie szaty jakiegoś chłopa, nie wiadomo czy pijaka wędrownego, czy dziada proszalnego, który pojawił się w jego majątku w Bolestraszycach koło Przemyśla  i zafascynowany wyglądem jego twarzy, potrafił nadać jej środkami malarskimi najwyższej próby wyraz dostojeństwa, człowieczeństwa,  głębokiej miłości do człowieka. W portrecie przebija też inna twarz, co dla Michałowskiego nie było problemem, zamalował ją pod potrzeby "Kardynała". To też wyjaśnia, dlaczego przymiotniki wolny i niezależny znalazły się w tytule stalowowolskiej ekspozycji. 
 
Michałowski był jednocześnie niezwykle odpowiedzialnym człowiekiem i mimo że uwielbiał malarstwo, miał świadomość swego talentu, w życiu robił rzeczy, które uważał za słuszne. Stąd jego gruntowne wykształcenie oraz praca na rzecz Polski. 

Bo powiedzieć o Michałowskim najwybitniejszy przedstawiciel romantycznego nurtu w polskim malarstwie dziewiętnastowiecznym, to jak opisać go w kilkudziesięciu zaledwie procentach. Był przede wszystkim prężnym działaczem społecznym, wzorowym urzędnikiem państwowym i postępowym ziemianinem stosującym najnowocześniejsze metody gospodarowania na roli. Do tego świetnie wykształcony w dziedzinie nauk ścisłych, przyrodniczych, matematyki, filologii klasycznej i orientalnej na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1821 wyjechał do Getyngi, gdzie poświęcał się studiom prawniczym i historycznym. W 1823 roku w Warszawie rozpoczął praktykę w Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu, w której w 1827 został naczelnikiem Oddziału Hutniczego.  W 1831 Rządowa Komisja Wojny powierzyła mu nawet kierowanie produkcją broni na rzecz Powstania Listopadowego. 
 
Piotr Michałowski miał też swój podkarpacki epizod związany z Bolestraszycami. Niewielka wieś, ledwie kilka kilometrów oddalona od Przemyśla, potocznie mówiąc, „sroce spod ogona nie wypadła” i ma ponad 600-letnią historię. W tutejszym pałacu, który odrestaurowany do dziś stoi w arboretum, od 1840 roku przez 10 lat mieszkał znakomity artysta. To on zasypał fosy i wyrównał teren wokół pałacu, a park który założył, stał się początkiem arboretum, które w 1975 roku powstało w Bolestraszycach.

Pięknie o nim powiedział Władysław Łuszczykiewicz, polski malarz i historyk sztuki:  "Szkoda, że amator i bogaty pan." Nie ma jednak wątpliwości, że dobry status materialny w niczym mu nie przeszkodził. Michałowski był spełnionym malarzem, tyle tylko, że nie zdeterminowanym, by malować jak najwięcej, bo nie robił tego dla pieniędzy. 
 
 
"Napoleon na koniu" Piotra Michałowskiego. Fot. Tadeusz Poźniak
 
Patrząc na Michałowskiego powinniśmy postrzegać go jako wielkiego, bezinteresownego artystę, a cała jego twórczość jest niczym wielki szkicownik.  On ciągle był w fazie poszukiwań, a szkicownik towarzyszył mu przez całe życie – dodaje Anna Król. 
 
Wśród prac prezentowanych na wystawie w Stalowej Woli są między innymi wnikliwe studia portretowe wieśniaków,  ciepłe, osobiste portrety córki, rzadko eksponowane rysunki i szkice artysty – także z kolekcji prywatnych. Mistrzowskie studia koni, brawurowe sceny z wojen napoleońskich (przede wszystkim Bitwa pod Somosierrą), choć malowane nie z perspektywy uczestnika, lecz raczej duchowego spadkobiercy napoleońskiej legendy, do dziś funkcjonujące jako ilustracja tych historycznych wydarzeń oraz szkice portretowe. Twórczość artysty za jego życia praktycznie była nieznana, a oddziaływanie miała żadne.  Malował dla siebie, poza jakimkolwiek oficjalnym obiegiem sztuki – niezależny, bezinteresowny, wolny. 
 
Wystawa: Piotr Michałowski (1800-1855) –  niezależny, bezinteresowny, wolny
Termin: 13.11.2016-26.02.2017
kurator wystawy: Anna Król
koordynator: Anna Szlązak

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy