Reklama

Kultura

100 lat temu Żeleński był królem witraży. Firma istnieje do dziś

Antoni Adamski
Dodano: 14.11.2020
48235_1
Share
Udostępnij
Stanisław Wyspiański swój najwspanialszy witraż „Bóg Ojciec. Stań się!” dla kościoła oo. Franciszkanów w Krakowie zrealizował w Innsbrucku. Ani w Europie Środkowej, ani w Krakowie – który miał średniowieczne tradycje w tej dziedzinie sztuki – nie istniał wówczas żaden zakład witrażowniczy.
 
Powstał on dopiero wiosną 1902 roku staraniem prof. Władysława Ekielskiego oraz Antoniego Tucha. Wkrótce Ekielski mógł się pochwalić: „Mimo iż istniejemy niewiele więcej niż dwa lata, możemy wykazać się szeregiem pokaźnych prac i uznaniem zarówno łaskawych klientów, jak i artystów tej miary jak Mehoffer, Wyspiański, Tetmajer…” Obok prac dla najważniejszych kościołów krakowskich (np. katedra, św. Piotra i Pawła czy Mauzoleum na Skałce) oraz lwowskich, na liście znalazły się także świątynie z Podkarpacia: w Kalwarii Pacławskiej, Gawłuszowicach czy kaplica zamku w Baranowie. (Zniszczone w czasie działań II wojny witraże kaplicy zostały odtworzone na podstawie kartonów zachowanych w krakowskim Zakładzie.) W 1904 na wystawie w St. Louis (USA) witraż „Vita somnium breve” wg kartonu Józefa Mehoffera otrzymał złoty medal.
 
W 1906 r. firmę wykupił Stanisław Gabriel Żeleński, który z początkiem roku 1907 zarejestrował nową nazwę: „Krakowski Zakład Witrażów, Oszkleń Artystycznych i Fabryka Mozaiki Szklanej” – powszechnie funkcjonował skrót „S.G. Żeleński”. Nowy właściciel był synem kompozytora Władysława i bratem Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Ukończył wydział architektury Politechniki Lwowskiej, pracując w urzędach samorządowych lwowskim i krakowskim.
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
W roku 1900 przeniósł się bowiem do Krakowa i ożenił się z Izabellą Madeyską – która już niedługo w historii Zakładu odegra dużą rolę. Interes rozwijał się pomyślnie i przynosił nowe nagrody i medale, m.in.  Grand Prix przyznane w Paryżu oraz w  Antwerpii. W latach 1907-1914 Żeleński zmonopolizował rynek witraży w Galicji i Ukrainie. Dotarł nawet do Stanów Zjednoczonych. Kierownikiem artystycznym firmy został Jan Bukowski, a po nim malarz Henryk Uziembło. W tym okresie firma wykonała tak prestiżowe realizacje, jak witraże autorstwa Stanisława Wyspiańskiego (w prezbiterium kościoła oo. Franciszkanów i Towarzystwie Lekarskim) czy Józefa Mehoffera (w kaplicy Świętokrzyskiej w katedrze wawelskiej). Dekorowała liczne neogotyckie kościoły i cerkwie, które powstawały na wsiach i w małych miasteczkach – w tym na dzisiejszym Podkarpaciu. Na przykład: kościół parafialny w Nienadówce pod Rzeszowem ma witraże projektu Stefana Matejki, bratanka i ucznia mistrza Jana, który w Zakładzie Żeleńskiego specjalizował się w kompozycjach figuralnych. Firma ozdobiła  także okna w kościołach w Lutowiskach, Wysokiej, Zgłobniu, Woli Zarczyckiej, zaś w Sieniawie, w kaplicy książąt  Czartoryskich. 
 
Proboszcz ks. Ludwik Brukała napisał do S.G. Żeleńskiego: „Krakowski Zakład witraży wykonał w sierpniu 1913 roku dla kościoła w Nienadówce oszklenie artystyczne wszystkich okien. Witraże przedstawiające Matkę Boską z Lourdes, św. Jana Chrzciciela, dziesięć okien geometrycznych z popiersiami świętych w pięknym architektonicznym ujęciu, jeden witrażyk Trójcy Świętej (dar Zakładu), wszystkie według projektów zaszczytnie znanego artysty malarza p. Stefana Matejki, różnią się od szablonowych wyrobów firm obcych, a kompozycją i doborem kolorów sprawiają dla oka miłe wrażenie, są prawdziwą ozdobą kościoła. Rzadko się zdarza, by można parafian tak zadowolić, jak w tym wypadku”.
 
 
Kościół oo. Franciszkanów w Krakowie. Fot. Tadeusz Poźniak
 
Dwa zespoły witraży wykonanych przez Zakład S.G. Żeleńskiego powstały dzięki funduszom znanych osobistości. Pierwszy  – 12 witraży figuralnych w oknach kościoła w Sękowej – fundacji Władysława Długosza, Ministra do Spraw Galicji, właściciela słynnego pałacu w Siarach.  Witraże wykonano według projektów Stefana Matejki. Drugi zespół witraży powstał w neogotyckim kościele pw. NMP Królowej Polski w Korczynie k. Krosna. Osiemnaście okien wypełniły figuralne witraże fundacji św. Józefa Sebastiana Pelczara (1842-1924), biskupa przemyskiego, który urodził się właśnie w Korczynie. 3 czerwca 1914 roku bp J.S. Pelczar pisał do S.G. Żeleńskiego: „Z okazji konsekracji kościoła parafialnego w Korczynie, miałem sposobność osobiście przekonać się, że zamówione przeze mnie witraże do tego kościoła zostały w Zakładzie Wielmożnego Pana wykonane nadzwyczaj starannie tak pod względem artystycznej kompozycji, jak doboru barw, przez co zasłużyły na ogólne uznanie i są prawdziwą ozdobą Świątyni Pańskiej. Miło mi wyrazić W.P. z tego powodu serdeczną podziękę i życzenie, aby Zakład jego rozwijał się pomyślnie dla sztuki kościelnej i na chlubę przemysłu krajowego”.
 
Żeleński zorganizował także dział mozaiki szklanej opartej na słynnych włoskich wyrobach z Murano. Mozaiki zdobiły gmachy publiczne Warszawy, Krakowa. Lwowa, w tym także dworce kolejowe – nawet w Rumunii. W czasie odnawiania katedry ormiańskiej we Lwowie wg projektu Franciszka Mączyńskiego wykonano do wnętrza świątyni pięćdziesiąt mozaikowych ozdób ornamentalnych i figuralnych. Produkcja Zakładu osiągnęła zasięg  międzynarodowy. Muzeum Sztuki i Przemysłu w Wiedniu nabyło do swych zbiorów witraż profesora Józefa Mehoffera pt. „Caritas”, zaś wychodzące w Monachium branżowe pismo związku niemieckich malarzy na szkle wydało specjalny numer  poświęcony w całości polskiej sztuce witrażowej i działalności krakowskiego Zakładu. 
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
W czasie, gdy przygotowywano witraże: do cerkwi wołoskiej we Lwowie oraz do pracowni malarskiej Wojciecha Kossaka, Stanisław Gabriel został zmobilizowany do wojska jako podporucznik rezerwy. Został adiutantem gen. Tadeusza  Rozwadowskiego. Ciężko ranny pod Kraśnikiem, zmarł 27  sierpnia 1914 pod Łukowem. Jego skromny grób do dziś znajduje się na tamtejszym cmentarzu. Po czteromiesięcznej przerwie Zakład uruchomiła żona Iza, która umiała uporać się z licznymi trudnościami. Co więcej: wykupiła konkurencyjne zakłady witraży w Krakowie, Tarnowie i Warszawie, zyskując  nowe zapasy szkła, wyposażenie pracowni oraz narzędzia pracy. Firma zatrudniała wówczas 60 osób (dziś 12). Dopiero w roku 1929 włączył się do interesu syn Żeleńskich Adam, mający wówczas 24 lata. W okresie międzywojennym Zakład Żeleńskich prosperował dobrze, zdobywając europejskie i amerykańskie laury, takie jak Złoty Medal i Grand Prix w 1925  r. na paryskiej Wystawie Sztuk Dekoracyjnych za witraż projektu Józefa Mehoffera. Kolejnymi Złotymi Medalami nagrodzono firmę w: Warszawie, Łodzi i Lwowie (wszystkie przyznano w 1926 r.), Katowicach (1928), Poznaniu (dwa medale w 1929), Kaliszu i Radomiu (1931-32). Firma Żeleński miała  swoje pawilony na Targach Wschodnich we Lwowie, Wystawach Śląskich „Wnętrze Domu”, a tuż przed wybuchem II wojny na Wystawie Światowej w Nowym Jorku.
 
Powojenne zmiany spowodowały wstrząs w dobrze prosperującej firmie: prywatny budynek Zakładu stał się własnością gminy. Sama pracownia witraży weszła w skład Krakowskich Zakładów Usługowych – Spółdzielnia Pracy „Renowacja”. Spółdzielnia prowadziła w Krakowie kilkadziesiąt punktów, np. krawieckie, szklarskie, fryzjerskie, przewijania silników i inne. Wśród nich nieoczekiwanie znalazło się miejsce dla tak finezyjnej działalności artystycznej jak witraż, kryjącej się pod nazwą: „zakład usługowy nr 41”. 
 
 
O dalszych losach firmy mówi Piotr Ostrowski, obecny właściciel Zakładu, projektant witraży:

– Ukończyłem studia na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie Wcześniej odbyłem w Zakładzie Witrażu dwuletni staż (1998-2000). Witraż należy bowiem do dziedzin, których można się nauczyć wyłącznie w praktyce, łącząc umiejętności rzemieślnicze z artystycznymi. Kształciłem się u dwóch ostatnich fachowców, którzy jeszcze tam pozostali. Gdy w roku 2000 Spółdzielnia zbankrutowała, kupiłem od Zbigniewa Sroczyńskiego – jedynego spadkobiercy rodziny Żeleńskich – prawa do używania starej nazwy i logo: Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński, a od Spółdzielni “Renowacja”wyposażenie historycznej pracowni. (Budynek nadal pozostaje własnością gminy).
 
Od roku 2000 firma przeszła ogromne zmiany: od socjalistycznego zakładu pracy po nowoczesną pracownię ze 117-letnimi tradycjami. Od roku  2004 można również zwiedzać Muzeum Witrażu, przyglądając się prowadzonym pracom. Przy wejściu do pracowni wisi dyplom Grand Prix i Złoty Medal paryskiej Exposition des Arts Decoratifs z 1925 r. W gablotkach wyeksponowane są najnowsze medale:
 
Medal Honorowy Międzynarodowych Targów Sacro-Expo w Kielcach za witraże do kaplicy przy Sanktuarium Matki Boskiej Kębelskiej w Wąwolnicy;
2013 r – Złoty Medal na Międzynarodowych Targach Poznańskich za projekty i realizację witraży do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białymstoku;
2013 r – Złoty Medal na Międzynarodowych Targach Sacro-Expo w Kielcach cykl witraży do Sanktuarium Karoliny Kózkówny w Zabawie.
 
Rozpoczynając zwiedzanie Muzeum Witrażu najpierw oglądamy pomieszczenie Szklarni, w którym papierowy projekt witrażu (tzw. projekt inwestorski) „przekładany” jest na kolory szkieł witrażowych. Szkło zostaje wycięte zgodnie z rozrysowanym na kartonie kształtem okna w skali 1:1. Ściślej mówiąc: o kilka milimetrów mniejszej, gdyż odjąć należy szerokość łączącego dwie szyby ołowianego dwuteownika.
 
– Używamy szkła z huty w Jaśle, a także z bawarskiej huty, z której prawdopodobnie sprowadzał je niegdyś Żeleński. Jest to szkło zwane „antycznym”i „katedralnym”: dmuchane i prasowane ręcznie, barwione w masie,  z charakterystycznymi nierównościami oraz bąbelkami powietrza w środku. W magazynach pozostaje także stare szkło z pierwszych dziesięcioleci istnienia Zakładu. Używamy go do renowacji i rekonstrukcji starych witraży – mówi Piotr Ostrowski. 
 
Kręconymi metalowymi schodkami wchodzimy na piętro do wysokiego na sześć metrów, doskonale oświetlonego ogromnymi oknami pomieszczenia Malarni. Okna skierowane są na północ, aby światło rozchodziło się w pomieszczeniu równomiernie. Malarstwo polega na nakładaniu na powierzchnię szkieł warstw specjalnej farby (patyny). Jest to barwnik z drobinami kolorowego sproszkowanego szkła. W warstwie tej rysuje się pędzlem kształty, które utrwala się następnie w piecu w temperaturze 600-800 stopni Celsjusza. Nierzadko proces rysowania i wypalania powtarza się dla jednej kompozycji aż 20 razy. Obecnie na ramie rozpięty jest projekt do witrażu „Polonia” Stanisława Wyspiańskiego. Wykonany w 1894 r. dla katedry lwowskiej, nigdy nie doczekał się realizacji. Podjął się jej dopiero Piotr Ostrowski w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. 
 
Ostatnim pomieszczeniem jest Pokój do Prezentacji gotowych witraży, który poszerzony został do rozmiarów galerii. Eksponuje się w nim prace czterech najważniejszych witrażystów – współpracowników Zakładu S.G. Żeleńskiego. Najbardziej tradycyjne w charakterze – ewoluujące z biegiem lat od historyzmu do secesji – są witraże Stefana Matejki, specjalizującego się w kompozycjach wielopostaciowych. Był on także mistrzem dekoracji ornamentalnych, podobnie jak Wojciech Jastrzębowski. W galerii oglądamy witraże tego ostatniego  wykonane w stylu art deco. Jastrzębowski był uczniem Józefa Mehoffera. Na ekspozycji znajduje się witraż Mehoffera przedstawiający św. Teresę z aniołami. Był on przeznaczony dla kościoła parafialnego w Turku w Wielkopolsce. Wysłano go zleceniodawcy 3 września 1939 r., lecz z powodu działań wojennych transport został zawrócony i powrócił do Krakowa. 
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Po roku 1902 Stanisław Wyspiański realizował u Żeleńskiego wszystkie swoje projekty. Jednym z nich jest „Apollo. System Kopernika” w oknie klatki schodowej siedziby Towarzystwa Lekarskiego Krakowskiego (1905 r). W styczniu 1945 r. środkową partię witrażu  zniszczył wybuch bomby. W 1972 r. zrekonstruowała go Spółdzielnia  „Renowacja” tak, jak to było w ówczesnych warunkach możliwe (bez wykorzystania oryginalnego kartonu projektu oraz bez użycia odpowiednich odcieni szkła). Nową rekonstrukcję „Apolla”przeprowadził w roku 2017 Piotr Ostrowski według wypożyczonego z Muzeum Narodowego kartonu, przy użyciu szkła z bawarskiej huty, z której produktów prawdopodobnie korzystał wcześniej Żeleński. Witraż  ten jest dziś wizytówką  ekspozycji historycznej Zakładu.
 
Nie było to pierwsze spotkanie Piotra Ostrowskiego z Wyspiańskim. W latach 2002-2007 we współpracy z Andrzejem Wajdą wykonał na podstawie oryginalnych kartonów trzy niezrealizowane witraże do katedry wawelskiej. To postacie władców: Kazimierza Wielkiego i Henryka Pobożnego oraz św. Stanisława ze Szczepanowa. Zostały one umieszczone w pawilonie „Wyspiański 2000” przy pl. Wszystkich Świętych. Witraże ogląda się z zewnątrz wieczorem i w nocy – podświetlone od środka. Szczupłość miejsca i brak możliwości odejścia nie pozwalają na ich dogodne oglądanie wewnątrz budynku. Powstający obecnie witraż „Polonia” przywraca do życia dzieło, które wcześniej nie doczekało się ani zrozumienia ani uznania. Przedstawia on leżącą na królewskim szkarłacie umierającą kobietę o chłopskich rysach, którą opłakują zrozpaczeni rodacy. Nic na tej kompozycji nie zwiastuje możliwości zmartwychwstania Ojczyzny. 
 
Zakład Żeleńskiego rozpoczyna obecnie konserwację zespołu witraży kościoła w Korczynie. Nowy cykl zaprojektował i zrealizował Piotr Ostrowski dla kościoła w Brzyskiej Woli k. Leżajska. Witraże przedstawiają realistyczne wizerunki polskich świętych i błogosławionych, a także Matkę Boską Ostrobramską, Ukrzyżowanie i Ducha św. 

– Polskie witrażownictwo ma charakter tradycyjny, ponieważ zazwyczaj podporządkowane jest wymogom kultu religijnego – mówi autor.
 
Nie znaczy to, iż Piotr Ostrowski rezygnuje z nowoczesnej formy, o czym można przekonać się zwiedzając jego autorską galerię w podziemiach Zakładu. Jego witraże są bardzo dynamiczne. Z abstrakcyjnymi kształtami kontrastuje realistyczny wizerunek człowieka. Niekiedy artysta kontynuuje   manierę Caravaggia, stosując mocny kontrast światła i cienia.
 
– Oglądałem zakłady witraży w całej Europie: od Kijowa po Lizbonę – mówi Piotr Ostrowski, który podkreśla, iż źródeł inspiracji szuka nie tylko przeszłości, lecz także wokół siebie.
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy