Reklama

Kultura

Dynowscy Żydzi na obrazach Niny Talbot. W środę spotkanie z malarką!

Natalia Chrapek
Dodano: 22.01.2020
49457_zyd
Share
Udostępnij
W środę, 29 stycznia Liceum Ogólnokształcące w Dynowie odwiedzi Nina Talbot, amerykańska malarka, która na płótnie odtwarza historię swoich przodków -historycznych rabinów z Dynowa. Wielu z nich zginęło w czasie zagłady Żydów drugiego dnia Rosz Haszana w 1939 roku… 
 
Nina Talbot w Dynowie była już wielokrotnie. To tutaj urodziła się babka malarki, Bella Neger, która w wieku 17 lat wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych, uchodząc przed nazistowskim okupantem. Tyle szczęścia nie miało wujostwo i kuzynostwo artystki, które zostało zamordowane przez Niemców drugiego dnia Rosz Haszana (żydowski odpowiednik Nowego Roku, święto trwające dwa dni) we wrześniu 1939 roku. Nazwiska poległych upamiętnia tablica znajdująca się w centrum Historii i Kultury Żydów Polskich w Dynowie, miejscu, które ma za zadanie zbudować nowe relacje pomiędzy Polakami, a Żydami.
 
– Nina Talbot ufundowała także tablicę pamiątkową w Karolówce, dzielnicy miasta, gdzie zamordowani Żydzi, w tym jej przodkowie, zostali pochowani w zbiorowej mogile – wspomina Maciej Jurasiński, historyk, nauczyciel w dynowskim liceum. 
 
Historia pisana na nowo
 
Kilkukrotne podróże do Dynowa sprawiły, że Nina Talbot zaczęła konsekwentnie odtwarzać życie swoich przodków. Na podstawie opowiadań matki, portretuje świat, którego już nie ma – dotyka twarzy, miejsc, związków, zawiłości i historii rodzinnych. Wszystko okrasza malowniczym krajobrazem Pogórza Dynowskiego, poprzecinanym wstęgami Sanu, łanami zbóż i mieszczańskimi kamieniczkami, które do dzisiaj stoją przy głównej drodze prowadzącej do centrum miasta.
 
 
Nina Talbot w Dynowie. Fot. Facebook
 
Artystka, zanim zajęła się malowaniem, musiała zgłębić historię Dynowa i co najważniejsze – porozmawiać z mieszkańcami, którzy pamiętają jeszcze zamierzchłe czasy, a takich już, niestety, wielu nie zostało. Pomocne w trakcie gromadzenia potrzebnej dokumentacji okazało się wspomniane wcześniej Centrum Historii i Kultury Żydów Polskich w Dynowie, założone przez pochodzącego z Izraela rabina Pinchasa Pompa. To tutaj mieści się niewielkie muzeum, a w nim przedwojenne zdjęcia Dynowa, chociaż brakuje fotografii synagog i kirkutu. Jest za to sporo pamiątek, a wśród nich najważniejsze: fragment Tory, która należała do charyzmatycznego rymanowskiego cadyka Menachema Mendla oraz lwowskie wydanie (z 1876 roku) dzieł Szapiro Elimelecha Cwi z Dynowa. Do tego dochodzą wydobyte z ziemi ułomki lichtarzy i chanukowych świeczników – skromne świadectwa dawnego życia, o którym już w środę, 29 stycznia w Liceum Ogólnokształcącym w Dynowie opowie Nina Talbot. Podczas spotkania z młodzieżą i mieszkańcami, które rozpocznie się o godz. 10., malarka zaprezentuje wystawę „Twarze Dynowa”, czyli portrety członków swojej rodziny, która po części ocalała emigrując do Stanów Zjednoczonych. Wydarzenie wpisane jest w podkarpackie obchody Dni Pamięci o Ofiarach Holocaustu.
 
Śladami dynowskich Żydów
 
Pierwsi Żydzi osiedlili się w Dynowie na początku XVI wieku. Początkowo należeli do kahału przemyskiego. Samodzielność, tutejsza gmina żydowska uzyskała, jak się wydaje, już pod koniec XVII wieku. Posiadała drewnianą synagogę i cmentarz. Była mykwa, szpital oraz bejt ha midrasz. Na przełomie XVII i XVIII wieku odnotowano istnienie w mieście ulicy Żydowskiej. W Dynowie należały wówczas do Żydów 52 domy, z czego jedenaście w samym Rynku. Zamieszkiwało je 435 mieszkańców, co stanowiło 1/3 populacji całego miasta, które na przełomie XVII i XVIII wieku stało się znaczącym ośrodkiem chasydyzmu. Cadykami byli tutaj wówczas Jehoszua Heschl i Jakow Cwi Jalish. W pierwszej połowie XIX wieku swoją siedzibę miał tu cadyk Cwi Elimelech Szapiro, autor wielu kabalistycznych komentarzy, założyciel dynastii cadyków dynowskich. Jego następcą zostali: syn Dawid Szapiro, a później wnuk Izajasz Naftali Herc. 
 
 
Fot. ninatalbot.com
 
Dynów w tym czasie miał dwie synagogi, dwóch rabinów i dwa cmentarze. W 1870 roku gmina liczyła 1190 osób, w 1900 – ponad 2 tysiące. Wielu z nich wyemigrowało do Ameryki. W okresie międzywojennym w mieście były trzy synagogi (w tym jedna murowana). W 1921 roku gmina żydowska liczyła 1273 osoby (przy czym liczba mieszkańców miasta wynosiła prawie 3 tys.). Ostatnim rabinem dynowskim był Mendel Spira, zaś podrabinami – David Halberstein i Abraham Schoor.
 
Po zajęciu miasta 15 września 1939 roku hitlerowcy wypędzili z domów mężczyzn żydowskiego pochodzenia i zgromadzili na szkolnym podwórku. Tego samego dnia dokonano egzekucji, mordując 200 osób. 28 września 1940 roku naziści zebrali grupę około 1 500 Żydów, sformułowali kolumnę i popędzili ich przez San. Ostatecznie zostali zesłani w głąb ZSRR. Po tej akcji w Dynowie zostały tylko dwie rodziny żydowskie, które ostatecznie przeniesiono do getta w Brzozowie. Latem 1940 roku Niemcy wysadzili w powietrze murowaną synagogę, a pozostały po niej gruz użyli do naprawy ulic, które utwardzano także macebami z obu cmentarzy: starego i nowego. Na pierwszym z nich urządzono w latach 80. XX wieku plac zabaw dla dzieci. W 1990 roku odbudowano ohel (kaplicę nagrobną) cadyka Cwi Elimelecha Szapiro, jego syna Dawida oraz wnuka Naftalego Herca.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy