Reklama

Kultura

Już jest w Rzeszowie! Wystawa Beksińskiego, jakiej jeszcze nie było

Aneta Gieroń
Dodano: 08.10.2020
51780_5K4A0744
Share
Udostępnij
Życiorys Zdzisława Beksińskiego da się zamknąć w jednym zdaniu: słuchając muzyki siedział w pracowni i malował po 14 godzin dziennie. By opisać jego fenomen trzeba by tomów. Świat jest nim zachwycony od kilku dekad, Polacy masowo odkryli go po premierze filmu „Ostatnia rodzina” Jana Matuszyńskiego. W czasie pandemii do Galerii Beksińskiego, która jest w Muzeum Historycznym w Sanoku, przyjeżdża co miesiąc kilkanaście tysięcy turystów – w czasie wakacji przed „małym Luwrem”, jak nazywane jest sanockie muzeum, ustawiały się 200-metrowe kolejki. Od 8 do 22 października wspaniała okazja, by 15 obrazów mistrza, spektakl muzyczno-wizualny oraz malarstwo Beksińskiego w wirtualnej rzeczywistości obejrzeć w Galerii Millenium Hall w Rzeszowie.  
 
„Beksiński – Wystawa jakiej nie było. Nieznane obrazy – multimedia – wirtualna rzeczywistość – edukacja” to wspólny projekt Mart Półtorak, właścicielki Millenium Hall; Tomasza Matuszewskiego, burmistrza Sanoka; Jarosław Serafin, dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku; Janusza Cecuły, starosty sanockiego oraz Fundacji Beksińskich Ewy i Janusza Baryckich. W dodatku projekt nie tylko świetnie zaplanowany, ale i zrealizowany. Wystawa odbywa się przy okazji 9.  urodzin centrum kulturalno-handlowego i pokazuje, jak skutecznie połączyć samorządowe, kulturalne i biznesowe siły, by zaprezentować artystę światowego formatu. Właściwie nie zdarza się w Rzeszowie i na Podkarpaciu, by o największych twórcach z tego regionu tak głośno i skutecznie mówili przedstawiciele tak różnych środowisk. I co najważniejsze, efekt jest spektakularny!
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Kto widział wspaniałą ekspozycję stałą w sanockim zamku, obejmującą setki najlepszych prac, zarówno z okresu fantastycznego, jak i te późniejsze z okresu, który artysta nazywał „gotyckim”, tym bardziej powinien zobaczyć rzeszowską wystawę, bo znalazły się na niej piękne, często nie pokazywane wcześniej prace z okresu fantastycznego i te z ostatnich lat życia artysty. Dużą atrakcją jest możliwość wejścia do świata czterech obrazów Beksińskiego dzięki okularom VR i wirtualnej rzeczywistości.  A przy tym to tylko drobna cząstka z tysiąca prac (obrazów, rysunków, fotografii, filmów), jakie Beksiński w testamencie przekazał Muzeum Historycznemu w Sanoku, czyniąc Wiesława Banacha, swojego wieloletniego przyjaciela i dyrektora sanockiego muzeum, wykonawcą ostatniej woli.
 
Wiesław Banach, na otwarciu ekspozycji wygłosił też wykład o Zdzisławie Beksińskim, którego sztukę zamknął w krótkim zadaniu: „Lęk przed nicością jest kołem zamachowym jego twórczości”.
 
Mówił o fascynacji malarza fragmentem Psalmu 23 (Ps 23,4) Choćbym szedł ciemną doliną… Ta ciemna dolina była dla niego doliną śmierci i jego malarstwo, zwłaszcza z okresu fantastycznego, jest jakby wędrówką po owej ciemnej dolnie. Beksiński nigdy nie komentował, a nawet nie tytułował swoich obrazów. Nie chciał, by były  interpretowane jakimś kodem symbolicznym. Uważał, że należy je przeżywać analogicznie do tego, jak słucha się utworów symfonicznych  XIX i XX wieku, fascynując się ich pięknem i dramaturgią, nie zaś doszukując się w nich domniemanych znaczeń. Jedyne znaczenia, jakie możemy im przypisać, związane są z przeżywanym głęboko przez artystę lękiem egzystencjonalnym, z przemijaniem.
 
„Znaczenie (obrazu) nie mam dla mnie najmniejszego znaczenia. Zaczynam malować arcybiskupa, a wychodzi mi lokomotywa. W czasie pracy porzucam pierwotny zamysł. Podążam za tym, co dzieje się na obrazie. W pewnym momencie przychodzi mi do głowy: gdy kompozycję odwrócę do góry nogami, będzie lepsza – mówił Beksiński tym, którzy domagali się objaśnień w rodzaju: „Co artysta chciał przez TO powiedzieć?” 
 
W jego obrazach wiele się dzieje: szkielety, zjawy, mroczne katakumby, przerażające wizje końca świata, krwawe pobojowiska, nad którymi krążą niesyte padliny kruki, wyludnione krajobrazy z pędzącymi czterema jeźdźcami Apokalipsy…Widz ogląda to wszystko i nieoczekiwanie dowiaduje się od autora, iż to są tylko jego osobiste wyobrażenia, które musi przyjąć na swój własny rachunek.
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Wiesław Banach, były dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku, twórca Galerii Zdzisława Beksińskiego i najlepszy znawca jego twórczości tak określa tę sztukę: „Artysta wyrzuca z siebie wizje tego, co dzieje się w jego podświadomości. Nie potrafi jednak wytłumaczyć swoich snów. Podkreśla, że podświadomość jest śmietnikiem kultury, rodzajem teatralnej rekwizytorni, po której wędruje człowiek (…) Groźba śmierci, rozpadu, zniszczenia, samotności jest tu nieustannie obecna. (…) Beksiński przeczuwa to co niewyrażalne: lęk przed pustką, jaką odsłania rozum.”

Rzeszowska ekspozycja, to wspaniała okazja dla młodzieży szkolnej, pasjonatów sztuki, ale i świeżych odkrywców malarstwa, by zobaczyć z bliska mistrzowską technikę Beksińskiego i na dłużej wejść w świat jego obrazów. Ostatnia taka szansa była w Rzeszowie 8 lat i na wystawie prac sanockiego malarza była prawdziwe tłumy w Filharmonii Podkarpackiej. Tym razem wystawa potrwa dwa tygodnie, od 8 do 22 października, w godz. 13-20 w Millenium Hall (poziom 2). Bilety dostępne są w Punkcie Info Millenium Hall oraz poprzez aplikację Going. Koszt biletu normalnego wynosi 20 zł, natomiast ulgowego 15 zł. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy