Reklama

Kultura

“Pogorzelisko” w Siemaszkowej – kandydat na najlepszy spektakl sezonu

Alina Bosak
Dodano: 24.10.2016
29754_glowne
Share
Udostępnij

Cezary Iber, utalentowany aktor i reżyser przygotował w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej spektakl, który może zostać okrzyknięty najlepszą sztuką sezonu rzeszowskiej sceny. Ma też szanse na nagrodę podczas zbliżającego się Festiwalu Nowego Teatru. „Pogorzelisko” to tragedia w klasycznym, greckim stylu – przerażająca, lecz opowiedziana wrażliwym językiem. Kobiety płaczą, a publiczność wstaje z miejsc. – Chciałem, byście przeżyli katharsis – mówi reżyser.

Sobotnia premiera „Pogorzeliska”, sztuki Wajdiego Mouawada, to pierwsza i mocna premiera tego sezonu w rzeszowskim teatrze. Współczesna opowieść porusza dramat życia człowieka, naznaczonego cierpieniem, zdeterminowanym przez miejsce i czas, w którym się urodził – Bliski Wschód targany religijną wojną, krwawa i bezsensowna przemoc, straszne dziedzictwo przekazywane dzieciom. Jest w niej zabijanie małych chłopców i robienie zdjęć z trupami, gwałt i tortury. Ale przez tę tragedię Cezary Iber prowadzi widza delikatnie, nie sięgając po trudną do zniesienia dosłowność. Czasem o czymś strasznym się śpiewa, czasem opowiada tanecznym układem. W czasach brutalnego języka, dosłowności zabijania, rosnącej agresji, ta wrażliwość jest wyjątkowa i powraca do najlepszych antycznych wzorców dramatu. Widz nie musi zamykać oczu, ale przecież widzi i rozumie wszystko. I nie ucieka przed straszną prawdą, która płynie ze sceny. Pozwala się jej dopaść, wniknąć głęboko i już zostać.

Fot. Patryk Ogorzałek

Siłą spektaklu jest z jednej strony przejrzysta narracja, która nawet niewyrobionemu teatralnie widzowi pozwala z łatwością wniknąć w treść, a z drugiej strony wysmakowany i wysublimowany język, który korzysta z siły teatralnych środków, oferując sztukę w najlepszym wydaniu. Akcja dzieje się na dwóch planach – geograficznych i czasowych – a reżyser bez trudu przechodzi z jednego na drugi i to bez zmiany scenografii, zorganizowanej tak sprytnie, że bez trudu staje się łąką, domem, więzieniem, kancelarią, teatrem i uniwersytecką salą (zasługa Natalii Kitamikado). Z jednej strony jest ogarnięty wojną Liban, z drugiej europejskie miasto, gdzie dwie dekady później umiera Nawal – kobieta, która pięć lat przed śmiercią zamilkła ku rozpaczy swoich dzieci – bliźniąt Jeanne i Simona. Zostawia im jednak w testamencie zadanie – mają odnaleźć ojca i brata, którzy zostali w kraju, z którego po wojnie uciekła.

W tym spektaklu wszystko trafia w punkt. Muzyka (Michał Zygmunt) uzupełnia narrację w sposób nie natrętnym ale ważny, multimediów (projekcje video Wojtka Warzywody) jest tyle, ile trzeba. Cały ten arsenał uzupełnia opowiadaną historię, jej służy, stając się znaczącym elementem, tłem. 

W tym przyjaznym środowisku rozkwitają aktorskie możliwości zespołu Siemaszkowej, z absolutnie wyjątkową Dagny Ciporą, wcielającą się w rolę Nawal, której ukochanego z wdziękiem gra Mateusz Mikoś. Ukłon należy się jednak całej obsadzie – nowym jej twarzom Sylwii Goli i Miłoszowi Karbownikowi, którzy grają rolę bliźniąt, Justynie Król o wspaniałym głosie, niezmiennie wywołującemu uśmiech widza Robertowi Chodurowi i wzruszającej Annie Demczuk. Lubię też, kiedy na scenie pojawia się Piotr Napieraj i cieszę się, że jego mocną osobowość potrafił wykorzystać Cezary Iber. Robert Żurek zaś okazuje się istnym kameleonem – bez trudu zmieniając się z nieporadnego sanitariusza w fanatycznego oprawcę.

Fot. Patryk Ogorzałek

Cezary Iber, rocznik 1980, jest absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu (aktorstwo) oraz Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi (reżyseria). Zdobył kilka nagród za aktorskie role, zrealizował kilka etiud fabularnych, niezależnych filmów dokumentalnych, a od paru lat tworzy spektakle teatralne – bardzo dobrze oceniane przez krytykę. W wywiadach podkreśla, że teatr jest po to, by poruszać tematy niewygodne i niebezpieczne. Ale właśnie takie prowadzą do katharsis i budzą świadomość. Są prawdy, których nie sposób powiedzieć na głos, ale trzeba je odkryć, by zrozumieć siebie i ludzi, którzy nas ukształtowali. Bez względu na wszystko, czego się dowiemy, ocaleniem zawsze będzie miłość.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy