Reklama

Lifestyle

Nasze wielkanocne Alleluja

Anna Olech
Dodano: 19.04.2014
11955_Magda_Kozikowska_1
Share
Udostępnij
Święta Wielkanocne są znacznie mniej obciążone komercyjnie niż Boże Narodzenie, inaczej też te dni przeżywamy. Są okresem zadumy i skupienia, ale też radości z odradzającego się życia w sposób symboliczny i dosłowny, w przyrodzie. Jak ten czas spędzają znani z Podkarpacia, z czym się im kojarzą te święta i jakie świąteczne przysmaki smakują im najbardziej?

Magdalena Kozikowska-Pieńko i Kornel Pieńko, aktorzy, założyciele pierwszej w Rzeszowie Akademii Aktorskiej, każde kolejne święta spędzają w innym miejscu. Mają ustalony od lat grafik, według którego jedną Wielkanoc spędzają w Rzeszowie, następną w domu Magdy w Brodnicy k. Torunia, a kolejną z rodziną Kornela w Polkowicach niedaleko Wrocławia. – Tegoroczna Wielkanoc będzie wyjątkowa, ponieważ z różnych przyczyn dawno nie mogliśmy być moim rodzinnym mieście. A zatem w tym roku jedziemy do mojej mamy, gdzie spędzimy ten czas z moim rodzeństwem i ich rodzinami – opowiada Kornel. – Czeka nas kilkugodzinna podróż, ale czeka na nas Zając, więc to wynagrodzi zmęczenie. 
 
Ponieważ każde z nich pochodzi z innych stron Polski, a mieszkają w Rzeszowie, więc święta są okazją do poznania innych tradycji i zwyczajów związanych z tym okresem. – W domu Magdy teściowa zaskoczyła mnie, gdy obudziła mnie biciem rózgami po gołych stopach – opowiada Kornel. – To zwyczaj nazywany „bożerany” – wyjaśnia Magdalena. – W Wielką Sobotę, kiedy Pan Jezus został zdjęty z krzyża, skoro świt moi rodzice budzili mnie uderzając w gołe stopy witkami brzozowymi. Jest to nawiązanie do cierpienia Pana Jezusa na krzyżu. 
 
W domu Kornela wielkanocne upominki, czyli tzw. Zając, jest bardzo bogaty, natomiast w rodzinnych stronach Magdaleny najbliższych obdarowuje się tylko słodyczami. 
A wielkanocne smakołyki, na które szczególnie czekają? – O, to jest pytanie do mnie – śmieje się Kornel. – Nigdy nie smakuje mi tak bardzo biała kiełbasa, jak w Wielkanoc. Choć mogę ją kupić w każdy dzień w roku, to w Wielkanoc jej smak jest najwspanialszy i wyjątkowy. 
 
Natomiast Magdalena w białej kiełbasie w ogóle nie gustuje. Jest wegetarianką, więc jej świąteczne menu jest zupełnie inne. – W moim rodzinnym domu główną rolę odgrywają oczywiście jajka we wszelkiej postaci, faszerowane, jako jajecznica. A w tym roku przygotuję humusy; truflowe albo zwykłe sezamowe i wszelkie pasty, np. z ciecierzycy albo słonecznika. 
 
Wielkanoc po powrocie
 
Tegoroczna Wielkanoc będzie wyjątkowa dla Magdaleny Zimny-Louis, rzeszowska pisarka, autorka doskonale przyjętej „Poli” i najnowszych „Kilku szczęśliwych przypadków”. To pierwsze święta po powrocie na stałe do Rzeszowa po ponad 20 latach pobytu w Wielkiej Brytanii. – Wielkanoc mnie przygnębia, bo wolę Narodziny niż Śmierć – przyznaje pisarka. – Jest to czas refleksji zdominowany przez poczucie winy i choć nagrodzony obietnicą Zmartwychwstania, powoduje jednak pewnego rodzaju strach. Mniej filozoficznie rzecz ujmując, Wielkanoc jest czasem rodzinnych spotkań i choć nie jestem szczególnie przywiązana do tradycji bardzo ochoczo dostosowuję się do panującego w rodzinie mojej i mojego partnera świątecznego Alleluja.
 
Nie przełamię się jednak do zjedzenia białej kiełbasy z wody przy niedzielnym śniadaniu w Wielkopolsce. Mam nadzieję, że będzie mi wybaczone. Będą to pierwsze święta Wielkanocne od 23 lat, których nie będę organizatorem. W Anglii, gdzie dotychczas spędzałam Wielkanoc, organizowałam nawet konkursy na pisanki, święciło się koszyki, kiedy córka była mała, potem niestety, coraz mniej wykazywałam inicjatywy, aby ostatecznie poprzestać na niedzielnym uroczystym rodzinnym obiedzie. Rok 2014 to pod każdym względem powrót do polskich tradycji, nawet nie szukam w sklepach czekoladowego jajka, bardziej zakwasu na biały barszcz.
 
Wspomnienia sprzed lat
 
Bardzo tradycyjne święta, zupełnie zwykłe – jak sama mówi, będą u Barbary Olearki, projektantki mody z Rzeszowa. – Wielkanoc będzie całkowicie zgodna z tradycją i przyzwyczajeniami mojej rodziny – mówi. – Kiedy byłam młodsza buntowałam się wobec tradycji tych świąt, ale teraz doceniam ją i spokój, który jest związany z tym czasem. Na nowo odkrywam obrzędowość Wielkanocy, malowanie pisanek, przygotowywanie święconki.
 
Oczywiście wynika to z tego, że mam dwoje malutkich dzieci, które z niecierpliwością czekają na święta. Wraz z nimi na nowo odnajduję piękno Wielkanocy, a patrząc na córkę przypominam sobie siebie sprzed lat, ale widzę też różnice, które są naturalną sprawą. Tegoroczne święta spędzimy bardzo rodzinnie, odwiedzając kolejne domy, w których mieszkają nasi bliscy, i rozsmakowując się w wielkanocnych specjałach – opowiada Basia Olearka.  
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy