Reklama

Lifestyle

Życie na rolkach

Z Kamilem i Konradem Tomaka, trenerami i multimedalistami krajowych i zagranicznych zawodów rolkowych, rozmawia Anna Matusz-Gap
Dodano: 14.07.2015
21189_DSC_2110
Share
Udostępnij
Anna Matusz – Gap: Pamiętacie, kiedy z pasją zaczęliście jeździć na rolkach? Był ktoś, kto was zainspirował?
 
Kamil Tomaka: Byłem młodym chłopakiem, gdy zobaczyłem na ulicy rolkarzy i bardzo mi się spodobało, jak jeździli. Wtedy kupiłem pierwszą parę rolek wydając na nie wszystkie zaoszczędzone pieniądze. Były to bardziej zabawki niż rolki, z plastikowymi kółkami, słabymi łożyskami, na których wyginały mi się nogi, a mimo tego nie zraziłem się do jazdy na rolkach. Moi starsi bracia zobaczyli jak jeżdżę i że sprawia mi to frajdę i…  kupili rolki także dla siebie. Jeździliśmy całymi dniami, aż w końcu zaraziliśmy tym naszych przyjaciół. Można powiedzieć, że zapoczątkowaliśmy jazdę na rolkach na Podkarpaciu i udało nam się z naszej pasji zrobić pracę. Pracujemy na rolkach, uczymy innych jeździć, ja mam sklep, Konrad ma szkółkę i to się wszystko razem zazębia. Jeździmy na rolkach już ponad 20 lat i jeszcze nam się nie znudziło.
 
Konrad Tomaka: Po 3 miesiącach jazdy na rolkach wystartowaliśmy razem z braćmi w zawodach. Wzięło w nich udział bardzo dużo osób, starszych i dłużej jeżdżących na rolkach niż my. Podczas tych zawodów były 3 konkurencje i po podsumowaniu okazało się, że wygrałem te zawody – byłem takim mistrzem Rzeszowa. Wtedy wygrać zawody, to było coś. Teraz jeżdżąc na zawody z dzieciakami, zdobywamy 30 medali i jest to dla nas normalne. 
 
W jakiej dyscyplinie Wy się specjalizujecie?
 
Konrad: Bardzo długo specjalizowaliśmy się w jeździe potocznie zwanej ekstremalnej, agresywnej i odnosiliśmy sukcesy. Gdy miałem 28 lat, zacząłem jeździć slalom, były to początki jazdy slalomowej w Polsce. Odbyły się wtedy pierwsze slalomowe zawody międzynarodowe w Warszawie, w których wystartowałem. Jeździłem wtedy 7 miesięcy i stwierdziłem, że chciałbym pojeździć rok i być jednym z najlepszych w Polsce. I tak się właśnie stało, wygrałem te zawody. Sam byłem zaskoczony, ale pomogło mi w tym to, że wcześniej jeździłem na rolkach różne dyscypliny, przez co łatwiej mi było robić te kosmiczne triki np. jeździć na jednej nodze na jednym kółku i po slalomie. Dla pozostałych zawodników było to bardzo trudne, a ja nauczyłem się tego w 3 miesiące. 
 
Powoli przekazujecie pałeczkę kolejnym pokoleniom?
 
Konrad: Pałeczkę przekazujemy już od kilku lat. Trenujemy dzieci, które również wygrywają zawody i są nawet lepsze od nas, ponieważ wygrywają np. zawody w Azji. W lidze światowej, gdzie jest kilka tysięcy licencjonowanych zawodników, jest 5 zawodniczek z Rzeszowa, które uczyłem jeździć na rolkach i są one w pierwszej 20- tce na świecie. W juniorach i seniorach, praktycznie od 3 lat, we wszystkich zawodach w Polsce, spoza Rzeszowa nikt nie wskoczył na podium. Na ostatnich zawodach, do finałowej ósemki, zakwalifikowało się 7 osób z Rzeszowa na 8 możliwych miejsc. Jeśli chodzi o polski rynek, to zawodniczki z Rzeszowa są wybitnie mocne. W świecie, to Chinki są najlepsze. Na Mistrzostwach Europy także odnosimy duże sukcesy i zdobywamy medale, czego przykładem jest nasza 13-letnia podopieczna, która zajęła 2 i 3 miejsce w kategorii do 16. roku życia. Niestety na Mistrzostwach Świata mimo tego, że dała z siebie wszystko, zajęła 4 miejsce. Dwie pierwsze były Chinki a trzecia Rosjanka. Ale to co zrobiła, to i tak było mistrzostwo świata.
 
Gdzie wyjeżdżacie na zawody?
 
Konrad: Często jeździmy po świecie np. do Paryża, Londynu, Barcelony, Chin, Singapuru, Korei, Italii, Tajwanu, Czech czy Moskwy. Jednak na świecie zdobywamy przeważnie pojedyncze medale. W Polsce dzieje się to regularnie. Przykładowo w Polsce jest wiele szkół jazdy na rolkach, a w niektórych miastach nawet kilka, a to my zdobyliśmy ich 30, i nikt poza nami tylu medali nie zdobywa. Przeważnie wszystkie szkoły w Polsce razem wzięte, zdobywają mniejsza liczbę medali od nas. 
 
Można przypuszczać, że jazda na rolkach to tymczasowa moda, która przeminie?
 
Konrad: Jazda na rolkach była modna już 20 lat temu. Wszyscy wtedy jeździli, mimo że nie było gdzie, bo nie było ścieżek rowerowych czy skateparków. Jeździło się nocami po ulicach, chociaż było to bardzo niebezpieczne. 
 
Kamil: Teraz jest chyba jeszcze większa moda na rolki i coraz więcej osób przekonuje się, że to fajna rekreacja. Często przychodzą do sklepu osoby i mówią, że nie wiedzą jeszcze, czy chcą jeździć, ale chcieliby spróbować. Wtedy proponuję wypożyczenie rolek, żeby każdy przekonał się, czy mu się to podoba, czy nie. Często ludzie zarażają się tym sportem i chcą czegoś więcej. Nie wystarcza im rekreacyjna jazda wzdłuż Wisłoka i próbują czegoś innego. Przychodzą do nas na zajęcia do szkółki rolkowej i chcą się uczyć np. slalomu czy jazdy na skateparku po różnych przeszkodach. 
 
Warto jeździć na rolkach, bo…?
 
Konrad: Taka jazda ma bardzo duży wpływa na naszą sylwetkę. Podczas jazdy pracują wszystkie partie mięśniowe, głównie pośladki i uda i być może dlatego bardzo dużo kobiet jeździ na rolkach. Jeżdżą 3 – letnie dzieci, a nawet 80 – latkowie. Rozpiętość jest ogromna. Warto jeździć na rolkach, ponieważ asfalt mamy darmowy, nie trzeba za niego płacić, a porównując to na przykład do rodzinnego wyjazdu na narty, jesteśmy w stanie dużo zaoszczędzić. Istnieje także możliwość kupna tańszych rolek używanych lub ich wypożyczenia.
 
Kamil: Jazda na rolkach to także alternatywa dla osób, które nie mogą biegać ze względu na zbyt duże obciążenie stawów i ból kolan. Przy rolkach te stawy są odciążane, a mięśnie cały czas pracują. 
 
Jakie są rodzaje jazdy na rolkach? Czy każdy znajdzie coś dla siebie?
 
Konrad: Wyróżniamy jazdę rekreacyjną, gdzie jeździmy, kiedy mamy na to czas, jazdę fitness, gdzie organizujemy sobie czas i jeździmy regularnie na przykład 2-3 razy w tygodniu po godzinie, jazda slalom (freestyle slalom), która polega na jeździe pomiędzy kubeczkami, jazda aggressiv tak zwana ekstremalna, czyli jazda po skateparku, po ulicach, skakanie, ślizganie się, to dyscyplina najtrudniejsza i wymagająca najwięcej treningów. Jazda szybka, czyli jazda po torze 500, 1000, 5000 m lub inne dystanse, w tym także maraton i półmaraton. Na rolkach do jazdy szybkiej jesteśmy w stanie rozpędzić się nawet do 60km/h. 
 
Kamil: Jest jeszcze nowa, dość specyficzna dyscyplina, która staje się coraz bardziej popularna, czyli nordic. Są do tego specjalne rolki z kółkami pompowanymi jak w rowerze, odpowiednie hamulce, zabezpieczające przed gwałtownym hamowaniem i kije, podobne jak w nartach biegowych. Jest to jazda w lesie, przy utrudnionych warunkach i takie rolki już niedługo będą także dostępne u nas w wypożyczalni.
 
Jakie rolki warto polecić dla początkujących? 
 
Kamil: Ja w swoim sklepie zazwyczaj zadaje 3 podstawowe pytania: Czy ktoś kiedykolwiek jeździł na rolkach? Jeśli tak, to w jakiej dziedzinie? Czy miał styczność z jakimś sportem, np. jeździł na nartach albo na rowerze, bo to może bardzo ułatwić sprawę jeśli chodzi o równowagę. I trzecie pytanie, jeśli chce kupić rolki, to co chce na nich robić? Zazwyczaj przychodzą do sklepu osoby, które chcą tylko czasem pojeździć. Wtedy polecam im rolki do jazdy rekreacyjnej. To wszystko dobieram indywidualnie, w zależności od osoby i upodobań. Jeśli chodzi o coś więcej, np. jazdę urban, wtedy polecam inne rolki, bardziej wielofunkcyjne, na których można pojeździć rekreacyjnie, pojechać w miasto, podskoczyć, prześlizgnąć się po jakiejś przeszkodzie albo pójść na skatepark.

Czy droższe rolki znaczy lepsze?
 
Konrad: Zazwyczaj tak. Na pewno nie poleciłbym kupowania tanich rolek z marketu za 100 czy 150 zł. I nie chodzi już tylko o to, że mają wkładkę, która nie wentyluje, kółka, które się słabo kręcą albo w ogóle się nie kręcą. To jeszcze można przeboleć. Ale główną wadą takich rolek jest zła konstrukcja cholewki, czyli tej górnej części rolki, która się wygina. Firmy rolek z marketu nie poddają ich testom, a już na pewno nie pod względem konstrukcyjnym, dlatego są takie tanie. Również jakość ich wykonania pozostawia wiele do życzenia. Kostka wygina się do środka i na zewnątrz, i czasem po jednym wypadzie, ta rolka jest już wygięta i możemy nabawić się urazu kostki, później kolana, biodra a nawet kręgosłupa. Ludzie nie wiedzą, że może to doprowadzić do długotrwałego urazu. 
 
Kamil: Zdarza się, że przychodzą do mnie do sklepu osoby, które chcą wymienić w takich rolkach np. kółka czy łożyska. Nie jest to możliwe, ponieważ nie produkują do nich odpowiedników. Dlatego lepiej dłużej odkładać i kupić lepszy sprzęt, wykonany z solidnych materiałów, żeby służył na lata.
 
Jaki jest przedział cenowy, gdy chcemy kupić sprawdzone, dobre rolki?
 
Kamil: Od 300 zł do nawet 2000 zł. Wypożyczenie rolek to koszt 25 zł za dobę, niezależnie od rodzaju rolek.
 
Jazda na rolkach to mocno urazowy sport?
 
Konrad: To zależy, która dyscyplina. Jazda ekstremalna, tak zwana aggressiv – tak. Często zdarzają się siniaki, stłuczenia lub złamania. W każdej innej dyscyplinie, innym stylu jazdy na rolkach, również zdarzają się takie wypadki, ale znacznie rzadziej. Jednak należy robić to z głową, czyli zakładać ochraniacze, które w dużym stopniu nas zabezpieczają. 
 
No właśnie, czy do jazdy na rolkach potrzebny jest nam jeszcze jakiś dodatkowy sprzęt, typu ochraniacze, czy wystarczą same rolki?
 
Konrad: Zdecydowanie tak. Należy zakładać wszystkie ochraniacze, czyli na nadgarstki, łokcie i kolana oraz kask. Trzeba też się na początku nauczyć upadać, jest to bardzo ważne. My uczymy tego także w naszej szkółce. Trzeba obniżyć środek ciężkości, czyli mówiąc potocznie kucnąć sobie, i z tej pozycji przewrócić się na bok prawy, lewy, do przodu lub do tyłu. Starając się przy tym upaść jak największą powierzchnią ciała, a nie na przykład na sam łokieć czy rękę.
 
Kamil: Podstawową rzeczą jest mieć ochraniacze i kask. Na zajęciach w szkółce, kto nie ma ochraniaczy i kasku, ten nie bierze udziału w zajęciach. W 90 proc. przypadków nic się nie dzieje, ale zdarza się tak, że z niewiadomych przyczyn coś znajdzie się na naszej drodze. Oprócz ochraniaczy na nadgarstki, łokcie i kolana, często zakłada się też ochraniacze na piszczel i pośladki. Jeśli uczymy dzieci jeździć po skateparku, zabezpieczamy je także tak zwanymi żółwikami, czyli ochraniaczami na plecy.

Gdzie w Rzeszowie najlepiej wybrać się na rolki?
 
Konrad: W Rzeszowie nie ma żadnego miejsca przeznaczonego do jazdy na rolkach, gdzie można legalnie pójść i pojeździć. Są ścieżki rowerowe np. wzdłuż Wisłoka, ale tam jest masa ludzi jeżdżących na rowerach, spacerujących, rodziców z dziećmi i wózkami czy spacerujących z psami. Do jazdy rekreacyjnej jest to dobre miejsce, jednak przy pozostałych dyscyplinach, nie jest to możliwe. Dzięki tym ścieżkom mamy dobre warunki do jazdy rekreacyjnej, miasto robi jeszcze więcej, bo rozbudowuje te ścieżki, ale powinno zadbać jeszcze o takie miejsce dla pozostałych rolkarzy. Dostaliśmy od miasta pieniądze na wyasfaltowanie nawierzchni pod mostem zamkowym, które jest miejscem idealnym do jazdy rekreacyjnej, slalomu, hokeja na rolkach i do nauki podstaw dla początkujących rolkarzy. Dobrym pomysłem byłoby także stworzenie w przyszłości takiego toru, jak jest w innych miastach w Polsce, do jazdy na rolkach. Coś na wzór toru do żużla, tylko dla rolkarzy. Zwykła pętla rozwiązała by problem rolkarzy, którzy chcą trochę szybciej jeździć, a boja się, że na ścieżce rowerowej zderzą się z rowerzystą, ludźmi czy zahaczą o często niewidoczną psią smycz.

Kamil: Fajną do pokonania trasą jest odcinek od ZDZ do Lisiej Góry. Jest to trasa ok. 7km, więc jak ktoś przejedzie w dwie strony to już jest fajna odległość. 
 
Sama szkółka rolkowa cieszy się dużym zainteresowaniem? W jakim wieku są osoby, które się zapisują? Czy może głównie są to dzieci?
 
Konrad: Tak, jest duże zainteresowanie. Na początku roku szkolnego, na zajęcia przyszło 70 osób, czyli spora grupa. Zapisują się dzieci od 3 roku życia, nawet do 70. Zdarzyło się, że 80- latek uczył się jeździć na rolkach. Mieliśmy także Pana, który na swoje 70. urodziny wystartował w zawodach i super sobie poradził. Nie wygrał ich, ale wystartował w kategorii od 30. roku życia wzwyż i pokonał  niejednego 30 czy 40- latka. Na zajęcia zapisują się nie tylko osoby, które chcą nauczyć się jeździć, ale także Ci, którzy chcą polepszać swoje umiejętności. Dzieci oczywiście jest mnóstwo, w każdym wieku, ale są też starsi, którzy przychodzą na lekcje ze swoimi pociechami i sami przy okazji uczą się jeździć. Zajęcia prowadzimy w małych grupach i być może dlatego przekłada się to na nasze osiągnięcia. Na Podkarpaciu jest tylko jedna taka szkoła, którą my prowadzimy.
 
Kamil: Naszym trenerskim rekordem jest w przypadku Konrada nauka jazdy na rolkach dziecka w wieku 2 lata i 3 miesiące oraz pana Waleriana, który ma 78 lat i jeździ na rolkach co drugi dzień, a w zimie na łyżwach.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy