Reklama

Lifestyle

Rzeszowskim morsom mrozy nie straszne

Redakcja
Dodano: 28.02.2018
37840_b
Share
Udostępnij

Podczas gdy w regionie od kilku dni utrzymują się wysokie minusowe temperatury i większość osób marzy już o wiośnie, rzeszowskim morsom mrozy nie straszne i z dużo większą przyjemnością oddają się morsowaniu. – My na takie temperatury czekamy – przyznaje Bogusław Zacios z Rzeszowskiego Klubu Morsów „Sopelek”.

Im większa różnica temperatur, tym lepsze warunki do morsowania. I choć trudno to sobie wyobrazić zmarzniętym osobom ubranym na cebulkę, które z morsowaniem nie miały do czynienia, to zanurzenie się w wodzie w kilkunastostopniowe mrozy podobno jest bardzo przyjemne.

– My wręcz czekamy na takie mrozy, bo wtedy woda wydaje się ciepła – mówi Bogusław Zacios. – Im większa różnica pomiędzy temperaturą powietrza i wody, tym warunki do morsowania lepsze. Temperatura wody waha się +0,5 stopnia Celsjusza do 1 stopnia Celsjusza, więc jeśli mamy -15 stopni na zewnątrz, dużo lepiej się morsuje.

Rzeszowski Klub Morsów „Sopelek” liczy już 160 osób, a grono stale rośnie. Tylko w ciągu roku powiększyło się o ok. 20 osób. Nowi członkowie są mile widziani. – Nie ma większych przeciwwskazań do morsowania, za wyjątkiem wysokiego ciśnienia i problemów z sercem – przyznaje Bogusław Zacios.

Rzeszowskie morsy spotykają się na w każdą sobotę i niedzielę na Rzeszowskiej Żwirowni. Rozgrzewka o godzinie 9.00, wejście do wody godz. 9.30. Spotkania są również w środy o godz. 19.

Zimno podobno jest ostatnią rzeczą, jakiej człowiek doświadcza w wodzie. Wejście do przerębli przypomina skok w pokrzywy. Czuć mrowienie, szczypanie, ciało robi się czerwone. Zimno pojawia się, gdy siedzimy za długo. Doświadczone morsy jednorazowo spędzają w wodzie nawet 5 minut. Do wody wchodzi się w czapce i rękawiczkach (bez moczenia ich). Rzeszowskie morsy polecają również buty neoprenowe, takie, jak do uprawiania sportów wodnych.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy