Reklama
REKLAMA
Automatycznie wyświetlimy artykuł za 10 sekund
Przejdź do artykułu
Reklama
Reklama

Sudan - dwa światy w centrum Afryki

A A A
Grzegorz Król

Dodano: 22-11-2012

fot. Grzegorz Król

fot. Grzegorz Król

GALERIA ZDJĘĆ
fot. Grzegorz Król
fot. Grzegorz Król
fot. Grzegorz Król
fot. Grzegorz Król
fot. Grzegorz Król
fot. Grzegorz Król
Sudan to jedno z najdziwniejszych państw Czarnego Lądu. To kraj, w którym spotykają się dwie zupełnie inne, często obce sobie Afryki. Kraj, w którym pełna zakazów islamska Północ ściera się z czarnym, tętniącym dziką energią Południem. Turystów prawie tu nie ma, jest więc idealny, by zakosztować podróży po jednym z najciekawszych kontynentów.

Gdyby w trakcie sondy ulicznej zapytać przypadkowych przechodniów z czym kojarzy im się Afryka, pewnie usłyszelibyśmy dwa rodzaje odpowiedzi. Pierwszy to tanie wakacje na plażach Egiptu, Maroka czy Tunezji. Pełne słońca i fakultatywnych wycieczek, w trakcie których można połazić po zatłoczonych bazarach, albo zachwycać się piramidami, lawirując między setkami turystów.

Druga to „dzikie” safari po parkach Kenii czy Tanzanii. Fotograficzny raj wśród stad antylop, zebr i Masajów, którzy dla turystów przebierają się w kolorowe ciuchy i błyszczące świecidełka. Pięknie, ładnie, kolorowo. Tylko ile to wszystko ma wspólnego z prawdziwą Afryką? Zapewne tyle, co wizyta w „Cepelii” z przejażdżką na polską wieś.

Śladami Kazimierza Nowaka

TO MOŻE CIĘ ZAINTRESOWAĆ

Reklama

Czarny Ląd był wielką niewiadomą, aż pewnego dnia usłyszałem o projekcie AfrykaNowaka.pl - sztafecie rowerowej, która pod koniec 2009 r. wystartowała z Trypolisu śladami polskiego podróżnika Kazimierza Nowaka przeciąć kontynent z północy na południe i z powrotem. W dodatku dostałem propozycję, by uczestniczyć w jednym z jej etapów. Padło właśnie na Sudan.
Kim był Nowak? Człowiekiem, który jako pierwszy na świecie samotnie przejechał Czarny Ląd. Rowerem, czółnem, pieszo i na wielbłądzie pokonał 40 tysięcy kilometrów. I dokonał tego w czasach, kiedy o zwiedzaniu Afryki prawie nikomu się nie śniło.
Był rok 1932, kiedy promem z egipskiego Asuanu, dopłynął do sudańskiej Wadi Halfy. W niespełna 80 lat później, po ponad dobie spędzonej pod dającą nieco cienia szalupą ratunkową, dobiliśmy do sudańskiego nabrzeża. Tak znaleźliśmy się w największym, a zarazem jednym z najdziwniejszych krajów Czarnego Lądu.

Pod czujnym okiem Allaha
Witamy zatem na północy, gdzie za fotografowanie kobiet można trafić na policję, a jednym z kulinarnych przysmaków jest surowa wątroba wielbłąda. Ponoć to świetny  specyfik na kaca. Tylko, jak dorobić się kaca na terenach, gdzie obowiązuje całkowita prohibicja?
Sudan od lat rządzony jest twardą ręką Omara al-Baszira. Jak to często w afrykańskich państwach bywa, objął on rządy na skutek wojskowego zamachu stanu. Od razu przystąpił do budowy totalitarnego, islamskiego państwa. Na całym terytorium obowiązywał szariat –  koraniczne prawo, to samo, które za swych rządów w Afganistanie wprowadzili talibowie. Co z tego, że południe było chrześcijańskie i animistyczne, że zamieszkiwała je czarna ludność, która z Arabami miała do czynienia głównie wtedy, gdy ci ostatni urządzali sobie polowania na niewolników. Południe można było przecież podporządkować. W imię Allaha (oraz złóż ropy, które licznie występują na tych terenach).

Na szczęście kilka lat temu złagodzono politykę dotyczącą Sudanu Południowego. Szariat już tam nie obowiązuje. Północ nadal jednak podlega islamskim prawom. I trzeba o tym pamiętać, nawet jak jest się białym turystą, w arabskiej hierarchii stojącym wyżej niż czarny sąsiad z południa.

Pięknych dziewczyn się nie fotografuje
Reklama
 
Zamieszkujące północ kraju Sudanki to wyjątkowe piękności. Dziesiątki lat mieszania krwi arabskiej z krwią z Czarnej Afryki zrobiły swoje. Biada jednak temu, kto skusi się na ich wdzięki. Choćby chciał tylko utrwalić je na matrycy aparatu.
Szliśmy wtedy we dwóch. Piotr pstrykał zdjęcia dziewczyn wychodzących z uniwersytetu. Z daleka, teleobiektywem, wydawało się, że zupełnie niepostrzeżenie. I chociaż cała akcja trwała najwyżej kilka sekund wychwycił ją stróż islamskiej moralności. Brodaty dziadek, w lekko przykurzonej dżalabiji, podbiegł w takim tempie, jakby nagle ubyło mu ze 30 lat.  - Co wy sobie myślicie, nie wolno fotografować kobiet!!! – ryknął pieniąc się ze złości. – Musicie jechać na policję.

Momentalnie zrobiło się zbiegowisko. Choć parę młodszych osób próbowało uspokoić krewkiego staruszka, pozostał nieugięty. Zatrzymał jakiś samochód, do którego niemal siłą zostaliśmy wepchnięci. Nie było sensu dyskutować. Po kilku minutach siedzieliśmy na wielkiej kanapie w gabinecie szefa miejscowej policji. Nawet było przyjemnie – na zewnątrz prawie 40 stopni, a tu pełną parą pracowały wiatraki i klimatyzacja. Opowiadaliśmy o swojej podróży, w tym czasie policjant wnikliwie przeglądał zdjęcia. Piotrek stracił wszystkie dziewczyny, ja musiałem pokasować skrępowane kozy sfotografowane na targu mięsnym.

Pokrętna, arabska logika. Choć arabska to chyba zbyt mocno powiedziane. W Maroku czy Egipcie turystów z cyfrówkami jest tak wielu, że nikt nie zwraca uwagi, w którą stronę kierują obiektywy swoich aparatów.
 
Wątróbka z wielbłąda i inne przysmaki

Czas na nieco kulinariów. Tylko co jeść w kraju, gdzie dominuje pustynia. Trzeba zdać się na gusta miejscowych. I lokalne knajpki, których po drodze jest pod dostatkiem. Estetycznie, daleko im nawet do znanych z Polski przydworcowych barów. Są za to tanie i bez przerwy jest w nich spory ruch, co daje pewność, że jedzenie jest w miarę świeże.

Najpopularniejszy jest ful – rozgotowany bób, mieszany z olejem, krojoną cebulą i zieleniną. Czasem trafi się w tym wszystkim pomidor albo posypka z sera. Do tego bułka, która jest zarazem łyżką do nabierania jedzenia. Paluchy można przy tym nieźle pobrudzić, ale warto – smaczne to, sycące i tanie. Sporą porcję można kupić już za równowartość 1,5 zł. Poza tym wzdłuż Nilu, mnóstwo jest ryb, często można trafić też na kurczaka z rożna, w miastach są budki z kebabami. Zdarzają się też czasem prawdziwe rarytasy, jak na przykład… surowa wątroba z wielbłąda. - Niewielu turystów je nie gotowane mięso – powiedział szef przybytku. Ze zdziwieniem na twarzy, ale za to wielkim szacunkiem w głosie. Mnie mało nie cofnęło. Smakowała jednak całkiem nieźle, podobno jest też niezła na kaca. Szkoda tylko, że o tego jest tu niezwykle tu trudno. Ale – podobno na tym świecie nie ma rzeczy niemożliwych.

Whiskey od dilera i zimna Łomża
Reklama
 
Chartum to przecież stolica – kilka milionów ludzi, wśród których nie każdy jest święty. Wystarczy dobrze poszperać na szemranych bazarach, obstawionych przez południowców. Na pewno znajdzie się gdzieś plastikowa butelka araku – mocnego bimbru wytwarzanego z sorgo. Trzeba tylko uważać na tajniaków. Konsekwencje takich zakupów mogą być jednak o wiele gorsze, niż za fotografowanie arabskich dziewczyn.
 
Druga opcja to pełen portfel i tajny numer telefonu do dilera. W trakcie wizyty w domu pewnego inżyniera, przekonujemy się, że jest to dość skuteczna opcja. Butelka whiskey dotarła pod wyznaczony adres w przeciągu kwadransa. Szybciej niż dostawa pizzy w kraju nad Wisłą. W Południowym Sudanie jest zupełnie inaczej. Tu alkohol dostępny jest na każdym kroku, w niemal każdej blaszanej budzie, które serwują jedzenie i trunki nawet w niewielkich wioskach. Takiej niespodzianki się jednak nie spodziewałem. W Jubie, stolicy Południa, wiedziony niezawodnym instynktem, który w Afryce od razu kieruje człowieka na poszukiwanie płynów, w przydrożnym supermarkecie bez problemu trafiłem na pełną lodówkę. Wydawało mi się, że wiem co w niej będzie – butelki coca-coli, która jest przecież wszędzie, puszki heinekena i kenijskiego piwa o znajomo brzmiącej nazwie Tusker. Tymczasem szok. Z pomiędzy stosów zmrożonych butelek wyłoniła się zielona Łomża. Ucieszyłem się z odkrycia, jakbym znalazł sto tysięcy dolarów.

Człowieku, to jest polskie piwo. Skąd to wziąłeś? - zapytałem, a znudzony sklepikarz tylko otarł pot z czoła i grzecznie wyjaśnił, że raz w miesiącu sprowadzają kontener z Polski. Niedawno mieli nawet mocne Karpackie. Tyle, że skończyło się szybko, bo miejscowym bardziej smakuje browar w wersji strong. Działa trochę gorzej. Już po jednej puszce spora część Sudańczyków ledwo trzyma się na nogach. Widok śpiącego w rowie Murzyna, któremu od nadmiaru procentów nie udało się dotrzeć do domu, jest tu niestety dość częsty.

Stolica – to brzmi dumnie
Reklama
 
W pięć lat po podpisaniu rozejmu Południe cały czas wygląda, jakby krwawa wojna skończyła się tu zaledwie kilka tygodni wcześniej. To widać na każdym kroku. Zero infrastruktury, pasterze pilnujący stad swoich krów z kałasznikowami przewieszonymi przez ramie, bilbordy nawołujące do złożenia broni i poustawiane wzdłuż dróg tabliczki ostrzegające przed minami. Zresztą, wystarczy wjechać do Juby.

Słowo stolica brzmi dumnie. W Afryce brzmienie wyrazów nie zawsze jednak w pełni oddaje ich sens. Tak właśnie jest w tym przypadku. Bo cóż to za stolica, której większą część zajmują okrągłe, ulepione z gliny i krowich odchodów mieszkalne tukule. Reszty dopełniają pobudowane z blachy falistej konstrukcje, które mogą być w zasadzie wszystkim – posterunkiem policji, sklepem z papierosami albo przydrożną restauracją.
Murowane budowle, nawet jeśli już nadarzy się taka, nie mają więcej niż dwa, trzy pietra wysokości. Do obozu polsko-kenijskiej firmy Tricomp trafiliśmy więc bez problemu. Pracujący tam Polacy, którzy wysłali nam namiary określili swoje położenie wyjątkowo jasno. „Najwyższa konstrukcja w mieście, betonowy szkielet wysoki na pięć kondygnacji. Na niego się kierujcie” - mniej więcej tak brzmiała ich wiadomość.

W Południowym Sudanie nie ma turystów, a goszczący tu biali to głównie misjonarze, pracownicy organizacji pozarządowych i biznesmeni. Ci pierwsi mają rozsiane po misjach plebanie, reszta ma własne, strzeżone obozowiska albo sporą kasę. Dlatego pewnie nocleg w najtańszym miejscu w Jubie kosztuje kilkadziesiąt dolarów. Tyle, ile wydawaliśmy przez tydzień.

Zapasy w cieniu baobabów
 
Dobrze, że moda na mocne piwo nie dotarła jeszcze na prowincję. Wystarczy sobie wyobrazić dwustu uzbrojonych w dzidy i bambusowe pałki facetów w stanie upojenia alkoholowego. Nawet dwa zaparkowane pod baobabem ambulanse na niewiele by się zdały.
Tam ich dostrzegliśmy – poubieranych w biodrowe przepaski nagich wojowników, tańczących w rytm bębnów i skaczących z miejsca w powietrze na wysokość kilkudziesięciu centymetrów. Na początku widząc trzech wariatów na rowerach w środku niczego, lekko przystopowali, szybko jednak dostrzegli w naszym przybyciu jakiś dobry znak.
Kwadrans później otoczeni miejscowymi pedałowaliśmy w kierunku wielkiego placu ukrytego gdzieś w buszu pomiędzy wioskami. To tam miały się odbyć cotygodniowe zawody w lokalnych zapasach.

Z każdą minutą na placu robiło się coraz gęściej. Nasi wojownicy smarowali się pyłem i popiołem, chwilę później pojawili się zawodnicy z „wrogiej” wioski. Na plac zajechały też wspomniane ambulanse. Ciekawe po co? Nie jesteśmy przecież na piłkarskich derbach w kraju pod tytułem Polska.

Tyle, że czasem ktoś przecież może się pomylić, a wtedy tłum żąda sprawiedliwości. Albo jeden z jego przedstawicieli. Taki jak ten chudy, niewielki szaleniec, który z wyposażoną w ostry, metalowy szpikulec dzidą rzucił się nagle na zapaśników z obcej wioski. Dziesięciu chłopa po szamotaninie przygwoździło go w końcu do ziemi. Panowie od noszy tym razem nie byli potrzebni…

O Sudanie można by jeszcze długo opowiadać. To w końcu wyjątkowo dziwny, nieprzewidywalny twór, stworzony z dwóch odrębnych światów. Zamieszkują go przez setki nacji i plemion, mówiący dziesiątkami języków, rządzący się różnymi prawami.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
zobacz więcej

POLECANE

RZESZÓW WEATHER
Reklama

NASI PARTNERZY

zamknij

Szanowny Czytelniku !

Zanim klikniesz „Zgadzam się” lub zamkniesz to okno, prosimy o przeczytanie tej informacji. Prosimy w niej o Twoją dobrowolną zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez naszych partnerów biznesowych oraz przekazujemy informacje o tzw. cookies i o przetwarzaniu przez nas Twoich danych osobowych. Klikając „Zgadzam się” lub zamykając okno, zgadzasz się na poniższe. Możesz też odmówić zgody lub ograniczyć jej zakres.

Zgoda

Jeśli chcesz zgodzić się na przetwarzanie przez Zaufanych Partnerów Grupy SAGIER Twoich danych osobowych, które udostępniasz w historii przeglądania stron i aplikacji internetowych, w celach marketingowych (obejmujących zautomatyzowaną analizę Twojej aktywności na stronach internetowych i w aplikacjach w celu ustalenia Twoich potencjalnych zainteresowań dla dostosowania reklamy i oferty) w tym na umieszczanie znaczników internetowych (cookies itp.) na Twoich urządzeniach i odczytywanie takich znaczników, kliknij przycisk „Przejdź do serwisu” lub zamknij to okno.
Jeśli nie chcesz wyrazić zgody, kliknij „Nie teraz”. Wyrażenie zgody jest dobrowolne. Możesz edytować zakres zgody, w tym wycofać ją całkowicie, przechodząc na naszą stronę polityki prywatności. Powyższa zgoda dotyczy przetwarzania Twoich danych osobowych w celach marketingowych Zaufanych Partnerów. Zaufani Partnerzy to firmy z obszaru e-commerce i reklamodawcy oraz działające w ich imieniu domy mediowe i podobne organizacje, z którymi Grupa SAGIER współpracuje.
Podmioty z Grupy SAGIER w ramach udostępnianych przez siebie usług internetowych przetwarzają Twoje dane we własnych celach marketingowych w oparciu o prawnie uzasadniony, wspólny interes podmiotów Grupy SAGIER. Przetwarzanie takie nie wymaga dodatkowej zgody z Twojej strony, ale możesz mu się w każdej chwili sprzeciwić. O ile nie zdecydujesz inaczej, dokonując stosownych zmian ustawień w Twojej przeglądarce, podmioty z Grupy SAGIER będą również instalować na Twoich urządzeniach pliki cookies i podobne oraz odczytywać informacje z takich plików. Bliższe informacje o cookies znajdziesz w akapicie „Cookies” pod koniec tej informacji.

Administrator danych osobowych

Administratorami Twoich danych są podmioty z Grupy SAGIER czyli podmioty z grupy kapitałowej SAGIER, w której skład wchodzą Sagier Sp. z o.o. ul. Mieszka I 48/50, 35-303 Rzeszów oraz Podmioty Zależne. Ponadto, w świetle obowiązującego prawa, administratorami Twoich danych w ramach poszczególnych Usług mogą być również Zaufani Partnerzy, w tym klienci.
PODMIOTY ZALEŻNE:
http://www.biznesistyl.pl/
http://poradnikbudowlany.eu/
http://modnieizdrowo.pl/
http://www.sagier.pl/
Jeżeli wyrazisz zgodę, o którą wyżej prosimy, administratorami Twoich danych osobowych będą także nasi Zaufani Partnerzy. Listę Zaufanych Partnerów możesz sprawdzić w każdym momencie na stronie naszej polityki prywatności i tam też zmodyfikować lub cofnąć swoje zgody.

Podstawa i cel przetwarzania

Twoje dane przetwarzamy w następujących celach:
• 1. Jeśli zawieramy z Tobą umowę o realizację danej usługi (np. usługi zapewniającej Ci możliwość zapoznania się z jednym z naszych serwisów w oparciu o treść regulaminu tego serwisu), to możemy przetwarzać Twoje dane w zakresie niezbędnym do realizacji tej umowy.
• 2. Zapewnianie bezpieczeństwa usługi (np. sprawdzenie, czy do Twojego konta nie loguje się nieuprawniona osoba), dokonanie pomiarów statystycznych, ulepszanie naszych usług i dopasowanie ich do potrzeb i wygody użytkowników (np. personalizowanie treści w usługach), jak również prowadzenie marketingu i promocji własnych usług (np. jeśli interesujesz się motoryzacją i oglądasz artykuły w biznesistyl.pl lub na innych stronach internetowych, to możemy Ci wyświetlić reklamę dotyczącą artykułu w serwisie biznesistyl.pl/automoto. Takie przetwarzanie danych to realizacja naszych prawnie uzasadnionych interesów.
• 3. Za Twoją zgodą usługi marketingowe dostarczą Ci nasi Zaufani Partnerzy oraz my dla podmiotów trzecich. Aby móc pokazać interesujące Cię reklamy (np. produktu, którego możesz potrzebować) reklamodawcy i ich przedstawiciele chcieliby mieć możliwość przetwarzania Twoich danych związanych z odwiedzanymi przez Ciebie stronami internetowymi. Udzielenie takiej zgody jest dobrowolne, nie musisz jej udzielać, nie pozbawi Cię to dostępu do naszych usług. Masz również możliwość ograniczenia zakresu lub zmiany zgody w dowolnym momencie.

Twoje dane przetwarzane będą do czasu istnienia podstawy do ich przetwarzania, czyli w przypadku udzielenia zgody do momentu jej cofnięcia, ograniczenia lub innych działań z Twojej strony ograniczających tę zgodę, w przypadku niezbędności danych do wykonania umowy, przez czas jej wykonywania i ewentualnie okres przedawnienia roszczeń z niej (zwykle nie więcej niż 3 lata, a maksymalnie 10 lat), a w przypadku, gdy podstawą przetwarzania danych jest uzasadniony interes administratora, do czasu zgłoszenia przez Ciebie skutecznego sprzeciwu.

Przekazywanie danych

Administratorzy danych mogą powierzać Twoje dane podwykonawcom IT, księgowym, agencjom marketingowym etc. Zrobią to jedynie na podstawie umowy o powierzenie przetwarzania danych zobowiązującej taki podmiot do odpowiedniego zabezpieczenia danych i niekorzystania z nich do własnych celów.

Cookies

Na naszych stronach używamy znaczników internetowych takich jak pliki np. cookie lub local storage do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronach, aplikacjach i w Internecie. W ten sposób technologię tę wykorzystują również podmioty z Grupy SAGIER oraz nasi Zaufani Partnerzy, którzy także chcą dopasowywać reklamy do Twoich preferencji. Cookies to dane informatyczne zapisywane w plikach i przechowywane na Twoim urządzeniu końcowym (tj. twój komputer, tablet, smartphone itp.), które przeglądarka wysyła do serwera przy każdorazowym wejściu na stronę z tego urządzenia, podczas gdy odwiedzasz strony w Internecie. Szczegółową informację na temat plików cookie i ich funkcjonowania znajdziesz pod tym linkiem. Pod tym linkiem znajdziesz także informację o tym jak zmienić ustawienia przeglądarki, aby ograniczyć lub wyłączyć funkcjonowanie plików cookies itp. oraz jak usunąć takie pliki z Twojego urządzenia.

Twoje uprawnienia

Przysługują Ci następujące uprawnienia wobec Twoich danych i ich przetwarzania przez nas, inne podmioty z Grupy SAGIER i Zaufanych Partnerów:
1. Jeśli udzieliłeś zgody na przetwarzanie danych możesz ją w każdej chwili wycofać (cofnięcie zgody oczywiście nie uchyli zgodności z prawem przetwarzania już dokonanego na jej podstawie);
2. Masz również prawo żądania dostępu do Twoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przeniesienia danych, wyrażenia sprzeciwu wobec przetwarzania danych oraz prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego, którym w Polsce jest Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Pod tym adresem znajdziesz dodatkowe informacje dotyczące przetwarzania danych i Twoich uprawnień.