Reklama

Lifestyle

Ułani z Piątkowej tworzą pierwszy w kraju szlak jazdy polskiej

Alina Bosak
Dodano: 27.11.2015
23676_ulan-atakuje
Share
Udostępnij
– Stworzymy na Podkarpaciu szlak jazdy polskiej. Jej legendę warto wypromować. Polska husaria przez 100 lat nie przegrała ani jednej bitwy, więc jest się czym chwalić – mówi Sławomir Kwoka, wolontariusz, prowadzący Stanicę Ułańską w Piątkowej. To tu ma być jeden z  trzech przystanków turystycznego szlaku.
 
Skoro japońskich samurajów zna cały świat, to dlaczego nie miałby wiedzieć o polskiej husarii – pytają pasjonaci z Fundacji Ułani Króla Jana. Organizacja powstała w tym roku, ale tworzący ją miłośnicy historii polskiej jazdy i kawalerii, znają się już od dawna. Część osób jest z Rzeszowa, część z Piątkowej. Spotykają się najczęściej właśnie w Piątkowej, gdzie w wynajętej dwa lata temu owczarni stworzyli ułańską stanicę. 
 
Przez bramę, nad którą wisi godło Ułanów Króla Jana, zajeżdża się wprost pod ganek oparty na drewnianych balach. W środku serwantki i komody jak ze szlacheckiego dworku początku XIX wieku, obrazy przedstawiające kawalerzystów, a w przedsionku kilka kulbak, elementy umundurowania jazdy polskiej i replika zbroi towarzysza pancernego. Mieści się tu pensjonat na 18 miejsc noclegowych. Urządzane są pokazy np. kawaleryjskiej szarży z szablą lub lancą, żywe lekcje historii. 
 
Gości pensjonatu ułan Sławek raczy potrawami opartymi wyłącznie na tradycyjnych produktach. Szynkę wędzi na miejscu, nalewki sporządza z tego, co rośnie pod lasem. W kaflowym piecu piecze gościom chleb na zakwasie i przyrządza grochówkę na wędzonce, żur albo jajecznicę. – Zawsze pytam, czy ma być piętnastka, czy siedemnastka. I nie chodzi tu o liczbę jaj, ale o to, do której godziny chce się na takim śniadaniu wytrzymać – śmieje się ułan.
 
  
 
Do stanicy zjeżdżają podobni gospodarzom zapaleńcy z Podkarpacia i całej Polski. Wśród nich Grzegorz Bogaczewicz, reżyser i Jacek Komuda, autor powieści historycznych. Właśnie tutaj padł pomysł, by nakręcić etiudę filmową o Hubalu. Wcześniej Grzegorz nakręcił film promujący 20. Pułk Ułanów, który można obejrzeć na YouTube. Pasja działa na magnez. Ona sprawiła, że w opowieści o majorze Henryku Dobrzańskim zagra m.in. Marcin Troński. Znany aktor w wywiadzie nazwał ułanów z Piątkowej „wariatami”, którzy potrafią zrobić coś z niczego.  
 
Ich kolejny pomysł to właśnie otwarcie Szlaku Jazdy Polskiej. Mają się na niego składać trzy przystanki związane z różnymi okresami historycznymi. 
 
– Już dwa prawie gotowe miejsca mamy – mówi Jarosław Kurasz, członek zarządu Fundacji Ułani Króla Jana. – W Piątkowej zostanie stanica ułańska, a parę kilometrów stąd, w Bachowie Jacek Komuda buduje dwór szlachecki na wzór XVII-wiecznego, gdzie będzie można się zapoznać z historią husarii. Trzecie miejsce chce stworzyć Bogusław Mazerant, który ma stadninę w pobliskim Kotowie. U niego prezentowany byłby okres napoleoński, 20-lecie Księstwa Warszawskiego. 
 
– To także bardzo ciekawy kawałek naszej historii, bo w tamtych czasach w Europie już królowała piechota – przypomina ułan Sławek. – Tymczasem, kiedy Napoleon wprowadził na pole bitwy Polaków na koniach nastąpił renesans kawalerii. Pod Somosierrą jeden szwadron polskiej jazdy wygrał szarżą całą bitwę i otworzył drogę do Madrytu .Kawaleria polska była tak znana, że inne państwa zaczęły ją kopiować i to tak wiernie, że do tej pory proporczyki reprezentacyjnej konnicy królowej brytyjskiej są biało-czerwone. 
 
Ułan Sławek uważa, że Polacy jazdę konną mają we krwi: – Przez całe wieki, kiedy musieliśmy bronić granic przed agresorami, wykształcił się w naszym kraju typ wojownika-jeźdźca. Dawna armia składała się  z wojsk autoramentu narodowego i cudzoziemskiego. W jeździe służyli Polacy,  a piechocie Polacy i cudzoziemcy – zwykle jako oficerowie. Nawet u Sienkiewicza dowódcą artylerii był Szkot – Ketling. Jazda stała tak wysoko w hierarchii wojskowej, że towarzysz husarski mógł dowodzić generałem piechoty. I szkoda, że za PRL-u wszelkie jej tradycje były celowo niszczone, nie kontynuowano symboliki i nazewnictwa pułków kawaleryjskich, co jest normą w innych krajach. Kto pamięta o roli polskiej jazdy w odzyskiwaniu niepodległości? O potomkach polskich zesłańców, którzy pokonywali tysiące kilometrów, by dołączyć do walki? Pod Krechowcami Polacy w pułku rosyjskim kilkanaście razy szarżowali na nieprzyjaciela. Wykończeni wrócili do Krechowców i jeszcze zrobili porządek z rosyjskim żołnierzami, którzy grabili miasteczko. Prasa zachodnia rozpisywała się o tym przez kilka dni. 
 
 
Takich epizodów, z którego Amerykanie już dawno zrobiliby widowiskowy film, jest w historii polskiej jazdy wiele. Na przykład w XVII wieku w starciu pod Kutyszczami 140 husarzy pobiło w polu 2500 jazdy moskiewskiej i kozackiej. W 1694 roku pod Hodowem  400 polskich husarzy rozgromiło 40 tysięcy Tatarów – na jednego towarzysza przypadało 40 przeciwników! Nie lepiej było Kircholmem, gdzie dzięki husarzom Polacy pogonili trzykrotnie większą armię szwedzką. A pod Wiedniem? Turków było 100 tys. Turków, naprzeciwko 65 tysiącom sprzymierzonych wojsk, których główną siłą była husaria – 2-2,5 tysiąca. I jej szarża przesądziła o losie bitwy.
 
Dlatego Ułani Króla Jana uważają, że idea Szlaku Jazdy Polskiej ma szansę na powodzenie. Okolice Przemyśla są przyrodniczo urokliwe, zalesienie wynosi 65 proc. i więcej tu ciszy oraz spokoju niż w Bieszczadach. Brak tylko bazy noclegowej i odpowiedniej promocji. 
 
– Film o Hubalu pomoże to zmienić – uważają ułani z Piątkowej. – Chcemy, by trafił do telewizji ogólnopolskiej, dotarł do mas, przywróciło zbiorowej pamięci dzieje polskiej jazdy. A nasz region zostanie przy okazji wypromowany jako miejsce dla turystów, którzy kochają bliskość przyrody, tradycyjną żywność i są ciekawi polskiej historii.
 
Aktualnie Fundacja Ułani Króla Jana prowadzą zbiórkę środków na etiudę filmową o Hubalu:
 
Nie jest zamknięta jeszcze lista sponsorów, którzy wspierają film. Fundacja zaprasza do rozmów firmy z Podkarpacia, które zechciałyby uczestniczyć w promocji filmu.
 
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy