Reklama

Lifestyle

Boski Krym – okno na orientalny, tajemniczy Wschód

Aneta Gieroń
Dodano: 14.11.2012
61213_krym
Share
Udostępnij
Morze słoneczników, ocean stepu, w końcu prawie 40. stopniowy upał, każde po kolei zapierają dech w piersi. Ukraińcy nie bez powodu nazywają Krym najbardziej egzotycznym miejscem na ziemi, a półwysep w niczym nie przypomina reszty Ukrainy. Dookoła dzikie stepy i wynurzające się południe Krymu w bajecznym zamknięciu pomiędzy krymskimi górami a Morzem Czarnym. Tu na każdym wzgórzu złoci się cerkiew, meczet, albo świątynia Ormian lub Karaimów – istne szaleństwo barw oraz tradycji.

Mieszanka klutr
   

Krym to tygiel krajobrazów, kultur, ludności, religii, czy też politycznych interesów. Gdzie jest drugie takie miejsce na ziemi, gdzie na niewielkim skrawku aż tyle imperiów upadało i odradzało się na nowo. Obok siebie, w architektonicznym ekumenizmie do dziś stoją – skalne miasta Bizancjum, greckie ruiny, rosyjskie pałace, genueńskie zamki i radzieckie okręty podwodne.

Autonomiczna Republika Krymu
 
Krym w tej formie, wydaje się być swoistą, rosyjską enklawą w ramach Ukrainy. Po pierwsze jest Autonomiczną Republiką Krymu z własnym hymnem, flagą i herbem, w prawie 60 proc. zamieszkany przez Rosjan, gdzie mówi się prawie wyłącznie po rosyjsku, a język ukraiński jest tu rzadkością budzącą zdziwienie i niechęć. W największych miastach Krymu – Jałcie czy Sewastopolu w centralnych punktach dumnie stoją monumentalne pomniki Lenina, a najważniejsze aleje nazywane są jego imieniem. Panuje dziwne przemieszanie tęsknoty do minionej epoki z umiłowaniem do kolorowego, kapitalistycznego życia. Chyba niewiele jest miast w Europie, gdzie widok luksusowych samochodów miesza się z jeżdżącymi po ulicach mocno zdezelowanymi autobusami komunikacji miejskiej i siermiężnymi beczkowozami ustawionymi na wszystkich prawie chodnikach.

Półwysep kontrastów

Ociekający, wszędobylski luksus sąsiaduje tu z nędzą albo z ostentacyjnym brudem i bałaganem. Ekskluzywne stacje benzynowe z ubikacjami, gdzie nie ma muszli, a toaletę zastępuje wyłożona płytkami dziura w ziemi, jest czymś normalnym dla mieszkańców. Jednocześnie cały południowy Krym usiany jest ekskluzywnymi willami o przepięknej architekturze, przy których wiją się drogi, a właściwie wertepy, jakich nie znajdziemy już w najbardziej zapomnianych wsiach w Polsce.

Słowiańska gościnność


Paradoks goni tu paradoks. W tej części świata zawsze luksus mieszał się z nędzą, a nadzieja z beznadzieją. Lecz niezmienne zawsze i wszędzie pozostają – słowiańska gościnność i nostalgia. Krymska gościnność jest czymś niezwykłym i wyjątkowym w tej części świata. Dzień w rodzinie krymskiej upływa na biesiadowaniu, rozmowach i smakowaniu przepysznego, białego krymskiego wina. Winnice Krymu należą do najstarszych w Europie. Najlepszym słodkim winem  Krymu jest wino Massandra produkowane ze szczepu Pinot Gris. Massandra znalazła się nawet na prestiżowej liście 100 najlepszych win świata czasopisma „Wine Spektator”.

Kiedyś łodzie podwodne, dziś jachty

Unikatów na Krymie jest więcej. Wyjątkowa jest Bałakława – niewielki port na urwistym  krańcu Półwyspu Heraklejskiego. To tutaj przez długie lata funkcjonowała baza dla łodzi podwodnych. Dziś Bałakława nie kojarzy się już z miejscem składowania torped i głowic nuklearnych, ale z urokliwą zatoczką z małym portem, gdzie stacjonują najpiękniejsze na Krymie jachty. Po miejskim deptaku spacerują damy w kapeluszach, a z klimatycznych knajpek sączy się zapach smażonych ryb dopiero co wyłowionych z morza.

Skalne miasto


W prawie 40. stopniowym upale, wspinając się na stromą górę, można odkryć jedno z najpiękniejszych na Krymie skalnych miast – Czufut – Kale. To tutaj mieszkali pierwsi chanowie krymscy, a na przestrzeni prawie 8 wieku osiedli się także chrześcijanie, muzułmanie i karaimi. Gdy przechadza się po skalnych uliczkach, wśród wydrążonych w skałach kościołów, domów, szkół, aż trudno uwierzyć, że jeszcze 50 lat temu w tym spartańskim, dzikimi miejscu mieszkali ludzie. Schodząc z Czufut – Kale wstępuje się w świat niczym z baśni – Bachczysaraj, siedziba tatarów krymskich, przez kilka wieków stolica chanów jest niczym Orient w miniaturze. Zachwyca meczet ze smukłymi minaretami na dziedzińcu pałaców chanów krymskich, uwodzi harem, wzrusza dziedziniec fontann, magnetyzuje cmentarz chanów.

Polacy są wszędzie

 
Polski akcent można odnaleźć przy fontannie łez, którą sam chan Krymu Gerej miał zbudować dla Marii Potockiej, pojmanej do jego haremu, gdzie kobieta tęskniąc za swą ojczyną zmarła po ledwie półrocznym pobycie. Zakochany chan zapragnął zbudować fontannę, która zachwycałaby swoim pięknem, a jednocześnie potrafiła oddać ból po stracie ukochanej. I rzeczywiście mistrz Omer stworzył rzecz niezwykłą. Kiedy uważnie i w skupieniu przypatrzeć się fontannie, odnosi się wrażenie, jakby fontanna rzeczywiście cichutko płakała.
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy