Reklama

Lifestyle

Przeszłość ma dla nas znaczenie. Ustrobna i Bratkówka Starowieyskiego

Antoni Adamski
Dodano: 01.03.2019
44604_stefanski
Share
Udostępnij
W podkrośnieńskiej gminie Wojaszówka z inicjatywy wójta Sławomira Stefańskiego zostały odrestaurowane zespoły dworskie w Bratkówce i Ustrobnej. Ponadto w Ustrobnej utworzono niewielkie Muzeum Rodów Szlacheckich. W kaplicy w  dworze w Bratkówce powstaje izba pamięci rodziny Starowieyskich.

– Gmina liczy 9397 mieszkańców. Wielu z nich nie odkryło jeszcze, jak wiele niezwykłych osób związanych jest z historią naszej gminy. Ile wydarzeń rozegrało się na tym niedużym terenie,  ile mamy wspaniałych zabytków! – mówi wójt Sławomir Stefański dodając, że po pracy można pojeździć rowerem, pospacerować, zrelaksować się w dawnych dworskich parkach, zwiedzić zamek Kamieniec, a wreszcie dowiedzieć się czegoś o historii swego kościoła parafialnego.
 
Sławomir Stefański, rocznik 1980, jest wójtem gminy Wojaszówka od ośmiu lat. W kadencji  2010-2014  był najmłodszym wójtem na Podkarpaciu oraz jednym z najmłodszych wójtów w Polsce. Rządzi gminą już trzecią kadencję. W ostatnich wyborach wygrał w pierwszej turze, osiągając wynik 79,9 procent. Z zawodu jest technikiem chemii oraz magistrem inżynierem ekonomii i zarządzania. Po przedwczesnej śmierci rodziców wychowywała go babcia, której opowieści przechowuje w pamięci do dziś. Pradziadek walczył na frontach obu wojen światowych. Z kolei drugi pradziadek był kowalem, a trzeci prowadził karczmę. Dlatego tak ważna dla wójta jest pamięć o przodkach  i bohaterach, którzy poświęcili życie dla ojczyzny. 
  
Na przykład dwór w Ustrobnej: skromny parterowy budynek w stylu klasycystycznym, otoczony malowniczym parkiem w stylu angielskim, z czytelnym układem ścieżek, gazonem przed głównym wejściem, oraz stawem, który w wyniku powodzi uległ zniszczeniu. Dzięki W skład majątku dworskiego wchodziły również budynki gospodarcze, z których do dziś pozostały tylko spichlerz  i stajnia. Odnowiony spichlerz aktualnie  pełni funkcje ośrodka zdrowia dla mieszkańców oraz remizy strażackiej. 
 
 Długa jest lista właścicieli Ustrobnej  (znanych z nazwiska od 1536 r.), wśród których do 1939 r. figurowali Stanisław i Amelia z Łubieńskich Starowieyscy herbu Biberstein. 
 

Ustrobna. Fot. Tadeusz Poźniak.

W roku 1895 urodził się im syn Stanisław Kostka, beatyfikowany przez Jana Pawła II. Absolwent słynnego kolegium jezuickiego w Chyrowie został działaczem Sodalicji Mariańskiej. W roku wybuchu I wojny światowej rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jako jednoroczny ochotnik służył na froncie włoskim. W randze podporucznika Wojska Polskiego brał po wojnie udział w walkach o Lwów i Przemyśl oraz w wyprawie kijowskiej Józefa Piłsudskiego. Za zasługi otrzymał z rąk gen. W. Sikorskiego Order Virtuti Militari  i Krzyż Walecznych. Wojsko opuścił w stopniu kapitana.  Po ślubie z Marią Szeptycką w 1921 r. zamieszkał w Łaszczowie, gdzie zarządzał dużym majątkiem, pomagał – jako działacz katolicko-społeczny – zarówno okolicznym ziemianom jak i najuboższym mieszkańcom. W roku 1940 aresztowany przez Niemców, został osadzony w ciężkim więzieniu w Zamościu, a następnie przewieziony do obozów koncentracyjnych kolejno w Sachsenhausen  i Dachau. W tym ostatnim, po ciężkiej chorobie i skatowaniu, zmarł 13 kwietnia 1941 r. 13 czerwca 1999 r. został ogłoszony błogosławionym. Jest patronem szkoły podstawowej w Bratkówce, mieszczącej się w rodzinnym dworze Starowieyskich.
 
Obok podjazdu do dworu w Ustrobnej, w otoczeniu parkowym usytuowano niezwykły pomnik – obelisk zwieńczony postacią lwa – symbol Orląt Lwowskich. Monument powstał ku czci podporucznika Jana Feliksa Charlewskiego,  którego historia  do ubiegłego roku nie była obecnym mieszkańcom znana. Według informacji, jakie udało się pozyskać, wiemy, iż urodził się w Ustrobnej, był synem tutejszego organisty. Wybuch wojny zastał go w Krakowie, gdzie uczęszczał do gimnazjum. Jako młody chłopak sam zgłosił się do Legionów Polskich. Służył w 2. pułku piechoty. Walczył w Karpatach, gdzie został ranny. Po rekonwalescencji w Krakowie, zgłosił się do walki na front rosyjski. Raniony po raz drugi, otrzymał urlop na studia na Politechnice Lwowskiej. 1 listopada 1918 r., gdy Lwów został zajęty przez Ukraińców, w mieście rozgorzały ciężkie walki. Charlewski poległ 29 grudnia 1918 r. w wieku 24 lat. Jego ciała nigdy nie zidentyfikowano.  Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Niepodległości oraz Krzyżem Obrony Lwowa. Uroczystości upamiętniające oraz odsłonięcie pomnika odbyły się 18 sierpnia 2018 r. Jest to jeden z pierwszych pomników na powstającym Ogólnopolskim Szlaku Orląt Lwowskich.
 
 
Pomnik w Ustrobnej na Ogólnopolskim Szlaku Orląt Lwowskich. Fot. Tadeusz Poźniak

O historycznych postaciach oraz o rodach szlacheckich: Starowieyskich, Kamienieckich, Rogoyskich, Lesikowskich, Narbutowiczów, Modesta Humieckiego, zamieszkujących niegdyś gminę, opowiada zestaw tablic ozdobionych unikalnymi, archiwalnymi fotografiami. Gminę nie stać na kupowanie antyków: dzieł sztuki, starych mebli czy pamiątek historycznych do umeblowania zabytkowych wnętrz. Stać ją jednak na to, by mieszkaniec gminy wiedział o swojej przeszłości.
 
– Oprócz  sali reprezentacyjnej z historycznymi planszami jest tu jeszcze „mini żłobek” dla kilkorga dzieci – mówi wójt Sławomir Stefański.  
 
Naprzeciw dworu na drugim wzgórzu góruje neogotycki kościół p. w. św. Jana Kantego. Budowę kościoła rozpoczął główny fundator, ks. Henryk Zaremba Skrzyński, który kupił wieś Ustrobna na własność po tym, jak poznał niezwykłą historię Ustrobian, którzy stanęli w obronie mieszkającego tu wówczas rodu szlacheckiego, w czasie trwającej rzezi galicyjskiej w 1846 roku. Ksiądz proboszcz Skrzyński postanowił wystawić kościół dla tutejszych mieszkańców, jako wotum za ocalenie życia z rzezi galicyjskiej z 1846 r. W Krakowie poznał architekta Teofila Żebrowskiego, który odbudowywał miasto po wielkim pożarze w 1850 r. Projektował także  fasadę kościoła oo. dominikanów. Tę fasadę skopiował w świątyni w Ustrobnej, ale do  wysmukłego szczytu w stylu nadwiślańskiego gotyku dodał wieżę, której nie ma w Krakowie. Budowa kościoła w Ustrobnej  trwała 17 lat.  Przerwano ją w maju 1877. Na wzniesienie szczytu lekkiej sześciobocznej wieżyczki nie starczyło już funduszy. Kościół w Ustrobnej był wielokrotnie niszczony w trakcie działań wojennych. 
 
W historii parafii wydarzył się kolejny cud ocalenia. Z powodu swego usytuowania na górce kościół był ostrzeliwany w czasie obu wojen światowych. W 1944 r. rosyjski pocisk artyleryjski zniszczył kruchtę, przeleciał przez nawę i wbił się w podstawę ołtarza. Niewybuch (który mógł zniszczyć całe prezbiterium) na własnych rękach ze świątyni wynieśli: ks. proboszcz Stanisław Zieliński oraz czterech wiernych. Trzy  lata temu zdarzył się kolejny cud, kiedy w 2016  r. odwiedził Gminę Ryszard Konstanty. 
 
Postać nietuzinkowa, przyjaciel Gminy Wojaszówka, a w szczególności dzieci, jest  honorowym jej obywatelem. Od wielu lat bezinteresownie wspiera miejscowe dzieci i młodzież. Proboszcz – ks. Artur Progorowicz, opowiedział wówczas niezwykłą historię tutejszej świątyni i niedokończonej wieży. W drodze powrotnej pan Ryszard wraz z synem i pracownicą miał poważny wypadek. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń. Ku wielkiemu zaskoczeniu społeczności i  proboszcza, pan Ryszard wyszedł z inicjatywą dokończenia budowy wieży, jako wotum za uratowanie życia. 
 
– Stało się to równo w 140 lat później –  w maju 2018 r. inwestycję zakończono – mówi ks. proboszcz Artur Progorowicz. Pokazuje on we wnętrzu kościoła nieznane szerzej pamiątki: dekoracje witraży wzorowane na witrażach w kościele oo. dominikanów w Krakowie, a także figury Matki Boskiej Bolesnej oraz św. Jana Apostoła, które rzeźbił Franciszek Wyspiański – ojciec wybitnego poety, dramaturga i malarza. 
 
 
Kościół w Ustrobnej był wielokrotnie niszczony w trakcie działań wojennych. Fot. Tadeusz Poźniak 

Artysta-malarz Franciszek Starowieyski, syn ostatniego właściciela  majątku, wspominał: „Pejzaż Bratkówki był pejzażem dzikim, gwałtownym. To były góry, może niezbyt wysokie, ale posiadające wszelkie górskie cechy – tu i tam nagie ostre skałki, kamienie, specyficzna górska roślinność. Ziemia była tu gliniasta, ciężka.” 
 
Dobiega końca wzorowo przeprowadzony remont dworu (wykonawca: Zakład Budowlany Wacława Drogonia z Frysztaka). Wszystkie detale  odnowiono precyzyjnie według wskazań konserwatora zabytków. W domowej kaplicy zostanie odprawione pierwsze po dziesięcioleciach nabożeństwo. Będzie na nie zwoływał  stary dzwon, cudem zachowany w wieżyczce na dachu. Docelowo zostanie tu otwarta izba pamięci rodu Starowieyskich. Do pozostałych pomieszczeń powrócą dzieci –  dwór pełni funkcje Szkoły Podstawowej im bł. Stanisława Starowieyskiego.  Po dawnych właścicielach pozostało niewiele pamiątek: komplet starych drzwi z futrynami, podłogi z desek na pięterku oraz nietypowy, bo pomalowany zieloną farbą olejną, neorokokowy piec w salonie. Teraz trzeba tę farbę usunąć, aby odsłonić oryginalne kafle. Odzyskała swą urodę zacieniona weranda zdobiona misternie wycinanymi w drewnie kroksztynami. 
 
Z werandy rozpościera się widok na okrojony przez reformę rolną w 1944 r. park. Z jego obrzeży znikły zabudowania dawnego folwarku. Pojawiły się nowe, socjalistyczne.
 
Franciszek Starowieyski: „Teraz, kiedy jadę przez Polskę, widzę betonowe bunkry udające domy, betonowe sklepiki, wszystko zda się zalane betonem i asfaltem”. 
 
Parterowy pawilonik mieścił siedzibę banku spółdzielczego. Gdy opustoszał, z inicjatywy wójta – gmina go zakupiła i wyremontowała  z przeznaczeniem  na dom mieszkalny dla repatriantów. Już wiosną zamieszka tu polska rodzina z Kazachstanu, zesłana tam przez NKWD w 1936 r.
 
– Dzięki temu czteroosobowa polska rodzina, po wielu latach, powróci do ojczyzny. Już w najbliższym czasie zamieszka tutaj mama z synem, synową i wnuczkiem – mówi wójt S. Stefański.
F. Starowieyski: „Poniżej domu Bratkówki huczał Wisłok, ostra górska rzeka, która w czasie powodzi rozlewała się na całą dolinę ponad kilometrowej szerokości, Była wielka powódź w 1934 roku, całe pola były zalane. Wisłok szedł szeroki na kilometr. To jedno z moich najdawniejszych wspomnień”.
 
– Wisłok płynie przez 24 gminy, począwszy od Gminy Komańcza do  Gminy Leżajsk, na długości  około 230 km. Nad tą rzeką mieszka ¼ ludności Podkarpacia. Pierwsze zebranie wójtów pod hasłem „Wisłok nas łączy” – odbyło się nad brzegiem Wisłoka oraz w browarze rzemieślniczym w Wojkówce. Drugie spotkanie planujemy w tym roku. Z rzeki możemy wspólnie czerpać wiele korzyści. Razem możemy występować ze wspólnymi inicjatywami– mówi wójt S. Stefański.
 
– Na razie budżet gminy musi wystarczyć?- pytam.
 
– Nie musi i nie wystarcza. Remont dworów w Ustrobnej i Bratkówce kosztował 4,1 mln zł.  Z funduszy europejskich gmina pozyskała  2,6 mln zł. Przydałyby się środki na kolejne prace – wyjaśnia wójt S. Stefański, dodając, iż często można go spotkać w podkarpackich urzędach, gdzie wciąż stara się o nowe dotacje w myśl zasady: „Jak wyrzucą mnie drzwiami, wchodzę oknem”. Tegoroczny budżet  gminy zaplanowano na 52 mln zł, ale uważa, że z dotacjami zamknie się kwotą  około 60 milionów. Z tego inwestycje pochłoną 17 mln zł. – Planujemy wykonać: izbę pamięci w prywatnym dworze w  Łękach Strzyżowskich i pomagać w konserwacji kościołów w Łączkach Jagiellońskich, Odrzykoniu, Ustrobnej, cerkwi w Rzepniku  oraz zamku Kamieniec w Odrzykoniu. 
 
– W ostatnim czasie nieco wzrosła liczba ludności. Dwukrotnie podniosły się ceny działek. Ludzi przyciąga dobra infrastruktura gminy, ciągły rozwój, podnoszenie poziomu życia, walory przyrodnicze oraz pozytywna energia wśród osób mieszkających tutaj – dodaje wójt.
 
Zgodnie z wielowiekową tradycją, zamek Kamieniec w Odrzykoniu  podzielony jest między dwie gminy: Wojaszówkę i Korczynę. Do Wojaszówki należy Zamek Wysoki – wg  podziału z „Zemsty” Aleksandra Fredry.- Jestem więc Cześnikiem – mówi wójt S. Stefański. Gmina ma liczne atrakcje, które mogłyby przyciągnąć turystów. Rzecz w tym, by nie ograniczyli się do najbardziej znanego zabytku. 
 
Franciszek Starowieyski: „Okoliczne wsie Bratkówki, tam w Galicji, były o wiele bardziej cywilizowane [niż Siedliska]. Nędza galicyjska to według mnie czczy wymysł. Wiem, że były regiony straszliwej biedy, ale nie wokół nas. To był bogaty region. Dookoła rozkwitał przemysł. Krosno było jednym z najbogatszych miasteczek w Polsce”.
 
Andrzej Kołder od ponad 20 lat opiekuje się zamkiem. Stworzył także Muzeum Kultury Szlacheckiej w odrestaurowanym przez siebie drewnianym dworze w Kopytowej koło Krosna. Mówi on o dawnych czasach:

– Dwór miał duży wpływ na miejscową społeczność. Rodzina Starowieyskich dobrze żyła z mieszkańcami wsi. Doskonałym przykładem jest działalność dwóch pokoleń księży z tego rodu: bł. Stanisława Kostki oraz Marka Starowieyskich.  Prężnie działała Akcja Katolicka. Mało kto wie, iż z jej oddziałów powstały dzisiejsze Koła Gospodyń Wiejskich. 
 
Andrzej Kołder tak charakteryzuje wójta gminy Wojaszówka: – Sławomir Stefański pochodzi ze znanej rodziny z Ustrobnej. Należy do najmłodszego pokolenia wójtów. Jako włodarz działa z rozmachem i godną podziwu determinacją. Niestrudzenie stara się o pozyskanie dotacji na realizacje kolejnych zadań. Stał się przy tym niestrudzonym społecznikiem. Jest absolwentem m.in. Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Krośnie, gdzie wykładowcy uczą szacunku do historii, zabytków i szeroko pojętej tradycji. On jako mieszkaniec, a przede wszystkim jako wójt – doskonale to rozumie.
 
Cytaty zaczerpnąłem z książki: „Franciszka Starowieyskiego opowieść o końcu świata”, pisała Krystyna Uniechowska, Warszawa 1994.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy