Reklama

Lifestyle

W szpitalu MSWiA w Rzeszowie zaszczepiono pierwszą osobę na COVID19

Aneta Gieroń
Dodano: 27.12.2020
52404_zawadzka
Share
Udostępnij
Lek. med. Jolanta Kluz-Zawadzka, wojewódzki konsultant ds. epidemiologii, była pierwszą osobą na Podkarpaciu, która w niedzielę, kilka minut po godz. 13 zaszczepiła się przeciwko COVID-19 w szpitalu MSWiA w Rzeszowie. Razem z nią szczepionkę wzięło jeszcze 9 innych osób – lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni na co dzień pracujący w rzeszowskiej lecznicy. 
 
–  27 grudnia na Podkarpacie dotarło 525 szczepionek z 10 tys. sztuk, jakie obecnie są w Polsce. Po 75 trafiło do szpitali w Rzeszowie, Przemyślu, Sanoku, Jarosławiu i Łańcucie. Najwięcej, 225 pojechało do Dębicy – wyliczał Michał Mielniczuk, rzecznik prasowy wojewody podkarpackiego.
 
– Jestem szczęśliwa i zaszczycona – powiedziała lek. med. Jolanta Kluz-Zawadzka po przyjęciu szczepionki. – To jest historyczny dzień, bo obecna pandemia przypomina pandemię grypy hiszpanki sprzed 100 lat, na którą w Europie i Ameryce zmarło 100 mln ludzi, a na wszystkich frontach I wojny światowej – 20 mln osób. Tylko w ostatnim stuleciu XX wieku 300 mln osób zmarło na ospę prawdziwą. Dlatego uważam, że największe osiągnięcie ludzkości, jeśli chodzi o zdrowie i różne kataklizmy, to właśnie szczepienia.
 
Jak dodała epidemiolog, nie da się przerwać żadnej epidemii, czy pandemii w sposób naturalny. Możliwe jest to tylko przy przerwaniu transmisji wirusa. Jedyna nadzieja i szansa to powszechne szczepienia. 
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
– Już 3 tys. lat temu na dworze cesarza chińskiego po raz pierwszy szczepiono przeciwko ospie, co było objęte tajemnicą. Materiał zakaźny przygotowywano ze strupów po ospie i wszczepiano w spojówkę oka, albo w ramie. Chroniło to przed śmiercią – mówiła Kluz-Zawadzka. – Obecnie służba zdrowia jest u kresu sił, nie ma kto leczyć chorych, pada gospodarka, ale dostajemy do ręki broń genialną  – możemy przerwać emisję wirusa przez własną odporność. 
 
Osoby, które jako pierwsze w Rzeszowie przyjęły szczepionkę, zostały zaszczepione przez Agnieszkę Przyboś, koordynatorkę zespołu pielęgniarskiego SP ZOZ MSWiA w Rzeszowie. Koordynatorem szczepień w tamtejszym szpitalu został lek. med. Piotr Stawiarski, który przyznał w niedzielę, że to pierwszy dzień bardzo długiej drogi. 
 
– Stoimy przed ogromnym zadaniem logistycznym, bo to szczepienie wymaga zaangażowania wielu osób i agencji rządowych. Wynika to z charakteru szczepionki, gdzie musimy się mieścić w określonym czasie jej wykorzystania. Jednak największym wyzwaniem jest przekonanie wszystkich, żeby się zaszczepili – stwierdził Stawiarski.
 
– Wszyscy, którzy możemy się zaszczepić – a przecież nie mogą tego zrobić osoby ze schorzeniami onkologicznymi, hematologicznymi, czy dzieci do 16. roku życia – szczepiąc się myślimy nie tylko o sobie i swojej wygodzie, ale myślimy o tych ludziach, którzy są od nas zależni, a którzy nie mogą się zaszczepić. Dla nich koronawirus często oznacza wyrok. Pamiętajmy o nich i chrońmy także ich, a tak się stanie, jeśli osiągniemy odporność populacyjną – dodała Jolanta Kluz-Zawadzka.
 
Kilka lat temu Kluz-Zawadzka w wywiadzie dla magazynu VIP Biznes&Styl opowiadała: "W 1348 roku wybuchła w Europie epidemia dżumy, czyli czarnej śmierci. Została zawleczona  przez statek, który wiózł znad Morza Czarnego korzenie i inne towary z Orientu i Jedwabnego Szlaku. Na Morzu Śródziemnym, w porcie Marsylii, miał wymienić załogę i płynąć dalej do Aleksandrii w Afryce. We Francji nikt jednak nie chciał na ten statek się zaciągnąć, gdyż opuściły go szczury. Statek popłynął z tą samą załogą dalej i rozbił się. Ale nie dlatego, że tak mówiły przesądy, tylko dlatego, że marynarze zaczęli chorować na dżumę. Szczury te rozniosły dżumę na całą Francję, a stamtąd na kolejne kraje. Czarna śmierć w ciągu kilkunastu lat spowodowała, że zmarło ok. 75 mln osób. Właściwie ta epidemia była cezurą czasową między średniowieczem a odrodzeniem. Wymarły całe pokolenia, następne  patrzyły już inaczej na świat…
 
By szczepionka Pfizer BioNTech przeciwko COVID-19 była skuteczna, trzeba wziąć dwie dawki w odstępie trzech tygodni. Zanim preparat zostanie podany, pacjent musi wypełnić ankietę składającą się z kilkunastu pytań, gdzie na wszystkie musi odpowiedzieć "nie". Jeśli zdarzy się choć jedna odpowiedź na "tak", zgodę na szczepienie musi wyrazić lekarz. Pacjentowi podawane jest 0,3 ml preparatu, a po wstrzyknięciu przez 15 minut musi pozostać w miejscu, gdzie jest personel medyczny. Pełną odporność nabywa się po 4-6 tygodniach od przyjęcia drugiej dawki szczepionki.   
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy