Reklama

Lifestyle

Kleszcz! jak się bronić przed jego ukąszeniem ?

Z LEK. MED. JANUSZEM KALISZCZAKIEM, specjalistą chorób zakaźnych, specjalistą epidemiologiem, pediatrą, konsultantem wojewódzkim ds. epidemiologii, rozmawia Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 21.08.2014
14206_kaliszczak-fot-tp
Share
Udostępnij
Mam przyjaciół, z których jedni po spacerze w lesie prawie zawsze wracają z kleszczami w skórze, a drudzy – prawie nigdy. Czy to się da wytłumaczyć?
 
Da się wytłumaczyć bardzo prosto. To, co powiem, dotyczy nie tylko kleszczy, ale także innych pajęczaków, komarów i innych insektów. U tych stawonogów występują chemoreceptory, dzięki którym – mówiąc najprościej – ślepy i głuchy kleszcz potrafi rozpoznać swoją ofiarę: zwierzę stałocieplne lub człowieka. Żeby kleszcz mógł się rozmnożyć i samica mogła złożyć jaja, wykluta larwa mogła przejść w postać nimfy, a nimfa w postać dorosłą (imago), za każdym razem musi on napić się ciepłej krwi. Dla kleszcza jest właściwie obojętne, czy jej dostarczycielem będzie wiewiórka, jeż, pies, wilk czy człowiek. Natomiast musi to być osobnik stałocieplny. Widocznie te chemoreceptory są na tyle czułe, że kleszcze potrafią odróżnić osobę bardziej dla nich chemicznie atrakcyjną od nieatrakcyjnej. Jest udowodnione, że kleszcze, komary i inne stawonogi gryzą jedne osoby często, a innych praktycznie się nie czepiają. 
 
Obecności kleszcza na skórze na pewno nie można lekceważyć. Rozumiem, że po każdej wizycie w lesie należy się dokładnie obejrzeć.
 
Nie tylko w lesie. Kleszcz w zasadzie nie bytuje wyżej niż 1,5 metra nad ziemią, a więc to nie musi być wysoki las. Mogą to być jakieś zakrzaczenia, wysoka trawa, łąka czy inne tego typu miejsca. Kleszcz wychodzi na te 1,5 metra i czeka na ofiarę, często nawet dość długo. Osoba czy zwierzę przechodzące tamtędy strąca tego kleszcza, który wpada we włosy, sierść czy ubranie i zaczyna na tej osobie czy zwierzęciu szukać miejsca, gdzie mógłby się wygodnie wbić w skórę. Szuka przy tym miejsc, gdzie skóra jest cienka i dobrze ukrwiona. Są to zgięcia pod kolanami, fałdy na skórze, okolice pośladków i piersi, miejsca pod pachami czy za uchem. Kleszcz wydziela różnego rodzaju substancje, które powodują, że jego ukłucie jest całkowicie bezbolesne. Dlatego zdarza się, że obecność kleszcza w skórze możemy zauważyć dopiero po kilku dniach, gdy zrobi się odczyn miejscowy. Po napiciu się krwi kleszcz odpada, niezależnie od swojej postaci. Larwa bytuje 1–2 dni, nimfa trochę dłużej, najdłużej – nawet do kilkunastu dni – postacie dorosłe. Szacuje się, że nawet połowa osób, które mają choroby odkleszczowe , nie zauważyła obecności kleszcza na swoim ciele, na tyle dyskretnie potrafi się on zachowywać.
 
Co zatem można zrobić, by obronić się przed kleszczami?

Na pewno skończyły się czasy chodzenia po lasach, łąkach i podobnych miejscach w szortach i sandałach. Najlepiej jest zakładać ubranie niekontrastowe, pełne buty, długie rękawy i spodnie oraz nakrycie głowy. Po powrocie z takiej wycieczki należy zdjąć to ubranie i wytrzepać na zewnątrz, na schodach czy tarasie, a także dokładnie się obejrzeć lub podczas kąpieli dokładnie podotykać miejsca, gdzie mógłby się znajdować kleszcz. Ubrania nie należy strzepywać na dywan czy kanapę, bo np. w dywanie kleszcz może siedzieć dość długo, czekając na swoją ofiarę. 
 
A jeżeli znajdziemy kleszcza?

To należy go jak najszybciej usunąć. Im krócej przebywa na skórze, tym mniejsze jest ryzyko, że nam się wbije i przekaże bakcyle chorobowe.
 
Czy możemy wyciągnąć kleszcza sami, w warunkach domowych?
 
Jak najbardziej. Kleszcz daje się usunąć dość łatwo. Do tego potrzebna jest zwykła, prosta pęseta o szerokiej główce, nie tnąca, lecz raczej łapiąca. Kleszcza łapiemy blisko przy skórze; chodzi o to, by odciąć jego przewód pokarmowy od naszej skóry. Złapanie kleszcza w sposób niewłaściwy, np. za tułów, spowoduje, że wtłoczy on do naszej skóry swoją treść pokarmową wraz z drobnoustrojami. Jeżeli złapiemy go, mówiąc kolokwialnie, „przy pysku”, to łatwo możemy go wyciągnąć, wykręcając w dowolną stronę. 
 
Skąd będziemy wiedzieć, że wyciągnęliśmy kleszcza w całości?

Możemy go nie wyciągnąć w całości, ale jeżeli zostaną tylko np. jego żuchwy, to nie grozi to niczym; to jest tylko ciało obce, które później się wydzieli. Problem stwarzają kleszcze, które wgryzły się głęboko, bo bytują na naszej skórze już kilka dni. Takiego kleszcza musi usunąć ktoś, kto się na tym zna. To nie musi być lekarz; ważne, by była to osoba kompetentna. Tu są już potrzebne inne narzędzia: lancet czy gruba igła. Należy pamiętać, że takie miejsce trzeba koniecznie zdezynfekować, ponieważ jeżeli jest to normalna rana, to grozi ona nie tylko chorobami odkleszczowymi, ale także chorobami przeniesionymi przez brudne ręce czy inne zanieczyszczenia, jak tężcem czy czyrakami.
 
Czy możemy chronić się przed kleszczami tak jak chronimy się przed komarami – różnymi maściami, aerozolami itd.?
 
Preparaty, które chronią nas przed komarami, chronią nas także przed kleszczami i wszystkimi innymi tego typu stawonogami. Na pewno więc do odpowiedniego ubioru, o którym mówiliśmy wcześniej, dochodzi używanie tzw. repelentów. Oczywiście, w sposób określony, są bowiem ludzie uczuleni na repelenty, nie wolno też psikać ich małym dzieciom bezpośrednio na skórę. Repelenty na pewno pomagają i można ich używać, trzeba jednak pamiętać, że czas ich działania jest określony (np. od kilkunastu minut do godziny). Ale zawsze jest to jakaś ochrona, szczególnie miejsc odsłoniętych, lub osób, które wiedzą, że gdy pójdą na spacer, to przyniosą więcej kleszczy niż reszta wycieczki razem wzięta. 
 
Czy ukąszenie kleszcza jest równoznaczne z tym, że automatycznie zachorujemy na chorobę odkleszczową?

Nie. To wszystko zależy od tego, jak bardzo w danym regionie populacja kleszczy jest zakażona chorobami odkleszczowymi. To jest bardzo zmienne; są miejsca, gdzie te choroby praktycznie nie występują, ale są też i takie, gdzie prawie 100 proc. kleszczy przenosi boreliozę, odkleszczowe zapalenie mózgu i inne choroby.
 
Jakie objawy powinny nas zaniepokoić, dać sygnał, że może chodzić np. o boreliozę?
 
Na pewno informacja o boreliozie występującej w danym regionie u innych osób. Wtedy ryzyko, że populacja kleszczy w tym miejscu jest endemiczna pod względem tej choroby i że my też możemy ulec zakażeniu, jest duże. Druga sprawa – liczba kleszczy na skórze. Im będzie ich więcej, tym bardziej wzrasta ryzyko, że któryś z nich będzie należał do grupy zakażonych. Kleszcze przekazują swoje bakcyle następnym generacjom. A zatem, jeżeli kleszcz jest zakażony, to jego potomstwo również będzie zakażone czy to boreliozą, czy odkleszczowym zapaleniem mózgu. Niestety, wycinając jakąś populację kleszczy, nie usuwamy wszystkich następnych pokoleń, które też są zakażone.
Są dwa objawy typowe wyłącznie dla boreliozy. Pierwszy to rumień wędrujący (łac. erythema migrans), który może wystąpić najwcześniej po tygodniu od ukąszenia i niekoniecznie w miejscu ukąszenia. Może znajdować się w zupełnie innym, odległym miejscu ciała. On ewoluuje, zmienia swój kształt, lokalizację i rozmiar (może dochodzić nawet do kilkudziesięciu centymetrów). Drugim objawem jest tzw. chłoniak boreliozowy – guzek podskórny w miejscu ukąszenia lub nieodległym. Bardzo często znajduje się on np. na płatkach ucha. To są dwa – i tylko dwa – objawy charakterystyczne wyłącznie dla boreliozy. Wszystkie inne objawy – np. stany gorączkowe, rozbicie, bóle głowy, mięśni i stawów, zaburzenia rytmu serca – są już niecharakterystyczne i mogą występować także w wielu innych chorobach. 
 
Jak wygląda leczenie boreliozy?

Wyłącznie antybiotykami dlatego, że jest to krętkowica (zakażenie krętkami) i tylko antybiotyki są tu skuteczne. Ale nie wszystkie antybiotyki występujące na rynku – ich dobór musi być bardzo precyzyjny. Czas leczenia jest długi, przynajmniej kilkutygodniowy. Później, oczywiście, ma miejsce kontrola i ocena, czy borelioza dała się wyleczyć, czy może przeszła w fazę przewlekłą. 
 
Mówi Pan, że leczenie boreliozy prowadzi się wyłącznie antybiotykami. Tymczasem choćby w Internecie można znaleźć informacje na temat różnych metod alternatywnych, niestosujących farmaceutyków.
 
Jedyną uznaną i oficjalnie dopuszczoną w Polsce metodą leczenia jest leczenie antybiotykami według rekomendacji Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. Tamtych metod, jako nie uznanych oficjalnie, nigdy nie stosowałem, więc nie chcę się na ich temat wypowiadać. Ja w swojej pracy opieram się wyłącznie na rekomendacjach PTEiLChZ.
 
Czy na boreliozę – nawet gdy ją wyleczymy – możemy zapadać kilkakrotnie w ciągu życia?
 
Możemy. Nie mamy naturalnej odporności w stosunku do tych bakterii i – tak jak na inne krętkowice, np. kiłę, bo to jest ta sama rodzina – możemy chorować wiele razy. Nawet w momencie pełnego wyleczenia każdy kolejny kontakt z kleszczem może się zakończyć ponownym zachorowaniem. Jest jeszcze zjawisko tzw. nadkażenia – ma miejsce wtedy, gdy w przypadku delikatnej boreliozy znów ukąszą nas zakażone kleszcze. To tak, jakby ktoś dodał oliwy do ognia – choroba jeszcze bardziej się potęguje. 
 
Czy jest to choroba groźna i czy dla każdego?
 
Choroba jest groźna dlatego, że jest to zakażenie. Wszystko zależy od przebiegu, stopnia ekspozycji na kleszcze i fazy choroby. Im wcześniej jest wykryta borelioza, tym jest łatwiejsza do leczenia. Fazy przewlekłe, późno wykryte, po pewnym czasie – nawet po latach – często pozostawiają jakiś problem w organizmie nawet do końca życia. 
 
Czy istnieje takie zjawisko, jak w przypadku os: że ktoś jest uczulony na ich ukąszenie, które może być nawet groźne dla jego życia?
 
Toksyny, które kleszcze wydzielają w momencie wbijania się w ciało, u części osób wywołują nadmierne reakcje. To widać w miejscu ukąszenia. Niemniej może to nie mieć nic wspólnego z boreliozą. Przebieg boreliozy zależy od stopnia zakażenia, czyli ilości krętków, i rozwoju tej choroby w danym organizmie. Każdy, niestety, choruje inaczej. Choroba jest bardzo chimeryczna, zmienna i nawet osoby spokrewnione będą chorowały inaczej.
 
Zapytałem o to, pamiętając o przypadku znanego aktora Eugeniusza Priwieziencewa, który zmarł właśnie w wyniku boreliozy.
 
Przypadków zgonów w wyniku postępującej boreliozy znaleźlibyśmy więcej. Ten był spektakularny, bo był to warszawski aktor, znany z seriali.
 
Dlaczego jednak zmarł? Czy to wynikało z zaniedbania w leczeniu, zbyt późnego wykrycia?

Nie mam dostępu do akt, więc nie znam szczegółów. Trzeba tu wziąć pod uwagę kilka czynników: stopień zakażenia, własną odporność organizmu w stosunku do bakcyli choroby itd. Zaburzenia odporności organizmu, pierwotne czy wtórne, mają ogromne znaczenie w każdej chorobie zakaźnej. Widzimy to np. w przypadku ospy wietrznej. Jedna osoba ma tylko kilka pryszczy, a druga wygląda tak, jakby ją ktoś postrzelił ze śrutówki. W przypadku boreliozy jest tak samo. Kolejna rzecz to ewentualne leczenie bądź nieleczenie tej choroby. Jej zbagatelizowanie może się skończyć postacią przewlekłą, a nawet ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu.
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy