Reklama

Lifestyle

Soczewki bioanalogiczne – przyszłość w okulistyce

Z prof. dr hab. n. med. Ewą Mrukwą-Kominek z Kliniki Okulistyki Katedry Okulistyki Uniwersyteckiego Centrum Okulistyki i Onkologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, rozmawia Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 09.10.2014
15190_Mrukwa_1
Share
Udostępnij
Jaromir Kwiatkowski: Podczas tegorocznej edycji konferencji okulistycznej „Sokolim Okiem” w Rzeszowie już po raz drugi mieliśmy okazję dotknąć przełomowych wydarzeń w polskiej okulistyce. Przed rokiem gościem specjalnym była prof. Stanisława Gierek-Ciaciura, która wykonała pierwsza operację z użyciem lasera. Podczas tegorocznej edycji mieliśmy okazję słuchać Pani Profesor, która dokonała pierwszego w Polsce wszczepienia soczewki bioanalogicznej. Czy pamięta Pani tego pacjenta?

Prof. Ewa Mrukwa – Kominek: Oczywiście, doskonale pamiętam tego pacjenta. Był to 56-letni mężczyzna, zawodowy kierowca, który czekał w kolejce do operacji zaćmy. Jednak ta operacja nie pozwoliłaby mu w pełni wrócić do zawodu, ponieważ jako kierowca musi on zarówno dobrze widzieć drogę, jak i to, co się dzieje na desce rozdzielczej, a także np. godzinę na swoim zegarku. Generalnie chodzi o widzenie na różne odległości. Był to pacjent zdrowy, który jednak nie przyznał się w domu, że źle widzi, tylko sam wpisał się do operacji. Zgłosił się do nas w momencie, kiedy już bardzo słabo widział.
 
Strach pomyśleć, jakie zagrożenie dla innych użytkowników drogi mógł stanowić taki zawodowy kierowca ze słabym wzrokiem. 
 
Oczywiście, słabo widzący kierowcy stanowią zagrożenie. Dla tego pacjenta korzystne było, że mogliśmy mu w krótkim czasie, w odstępie dwóch tygodni, zoperować oba oczy. Zabieg ten był przeprowadzony w grudniu 2012 r.
 
Podczas konferencji kilkakrotnie padło sformułowanie, że po operacji „pacjent był zadowolony”. Na czym polega zadowolenie pacjenta po operacji zaćmy? 
 
Pacjent, który zgłasza się do takiej operacji, zazwyczaj słabiej widzi i oczekuje, że po operacji widzenie mu się poprawi. Jeżeli przyczyną słabego widzenia jest zaćma, to gdy ją usuniemy, to widzenie się poprawi. Zaćma to zmętnienie soczewki. Soczewka to jeden z ośrodków optycznych, który pozwala na przejście światła do gałki ocznej; do siatkówki, która odbiera wrażenia wzrokowe i kieruje do nerwu wzrokowego, a nerw do „centrum dowodzenia”, czyli do mózgu. Samo usunięcie zaćmy nie musi spowodować poprawy widzenia, jeżeli są już uszkodzone pozostałe odcinki gałki ocznej. Pacjent, któremu poprawiliśmy ostrość wzroku, może być dwojako zadowolony: z tego, że w ogóle widzi lepiej, i z tego, że zabezpieczamy mu widzenie na wszystkie odległości, tak jak to robi nasza naturalna soczewka w młodości.
 
Jak było w przypadku naszego pacjenta?
 
Oprócz tego, że poprawiliśmy mu widzenie do dali, to jeszcze nie było konieczności noszenia przez niego okularów do widzenia bliży. Jako osoba ze starczowzrocznością, przed operacją nosił okulary do czytania; potrzebował szkieł o mocy +2,5 dioptrii. Po zabiegu już ich nie potrzebował. Noszenie okularów często stanowi utrudnienie, nie każdy pacjent potrafi je zaakceptować.
 
A zadowolenie Pani jako przeprowadzającego operację? W tym przypadku możemy powiedzieć, że była to operacja nie tylko udana, ale także pionierska.
 
Bardzo się cieszyłam, że akurat nasz ośrodek i ja osobiście zostałam wybrana do tego typu operacji, ponieważ pozwoliło mi to wprowadzić coś nowego również u nas. Mówiąc „u nas”, mam na myśli zarówno naszą klinikę, jak i Polskę.

Na czym polega przewaga soczewki bioanalogicznej nad jej poprzedniczkami?
 
Na trzech rzeczach. Po pierwsze, materiał jest zbliżony do tego, z którego jest zbudowana nasza naturalna soczewka. Po drugie, kształt. Soczewki standardowe składają się z części optycznej i haptycznej, jest to tzw. centrum i „nóżki”. Soczewka bioanalogiczna jest soczewką dyskową, tak jak nasza naturalna soczewka. Trzecia rzecz – jej funkcja. Ta soczewka posiada tzw. pseudoakomodację, czyli uciskiem ciała rzęskowego potrafi zmienić kształt i tym samym również obraz na siatkówce. Jest to w tym momencie soczewka najbardziej zbliżona do naturalnej.
 
Zaletą tej soczewki jest, z tego co się orientuję, to, że zapewnia jednakowo dobre widzenie do dali, do bliży i w odległościach pośrednich. 
 
To prawda. Jest to soczewka polifokalna. Działa na zasadzie zmiany krzywizny i ograniczenia  dostępu światła przez pracę źrenicy, a więc działa tak jak nasza naturalna soczewka, a tym samym pozwala ustawić ogniska na różną odległość.
 
Jej poprzedniczki nie miały takich możliwości?
 
Nie. Są to soczewki, które dają jedno ognisko, tzn. wyraźne widzenie w jednym miejscu: albo do dali, albo do bliży, albo na odległości pośrednie. Dyskutujemy z pacjentem, co on chce uzyskać. Jeżeli jest pracownikiem biurowym, czyli musi dobrze widzieć do bliży, wtedy tak mu dobieramy jego moc soczewki monofokalnej, jednoogniskowej, żeby widział na tę odległość, która jest mu najbardziej potrzebna. Jeżeli jest kierowcą, wtedy dobieramy mu soczewkę tak, by widział na dal. Natomiast soczewki polifokalne, czyli wieloogniskowe, pozwalają dobrze widzieć we wszystkich odległościach. Podobnie działają soczewki multifokalne, też wieloogniskowe, jednak uniezależnienie od okularów po ich implantacji nie jest pełne.
 
Kto może zostać zakwalifikowany do wszczepienia soczewki bioanalogicznej? Czy są tu jakieś ograniczenia?
 
Są dwa rodzaje pacjentów kwalifikowanych do wszczepienia tej soczewki. Pierwszy to pacjenci ze starczowzrocznością, w przypadku których chcemy uzyskać pełny efekt jej korekcji, czyli dobre widzenie na wszystkie odległości. Są to osoby, które nie mają wysokiej wady wzroku, nie mają innych schorzeń oczu, a chcą się po operacji uniezależnić od okularów. Druga grupa to pacjenci młodzi, którzy mają operowaną zaćmę. 
 
Jak bardzo wszczepienie soczewki bioanalogicznej uniezależnia pacjenta od okularów?
 
To sprawa indywidualna. Są pacjenci, którzy uniezależnią się w 100 proc., ale są i tacy, którzy uniezależnią się w 90-95 proc., a w pozostałych proc. sytuacji będą stosować okulary. Do pełnego funkcjonowania soczewki pacjent przystosowuje się wykonując ćwiczenia akomodacji po zabiegu, zalecane kilka razy. Wiele zależy od tego, jak pacjent zachowuje się po zabiegu: czy ćwiczy tak jak mu każemy, czy jest „leniem”, który w pewnym momencie powie: „aaa, dam sobie spokój, zakładam okulary”.
 
I jeszcze nieśmiertelne pytanie o koszt takich soczewek.
 
Niestety, cena soczewki bioanalogicznej jest wysoka. Negocjujemy ją indywidualnie z producentem, ale jest to soczewka, której cena kilkukrotnie przewyższa cenę soczewki wszczepianej w ramach NFZ. Pierwsze soczewki bioanalogiczne kosztowały 6 tys. zł. Obecnie ta cena jest nieco niższa, ponieważ jest ich więcej. Do tego dochodzi procedura ich wszczepienia, którą również musimy wycenić.
 
Czy soczewka bioanalogiczna to będzie przyszłość okulistyki?
 
Ona już okazała się przyszłością. Już okazało się, że jest skuteczna. Pytanie brzmi: jak długo pacjent będzie funkcjonował tak, jakby miał naturalną soczewkę?
 
Potrzeba jeszcze czasu, żeby to poobserwować?
 
My uważamy, że tak, natomiast Czesi uważają, że absolutnie nie, ponieważ wszczepiają ją już od 9 lat i twierdzą, że to doskonała soczewka.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy