Reklama

Ludzie

Wyróżnij się albo giń. Felieton Krzysztofa Martensa

Krzysztof Martens
Dodano: 07.07.2021
54933_martens
Share
Udostępnij
Polityka jednego dziecka wprowadzona w Chinach w 1977 roku miała ograniczyć gwałtowny przyrost naturalny. Sposób egzekucji tego ograniczenia był typowy dla komunistów. Działy się rzeczy straszne. Na porządku dziennym były sterylizacje kobiet, przymusowe aborcje, zabójstwa dzieci zaraz po urodzeniu – po prostu ludobójstwo. W ciągu trzydziestu lat urodziło się ponad 300 milionów dzieci mniej niż w poprzednim, podobnym okresie. Oczywiście ten zakaz nie dotyczył wyższych urzędników i ludzi zamożnych. 
 
Bogaci rodzice mogli mieć więcej dzieci pod warunkiem zapłaty wysokiej grzywny, zaraz po urodzeniu dziecka. Następnie obowiązywały stałe opłaty za „obsługę” – opiekę medyczną, szkołę. Drastyczne poczynania władz ukształtowały strategie życiowe młodych małżeństw. Skupiły się one na karierze zawodowej. Rosnące koszty utrzymania i ograniczona liczba dostępnych mieszkań skutecznie zniechęcały do posiadania więcej niż jednego dziecka. Mijał czas i rosła ilość osób starszych stanowiących obciążenie dla systemu emerytalnego. Zaczęła Chinom zagrażać „demograficzna bomba zegarowa” – kraj starzał się szybciej niż się bogacił. Pięć lat temu urodziło się 18 milionów dzieci, trzy lata temu – 14.6 miliona, w minionym roku 12 milionów. Odwrócenie tego trendu będzie trudne. Wprowadzane świadczenia finansowe mające zmienić tą sytuację są ciągle niewystarczające. 
 
Chinki przyzwyczaiły się do względnego dobrobytu i nie chcą z niego rezygnować – przede wszystkim chcą być piękne. Polskie powiedzenie – chcesz być piękna to cierp – znajduje zastosowanie w Chinach. Zabiegi  poprawiające urodę były od wieków sposobem na pokazanie zamożności i źródłem prestiżu. Dzisiaj atrakcyjny wygląd niewątpliwie ułatwia karierę. Operacje oczu to najbardziej pożądany zabieg – Azjatki wierzą, że większe oczy dodają subtelności. Drugie miejsce zajmuje wybielanie skóry. Bielidło jest znane od tysiąca lat – biała skóra oznaczała zawsze przynależność do elity nie parającej się pracą fizyczną. Cierpienie dla piękna ma długą tradycję – najbardziej absurdalnym przejawem był zwyczaj krępowania stóp kobiet, aby zahamować ich wzrost. Stopy ulegały stopniowej deformacji osiągając kształt lotosu. Drobne stopy prezentowały się znakomicie w haftowanych bucikach. Wielkim dowodem miłości było pozwolenie mężczyźnie na oglądanie gołej stopy. Chiński seks uprawiały kobiety zazwyczaj mając na nogach buciki. Podsumowując – pół miliona klinik kosmetycznych robi kilkaset milionów zabiegów rocznie. Pracuje w nich ponad 11 milionów ludzi, obroty roczne wynoszą dwadzieścia kilka miliardów dolarów. Imponujące. Z czego wynika takie zapotrzebowanie na poprawianie urody? Wyróżnij się albo giń – szczególnie, jeżeli kobiet jest w kraju prawie siedemset milionów.
 
Lubię nowe i ciekawe zapachy. W Chinach jednak częściej śmierdziało niż pachniało. Dominował smród papierosowy – prawie wszędzie wolno palić, a pali ogromna większość Chińczyków.
 
Bardzo trudna jest sytuacja wszystkich religii w Państwie Środka. Chińscy komuniści znają historię upadku bloku radzieckiego i wiedzą jaką w tym rolę odegrały religie. U siebie, używając bezwzględnych i brutalnych metod modelują religie zgodnie z potrzebami partii. Dotyka to 11 milionów muzułmańskich Ujgurów, 7 milionów tybetańskich buddystów i około 100 milionów chrześcijan. Wszechwładne jest Biuro do Spraw Religijnych. W 2018 roku doprowadziło do porozumienia z Watykanem i uzyskało wpływ na mianowanie biskupów pracujących w Chinach. Pozwala to na skuteczne modelowanie myślenia  katolików w oczekiwanym przez partię kierunku. Nieco gorzej im idzie z niepokornymi protestantami. „Sinizacja” religii postępuje powoli, ale nieuchronnie.
 
W Pekinie dwóch Chińczyków w mojej obecności rozmawiało ze sobą po angielsku. Okazało się, że to nie był gest w moim kierunku – łatwiej jest im porozumieć po angielsku, niż po chińsku. Nie ma jednego języka – są setki dialektów bardzo różniących się od siebie. Dominuje oczywiście mandaryński.
 
Deng Xiaoping był „ojcem” reform, które dopuściły w gospodarce własność prywatną i skierowały Państwo Środka na drogę do dzisiejszej potęgi.
 
Sukcesem okazała się metoda prób i błędów. Należy eksperymentować i być gotowym do wycofania się, gdy koncept okazuje się być chybionym.
 
Stare przysłowie chińskie mówi – „trzeba sforsować rzekę dotykając stopami kamieni”. To znaczy – trzeba reformować gospodarkę małymi krokami „stale sprawdzając stopą dno”. Dzisiaj prezydent Xi Jinping kontynuuje starą strategię poszukując najskuteczniejszego modelu gospodarki.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy