Reklama

Ludzie

Franciszku – uważaj na siebie

Krzysztof Martens
Dodano: 16.12.2013
9631_Francis_Inauguration_fc04
Share
Udostępnij
Papież Franciszek rozpoczął niebezpieczną krucjatę – przeciwko włoskiej mafii. Każdy, kto oglądał doskonały film „Ojciec Chrzestny” z wielkimi rolami Marlona Brando i Al Pacino wie, że mafiosi są z reguły bardzo religijni. W miasteczkach na południu Włoch burmistrz, proboszcz i lokalny szef mafii pozostają zazwyczaj w znakomitej komitywie, wzajemnie się wspierają i mają wspólne interesy. 

I właśnie tą niebezpieczną symbiozę zaczął ostatnio krytykować Franciszek. Ten, kto udaje chrześcijanina, wyrządza wielkie zło Kościołowi – podkreślił papież podczas mszy w Watykanie. Szef mafii myśli – przecież jestem dobroczyńcą, sięgam do kieszeni i daję pieniądze Kościołowi – ale drugą ręką okrada państwo, biednych. Franciszek wezwał wiernych o modlitwę o nawrócenie mafiosów. Wskazał, że to mafia stoi za zmuszaniem ludzi do niewolniczej pracy i prostytucji. 
 
Z głębi trzewi mafijnej bestii wydobył się wściekły warkot.
 
Papież nie ograniczył się tylko do retoryki. Rozpoczynająca się reforma finansów Watykanu naruszy interesy gangsterów w białych kołnierzykach wywodzących się z Ndranghety – jednej z potężnych włoskich mafii, której roczne dochody szacuje się na ponad 60 miliardów dolarów. Bank Watykański zwany jak na ironię Instytutem Dzieł Religijnych od wielu lat służył mafii do prania brudnych pieniędzy. Dlaczego był taki atrakcyjny? Korzystanie z jego usług było o tyle wygodne, że watykańska instytucja nie była objęta żadnym nadzorem finansowym ani prokuratorskim. Klient banku posiadał legitymację kredytową z zakodowanym numerem, bez nazwiska i fotografii. Po otwarciu konta mógł w każdym momencie przekazywać pieniądze do dowolnego banku zagranicznego. Trudno się dziwić, że Instytut był uważany za idealne miejsce do przeprowadzania dziwnych interesów. Dzisiaj papież swoimi decyzjami demontuje ten chory układ. W związku z budzącymi wątpliwości transakcjami zamknięto w Banku Watykańskim między innymi konta Syrii, Iranu, Iraku, Jemenu czy Wietnamu. 
 
Warkot wydobywa się z wielu gardeł.
 
Jawność, przejrzystość i żelazne procedury zabijają wszystkie próby nielegalnych operacji finansowych. Attilio Nicora został szefem specjalnego zespołu, który ma do końca roku wprowadzić w banku wszystkie zasady, dzięki którym Watykan będzie mógł być wpisany na listę krajów stosujących normy zapobiegające praniu brudnych pieniędzy. 
 
Wściekły warkot narasta.
 
Czy fatalna opinia o Instytucie Dzieł Religijnych nie jest zbyt krzywdząca? Bank Watykański schował w swojej szafie wiele „trupów”. Boży bankierzy mają sporo na sumieniu, a ich losy przypominają dzieje bohaterów najbardziej drastycznych thrillerów. Zagadkowa jest śmierć 33-dniowego papieża Pawła I, którego znaleziono martwego w swoim łóżku. Po jego śmierci wielu ekspertów twierdziło, że Jan Paweł I został otruty przez kierownictwo banku. 
 
Oficjalny bankier Stolicy Apostolskiej Michel Sindono popełnił „ samobójstwo” w więziennej celi – zmarł po wypiciu kawy. Inny boży bankier, Roberto Calvi, został znaleziony powieszony pod mostem Blackfriars w Londynie. Tego samego dnia jego była sekretarka, wypadła przez okno i zginęła na miejscu. 
 
Zwierzchnikiem Instytutu Dzieł Religijnych był dłuższy czas arcybiskup Paul Marcinkus, który mimo wielu kontrowersji, sporo lat pozostawał na tym stanowisku. Zasłynął on jako autor cynicznego stwierdzenia, że Kościołem nie można zarządzać za pomocą zdrowasiek.
 
Nie chcę czytelników epatować opisywaniem innych afer, ale smutne jest to, że Bank Watykański pojawiał się we wszystkich włoskich skandalach finansowych ostatnich 20 lat. 
 
Obawy o życie papieża Franciszka pojawiły się po wypowiedzi słynnego prokuratora Nicola Gratteri. Na pytanie, czy papieżowi, ze względu na jego bezkompromisowy kurs w kwestiach przejrzystości finansów grozi coś ze strony mafii, odpowiedział : "Nie wiem, czy zorganizowana przestępczość jest w stanie coś zrobić, ale jestem pewien, że to jest rozważane. Zagrożenie jest możliwe".

Głuchy warkot nie milknie nawet przez chwilę. W związku z tym mam do papieża prywatną prośbę. Franciszku nie lekceważ swojej ochrony osobistej – troszkę się o Ciebie boję.
 
Krzysztof Martens / fot. T. Poźniak
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy