Reklama

Ludzie

Nasza wojna z planetą Ziemia. Felieton Krzysztofa Martensa

Krzysztof Martens
Dodano: 07.01.2020
48901_martens
Share
Udostępnij
Od ponad stu lat tempo, w którym kształtujemy Ziemię zgodnie z naszymi potrzebami, jest oszałamiające. Drapieżny rozwój gospodarczy sprawił, że miliardy ludzi nie znają głodu, żyją wygodniej i dostatniej. Od wielu dekad rośnie produkcja, konsumpcja i zużycie energii. W czasie mojego życie spaliliśmy 85 proc. wszystkich paliw kopalnianych pozyskanych w historii świata. Korzystaliśmy pełnymi garściami z zasobów naszej planety, w zamian produkując góry śmieci, plastiku, toksycznych odpadów i miliardy ton gazów cieplarnianych. W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat produkcja rolna się potroiła, światowa gospodarka wzrosła czterokrotnie, a wymiana handlowa dziesięciokrotnie. Liczba ludności na Ziemi się podwoiła i wszyscy chcą coraz lepiej żyć.
 
Zaczyna też do nas docierać, że zasoby nie są nieskończone i zaczynają się wyczerpywać. Jest to jednak wiedza niechciana. Bilans energetyczny Ziemi został dramatycznie zakłócony i nasza planeta po prostu sobie z tym nie radzi. Ekstremalne zjawiska klimatyczne są rozpaczliwą reakcją na fatalną sytuację, w jaką wpędziliśmy Ziemię, a wraz z nią ludzkość i inne gatunki – spychając naturę na margines. Przygotowując się do podjęcie tego tematu w serii felietonów, zebrałem mnóstwo informacji, które obrazują skalę problemu. Suma tych obserwacji sprawia, że czuję się wściekły i bezsilny. Rośnie we mnie obawa, że nawet jeżeli nie jest za późno na skuteczne przeciwdziałania, to jeśli daleko idące decyzje, nie zostaną wkrótce podjęte z pełną determinacją, punkt krytyczny zostanie przekroczony.
 
Proponuję przegląd konsekwencji działań człowieka na Ziemi z lotu ptaka. 
 
Na Grenlandii lodowce skróciły się o 5 kilometrów. Zwiększa się ilość lodu trafiająca do oceanu. Wzrasta ilość jezior, które tworzą się na i pod powierzchnią lodowców. Nieuchronnie czeka załamanie część lodowców Antarktydy. Zagrożona jest pokrywa lodowa na oceanie Arktycznym. Jej znikanie rozregulowuje klimat na półkuli północnej, co bezpośrednio dotyczy nas. Ocieplenie klimatu prowadzi do topnienia pokrywy lodowej w Arktyce, co powoduje, że odsłania się ciemna powierzchnia oceanu, która zamiast odbijać promienie słońca, zaczyna je pochłaniać, co przyspiesza wzrost temperatury atmosfery. Oczywiście ten proces zmierza do podniesienia poziomu mórz i oceanów, a tym samym do zagrożenia egzystencji milionów ludzi.
 
Systematyczna redukcja tlenu w oceanach stanowi coraz większe zagrożenie. Niedługo w wodzie będzie pływać więcej plastiku, niż żywych organizmów. Wyspa śmieci na Pacyfiku jest pięć razy większa niż powierzchnia Polski. Istnieją miejsca, gdzie stężenie plastiku w wodzie jest 10 tysięcy razy większe niż przeciętnie. Trudno się dziwić, że miliony stworzeń wodnych umierają z żołądkami wypełnionymi plastikiem. Niszczeją tropikalne rafy koralowe. Wraz z nimi znika bioróżnorodność oceanów.
 
Lasy Amazonii – zielone płuca świata, płoną podpalone przez człowieka. Decyzję podjął prezydent Brazylii znany z lekceważącego traktowania środowiska naturalnego. Dla niego liczą się tylko efekty ekonomiczne. 
 
W USA, które odpowiadają za 30 proc. emisji gazów cieplarnianych, prezydentem jest człowiek, który „nie wierzy” w ocieplenie klimatu i w związku z tym palcem nie kiwnie, aby katastrofie zapobiec. Biznesmen Trump „nie wierzy”, ponieważ jest to w interesie wielkiego przemysłu.

Pożary na niespotykaną skalę szaleją w Australii. W 2019 roku zginęło w ogniu ponad pół miliarda zwierząt. 

W Rosji 3-5 proc. śmieci idzie do recyklingu. Reszta -miliony ton odpadów jest po prostu spalanych. Płonie Syberia, w minionym roku spłonęło 6 milionów hektarów lasów. Nikt ich nie gasi, brakuje środków. Temperatura rośnie, zaczyna topnieć „wieczna” zmarzlina. W efekcie do atmosfery mogą się uwolnić się zgromadzone pod nią gazy cieplarniane – dwutlenek węgla i ogromne bąble metanu – co da efekt kuli śnieżnej.  Na czym on polega? Ocieplenie klimatu jest procesem, który stopniowo postępuje. Im bardziej będzie zaawansowany, tym trudniej będzie go zatrzymać.
 
Arktyka pozbawiona lodu będzie pochłaniać więcej energii. Palące się lasy, zamiast dostarczać tlenu, będą go zużywać. Poziom mórz i oceanów będzie się nieuchronnie podnosił. Eksperci twierdzą, że po uwolnieniu przez zmarzlinę ogromnych bąbli metanu, możemy stracić jakąkolwiek kontrolę nad zjawiskami klimatycznymi. Kaskada punktów krytycznych sprawi, że dla naszych dzieci i wnuków, to będzie świat zupełnie inny. Będzie tak samo jak dzisiaj – huragany, trąby powietrzne, powodzie, susze, gigantyczne pożary, śnieżyce, odpady, śmieci, smog, oceany pełne plastiku, kłopoty z wodą do picia. TYLKO BARDZIEJ – DUŻO BARDZIEJ. Pamiętacie apokaliptyczny film akcji „Mad Max”? Jeżeli nie, po jego oglądnięciu, zadacie sobie pytanie: Czy nasze dzieci mają prawo do niekatastroficznego jutra. Na razie – globalnie – jesteśmy na pasywnej ścieżce „przeczekania problemu”. 
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy