Reklama

Ludzie

Nie żyje Krystyna Rados. Legenda Bieszczadów

Aneta Gieroń
Dodano: 18.04.2021
53261_szwejkowo
Share
Udostępnij
Nie żyje Krystyna Rados, gospodyni RADOSnego Szwejkowa w Łupkowie, córka słynnego Zdzisława Radosa – króla gór, znanego artysty bieszczadzkiego, który z Bieszczadami związany był od lat 60. XX wieku. Miłością do połonin zaraził też Krystynę, która przez lata gazdowała w Kolibie – schronisku Politechniki Warszawskiej pod przełęczą Przysłup Caryński, a przez ostatnich 20 lat prowadziła RADOSne Szwejkowo w Łupkowie. Informację o jej śmierci podał oficjalny profil jej schroniska na Facebooku.

Kto pamięta starą „Kolibę, nie może nie pamiętać Krychy Rados, dawnej gospodyni „Koliby” i tamtej atmosfery, prawdziwego schroniska, gwarnego ludźmi w różnym wieku, z różnych stron, nie ważne; biednych czy bogatych, ale przy jednym stole skupionych.
 
Kiedy przyjechała w Bieszczady w 1975 roku, była piękną, 25-letnią dziewczyną z Milanówka. Ojciec, słynny Zdzisław Rados, poznał ją z gospodarzami schronisk, GOPR-owcami, towarzystwem biwakującym na Caryńskiem. Wtedy też Krystyna zrozumiała, że turystyka, to jest to co chce robić, w dodatku w miejscu, w którym czuje się wolna i otoczona ludźmi, z którymi znalazła wspólny język. Gdy więc nadarzyła się okazja poprowadzenia schroniska Politechniki Warszawskiej „Szczerbanówka” w Maniowie, Krystyna nawet przez sekundę się nie wahała. I choć warunki tam był spartańskie, a chata z dala od ludzi i popularnych szlaków turystycznych, była zachwycona. Do Milanówka wróciła tylko po córkę i już na stałe osiadła w Bieszczadach. 
 
Po „Szczerbanówce” rozpoczął się dla niej kilkunastoletni, bardzo szczęśliwy epizod w schronisku „Koliba” Politechniki Warszawskiej, którego w latach 80.  i 90. XX wieku była szefową, a do którego trafiła po tym, jak warszawska uczelnia zlikwidowała chatę na „Szczerbanówce”. Tam też nauczyła się prawdziwej turystyki. To była miejscówka w samym sercu gór, z dużą liczbą turystów, prawdziwy żywioł organizacyjno – logistyczno – towarzyski.
 
Turyści pokochali też jej Szwejkowo na pograniczu Beskidu Niskiego i Bieszczadów, gdzie na stałe przeniosła się kilkanaście lat temu. Zieleń dookoła, cisza, jaką trudno znaleźć w Bieszczadach i piękne, pagórkowate widoki. Idealne miejsce dla entuzjastów nart biegowych zimą i pasjonatów spacerów oraz jazdy rowerowej latem. Świetne miejsce wypadowe w Bieszczady Wysokie, na Słowację i Węgry, sam zaś Łupków leży tuż przy granicy ze Słowacją.
 
Krysia Rados od zawsze zakochana była w ludziach, a oni w niej. Większego bzika miała tylko na punkcie Bieszczadów i to prawie od 5 dekad. Wystarczyło ją usadzić na Połoninie Wetlińskiej, skąd widok na całe Bieszczady i już nic więcej do szczęścia jej nie trzeba było…
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy