Reklama

Ludzie

Opowieść o Marii Konopnickiej. Wieszczka i bezbożnica

Antoni Adamski
Dodano: 29.12.2021
62643_konopnicka
Share
Udostępnij
Po dwudziestu latach nieustannych podróży po Europie Maria Konopnicka zapragnęła spokoju i stabilizacji. „Zawsze marzyłam – pisze do Elizy Orzeszkowej – żeby mieć choćby jedno swoje drzewo…i tyle ziemi, ile  ono korzeniami obejmie”. 
 
Poetka marzyła o niewielkim kawałku ziemi: „żeby tam były drzewa duże tak, aby się ogród dał zrobić z całego gruntu. Tam bym sobie wystawiła malusi domek o dwóch izbach, kuchni i schowanku; byłoby pełno kwiatów, trochę owoców, trochę jarzyn”. Poetka nie ukrywała, iż chce się odizolować od rodziny i jej spraw. Te zaś wracały do niej ze zdwojoną siłą. Wierzyciele jej męża Jarosława zaczęli przyjeżdżać do Żarnowca i upominać się o niespłacone mężowskie  długi. Poetka do końca życia nie rozwiodła się, starała się nawet pomagać niezaradnemu małżonkowi, którego usuwano z kolejnych, zadłużonych przez niego majątków. Ten zaś wysunął propozycję: przyjedzie i zamieszka razem z nią, jeżeli nie dostanie odpowiedniej kwoty. Konopnicka czym prędzej zapłaciła i oboje nie spotkali się więcej.

Maria Konopnicka w Żarnowcu

Do Żarnowca poetka nie trafiła przypadkiem. Panie z komitetu przygotowujące jubileusz artystki odwiedziły 36 miejscowości. Wybrały i zakupiły od Jadwigi Biechońskiej dwór o patriotycznych tradycjach, którego korzenie sięgały XVIII stulecia. Otoczony prawie czterohektarowym parkiem, z werandą i piętrową nadbudówką oraz drewnianym gankiem, prezentował się skromnie. Rozciągały się z niego malownicze widoki na ruiny zamku Kamienieckich w Odrzykoniu, na górę Cergową, Przełęcz Dukielską i miasteczko Zręcin, gdzie na miejscowym cmentarzu spoczął Ignacy Łukasiewicz. 
 
8 września 1903 r. Maria Konopnicka wraz z nieodłączną przyjaciółką Maria Dulębianką  przyjechały na dworzec kolejowy w Jedliczu. Była słoneczna wczesnojesienna pogoda. Za czekającym na gości powozem stało mnóstwo bryczek i chłopskich wozów „półkoszków”. Wokół dwudziestokonna banderia w strojach krakowskich, dziewczyny w strojach ludowych i kwiatach oraz transparent z napisem: „Jeden w jeden witamy serdecznie, jak nas tylko stać”. Po przyjeździe na końcu dworkowej alei zawieszono drugi transparent: „Witaj pieśniarko”. Przyjezdne panie podejmował chlebem i solą kowal Turek i kmieć Adamik. Chleb był olbrzymi jak koło u wozu, zaś na nim orzeł zrobiony z soli wielickiej. Turek zaczął przemowę do Konopnickiej:
 
-Pani nasza, orędowniczko nasza…
Adamik mu przerwał:
– Uważajcie kumie, boście w pacierz wleźli… Konopnicka ubrana na czarno, otoczona kołem pań ze Lwowa słuchała z życzliwością słów powitania. 
 
Wkrótce będzie słuchała więcej przemów, gdyż szykował się jubileusz „od ziemi aż do nieba”. Na 25-lecie twórczości poetka szykowała nową garderobę: „co do ubrań, to z materii kupionej przed czterema czy pięcioma laty, w Nicei jeszcze, kazałam sobie zrobić suknię we Florencji, a drugą wełnianą, szarą, wizytową. Więc może starczy” – pisała. Z trudem dało się tę garderobę ocalić w zgiełku i ścisku. W Krakowie uroczystość zorganizowano w gmachu „Sokoła”. Rozprowadzono 1600 biletów, podczas gdy sala mogła pomieścić dwa razy mniej osób. „Przed gmachem powstało takie piekło, że na gwałt telefonicznie wezwano straż ogniową…Tłumy wciąż napływały, niektórzy gwałtem wciskali się do wnętrza”. Piski duszonych osób, histeryczny krzyk kobiecy, trzask usuwającej się spod nóg przepełnionej estrady… Omal nie doszło do paniki. Jubilatce z trudem utorowano drogę: dosłownie wniesiono ją do środka na rękach. 
 
W dwa tygodnie później do Lwowa dojechała pierwszą klasą. (Zwykle dla oszczędności korzystała z klasy trzeciej.) Droga z pociągu do budynku kolejowego usłana była kwiatami. Uroczystości jubileuszowe we Lwowie przebiegły spokojniej, choć przemówienia, bankiety i spotkana bardzo zmęczyły poetkę.
 
 
Paweł Bukowski. Fot. Tadeusz Poźniak
 
Po powrocie do Żarnowca i po zasłużonym odpoczynku obie panie urządziły się w ośmiopokojowym domu i zaczęły zwiedzać okolicę. Mając własną bryczkę, pożyczały konie od wójta. Wielką sensację robiły wycieczki welocypedem (dawna nazwa roweru), którego miejscowi chłopi dotąd nie widzieli. Pełna życzliwości i współczucia dla ludzkiej nędzy poetka przyjmowała dziesiątki interesantów. Często chodziło o pomoc materialną lub o lekarstwo w nagłej potrzebie. Nierzadko jednak w jej listach odczuwa się zniecierpliwienie: „Lud tutejszy  tak przywykł do procesów, że ciągle przychodzą chłopi na porady prawne. W ogóle tysiące wymagań, próśb, żądań. Chcą nawet, żeby im dzieci uczyć. Ładnie bym wyglądała.” 
 
Lekcje czytania, pisania oraz zajęć plastycznych zaczęła wiejskim dzieciom dawać Maria Dulębianka. Wraz z uczniami lepiła modele zamku wawelskiego oraz innych zabytkowych budowli, ucząc ich przy okazji historii Polski. Wśród okolicznej młodzieży znalazło się ponad dwadzieścia osób, którym Maria Konopnicka  pomagała w przygotowaniu się do egzaminów na studia lub do nauki rzemiosła. Dzięki pomocy Dulębianki najstarszy chłopiec z wielodzietnej rodziny Turków rozpoczął naukę w szkole snycerskiej w Zakopanem. Jego młodszy brat kontynuował naukę we Lwowie, zaś trzeci – został stolarzem. 
 
Z tą otwartością na ludzkie potrzeby kontrastuje fakt, iż to właśnie poetka złożyła w krośnieńskim sądzie najwięcej skarg na dokonywane przez sąsiadów  kradzieże. Obie panie próbowały im zapobiec, przebierając się nocą w białe prześcieradła i udając duchy straszące wokół dworu. Cierpliwość Konopnickiej często wystawiana była na próbę – nawet w niedzielę. „Wczoraj gospodarz z Dobieszyna (wieś za rzeką) zbudził mnie o 7 i pół rano kołataniem – pisała w liście do syna Jana. – Zrywam się, bo służącej nie ma i boso, w szlafroku, lecę otwierać, myśląc, że kto zachorował. A ów dobieszyniak: „Niech będzie pochwalony! Przyszedłem też przy tej świętej niedzieli pogadać o polityce z wielmożną panią, bo ja chłop mały, ale się tym trudnię, co w świecie jest. Czytać ta i nie czytam, bo nie umiem, to tu przyszedłem pogadać…” No to wzięłam pantofle i tak nie umyta, nie ubrana, na czczo siedziałam do jedenastej, a on rozprawiał i pytał”. Rzecz charakterystyczna: to najście traktuje Konopnicka nie tylko z humorem. Także z poczuciem misji, gdyż chodzi o kształcenie niepiśmiennego ludu – choćby tylko poprzez rozmowę.
 
Z czasem dwór – dar narodu okazał się dla obdarowanej klatką: zimny, trudny do ogrzania i utrzymania: „tutaj dość smutno w tym pustym domu. Dobrze tu wiosną i latem, ale już długie wieczory nazbyt są głuche i smutne…” Majątek nie przynosił dochodów. Do wydzierżawienia był tylko sad. Poetka zaczęła myśleć jak zyskać dodatkowe fundusze, szukając w parku ropy naftowej (!) Okazało się to nierealne. Przytłaczały ją codzienne kłopoty: „Służącej nie ma, stróża nie ma, stodoła rozwalona, oto obraz mojego Oblęgorka”- skarżyła się synowi. Z  Żarnowca wszędzie było daleko: zarówno do Lwowa jak i do Krakowa. Dojazd kosztował. Tradycyjnie podróżowała trzecią klasą. Tylko na swój jubileusz kupiła bilet pierwszej klasy – pieniądze otrzymała ze składek komitetu organizacyjnego. Jednak szybko powróciła do nieustannych podróży: do Lwowa, Monachium, Paryża, Rzymu. 
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
– W Żarnowcu Maria Konopnicka mieszkała od 1903 r do 1910. Na miejscu przebywała jednak -głównie w miesiącach wiosenno-letnich – znacznie krócej: nie siedem, lecz w sumie ze cztery lata – opowiada Paweł Bukowski, dyrektor Muzeum Daru Narodowego, oprowadzając po ekspozycjach w dworze. 
 
Jego duma to unikatowa kolekcja pamiątek jubileuszowych licząca ponad 300 obiektów. Dwa wspaniałe wieńce laurowe wykonane zostały ze srebra. Widać na nich rękę pierwszorzędnego jubilera. Jeden nosi napis: „Kochamy Cię we Lwowie”. Obok inna pamiątka wyrób – kosztowne złote pióro z wygrawerowaną dedykacją. W gablotach wyeksponowano skierowane do poetki adresy hołdownicze nadesłane z dziesięciu krajów świata, luksusowe edycje prac naukowych (np. „Historia Uniwersytetu Jagiellońskiego”), telegramy, artystyczne oprawy książek z secesyjnymi ozdobami, z monogramami MK wykonanymi z w  granatów lub kości słoniowej. Szczególne znaczenie ma album od „dziatwy polskiej” z Warszawy. Zawiera ona czterdzieści cztery ozdobne karty oraz 658. podpisów dzieci. Wśród nich sygnatury wnuków poetki oraz Adasia Żeromskiego syna słynnego pisarza, który uznał Konopnicką za „wieszcza swojego pokolenia”.

Pierwsze wykonanie "Roty"

Żarnowiec stał się miejscem symbolicznym. To tutaj na wiosnę 1908 r. powstała „Rota”, pierwotnie napisana jako protest przeciwko akcji wywłaszczeniowej prowadzonej w zaborze pruskim. Po raz pierwszy została wykonana publicznie 15 lipca 1910 w czasie uroczystości odsłonięcia Pomnika Grunwaldzkiego w Krakowie. W roku 1926  pretendowała do roli hymnu narodowego. W międzywojniu stała się hymnem Litwy Środkowej. Siedmiu kompozytorów napisało do niej muzykę. Najbardziej popularna jest ta autorstwa Feliksa Nowowiejskiego. „Rota” doczekała się stu przeróbek, w tym nawet na pieśń kościelną: „Nie rzucim Chryste świątyń Twych” (autorstwa ks. Aleksandra Piotrowskiego). 
 
Swą rolę wieszcza Konopnicka podkreślała zawieszeniem we wnętrzach dworku godła narodowego. Zobaczymy go już w sieni – naprzeciw głównego wejścia oraz nad biurkiem w jej gabinecie. Poniżej – portret Adama Mickiewicza. Jego niewielka figurka stoi na biurku. Wisząca na bocznej ścianie płaskorzeźba pokazuje znakomite dzieło Antoniego Kurzawy „Mickiewicz budzący geniusza poezji”. Zgłoszona na konkurs na pomnik wieszcza w Krakowie w 1889 r. rzeźba nie została przez jury nagrodzona. Sam twórca, który kilka lat później zmarł w przytułku, stał się symbolem losu niedocenionego artysty. Poetka również miała dystans do roli wieszczki, którą narzuciło jej społeczeństwo. A raczej jego część, gdyż stronnicy opcji narodowo-katolickiej określali ją pogardliwie jako „wieszczkę poganizmu”. A wszystko dlatego, że w debiutanckiej sztuce teatralnej za temat obrała sobie żyjącą w V wieku Hypatię. Była to aleksandryjska filozofka neoplatońska i  matematyczka, zwolenniczka tolerancji i wolności sumienia. Została zgładzona na rozkaz biskupa Cyryla, który oskarżył ją o pogaństwo i czary. 
 
Konopnicka zmarła 8 października 1910 roku we Lwowie. Uroczystości pogrzebowe miały charakter oficjalny. Zorganizowane zostały przez Radę Miasta Lwowa. Msza święta odbyła się w kościele oo. Bernardynów, którą odprawił ks. Norbert Golichowski. Arcybiskup Józef Bilczewski (wbrew wcześniejszym zapowiedziom) zabronił biskupom lwowskim udziału w pogrzebie, nazywając poetkę „rozwydrzoną bezbożnicą”. Nie przeszkodziło to pięćdziesięciotysięcznym tłumom w  udziale w uroczystościach żałobnych. Jak zapowiedział w mowie pogrzebowej Jan Kasprowicz, grób na Cmentarzu Łyczakowskim miał mieć charakter tymczasowy. Jej ciało planowano umieścić w Mauzoleum Narodowym na krakowskiej Skałce. Do przenosin nigdy nie doszło. Za to grób Konopnickiej jest obowiązkowym punktem programu zwiedzania lwowskiej nekropolii.
 
A jak patrzymy na poetkę dzisiaj? Dyrektor Bukowski pokazuje mi wydaną w 2010 r. we Włoszech książkę „Poeci Rzymu”. Zawiera ona wiersze 70 poetów o Wiecznym Mieście. Wśród – nich po Byronie i Puszkinie – figuruje jedyna Polka: Maria Konopnicka.
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Z okazji obchodów Roku Marii Konopnickiej zaplanowano: konferencje naukowe (z udziałem najwybitniejszych badaczy twórczości poetki i pisarki z kilkunastu polskich i zagranicznych ośrodków uniwersyteckich), trzy wystawy czasowe („Maria Konopnicka jako tłumacz literatury europejskiej”,  „Maria Konopnicka – życie, dzieło i duch”, „Dary Jubileuszowe Marii Konopnickiej”), koncerty, widowisko teatralne oparte na nieznanym dramacie Marii Konopnickiej z 1907 r. pt. „Prometeusz i Syzyf” oraz publikacje wydawnictw i wykonanie pamiątek okolicznościowych. Odbędą się również obchody Roku Konopnickiej w USA zorganizowane przez Związek Klubów Polskich w Chicago przy współpracy Muzeum w Żarnowcu. W programie zaplanowano dla szkół polonijnych: lekcje, konkurs recytatorski, słuchowiska ze znanymi aktorkami oraz wirtualne zwiedzanie Muzeum z dyrektorem Pawłem Bukowskim poprzez bezpośrednią transmisję z Żarnowca do Chicago. 
 
Pisząc tekst korzystałem z publikacji:
-Maria Szypowska, Konopnicka jakiej nie znamy, Szczecin 1985
-Wiesława Grochola, Niełatwo być Konopnicką,  Warszawa 1988
-Lena Magnone, Maria Konopnicka. Lustra i symptomy, Gdańsk 2011
-Iwona Kienzler, Maria Konopnicka, Rozwydrzona bezbożnica, Warszawa 2014
-Krzysztof Tomasik, Homo biografie, Warszawa 2014

 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy