Reklama

Ludzie

Jan Szczepanik – zapomniany wynalazca z Podkarpacia

Antoni Adamski
Dodano: 27.09.2022
67544_szczep
Share
Udostępnij
Przełom XIX/XX wieku to epoka wielkich wynalazców na czele z Edisonem, Bellem i Teslą.  Do listy tej należałoby dopisać nazwisko Jana Szczepanika z Podkarpacia – autora ponad 50 wynalazków, właściciela 92 patentów, prekursora telewizji, fotografii kolorowej i kolorowego filmu, techniki 3D, a także startujących pionowo samolotów oraz  helikopterów. 
 
Nazwisko Szczepanika figuruje w najważniejszych światowych encyklopediach i opracowaniach z dziedziny historii techniki. Kompletnie zapomniany w kraju, dopiero w ostatnim dziesięcioleciu doczekał się przypomnienia. W tym roku przypada 150. rocznica urodzin wynalazcy, którego pomysły i realizacje zyskały miano genialnych. Jego postać przypomniała wystawa zorganizowana przez Muzeum Rzemiosła w Krośnie.
 
Jan Szczepanik (1872–1926) urodził się w Rudnikach koło Mościsk. Przyszedł na świat w budynku dworca kolejowego, w mieszkaniu brata matki, który był zawiadowcą stacji w Mościskach – jako nieślubny syn lwowskiego lekarza i wyrobnicy z podkrośnieńskiej wioski Zręcin. Tutaj oraz w Krośnie chłopiec spędził pierwsze lata życia – wcześnie osierocony, wychowywany był przez wujostwo Salomeę i Wawrzyńca Gradowiczów. Jan Szczepanik uczęszczał do szkoły powszechnej w Krośnie, a następnie do gimnazjum klasycznego w Jaśle. Zagrożony był powtarzaniem czwartej klasy: z greki groziła mu ocena niedostateczna na świadectwie. Co gorsza, zyskał antypatię nauczyciela przyrody. Nie mógł wybaczyć on uczniowi, iż rozwiązywał zadania z fizyki szybciej od niego. W końcu doszło do ugody: w zamian za dostateczną ocenę z greki na koniec roku Szczepanik miał opuścić szkołę. Brak świadectwa ukończenia gimnazjum klasycznego zamykało mu drogę na studia. Przyszły wynalazca pozostał przez całe życie samoukiem. Nigdy nie uzyskał wykształcenia politechnicznego. Nie uczęszczał też do żadnej innej szkoły wyższej. 
 
Po zakończeniu nauki rozpoczął pracę w magazynie fotograficznym w Krakowie. Jego właściciel Ludwik Kleinberg, wywodzący się z rodziny lwowskich bankierów, stał się jego mecenasem:  finansował wynalazki oraz opłaty patentowe Szczepanika. Przyszły wynalazca trudnił się również  pracą nauczycielską w szkołach gminnych w okolicach Krosna. W Potoku i Lubatówce uczył śpiewu, w Korczynie – fizyki. Miał opinię dobrego wykładowcy, choć czasami na lekcjach „nieobecnego”.  Obmyślał już wtedy wynalazki, które miały mu przynieść międzynarodową sławę. W roku 1897 w wieku 25 lat zgłosił w Brytyjskim Urzędzie Patentowym (a rok później – w amerykańskim) pomysł „telektroskopu” zwanego w kraju „dalekowidzem”, czyli „aparatu do reprodukowania obrazów na odległość za pomocą elektryczności”.  Obraz miał być rozkładany na punkty elementarne, ponownie łączony w oku odbiorcy, a w dodatku  przesyłany w naturalnych barwach wraz z dźwiękiem. Na tej zasadzie funkcjonuje współczesna telewizja. W setną rocznicę urodzin wynalazcy w 1972 r. TVP zrealizowała widowisko „Telektroskop” oparte na noweli Marka Twaina – późniejszego przyjaciela Szczepanika, zafascynowanego jego wynalazkami.
 
W kolejnych latach skonstruował  także aparat fotograficzny, kamerę i projektor do  zdjęć barwnych. W cztery lata po powstaniu filmu pracował nad filmem kolorowym, a później – dźwiękowym. Roman Zawiliński, korespondent pisma „Nowa reforma”, wspominał w 1898 r. wizytę w wiedeńskiej pracowni Jana Szczepanika. Oglądał tam aparat, za pomocą którego fotografia nadana z Wiednia mogła być odebrana i reprodukowana w Nowym Jorku. Bytomski tygodnik „Światło” fantazjował: 

„W ten sposób świeżo wydrukowany dziennik europejski lub amerykański w kilka chwil po opuszczeniu prasy drukarskiej dostępny będzie dla mieszkańców całej kuli ziemskiej. Dzięki połączonemu użyciu telektroskopu i telefonu będziemy mogli, nie wychodząc z domu, słuchać opery dawanej w teatrze i przyglądać się akcji toczącej się na scenie”. 
 
Nie były to wyobrażenia odległe od rzeczywistości. Rozwiązania techniczne Szczepanika zapowiadały lub wyprzedzały o kilka pokoleń współcześnie działające urządzenia. Lata 1910 -1914 poświęcił na wynalazki związane z udźwiękowionym filmem kolorowym. Budował swe laboratoria kolejno w Wiedniu, Berlinie, a w trudnych wojennych czasach przeniósł je do Drezna. Jako pierwszy opracował kompletny system filmu barwnego. Składał się on z: kamery optycznej do rejestracji obrazu, projektora do jego odtwarzania oraz taśmy filmowej do nagrywania obrazu. Wpadł również na pomysł umieszczenia ścieżki dźwiękowej na filmowej taśmie. 

Film Szczepanika

Na początku lat 20. XX wieku, najpierw we Lwowie, a później w Warszawie, powstało „Laboratorium Doświadczalne Szczepanik – Film”. Zrealizowało ono pierwszy film naukowy. Była to rejestracja w kolorach operacji chirurgicznej w szpitalu w Langbeck-Virchov. Naturalistyczne ujęcia otwartej jamy brzusznej i cieknącej krwi powodowały liczne omdlenia na widowni. Jakby dla kontrastu film „Przełęcz”, nakręcony w szwajcarskich Alpach, ukazywał piękno górskiej przyrody. Dominowały w nim trzy barwy: szmaragd jezior, ciemny błękit nieba i biel ośnieżonych szczytów. Pokazywany w Szwajcarii i Niemczech wywoływał powszechny zachwyt:
 
„Graniczy to wprost z cudem, że przy pomocy genialnie wymyślonych urządzeń udało się przedmiotom ich barwę, że tak powiemy, ukraść i reprodukować z najdoskonalszą wiernością na płótnie ekranu (…) można problem praktycznej kinematografii kolorowej uważać za rozwiązany i spodziewać się, że obraz czarno-biały wkrótce ustąpi miejsca kolorowemu…”- pisała gazeta „National Zeitung in Basel”. Podobnych zachwytów nie szczędził popularny wówczas polski malarz Wojciech Kossak. 
 
Były to ostatnie sukcesy wynalazcy, który zmarł na raka w roku 1926. Doświadczenia Jana Szczepanika kontynuowali jego synowie:  Zbigniew i Bogdan. W roku 1934 próbowali zainteresować przemysł niemiecki systemem opracowanym przez ojca. Negocjacje zakończyły się porażką, gdyż Niemcy zaproponowali przeniesienie laboratorium z Warszawy do Berlina. Brak zgody spowodował w najbliższej przyszłości całkowitą klęskę przedsięwzięcia. W roku 1944, w czasie Powstania Warszawskiego, archiwum systemu filmu barwnego, aparaty i urządzenia uległy całkowitemu zniszczeniu. Zbigniew Szczepanik pod groźbą rozstrzelania zmuszony został przez gestapowca do podpalenia rodzinnego mieszkania przy ul. Marszałkowskiej 21, w którym były przechowywane. Dlatego dziś skazani jesteśmy na domysły. Nigdy już nie poznamy wielu ważnych faktów, dokumentów, rozwiązań technicznych  oraz urządzeń skonstruowanych przez ojca. 
 
Wynalazki Jana Szczepanika dotyczyły wielu dziedzin i w wielu wypadkach wyprzedzały swój czas. W 1899 r. opracował „fotoskulptora”, który pozwalał na kopiowanie przedmiotów trójwymiarowych metodą fotograficzną. Przez specjalne ułożenie luster obraz przedmiotu oraz wykonywanej kopii nakładały się na siebie, co pozwalało, by kopia stała się identyczna z oryginałem. Pomysł z roku 1899 pokrywa się ze współczesnym skanerem wraz z drukarką 3D. 
 
Innym wynalazkiem Szczepanika była kamizelka kuloodporna, a ściślej: zabezpieczająca przed kulami tkanina. Opracowana we współpracy z Kazimierzem Żegleniem (polskim zakonnikiem z Chicago!), stanowiła pancerz zabezpieczający przed bronią zamachowcy: karabinem, pistoletem lub bombą. W 1902 r. kamizelka publicznie poddana została próbom na I Polskiej  Wystawie Fotografii w Krakowie. Zdjęcie przedstawia oficera mierzącego z odległości jednego metra do ubranego w kamizelkę jej wynalazcy. Po udanym pokazie zaczęły napływać zamówienia. Król hiszpański Alfons XIII kazał obić karetę kuloodpornym materiałem, który ocalił jego życie w czasie zamachu. Wdzięczny, odznaczył Szczepanika Orderem Izabeli Katolickiej. Było to równoznaczne z nadaniem tytułu szlacheckiego. Kuloodporną tkaninę zamówił również car Mikołaj II, który w dowód uznania nadał wynalazcy Order św. Anny. Jako patriota Szczepanik orderu nie przyjął; car wręczył mu za to złoty zegarek z wygrawerowaną koroną. 
 
Przez całe życie konstruktor interesował się tkactwem, które było tradycyjną specjalnością regionu krośnieńskiego. O ile w niemal każdej chłopskiej chałupie stał prymitywny warsztat tkacki, to Szczepanik zajął się produkcją  tkanin dekoracyjnych. Ulepszył on maszynę Jacquarda, dostosowując ją do masowego wytwarzania  gobelinów nazwanych później „szczepanikami”. Gobeliny przedstawiały portrety znamienitych osób – jak jego przyjaciela Marka Twaina – czy reprodukcje obrazów np. okolicznościowych. Taką jest apoteoza 50-lecia panowania cesarza Austro-Węgier Franciszka Józefa. Jan Szczepanik osobiście podarował gobelin dostojnemu jubilatowi, otrzymując w zamian parę pistoletów (pojedynkowych?). Niestety, automatyzacja produkcji gobelinów – kiedy to na wytworzenie  tradycyjną metodą potrzebowano pięciu tygodni, zaś metodą Szczepanika zaledwie sześciu godzin – wywołała bunty tkaczy obawiających się bezrobocia. Robotnicy niszczyli nowoczesne urządzenia. Ostatecznie produkcję „szczepaników” udało się uruchomić tylko w Roubaix w północnej Francji.  

Zlecenie od austriackiego rządu

Jan Szczepanik na zlecenie rządu austriackiego miał podobno uruchomić pierwszą doświadczalną stację telegrafu bez drutu. Interesował się również aeronautyką. Swe prace rozpoczął od projektowania wielkich sterowców (o długości 300 metrów i szerokości 60 m). Szybko jednak uznał, iż jest on jednak zawodny i łatwo ulega wypadkom. Przyszłość wiązał z rozwojem lotnictwa: samolotami startującymi pionowo, a także helikopterami o dwóch śmigłach. W Wiedniu wynalazca poznał podróżującego po Europie Marka Twaina. Utrzymywał również kontakty z Henrykiem Sienkiewiczem, Ignacym Paderewskim, Gabrielą Zapolską czy Kazimierzem Przerwą-Tetmajerem (ten ostatni poświęcił mu wiersz pt. ”Statek odkrywczy”). W dzieciństwie poznał Ignacego Łukasiewicza. Przyjaźnił się z Franciszkiem Pikiem-Mirandolą – poetą, nowelistą i tłumaczem ponad 200 dzieł literatury francuskiej, niemieckiej i skandynawskiej. 
 
Cieszył się międzynarodową sławą i uznaniem. Nie zrobił jednak światowej kariery jak Thomas Alva Edison (1847-1931), Nikola Tesla (1856–1943) czy Alexander Graham Bell (1847–1922).
 
Wielkim błędem Jana Szczepanika był fakt, iż nie udał się w podróż do Stanów Zjednoczonych, gdzie zyskałby sławę i pieniądze. Był Polakiem -patriotą, chciał pracować w kraju i dla swoich. Stąd cierpienia wynalazcy z których zwierzał się w  liście do Mirandoli: „Do szaleństwa doprowadzało mnie kołtuństwo miejscowego społeczeństwa. Wiesz sam, co chciałem zrobić  dla Krosna, a jakie tego skutki! I Ciebie gotowi udławić (…) Dziś, kiedy sam zdobywam gorzkie doświadczenie, pojąłem, ile ten człowiek [wuj Ignacy] najeść się musiał zawodów, zazdrości ludzkiej i zawiści, nim mu zezwolili dla swoich pracować. U nas hasłem: byle nie swój! Dopiero u obcych odzyskałem ufność w wartość tego co robię…”

Jan Szczepanik skazany został – nie wiadomo dlaczego – na długie dziesięciolecia zapomnienia. Dzięki Muzeum Rzemiosła w Krośnie i Fundacji jego imienia w Tarnowie zorganizowane zostały pierwsze po wojnie ekspozycje jego wynalazków: w 2012 r w Muzeum Techniki w Warszawie i w 2017-18 w Centrum Kultury w Łodzi. 
 
W  tym roku z okazji 150. rocznicy urodzin otwarta została ekspozycja w Krośnie (w Piwnicy pod Cieniami), wypożyczona obecnie do Tarnowa. 20 sierpnia br. w Krośnie odsłonięty został mural oraz instalacja plastyczna poświęcona postaci Jana Szczepanika. Na wiosnę przyszłego roku otwarta zostanie pierwsza stała ekspozycja jemu poświęcona. Nie były prowadzone rozmowy z twórcami koncepcji Centrum Nauki Łukasiewicz w Jasionce k. Rzeszowa, które ma być otwarte wiosną przyszłego roku. Pokazanie sylwetki wynalazcy za granicą (np. w Instytutach Kultury Polskiej działających przy ambasadach RP) to sprawa – oby niedalekiej – przyszłości.
 
 
Pisząc tekst korzystałem z publikacji: Władysław Jewsiewicki, Polski Edison Jan Szczepanik, Warszawa 1972; Jan Tulik, Świat wynalazków Jana Szczepanika, Krosno 1995; Jan Szczepanik geniusz – wynalazca – konstruktor – katalog wystawy zorganizowanej przez Muzeum Rzemiosła, Krosno 2022.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy