Reklama

Ludzie

Dr hab. nauk medycznych Sławomir Snela

Aneta Gieroń
Dodano: 13.12.2012
1496_Snela_2
Share
Udostępnij
Dr hab. nauk medycznych Sławomir Snela 13 lat temu osiadł w Rzeszowie, a teraz innych namawia, by z Rzeszowa uczynić miasto kształcące lekarzy.

Rzeszowska ortopedia dziecięca bez kompleksów
 
Kilkanaście lat temu, z gotową habilitacją w kieszeni zostawił Klinikę Ortopedii Dziecięcej w Lublinie, by od zera rozpocząć budowę oddziału ortopedii i traumatologii dziecięcej w Rzeszowie. Przez 13 lat wrósł w miasto, ale nie na tyle, by nie szukać wyzwań. W tym roku  dr  hab. nauk medycznych  Sławomir Snela został pełnomocnikiem rektora Uniwersytetu Rzeszowskiego ds. utworzenia kierunku lekarskiego. Najwięksi optymiści o pierwszym roczniku rzeszowskich studentów medycyny mówią już w 2014 r., realiści uzupełniają, że rok 2015 zdaje się bardziej prawdopodobny.

Wyobraźnia. Ta była niezbędna, by w 1999 r. zostawić duże, akademickie miasto, ośrodek kliniczny i zdecydować się na nieznane w Rzeszowie. – Miasto rzeczywiście niepodobne było do tego, co dziś widzimy, ale dawało możliwości – tłumaczy prof. Snela. – Kiedy przychodziłem do Rzeszowa miałem 37 lat, rok później obroniłem habilitację, w Klinice Ortopedii Dziecięcej w Lublinie być może długo musiałbym czekać na awans, w dodatku nie do końca zgadzałem się z ówczesnym szefem. Przyjście do Szpitala Wojewódzkiego nr 2 dawało mi duże możliwości. Na pewno Rzeszów nie był i ciągle nie jest idealnym miejscem dla osób z dużymi ambicjami naukowymi, ale ponad 10 lat temu dał mi ogromne możliwości rozwoju zawodowego. Z niczym nie da się porównać możliwości zbudowania czegoś od zera, patrzenia na to, jak się rozwija, a ja taką właśnie szansę w życiu dostałem. Od podstaw tworzyliśmy w Rzeszowie ortopedię i traumatologię dziecięcą, która dziś znana jest nie tylko na Podkarpaciu. Na pewno nie mamy kompleksów  – dodaje prof. Snela.

 
Kierunek lekarski w Rzeszowie

Podobne mechanizmy mogą zadziałać przy tworzeniu kierunku lekarskiego w Rzeszowie. Sprowadzenie tutaj  dodatkowych, niezbędnych samodzielnych pracowników naukowych nie musi być aż tak trudne, gdyż w dużych ośrodkach klinicznych utalentowanych lekarzy z tytułami naukowymi jest sporo. Wielu z nich ma swoje ambicje i aspiracje, które nie zawsze mają szansę się zmaterializować w szpitalach klinicznych, gdzie najzwyczajniej nie każdy ma szanse zostać szefem, ordynatorem, a już na pewno nie ma szans na stworzenie jakiegoś oddziału od zera, tak jak to za chwilę będzie możliwe w Rzeszowie.

– Cierpliwość i pokora wpisują się w ten zawód – uśmiech się prof. Snela. On sam w sposób wcale nie oczywisty został lekarzem. Marzył o byciu prawnikiem. Koniec liceum przesądził o wyborze Akademii Medycznej w Lublinie i nigdy później tamtej decyzji nie żałował. Szybko, bo na piątym roku studiów pracował już jako młodszy asystent w Zakładzie Anatomii Prawidłowej Człowieka. Z wolontariatu zrobił pierwszy stopień specjalizacji w Klinice Ortopedii. W końcu na jego drodze pojawił się prof. Ignacy Wośko, twórca polskiej ortopedii dziecięcej i na zawsze przesądził o wszystkim, co później zdarzyło się w życiu prof. Sneli.

– Paradoksalnie, początkowo nie byłem zachwycony propozycją profesora Wośko, który zaoferował mi pracę w klinice dziecięcej. Przyzwyczaiłem się już do ortopedii dorosłych i dobrze mi szło – wspomina prof. Snela. – Tamte lata w Lublinie były dobrym czasem zawodowym i naukowym. Na początku lat 90. trafiłem na roczne stypendium naukowe do Kliniki Ortopedii w Stuttgarcie. Przed laty to było prawdziwe otwarcie się na świat, nowości w medycynie, inny komfort pracy i znakomite warunki finansowe. To była klinika dla dzieci i dorosłych, gdzie robiło się bardzo dużo różnych zabiegów. Dla młodego ortopedy idealne miejsce do nauki.  Pokusa, by na stałe zostać w Niemczech była duża, rodzina nie wyobrażała sobie jednak wyprowadzki z Polski na stałe.

Dla prof. Sneli przełomowy był rok 1996, kiedy z lubelskiej kliniki odszedł prof. Ignacy Wośko. Jego następca miał diametralnie różną politykę, a prof. Snela już nie bardzo widział tam dla siebie miejsce. Propozycja, jaką dostał od ówczesnego dyrektora SW nr 2 w Rzeszowie, śp. dr hab. nauk medycznych Wrzesława Romańczuka, wydała mu się na tyle interesująca, że postanowił związać się z Rzeszowem.

– Na początku bardzo ostrożnie, bo ciągle nie byłem pewny, co z tego wyjdzie. Kilka dni w tygodniu pracowałem w Rzeszowie, resztę czasu spędzałem w Akademii Medycznej w Lublinie – opowiada prof. Snela. W maju 2000 r. wygrałem konkurs na ordynatora oddziału ortopedii i traumatologii dziecięcej w Rzeszowie, ostatecznie zwolniłem się z Akademii i na dobre zacząłem tworzenie rzeszowskiego oddziału.
 
Prof. Snela po latach już z rozbawieniem wspomina tamte  początki, gdy pomieszkiwał w hotelu z azbestowymi ścianami, a Rzeszów zdawał mu się szarą i smutną mieściną. – Trochę podobną historię przeżył także mój śp. ojciec, która ukończył Politechnikę Poznańską, był inżynierem mechanikiem, ale jeszcze przed obroną dyplomu, po zamieszkach poznańskich w 1956 r. dostał nakaz przeniesienia się do Lublina. Tutaj poznał moja matkę, pochodzącą z kielecczyzny i w Lublinie spędzili całe życie. Dlatego zawsze uważałem i nadal uważam, że zmiany są czymś niezbędnym i inspirującym w życiu.
 
Bez kompleksów do polskiej ortopedii dziecięcej
 
Dziś prof. Snela nie ma żadnych kompleksów, jeśli chodzi o ortopedię dziecięcą. W zabiegach planowych Rzeszów robi wszystko, co w ortopedii dziecięcej robi się w Polsce. W Rzeszowie nie ma kliniki uniwersyteckiej, ale na oddziale wykonywane są zabiegi, jakich nie powstydziłby się niejeden oddział kliniczny. Stabilizacje kręgosłupa przeprowadza się tylko na śrubach, co wymaga dużej wprawy i umiejętności od chirurga. Od października, jako drugi oddział w Polsce, rzeszowska ortopedia zaczęła używać tzw. ramy Taylora. Pozwala ona cyfrowo zaplanować sposób oraz miejsce korekcji wad wrodzonych i zniekształceń. Aparat może być dostosowany do każdej deformacji.  – Wykonujemy sporo operacji planowych, ale silną stroną naszego oddziału jest także traumatologia, czyli chirurgia urazowa. Do nas przywożone są dzieci z całego województwa, trafiają tu najtrudniejsze przypadki. Koledzy mają już taką wprawę, że wykonują dziennie 6-8 operacji z urazówki – dodaje prof. Snela. – Staramy się ciągle coś rozszerzać, wprowadzać coś nowego na oddziale. Jeśli chodzi o chirurgię ręki, mamy świetnego specjalistę, dr nauk med. Bogusława Rydzaka.  Moim „konikiem” jest wydłużanie kończyn, mózgowe porażenie dziecięce, przepuklina oponowo – rdzeniowa, której nauczyłem się jeszcze na stypendium w Niemczech, ale na szczęście tej wady jest coraz mniej, choćby przez podawanie kwasu foliowego kobietom w okresie ciąży i w wieku rozrodczym. Przez kilka lat robiliśmy kursy i szkolenia dla lekarzy ortopedów, teraz lekarze z naszego oddziału są wykładowcami w Szkole Ortopedii Dziecięcej, które to warsztaty organizowane są w Uniejowie.
 
Kilka tygodni temu ponad 1, 5 tysiąca lekarzy przyjechało do Rzeszowa na XXXIX Naukowy Zjazd Polskiego Towarzystwa Ortopedycznego i Traumatologicznego. Liczba imponująca, jeśli wziąć pod uwagę, że Rzeszów nie ma kierunku lekarskiego, a zjazd po raz pierwszy odbył się w mieście, które nie jest ośrodkiem klinicznym. – Z pewnością jest to wyraz szacunku dla naszego środowiska ortopedycznego – potwierdza prof. Snela. Jeśli porównamy się z innymi województwami np. województwem lubelskim, które jest zbliżone wielkością do Podkarpacia, to prezentujemy się naprawdę dobrze. Na Lubelszczyźnie jest sześć oddziałów ortopedycznych, u nas 17. Ważne jest też to, że ich poziom w szpitalach powiatowych jest naprawdę przyzwoity. To oznacza, że pacjent może liczyć na fachową opiekę. Jednak najważniejsze jest, by w najbliższych latach powstał na Podkarpaciu, w Rzeszowie, kliniczny ośrodek kształcący lekarzy, który będzie konsultował i wspierał wszystkie pozostałe szpitale w regionie. Bez tego nie ma mowy o faktycznym rozwoju naukowym i zawodowym środowiska medycznego na Podkarpaciu.

Prof. Snela żartuje, że ambicji na Podkarpaciu nam nie brakuje i dobrze. Gdy on w 2000 r. zostawał konsultantem wojewódzkim ds. ortopedii zdarzały się złośliwości, czy aby na pewno konsultantem wojewódzki powinien zostać ktoś zupełnie nowy, który ledwie kilka miesięcy temu do Rzeszowa przyjechał z Lublina. – Zwłaszcza, że ten region od dawna ma duże ambicje ortopedyczne – mówi prof. Snela.

O tym, że Rzeszów nie musi być i nie jest w ogonie miejsc atrakcyjnych zawodowo i naukowo świadczą liczby – na tegoroczny XXXIX Naukowy Zjazd Polskiego Towarzystwa Ortopedycznego i Traumatologicznego zgłoszono aż 300 prac do wygłoszenia, w programie konferencji było miejsce tylko na 60.
 
W życiu nigdy nie mówi się nigdy

– Sam o sobie mówię, rzeszowski patriota – dodaje prof. Snela. – Ale goście z Polski coraz częściej przyznają, że Rzeszów w ostatnich latach zmienił się zauważalnie. Pojawiły się niezłe hotele, miasto jest zadbane, a na lotnisku widzi się nowoczesny terminal.

Jednak mówiąc o rozwoju miasta nie można mieć na myśli tylko budowy dróg, czy nowych osiedli mieszkaniowych. Niezbędny jest też rozwój potencjału naukowego.
– Powstanie kierunku lekarskiego w Rzeszowie w najbliższych latach, to nie fanaberia, lecz konieczność – uważa prof. Snela, który jest też pełnomocnikiem rektora Uniwersytetu Rzeszowskiego ds. utworzenia tego kierunku. – Jesteśmy jednym z czterech ostatnich regionów w Polsce, oprócz opolskiego, świętokrzyskiego i lubuskiego, gdzie nie ma kształcenia lekarzy. Kierunek medyczny nie tylko wpływa na prestiż miasta, poprawę usług medycznych, ale też ściąga dodatkowe pieniądze, choćby na programy naukowe, które Ministerstwo Zdrowia zwykle adresuje do szpitali klinicznych.
 
Aby realnie mówić o naborze na pierwszy rok medycyny w Rzeszowie w 2015 roku, do czerwca 2013 r. musi być złożony wniosek o zgodę na uruchomienie kierunku lekarskiego do Ministerstwa Zdrowia oraz Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Zanim jednak gotowy będzie wniosek, musi być ostateczna decyzja o budowie Zakładu Nauk o Człowieku przy Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie, który w przyszłości byłby ośrodkiem klinicznym podległym Uniwersytetowi Rzeszowskiemu, na którym otwarty zostałby kierunek lekarski.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy