Wszystko zaczęło się w Krakowie
Bielawka, rocznik 1955, to krakus z urodzenia. Dziadkowie ze strony mamy w latach 20. przyjechali do Krakowa z Łańcuta. Rodzice byli lekarzami. Kiedy pan Stanisław był małym dzieckiem, zamieszkali z rodzicami i rodzeństwem pod Wawelem. Rodzina była wielodzietna: pięciu synów i trzy córki. – Z wyjątkiem brata, który ożenił się w Mysłowicach, wszyscy mieszkają w Krakowie – mówi pan wójt. Sam spędził tam dzieciństwo i młodość, uczył się w słynnym liceum Nowodworskim, studiował na Wydziale Zootechnicznym Akademii Rolniczej.
Miłość do wsi z dziecinnych lat
TO MOŻE CIĘ ZAINTRESOWAĆ
- Zawsze chciałem mieszkać na wsi, tam, gdzie są duże przestrzenie, piękny krajobraz i świeże powietrze – tłumaczy pan Stanisław. - Poza tym, kiedy byłem dzieckiem, dawało się we znaki kiepskie krakowskie powietrze, gdzie z jednej strony zanieczyszczała Huta Lenina, a z drugiej – huta aluminium w Skawinie. Dodaje, że miłością do wsi, gór, otwartych przestrzeni, rolniczych prac „zaszczepił” się jako dziecko podczas wakacyjnych wyjazdów. Po czterech latach pobytu na Opolszczyźnie zdecydowali się zmienić klimat.
Kierunek Komańcza
Na wyjazd do Komańczy namówiła Bielawków siostra pana Stanisława, która jako lekarz podjęła pierwszą pracę w tamtejszym ośrodku zdrowia. – To były późne lata 70., jeszcze z Marysią nie byliśmy małżeństwem - opowiada wójt. – Przywiozłem siostrę do Komańczy i to było moje pierwsze spotkanie z tą miejscowością. Spodobało mi się tutaj. Bielawka w sierpniu 1983 roku przyjechał, na razie sam, do Komańczy, by przygotować grunt pod założenie gospodarstwa. Początkowo zamieszkał u siostry, później w wynajętym domku w centrum wsi. Rozpoczął budowę własnego domu, drewnianego, przepięknie położonego na pagórze, znacznie powyżej klasztoru Nazaretanek. Kupił też prawie 11 ha ziemi. - O życiu i pracy na wsi marzyliśmy oboje z Marysią – opowiada. – Ale Komańcza to zupełnie inna wieś niż podkrakowska czy podopolska. Tamta jest w znacznym stopniu zurbanizowana i wszędzie jest blisko. Tu były specyficzne warunki, można rzec - pionierskie. W miejscu, gdzie chcieliśmy postawić dom, nie było ani drogi, ani prądu, ani wody, ani telefonu. Wszystko trzeba było budować od podstaw.- Lubię pracę fizyczną, która daje mi poczucie zdrowego zmęczenia, uaktywniającego regenerację sił organizmu – podkreśla.
Dwa tygodnie odcięci od świata
ZOBACZ TAKŻE
Praca jest błogosławieństwem
To, że został dwukrotnie wybrany na wójta w wyborach powszechnych, uważa za swój wielki sukces. – To oznacza, że większość ludzi uznała, iż potrafię coś zrobić dla tej społeczności – podkreśla. Za jeden z większych sukcesów uznaje realizację pomysłu z pierwszej kadencji: budowę wysypiska śmieci, którego odcieki są oczyszczane w oczyszczalni korzeniowo-gruntowej. Było to nowatorskie rozwiązanie, pierwsze w Polsce. Gmina Komańcza dostała za nie na Pol-Eko w Poznaniu 5 mld starych złotych. Od 1990 roku gmina – na mocy uchwały Rady – jest też gminą ekologiczną. W pierwszej kadencji rozpoczął działania zmierzające do otwarcia przejścia granicznego w Radoszycach (zostały one sfinalizowane później). Wśród sukcesów wylicza także odbudowę szkoły w Komańczy po pożarze, nowoczesny ośrodek zdrowia w Komańczy czy kompleks wielofunkcyjnych boisk przy szkole w Rzepedzi wybudowanych przy udziale funduszy norweskich. Niedawno gmina zdobyła 3 miejsce w konkursie zorganizowanym przez marszałka województwa na najlepszy projekt z zakresu infrastruktury realizowany na obszarach wiejskich z pieniędzy unijnych „Przyjazna wieś” (edycja 2009). Otrzymała ją za projekt adaptacji remizy OSP w Rzepedzi na potrzeby Rzepeckiego Ośrodka Kultury. Praca wójta jest czasochłonna, a na dodatek większość codziennej roboty biurowej Stanisław Bielawka zabiera do domu. - W urzędzie nie ma możliwości, by popracować koncepcyjnie, jest ciągły ruch, sprawa goni sprawę. Nie zdarzyło mi się, żebym w ciągu dnia miał czas zaglądnąć do gazety. Mogę to robić, jeśli zdążę, wieczorem w domu – podkreśla.
Komańcza musi zostać w rodzinie
Popularne zagadnienia: , COVID-19 , premier , prezydent , Ukraina , Morawiecki , nowe zakażenia koronawirusem , MZ , zakażenia , sejm , koronawirus w Polsce