Reklama

Ludzie

Wakacyjne zwiedzanie. Muzea muszą zachwycać i zarabiać

Aneta Gieroń, Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 28.07.2020
356_gancarski_2
Share
Udostępnij
Jan Gancarski, dyrektor Muzeum Podkarpackiego w Krośnie, twórca skansenu archeologicznego Karpacka Troja w Trzcinicy k. Jasła, jest nazywany polskim Heinrichem Schliemannem. Schliemann odkrył Troję z „Iliady” Homera, Gancarski – fragmenty grodu z epoki brązu zamieszkałego już w 2100 r.  p.n.e. przez grupę pleszowską kultury mierzanowickiej, a później przez ludność zakarpackiej kultury Otomani-Füzesabony. Ślady osadnictwa odkryte przez Gancarskiego na Podkarpaciu są prawie tak stare jak egipskie piramidy w Gizie. 
 
Jak turyści reagują na Karpacką Troję, miejsce, które sięga historią 4 tys. lat wstecz i jest właściwie równolatkiem egipskich piramid?

Są zachwyceni. Sporadycznie zdarza się narzekanie na zbyt dużą liczbę schodów prowadzących do grodu, albo zbyt długą kolejkę do kasy (śmiech). Duże wrażenie robi właściwie wszystko: zarówno stała ekspozycja, jak i film, który wprowadza w historię tego miejsca. Grodzisko i jego bogata, wyjątkowa historia, wydają się aż nieprawdopodobne. Zdarza się, że do sali wystawowej wchodzą turyści i zamierają w miejscu – stojące tam postaci, znakomite repliki mieszkańców grodu z epoki brązu i wczesnego średniowiecza, do złudzenia przypominają żywe osoby. Perfekcyjnie zachowane są realia obu epok.
 
Nie protestuje Pan, gdy media porównują Pana do Heinricha Schliemanna, odkrywcy Homerowej Troi? (śmiech)

Ja wszystkie etykietki przyjmuję z dystansem i humorem (śmiech). Ale mówiąc poważnie: owo medialne, troszkę żartobliwe porównanie, pokazuje, z jak ważnym i wielkim odkryciem mamy do czynienia w Trzcinicy.
 
Czy to oznacza, że muzeum w XXI wieku to „produkt”, który trzeba sprzedać jak każdy inny, a żeby to zrobić, ów „produkt” musi nie tylko mieć walory edukacyjne, ale musi być też atrakcyjny, nowoczesny, dobrze „opakowany”?

W muzeach najważniejsze są zabytki, ale trzeba korzystać z nowoczesnej techniki, multimediów, bo to jest podstawa, by jak najlepiej, jak najatrakcyjniej pokazać ważne, unikatowe treści, jakie muzeum może zaoferować.
 
Sukces Muzeum Powstania Warszawskiego czy Muzeum Chopina pokazuje, że trzeba mieć świetny pomysł na pokazanie historii w nowoczesny sposób, ale również świetny marketing.

Jak najbardziej. Każde dobre muzeum, które dzisiaj powstaje, to wypadkowa dobrego pomysłu (niezbędnego, by nie powstał kicz, „Disneyland”), menedżerskiego myślenia, wsparcia władz oraz pieniędzy.
 
Czy skansen w Trzcinicy na siebie zarabia?

Żadne muzeum w Polsce i Europie na siebie nie zarabia, zawsze muszą być jakieś dotacje lub sponsoring. Teoretycy muzealnictwa uważają, że jak muzeum – mówię o muzeum wielodziałowym – zarabia więcej niż 20 proc., to zarabia „nienormalnie” dużo i kładzie zbyt duży nacisk na komercję.
 
Na czym może zarobić Karpacka Troja poza wpływami z biletów i sprzedażą pamiątkowych gadżetów?

Od czasu do czasu wynajmujemy salę konferencyjną na różne spotkania i posiedzenia oraz pomieszczenia na  restaurację. Oferujemy także atrakcyjne warsztaty lepienia naczyń z gliny, strzelania z łuku, wykonywania pradziejowych zabawek i ciekawe lekcje muzealne.
 
Co trzeba robić, by kreować modę na odwiedzanie takiego miejsca jak Karpacka Troja?

Z jednej strony trzeba permanentnie ulepszać sam obiekt, czynić go coraz bardziej atrakcyjnym. Z drugiej – cały czas reklamować go we wszystkich rodzajach mediów. Miejmy nadzieję, że społeczeństwo będzie coraz zamożniejsze, coraz bardziej mobilne, chętne do zwiedzania, bo takie społeczeństwo najchętniej korzysta z dóbr kultury.
 
Jak obecnie ludzie odbierają taką instytucję jak muzeum? Czy tłumy, które spotykamy raz w roku w Europejską Noc Muzeów, to epizod?  A może bywanie w muzeach powoli staje się modne, a tym samym muzealnictwo staje się ważną częścią turystyki?

W czasie Nocy Muzeów tłumy są epizodyczną modą, ale są realne możliwości, by muzea były odwiedzane, by stały się atrakcją ściągającą setki, tysiące turystów. Jednak trzeba zacząć od tego, by już w szkole prowadzić dzieci do muzeów, gdzie opowiada im się o historii i sztuce. Czasem jest z tym problem, bo przepisy biurokratyczne utrudniają wyprowadzenie klasy ze szkoły, a więc także pobyt ucznia w muzeum w czasie lekcji. Wszystko to wymaga dodatkowych opiekunów, pozwoleń i całej tej biurokratycznej otoczki. A szkoda, bo pielęgnowanie zainteresowania dziecka sztuką, kulturą, historią bardzo procentuje.
 
Czy doczekaliśmy się już czasów, kiedy muzea z kapciami i napisami „nie dotykać eksponatów” odchodzą do lamusa?

To rzeczywiście „przeminęło z wiatrem” i sądzę, że do tego już się nie będzie wracać. Inna jest dziś rzeczywistość. Obcowanie z historią, sztuką, musi być przystępne, łatwo przyswajalne. Historia, nauka są i mogą być fascynujące dla szerokiej publiczności, ale muszą być podane w atrakcyjnej formie.
 
A propos atrakcyjnej formy: o ile południe Podkarpacia ma szczęście do nowoczesnego muzealnictwa (Muzeum Beksińskiego i Miasteczko Galicyjskie w Sanoku, Miasto Szkła w Krośnie, Karpacka Troja w Trzcinicy), to Rzeszów, stolica regionu, ma z tym jakiś problem.

Wszystkie tradycyjne, wielodziałowe muzea mają dzisiaj kłopot polegający na tym, że nie są tak atrakcyjne, jak muzea nowoczesne i stąd odwiedzane są tylko przez osoby zainteresowane konkretną ekspozycją, nie zaś w sposób masowy.
 
Można je jakoś uatrakcyjnić?

Oczywiście. Trzeba w nie zainwestować. One powinny być systematycznie unowocześniane, istnieje wręcz taka konieczność.
 
Jak nam się wydaje, polskiemu muzealnictwu zbyt często brakuje energii, pomysłowości, myślenia w kategoriach menedżerskich.

Na pewno jest to po części prawdą. By było inaczej, w muzeach powinni pracować ludzie oddani, z pasją. Ja pracuję od świtu do późnej nocy, ale robię to, co lubię, co mnie fascynuje.
 
Czy nie lepiej byłoby Panu siedzieć sobie spokojnie w swoim gabinecie w Krośnie i nie wychylać się? Czy też zakłada Pan, że jeżeli – wraz z innymi, podobnie „pozytywnie zakręconymi” – zaczniecie realizować ambitne pomysły, to to przyniesie pozytywny efekt?

Myślę, że przyniesie i że pewne bariery zostały już przełamane. Ale opór jest ciągle jeszcze bardzo duży.
 
Odnosimy wrażenie, że nie tylko wśród samorządowców. Wśród ludzi kultury również.
 
Wśród ludzi kultury ma on inne podłoże.

Zazdrość?

 ….
 
Czasami, patrząc na działania muzealników, odnosimy wrażenie, że największą wartością jest dla nich święty spokój.

Nie chcę oceniać muzeów podkarpackich. Ogólnie mogę powiedzieć, że część największych molochów muzealnych jeszcze śpi. Mają dużo pieniędzy, a życie toczy się tam powoli. Te czasy jednak już mijają.
 
Jak wypada biznes w roli sponsora?

Polski biznes nie jest przygotowany do sponsorowania kultury. Nie ma takich nawyków, nie widzi potrzeby, ale i pewnie nie widzi zysków. Łatwiej zasponsorować klub piłkarski, gdzie potem na stadionie dziesiątki tysięcy ludzi widzą reklamę firmy sponsorującej piłkarzy, niż muzeum. My pozyskujemy niewielkie kwoty od sponsorów, ale to są pasjonaci.
 
Paweł Potoroczyn, były dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza w Warszawie, tłumaczył kiedyś, że kultura ma spory udział w tworzeniu PKB. Może więc skończmy ze stereotypem, że kultura jest tylko deficytowa. Kultura to nie tylko wartości duchowe, to także konkretne pieniądze, zysk…

Przemysł kulturowy i przemysł turystyczny mogą dawać danemu regionowi ogromne dochody. To jest rzecz oczywista i niczego nowego tu nie odkrywam. Ale potrzebna jest długofalowa polityka inwestycyjna na każdym szczeblu samorządów. A wójtowi najczęściej łatwiej jest zbudować kilometr drogi niż zainwestować w kulturę.
 
Przywołajmy na koniec jeszcze raz przykład Karpackiej Troi: tak odległa historia, jaką się prezentuje w Trzcinicy, jest w Polsce obecna właściwie tylko w Biskupinie, który jednak nie jest osadą słowiańską.

Tak. I dlatego można powiedzieć, że Trzcinica jest jedynym miejscem w Polsce, gdzie rekonstrukcja życia Słowian jest oparta na wynikach badań naukowych i jest optymalnie wiernie oddana. W Trzcinicy poszukujemy jeszcze cmentarzyska z epoki brązu. Byłaby to sensacja nie tylko na skalę ogólnopolską, ale europejską. Są różne nowoczesne, nieinwazyjne metody poszukiwań, ale potrzeba na nie pieniędzy.
 
Czyli prawdziwa sensacja dopiero przed nami.

Można tak powiedzieć. Powtarzam moim słowackim kolegom: to złoto i brąz, które ludność kultury Otomani-Füzesabony u was wykorzystywała, w całości przeniosła później do Trzcinicy, gdy wycofywała się ku północy na polskie pogórza. Karpacka Troja to ważny obiekt dla regionu. I obiekt z perspektywami.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy