Reklama

Ludzie

Bracia Cwynar – rozważny i romantyczny

Aneta Gieroń, Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 21.11.2012
363_cwynar_2
Share
Udostępnij
Dr hab. Andrzej Cwynar, absolwent marketingu i zarządzania w filii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Rzeszowie, założyciel i dyrektor Instytutu Badań i  Analiz Finansowych w Rzeszowie, redaktor naczelny Finansowego Kwartalnika Internetowego „e-Finanse”. Autor i współautor ponad 100 krajowych i zagranicznych publikacji z zakresu zarządzania wartością przedsiębiorstw.

Dr Wiktor Cwynar, absolwent finansów i bankowości na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Pełni funkcję wicedyrektora Instytutu Badań i Analiz Finansowych i zastępcy redaktora naczelnego Finansowego Kwartalnika Internetowego „e-Finanse”. Jest też partnerem w Polskim Funduszu Inwestycji. Wcześniej sprawował między innymi funkcje rektora WSB-NLU w Nowym Sączu i Warszawskiej Wyższej Szkoły Ekonomicznej.

Aneta Gieroń, Jaromir Kwiatkowski: Który z Panów jest starszy?
Wiktor Cwynar: Ja. Podobno o 20 minut.
Podobieństwo między Panami jest uderzające.  Czy było ono powodem zabawnych, a może kłopotliwych sytuacji?
 
Andrzej Cwynar: Zabawne, niecodzienne sytuacje się zdarzają, ale nie przypominam sobie, by któraś z nich zakończyła się większą hecą. Bardzo często mylą nas studenci, zwłaszcza od czasu, gdy pracujemy razem. Niekiedy bawimy się tymi sytuacjami, pozwalamy naszym rozmówcom dokończyć kwestie i dopiero po kilku dobrych chwilach wyprowadzamy ich z błędu, że Andrzej to jednak nie Wiktor, a Wiktor to nie Andrzej. Konsternacja bywa niekiedy duża.
 
Uderzające podobieństwo oznacza identyczne osobowości?

Wiktor Cwynar: Przez całą szkołę podstawową podobnie się ubieraliśmy i rzeczywiście mogliśmy sprawiać wrażenie bardzo do siebie podobnych – zewnętrznie i wewnętrznie. Jednak od czasu szkoły średniej mocno zaczęliśmy zaznaczać swoją odrębność. Bliźniactwo nigdy nam nie przeszkadzało, niczego nie utrudniało, zwłaszcza, że od najmłodszych lat mamy jednak diametralnie różne charaktery i sposoby reagowania.
 
Andrzej Cwynar: Jesteśmy trochę jak samochód. Wiktor pełni rolę motoru, ja hamulca, ale przecież nie ma sprawnego samochodu bez silnika i hamulca. Ze strony Wiktora jest więcej ruchu, siły sprawczej, mnie cechuje większa rozwaga, zdrowy rozsądek.  Jesteśmy czymś w rodzaju „rozważnej i romantycznej” (śmiech).
 
Pochodzicie z Ziemi Krośnieńskiej…

Wiktor Cwynar: Tak. Urodziliśmy się w Brzozowie. A mieszkaliśmy w Jabłonicy Polskiej, gdzie osiedli nasi rodzice. To mała miejscowość, dwieście kilkadziesiąt numerów. Bez poczty i policji. Do liceum uczęszczaliśmy w Krośnie, do słynnego „Kopernika”.
Wybierając studia, wybraliście dwa różne miasta. Co przesądziło o rozdzieleniu się? Większość bliźniaków chce, by ich droga życiowa przebiegała blisko siebie…
 
Wiktor Cwynar: Takie decyzje podjęliśmy wówczas bardziej ze swoimi sympatiami. Ja z dziewczyną wybrałem Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, kierunek finanse i bankowość. Andrzej ze swoją obecną żoną zdecydował się studiować w Rzeszowie, na filii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, na kierunku zarządzanie i marketing. I mimo, że to były różne miasta, to studiowaliśmy prawie to samo, zajmowaliśmy się podobnymi sprawami, nawet prace dyplomowe pisaliśmy z podobnej tematyki. Na odległość też mocno się nawzajem inspirowaliśmy.
 
Jak przetrwaliście, Panowie, rozłąkę podczas studiów?

Andrzej Cwynar: To był trudny czas i na pewno dla nas obu było dużym przeżyciem. Wtedy nie było jeszcze telefonów komórkowych, dopiero wchodziły na rynek, a połączenia kosztowały majątek. Pamiętam, że pisaliśmy do siebie listy. Wtedy też pojawiły się myśli, co zrobić, żeby znów być razem. Mimo wszystko to było bardzo potrzebne doświadczenie.  Sporo nauczyliśmy się o sobie samych i o życiu. O tym, jak ono wygląda bez brata bliźniaka. Dostrzegliśmy, że korzyści z bycia blisko siebie jest sporo.
 
Najważniejsze z nich to…?

Andrzej Cwynar: Rozumienie się bez słów. Nawet w pracy nie musimy sobie specjalnie niczego tłumaczyć.
 
Wiktor Cwynar: Natychmiast wyczuwamy swoje nastroje, emocje, jakieś kłopoty, problemy.
 
Andrzej Cwynar: W naszym przypadku działa efekt synergii. Jesteśmy dwiema połówkami, ale trochę innymi, i ta fuzja sprawia, że współpraca układa się naprawdę fajnie. Ostatni rok, który w pracy spędziliśmy wspólnie, udowodnił, że możemy robić wiele ciekawych rzeczy, których nie robiliśmy wcześniej.
 
Po studiach, mimo że przekonaliście się, iż bycie na odległość Wam nie służy, nadal funkcjonowaliście osobno. Dopiero od roku pracujecie razem, w Rzeszowie…

Wiktor Cwynar: To był splot wielu okoliczności. Po studiach w Krakowie, w 1999 r. trafiłem do Wyższej Szkoły Biznesu – National-Louis University w Nowym Sączu, gdzie zostałem asystentem. To była dla mnie duża szansa zawodowa. Pamiętam, że przed podjęciem pracy w Nowym Sączu byłem też na rozmowie z prof. Tadeuszem Pomiankiem, rektorem Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, która istniała wówczas od 3 lat. Tamte rozmowy nie zakończyły się współpracą, ale po latach, w 2011 r,. historia ponownie sprowadziła mnie do Rzeszowa i do WSIiZ. Lata spędzone w Nowym Sączu to było bardzo ciekawe doświadczenie. Przeszedłem tam wszystkie szczeble kariery administracyjnej, od 2008 do 2009 r. pełniłem nawet funkcję rektora WSB-NLU.
 
W czasie, gdy Pan pełnił funkcje administracyjne, Pana brat mocno rozwijał się naukowo: obronił doktorat, od niedawna ma też tytuł doktora habilitowanego. Rozumiemy, że to mocno inspiruje i Pan wkrótce też będzie chciał zrobić habilitację…
 
Wiktor Cwynar: Na pewno. Ambicje są u nas rodzinne (śmiech).

Pan, Panie Andrzeju, od czasu studiów konsekwentnie jest związany z Rzeszowem. Czy na początku kariery naukowej zazdrościł Pan bratu, że trafił na uczelnię, która w tamtym czasie cieszyła się dużym prestiżem, natomiast WSIiZ dopiero budowała swoją markę?
Andrzej Cwynar: Już na studiach postanowiłem związać się z Rzeszowem, który stawał się coraz lepszym miejscem do życia. Polubiłem to miasto. WSIiZ była naturalnym wyborem. Z Wiktorem od zawsze blisko ze sobą współpracowaliśmy. Ja zapraszałem go do projektów realizowanych w Rzeszowie, on aktywizował mnie przy pomysłach realizowanych w Nowym Sączu.
 
Panie Wiktorze, skoro po latach spędzonych w Nowym Sączu i Warszawie ostatecznie zdecydował się Pan na Rzeszów, to czy to oznacza, że stolica Podkarpacia może być dobrym miejscem do uprawiania nauki dla młodych naukowców, ale już z konkretnym dorobkiem?

Wiktor Cwynar: Na pewno. WSIiZ daje duże możliwości nawiązywania kontaktów z naukowcami z wielu stron świata. Nawet jeśli jest to kontakt sporadyczny, to jest on wartościowy, bo są to naukowcy bardzo wysokiej klasy. To nie jest tak, że w Nowym Sączu tego nie było. O wyborze Rzeszowa zaważyła jednak kwestia perspektyw rozwoju w wielu wymiarach.
 
Rzeszów jest Panów miejscem docelowym?

Wiktor Cwynar:
Tak. Kupiliśmy obok siebie działki. Będę miał dzięki temu wymarzonego sąsiada (śmiech).
 
Zajmujecie się, Panowie, popularyzacją ekonomii i wiemy, że macie na tym poru spore ambicje …
Andrzej Cwynar: Zgadza się. W grudniu ub.r. zorganizowaliśmy jako Instytut Badań i Analiz Finansowych konferencję, która odbyła się w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie i była poświęcona głównie edukacji finansowej. Kluczowa teza, którą postawiliśmy na tej konferencji, brzmiała, że Polacy wiedzą mało na tematy ekonomiczne, w związku z czym trzeba im „dać ostrogę”, by to się zmieniło.

Przedłużeniem tej tezy jest pytanie o skutki ignorancji ekonomicznej…

Andrzej Cwynar: Rzeczywiście, za mało zwraca się uwagę na to, jakie mogą być skutki małej świadomości ekonomicznej. Jeżeli chodzi o produkty bankowe, mamy prawdziwe „Bizancjum”. Ktoś, kto nie opanował ekonomicznego elementarza, łatwo może się w tym pogubić. A wtedy będzie unikał decyzji finansowych, skazując się na finansowe i ekonomiczne wykluczenie, choć mógłby osiągać lepsze rezultaty w zarządzaniu swoim budżetem.
 
Jeżeli tak wielu ludzi w Polsce tak mało zarabia, to czym mają zarządzać?

Andrzej Cwynar: To jeden z mitów dotyczących spraw finansowych. Nawet jeśli nie mamy dużo, to to, co mamy, powinno być przedmiotem przemyślanych decyzji, popartych wiedzą ekonomiczną.
 
Edukację ekonomiczną trzeba zaczynać od dzieci. Ale jak to robić? Poprzez formy zabawowe?

Andrzej Cwynar: Rozmawiamy w tej chwili z Krajowym Rejestrem Długów na temat ewentualnego wspólnego projektu. KRD opracował grę „Mały konsument”, adresowaną do przedszkolaków, dzięki której mogą się oni uczyć, czym jest pieniądz, na czym polega sensowne wydawanie pieniędzy. Myślę, że w przypadku tej grupy docelowej wskazane są akurat takie formy edukacji.
 
Plus przystępny podręcznik dla rodziców…

Andrzej Cwynar: Oczywiście. Rola rodziców jest kluczowa. Trudno budować świadomość finansową dzieci, jeżeli nie mają jej rodzice.

A starsi ludzie? Bardzo wielu z nich boi się banków, nie ma nawet swojego konta. Czy można ich trochę „oswoić” z tą rzeczywistością?

Wiktor Cwynar: Tak samo, jak można ich oswoić z komputerem.
 
Czy warto edukować ekonomicznie typowych humanistów, którzy chodzą „z głową w chmurach”?

Andrzej Cwynar: Dzisiejszy świat ma mocno finansowy wymiar. Trudno uciec przed wyborami finansowymi, czy szerzej: ekonomicznymi. Musimy się adaptować.

Rozumiemy, że ta edukacja ma dotyczyć nie tylko finansów, bo finanse to tylko wycinek ekonomii. Czego jeszcze?

Andrzej Cwynar: Rozumienia procesów ekonomicznych. Finanse są bowiem osadzone w pewnym kontekście. Do zrozumienia tego, od czego zależy np. wartość naszej emerytury, potrzebne jest oswojenie się ze sporą liczbą pojęć wykraczających poza sferę finansową: makroekonomicznych, mikroekonomicznych, a nawet psychologicznych, umożliwiających zrozumienie, jak skonstruowany jest przekaz medialny instytucji finansowej i jak na nas oddziałuje.
 
Jak chcecie dotrzeć do dorosłych z edukacyjnym przekazem?
 
Wiktor Cwynar: Proponujemy zajęcia w ramach Laboratorium Finansowego. Przeznaczone są one nie tylko dla studentów, mieliśmy zapytania w tej sprawie nawet z Uniwersytetu Trzeciego Wieku. W Laboratorium faktycznie można nauczyć się „na żywym organizmie” zasad jego działania. Podczas zajęć są podejmowane konkretne decyzje, od razu można ocenić, co się zdarzyło, dlaczego i dowiedzieć się, jak zachować się następnym razem. Inwestuje się kapitał, wycofuje się go, otwiera się fundusz, zmienia go itd. Nie ma przy tym tego napięcia, które towarzyszy podejmowaniu decyzji, bo kapitał jest wirtualny.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy