Reklama

Ludzie

Perspektywa 2007-2013: Niewiele unijnych pieniędzy zmarnowaliśmy

Z BARBARĄ KUŹNIAR-JABŁCZYŃSKĄ, dyrektorem Wydziału Certyfikacji i Funduszy Europejskich Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego rozmawia Alina Bosak
Dodano: 04.12.2015
23773_Jablczynska-3
Share
Udostępnij
Wszystkie rachunki związane z projektami dotowanymi w ramach funduszy na lata 2007-2013 trzeba zapłacić do końca tego roku. Zdążymy?
 
Myślę, że tak, choć niektóre inwestycje budzą wątpliwości. Jak chociażby Centrum Wystawienniczo-Kongresowe, które jest budowane za pieniądze z Programu Rozwój Polski Wschodniej. Ale wszystko zależy od tego, na jakie etapy podzielono tę inwestycję. Pod znakiem zapytania jest sieć szerokopasmowa – wprawdzie już odbierana, ale wciąż jeszcze nieskończona. Do tego ścieżki rowerowe Green Velo, także jeszcze niedokończone. Poza tymi dużymi projektami jest trochę pieniędzy, które jednak nie zostały wydane i będą zwrócone Brukseli. Bo upływ czasu, bo kolejny beneficjent nie podjął, bo ktoś zrezygnował. Takie przypadki zawsze się zdarzają i tego nie da się uniknąć. Oczywiście, zamykanie całego programu dla Polski, przygotowywanie raportów będzie jeszcze trwało, jakieś 3-4 lata. Natomiast pespektywa 2014-2020 na Podkarpaciu jeszcze się nie zaczęła, chociaż w niektórych województwach już ogłoszono nabory wniosków. Na razie są przygotowane dokumenty, strategiczne, uzupełnienia do programów. Czekamy na konkursy.

Może się zdarzyć, że KE zakwestionuje sposób wydania niektórych pieniędzy i każe je oddać?
Jeśli zdarzą się jakieś nieprawidłowości w dokumentach, to oddawać będzie budżet państwa, ewentualnie instytucja zarządzająca, ale nie beneficjenci. Ich dotyczy to wtedy, jeśli nie zachowali trwałości projektów, którą się bada. Ale po projektach zrealizowanych z ZPPOR widzimy, że beneficjenci o tę trwałość dbają. Jest jeszcze kwestia osiągnięcia założonych wskaźników. Na szczęście jest orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie beneficjenta, który nie osiągnął jednego wskaźnika i zabrano mu dotację. Sąd uznał, że tak nie wolno, bo mimo, że jednego wskaźnika nie uzyskano, to cel główny został osiągnięty.

Najważniejsza inwestycja zrealizowana w latach 2007-3013?
 
Sztandarową inwestycją zrealizowaną dzięki Funduszom Europejskim jest na pewno Podkarpacki Park Naukowo-Technologiczny. Zaczynaliśmy go tworzyć jeszcze w perspektywie 2004-2006, zdobywając z programu krajowego pieniądze na stworzenie studium wykonalności, wyceny działek. Potem przyszła kolej na zbrojenie terenów wokół lotniska. Dopiero wówczas zaczęli przychodzi inwestorzy. Pierwszym było MTU, później Borg Warner, Goodrich. W międzyczasie pojawiła się Dolina Lotnicza, bo udała się, cokolwiek by na ten temat inni nie mówili, prywatyzacja WSK. Zainwestowano w rozwój lotniska, jest nowy terminal, wydłużony pas i przejście fitosanitarne, więc szykują się loty cargo między Miami a Jasionką. To wszystko spójnie zaczęło się rozwijać. Teraz wszyscy opowiadają o Dolinie Lotniczej. W Warszawie, w Brukseli. Ten rząd, tamten rząd. Każdy się chwali. Ogromnie ważne są inwestycje drogowe, ponieważ parę lat temu Podkarpacie było tak naprawdę odcięte od reszty kraju.  Teraz autostrada już prawie gotowa, ale nadal jeszcze połączenie z Warszawą nie jest najlepsze. Dlatego też tak zależy nam na S-19. Mając wielkie sumy pieniędzy otworzyliśmy województwo na świat. Taka jest rzeczywistość. Jest lotnisko i cała infrastruktura z tym związana, na pewno autostrada, która prawie już jest, przejścia drogowe na granicach. Jak jeszcze zrobimy S-19, a mam nadzieję, że teraz jej budowa przyspieszy, to będziemy mieć lepsze połączenie drogowe z Warszawą. Zmieniła się też rzeczywistość, jeśli chodzi o kolej. Naprawienie, a właściwie budowa od nowa trakcji kolejowych sprawiła, że z Rzeszowa do Krakowa dotrzemy pociągiem w niewiele ponad godzinę. Od 13 grudnia ruszy pendolino na Wybrzeże, co oznacza, że do Gdańska dojedziemy w 8 godzin. A za chwilę, jak uruchomione zostanie połączenie kolejowe z Rzeszowa do Warszawy przez Ocice, to do Warszawy będziemy podróżować 2,5 godziny. Rozumiem, że wtedy pedolino zmieni trasę i do Gdańska dojedziemy w 5 godzin. To już naprawdę będzie rzeczywiście tak, jak w zachodniej Europie. Także pod względem wygody podróży, ponieważ za unijne pieniądze odnowiony został również tabor. Centrum zmian, jakie dokonały się na Podkarpaciu jest Rzeszów. Widać to nie tylko po rosnących tu firmach, ale także po inwestycjach. Można mieć zastrzeżenia co do tego, jak rozwija się transport miejski, ale jednak zaszły spore zmiany – jest nowy tabor, nowoczesne przystanki, tablice informacyjne. Brakuje parkingów wokół miasta, które pozwoliłyby dojeżdżającym ludziom łatwo się przesiąść do autobusów i dotrzeć do centrum. To ważne zwłaszcza, że wprowadzamy strefę płatnego parkowania, więc trzeba kierowcom dać możliwość pozostawienia gdzieś samochodów. Myślę, że budowa takich parkingów będzie  możliwa do realizacji w perspektywie 2014-2020.
 
Pani jest za płatnymi parkingami w centrum?

Oczywiście. Miasta uciekają z ruchu w centrach. Nie da się tak żyć. I to nie tylko ze względu na kłopoty z przemieszczaniem się, ale i zdrowie mieszkańców. Jesteśmy jednym z najbardziej zanieczyszczonych krajów w Unii Europejskiej, a  Kraków – jednym z trzech najbardziej zanieczyszczonych miast europejskich. Rocznie ponad 50 tys. ludzi w Polsce umiera z powodu „złego” powietrza. To wymaga kompleksowych rozwiązań – zakazu palenia w piecach węglem, nie wpuszczania do centrów miast samochodów o złych parametrach spalania. Na tę perspektywę tak są te pieniądze ustawione, że będziemy musieli sobie z tym poradzić. 
 
Dużo unijnych pieniędzy zmarnowaliśmy?

To, co dotychczas sprawdziliśmy, patrząc na audyty regionalne i krajowe, pozwala mi sądzić, że niewiele zmarnowaliśmy. To nie jest tak, że zawsze wszystkie pieniądze się wykorzysta. Owszem, popełniano sporo błędów, zwłaszcza związanych z ustawą o zamówieniach publicznych, ale do tej pory było tak, że nawet jeśli jakiś beneficjent popełnił błąd i musiał zwrócić pieniądze, to wracały one do puli województwa i korzystał z nich następny. W nowej perspektywie jest już inaczej. Pieniądze trzeba będzie oddać do Brukseli. 
 
Jakie są niebezpieczeństwa związane z wykorzystaniem Funduszy Europejskich z najnowszej perspektywy?
 
Wprawdzie świadomość społeczna jest znaczeni większa niż kiedyś, ale problem Polski polega na tym, że brakuje nam konsekwencji w działaniu. W innych krajach Unii Europejskiej, kiedy zaczyna się coś robić, to z żelazną konsekwencją zawsze robi się to tak samo, ewentualnie doskonaląc system. Ludzie się uczą procedur,przyzwyczajają do nich i doskonalą. W Polsce, niestety, wciąż zmienia się zasady. Jak nauczyliśmy się procedur związanych z funduszami przedakcesyjnymi, to decydenci postanowili, że dla funduszy akcesyjnych trzeba ustalić nowe procedury. Zmienia się je z każdą kolejną perspektywą.  I to nie Unia narzuca zmiany, sami je wymyślamy. Zupełnie inaczej to przebiegało w Finlandii, Irlandii. Zmieniały się rządy, opcje polityczne, ale kluczowe zasady dotyczące środków europejskich pozostawały stałe. Wprowadzano tylko pewne małe korekty.U nas każda władza ma nowe pomysły. To nigdy nie wychodzi na dobre. Jednolitość w działaniu pomaga. Budowaliśmy agencje rozwoju regionalnego, a teraz będziemy je likwidować. Dlaczego? Przecież z dobrym skutkiem zajmowały się obsługą inwestorów – mają ludzi, infrastrukturę i dobrze wykonują swoje zadania. Teraz mają być wchłonięte przez urzędy marszałkowskie. Po co, skoro przez to wcale nie będą pracować taniej, lepiej i szybciej.
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy