Reklama

Ludzie

Niewczas: Za 2-3 miesiące Europa Plus będzie bardziej widoczna

Z Martą Niewczas, wiceprzewodniczącą Rady Miasta Rzeszowa, pełnomocnikiem Europy Plus na Podkarpacie, rozmawia Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 16.04.2013
3442_Marta_Niewczas
Share
Udostępnij
Jaromir Kwiatkowski: Została pani pełnomocnikiem Europy Plus na Podkarpacie. Co Panią skłoniło do wejścia do tej inicjatywy?
 
Marta Niewczas: Od 12 lat jestem w samorządzie miasta Rzeszowa, obserwuję politykę w skali mikro i makro, i przyszedł taki czas po zakończeniu mojej kariery sportowej, że chciałam realizować coś więcej. Projekt Europa Plus, który został przedstawiony przez pana prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i pana Marka Siwca, jest projektem ponadpolitycznym, ruchem społecznym…
 
Projekt firmuje także Janusz Palikot.

Tak, ale ja z panem Januszem Palikotem nie miałam najmniejszych kontaktów, bardziej z panem prezydentem Kwaśniewskim i z Markiem Siwcem. W tym projekcie pan Janusz Palikot jest postacią drugorzędną. Dostałam propozycję, żeby stworzyć struktury Europy Plus na Podkarpaciu. Powtórzę, że jest to projekt ponadpolityczny, projekt, za którym stoją wspaniali ludzie, np. prof. Jan Hartman z UJ, Ryszard Kalisz, wielu lekarzy i prawników, no i oczywiście Aleksander Kwaśniewski i Marek Siwiec. To są autorytety, którym nie wypada odmówić. 
 
Czy jednak projekt Europa Plus ma szanse powodzenia? Na razie w sondażach wypada różnie: raz dobrze, raz bardzo słabo.

Na razie jesteśmy na etapie pracy organicznej, budowania struktur powiatowych i ogólnokrajowych. Mieliśmy dopiero pierwsze spotkanie w Warszawie, tak naprawdę dopiero poznaliśmy się. Myślę, że za 2-3 miesiące nasza inicjatywa będzie już bardziej widoczna i będziemy chcieli mocno wejść w życie polityczne Polaków. 
 
A na razie Pani akces do Europy Plus ma już konsekwencje na poziomie miejskiego samorządu: wczoraj klub radnych SLD w Radzie Miasta Rzeszowa usunął Panią ze swojego grona. W SLD Pani nigdy nie była, ale do klubu Pani należała.

Przyjmuję decyzję moich kolegów z klubu z wielką pokorą. Tak jak Pan powiedział, nigdy nie należałam do żadnej partii politycznej, ale rzeczywiście pracowałam w klubie radnych SLD. Trudno mi się jeszcze do tego bezpośrednio odnieść. Nie powiem złego słowa o kolegach,  bo nie mam w naturze, by mówić o kimś źle. To był fantastyczny czas: nie tylko praca w klubie SLD, ale także podczas kampanii wyborczej do parlamentu i Parlamentu Europejskiego. Nikogo nie skrzywdziłam, nie obraziłam, nic nie ukradłam, nie czuję się w żaden sposób osobą, która powinna zostać wyrzucona z klubu, ale jeśli taka jest wola kolegów, takie uroki demokracji…
 
Koledzy z klubu SLD chcą iść dalej i pozbawić Panią funkcji wiceprzewodniczącej Rady Miasta. Co Pani na to?

Nie jestem w Radzie Miasta dla funkcji, dla splendoru, lecz dla pracy, po to, by razem z prezydentem zmieniać oblicze tego miasta. Nie jestem w polityce, by coś od niej dostać, lecz by pracować dla innych. Dlatego pewnych rzeczy może nie rozumiem, ale wierzę w to, że projekt Europa Plus będzie na tyle silny, że będziemy razem, że w czerwcu zacznie się „romans” przedstawicieli SLD z nami, że na Kongresie Lewicy wystąpimy wspólnie, a za rok stworzymy wspólne listy wyborcze.
 
Rzecznik Rady Wojewódzkiej SLD próbuje Pani przymusowe odejście tłumaczyć na łamach „Gazety w Rzeszowie” także tym, że od dawna Pani do nich nie pasowała, że nie angażowała się Pani w kontakty z przedstawicielami SLD, przypomina Pani wpis na Facebooku, w którym zapytała Pani, „czy ktoś zna żonę pana/pani Grodzkiego/Grodzkiej”.
 
Do tego ostatniego tematu nie chcę wracać. Jednym z hamulców rozwoju naszego kraju jest nietolerancja religijna, seksualna, intelektualna i dlatego miałam odwagę przeprosić panią Annę Grodzką za swoją wypowiedź i temat uważam za zamknięty. Nie chcę się odnosić do zarzutu o braku zaangażowania w kontakty z SLD, ponieważ niemal w każdy poniedziałek byłam na debacie politycznej w Radiu Rzeszów, reprezentowałam SLD na różnych imprezach. Myślę, że opinia rzecznika jest niesprawiedliwa. Mam taki zwyczaj, że nie bywam tam, gdzie mnie nie zapraszają, więc trudno mi się odnieść do tych zarzutów. Rzecznik jest młodą osobą, a młodym osobom wybacza się takie faux pas.

Kiedy będzie gotowy wniosek o Pani odwołanie z funkcji wiceprzewodniczącej Rady Miasta?
 
Najbliższa sesja Rady jest za tydzień. Sądzę, że to jeszcze za wcześnie z przyczyn proceduralnych i że wniosek będzie gotowy w maju. Myślę, że tak miało być. Jestem odpowiedzialną osobą, jeżeli podejmuję decyzje w życiu, to przyjmuję również odpowiedzialność za nie i zdaję sobie sprawę z konsekwencji. Zdawałam sobie również sprawę z tego, że tak może się stać.  
 
Politolog: Europa Plus to szalupa ratunkowa dla Palikota

Z dr. Bartłomiejem Biskupem, politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Jaromir Kwiatkowski
 
Jaromir Kwiatkowski: Jakie są szanse powodzenia inicjatywy Europa Plus, bo jak na razie w sondażach występuje ze zmiennym szczęściem.
 
Bartłomiej Biskup: Widzę szansę tej inicjatywy o tyle, o ile politycy w nią zaangażowani zaczną ją rzeczywiście budować. Problem w tym, czy będzie to tylko inicjatywa dla osób, które  – wsparte przez autorytety lewicy w rodzaju Aleksandra Kwaśniewskiego – będą się chciały dostać do Parlamentu Europejskiego, czy dla tych, którzy będą chcieli budować ugrupowanie polityczne. Europa Plus na razie wypada w sondażach różnie. Kiedy się uaktywniają, sondaże idą w górę. Lecz nie ma codziennej pracy, w związku z czym, gdy Aleksander Kwaśniewski wyjeżdża na wykłady za granicę czy przestaje się pojawiać publicznie,  to poparcie w sondażach gwałtownie spada. Na razie jest to więc ugrupowanie niestabilne, które ma potencjał, ale na lewicy cały czas duży mocniejsi są SLD i Leszek Miller. Trudno powiedzieć, co się wydarzy do wyborów do europarlamentu. Wszystko zależy od nich, czy będą chcieli pracować, czy zadowolą się półśrodkami w formie happeningów medialnych z udziałem Aleksandra Kwaśniewskiego, które będą się odbywać  raz na miesiąc czy dwa miesiące. 

Marta Niewczas, pełnomocnik Europy Plus na Podkarpacie, powiedziała mi, że na razie ugrupowanie jest na etapie budowania struktur i że za 2-3 miesiące będzie bardziej widoczne.

Być może tak będzie. Każde ugrupowanie musi takie struktury mieć. Przy czym Europa Plus to szalupa ratunkowa dla Janusza Palikota i jego partii, bo to Ruch Palikota dołuje w sondażach i prawdopodobnie nie wszedłby teraz do parlamentu. Dla nich jest to ucieczka do przodu, a ze struktur Ruchu Palikota Europa Plus będzie mogła trochę skorzystać. Wydaje mi się, że to jednak trochę za mało. Zobaczymy, czy – tak jak mówi pani Marta Niewczas – Europa Plus będzie za 2-3 miesiące bardziej widoczna. Zobaczymy, czy dadzą radę stworzyć struktury, bo to jest też pytanie, ile osób odejdzie z SLD i na bazie jakich ludzi będą te struktury tworzyć.  
 
Ciekawym momentem w tej inicjatywie jest to, że o ile Marta Niewczas chce się przyznawać do Aleksandra Kwaśniewskiego i Marka Siwca, to już niekoniecznie do Janusza Palikota, który przecież też jest twarzą Europy Plus.

Janusz Palikot jest jednym z twórców Europy Plus, ale jednocześnie jej obciążeniem, bo – jak pokazują sondaże, choćby z wczorajszej „Rzeczpospolitej” – konfiguracja z Palikotem ma mniej zwolenników niż bez Palikota. A zatem Palikot jest obciążeniem, słabo wypada w sondażach, jest już postacią zgraną, mało wiarygodną dla elektoratu.
 
Bardziej przeszkadza niż pomaga nowej inicjatywie.
 
Właśnie. Wydaje mi się, że wymyślił Europę Plus trochę dla siebie i nie da się go stamtąd szybko usunąć. Natomiast myślę, że nieprzypadkowo pani Marta Niewczas się do niego nie przyznaje, bo w tej chwili może on być większym obciążeniem niż kapitałem.
 
Marta Niewczas wierzy, że w czerwcu zacznie się „romans” przedstawicieli SLD z Europą Plus i że na Kongresie Lewicy oba ugrupowania wystąpią wspólnie. Pan jest tego samego zdania?

Moim zdaniem, ten pomysł ma w tej chwili małe szanse powodzenia. Jeżeli chodzi o arytmetykę, to byłoby to dobre posunięcie, bo integrujące się ugrupowania zawsze otrzymują premię za jedność.  Jeżeli chodzi o siłę tych ugrupowań, to – jak już powiedziałem -zdecydowanie mocniejsze jest SLD. I dopóki Leszek Miller rozdaje w nim karty, dopóty nie będzie chciał być tylko jednym z podmiotów.  Ma własną partię, której jest szefem i sądzę, że nie będzie chciał w tej chwili jeszcze wchodzić w sojusze. Na Kongresie Lewicy liderzy obu ugrupowań być może wystąpią razem, ale w takim sensie, że po prostu na nim będą. Natomiast nie wydaje mi się, by ogłosili jeden wspólny projekt. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy