Reklama

Świat

PE: wysłuchanie “o konsekwencjach wprowadzenia faktycznego zakazu aborcji w Polsce”

Łukasz Osiński / PAP
Dodano: 17.11.2022
69047_17li5
Share
Udostępnij
W Parlamencie Europejskim w Brukseli odbyło się w czwartek posiedzenia Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia (FEMM) oraz Komisji Wolności Obywatelskich (LIBE) „o konsekwencjach wprowadzenia faktycznego zakazu aborcji w Polsce”. „Barbarzyńskie prawo ma swoje realne ofiary” – mówił europoseł Robert Biedroń (Lewica). "Próba robienia polityki na tragediach ludzkich to jest coś, co powinno być piętnowane" – uważa europosłanka Beata Kempa (PiS).

Szef komisji FEMM Robert Biedroń przekonywał podczas wysłuchania, że "w Polsce od dwóch lat obowiązuje prawo, które w ocenie naszej komisji, ale także Parlamentu Europejskiego (…) jest pogwałceniem podstawowych praw człowieka".

Biedroń mówił o tym, że w Polsce nie ma dostępu do bezpiecznej i legalnej aborcji. "Barbarzyńskie prawo ma swoje realne ofiary. Te ofiary mają swoje imiona i nazwiska. W Polsce jest sześć udokumentowanych przypadków kobiet, które w związku z tym barbarzyńskim prawem zmarły" – powiedział. Zaznaczył, że "rządzący w Polsce zgotowali piekło kobietom".

Dodał, że kobiety z Ukrainy, które uciekają przed wojna, nie mają odstępu do aborcji w Polsce. "Uciekają z jednego piekła do drugiego piekła. My jako Unia Europejska nie możemy się temu biernie przyglądać" – podkreślił.

W wysłuchaniu wzięła udział europosłanka PO Elżbieta Łukacijewska. "To co Polkom zgotował ten rząd, rząd PiS jest przemocą i całkowitym brakiem szacunku dla naszych praw i wiedzy medycznej XXI wieku. Kobiety w Polsce stały się ofiarami rządu PiS. (…) Od nas kobiet wymaga się heroizmu. Dla rządzących liczy się tylko płód" – powiedziała. Dodała, że "Polki chcą rodzić, ale nie za wszelką cenę, nie za cenę życia".

"Kobiety w Polsce są pomijane przy podejmowaniu wszelkich decyzji dotyczących ich zdrowia i życia. (…) Wierzę, że po najbliższych wyborach również Polki i Polacy (…) zmienią nie tylko rząd, ale to okrutne praw" – powiedziała Łukaciejwska.

Była premier, europosłanka Ewa Kopacz (PO) podkreśliła, że połowa społeczeństwa w Polsce to kobiety. "Zasługujemy na poważną dyskusję na temat naszych praw. Gdy usłyszałam o tragedii pani Izabeli, wpadłam w przerażenie nie tylko jak polityk, ale również jako lekarz. W całej Europie ze względu na trudną sytuację demograficzną zabiegamy o to, by kobiety rodziły więcej dzieci. Ale proszę się postawić w sytuacji młodej kobiety, która wie, że nawet jeśli jej dziecko nie będzie miało szansy przeżycia, będzie musiała donosić ciążę ryzykując niekiedy życiem i zdrowie. Rodzi się pytanie, ile osób zdecyduje się w tej sytuacji na dziecko" – powiedziała Kopacz.

Europosłanka Sylwia Spurek (Zieloni) podkreśliła, że dostęp do aborcji w Polsce nie został ograniczony w 2020 roku. "Najpierw w 1992 roku dostęp do aborcji ograniczyli lekarze i lekarki w nowym kodeksie etyki lekarskie. W 1993 roku Sejm uchwalił ustawę antyaborcyjną. (…) To wszystko stworzyło grunt do drastycznego zaostrzenia prawa w 2020 r. Trybunał Konstytucyjny wtedy nie po raz pierwszy orzekł przeciwko kobietom. W 1997 roku TK orzekł, że aborcja jest niekonstytucyjna z przyczyn społecznych. W 2015 r. TK orzekł w sprawie tzw. klauzuli sumienia, stosowanej przez lekarzy przy przerywaniu ciąży. Prawo i jego stosowanie to jedno. Druga kwestia to zmiana narracji. Zamiast kobiety i płodu pojawiły się matka i dziecko" – powiedziała Spurek.

"Za aborcyjnym +dreamteamem+ powtarzam, że aborcja jest ok. To właśnie powinna usłyszeć od nas każda kobieta, która planuje lub już przerwała ciążę. (…) Aborcja to kwestia realizacji praw człowieka" – dodała Spurek.

Europoseł Łukasz Kohut (Lewica) mówił, że "przez 7 lat rządzący w Polsce przekroczyli wiele nieprzekraczalnych granic, granic przyzwoitości, granic człowieczeństwa i granic zdrowia kobiet".

"Dosyć tego. Po pierwsze musimy dać kobietom prawo wyboru. Tyle i aż tyle. Oczywiście w pakiecie z odpowiedzialną edukacją seksualną. Coś co jest standardem w większości europejskich krajów.Po drugie musimy zapewnić odpowiednią ochronę życia. I po trzecie, jako państwo, musimy pomagać ofiarom przemocy domowej i zwalczać patologie" – zaznaczył.

Europosłanka Beata Kempa (PiS) powiedziała PAP po wysłuchaniu, że trudno jest jej brać udział w debatach w PE, w których rozsądza się o życiu i śmierci.

"Jeśli jednej z uczestniczek życia politycznego nie podoba się określenie matka i dziecko, to nie ma tego jak skomentować. W wypowiedziach uczestników debat nie słyszałam ani jednego słowa o ochronie dziecka i to jest bardzo smutne. Organizacja takich debat to próba lansu na tragediach ludzkich. Każdy taki przypadek to jest oczywiście tragedia. Są to osobiste sprawy, bardzo wrażliwe. Uczestnicy debat wydają tymczasem od razu wyroki i próbują wmontować w to rząd. Próba robienia polityki na tragediach ludzkich to jest coś, co powinno być piętnowane. Jest mi za tych polityków wstyd" – powiedziała.

"W mojej ocenie to co zainspirowali europosłowie w PE ma na celu być może wywołanie brutalnych protestów. Nie bacząc, że ponosimy skutki wojny i ze jest trudna sytuacja. Odbieram to jako próbę destabilizacji sytuacji w Polsce i grę na emocjach. Smutne" – dodała Kempa.

W wysłuchaniu wzięły także udział przedstawicielki FEDERY (Fundacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny) oraz przedstawiciele rodziny p. Izabeli z Pszczyny.

Głośnym echem odbiła się badana przez prokuraturę sprawa śmierci 30-letniej Izabeli z Pszczyny, która we wrześniu 2021 r. zgłosiła się do Szpitala Powiatowego w Pszczynie po tym, gdy odeszły jej wody płodowe. U płodu już wcześniej stwierdzono wady rozwojowe. Kobieta zmarła w szpitalu w wyniku wstrząsu septycznego. Rodzina zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do śmierci 30-latki. Jej śmierć wywołała w całym kraju falę protestów pod hasłem "Ani jednej więcej" przeciwko obecnie obowiązującym w Polsce przepisom dotyczącym aborcji.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy